bavarsky napisał(a):
W 1812 roku, Napoleon wybrał szlak północny, podobnie Kutuzow w swojej ofensywnie z przełomu 1812/1813 roku, Dybicz w kampanii 1831 roku.
Odniosę się najpierw do tego zdania. Otóż moim zdaniem to nie Napoleon wybrał północny teatr działań tylko wybrali go za niego Rosjanie, koncentrując swoje główne siły na kierunku litewsko-białoruskim. Napoleon prawie do samego początku kampanii był pewny ofensywy Rosjan z tego kierunku na Warszawę, dopiero bezczynność przeciwnika nieznacznie zmodyfikowała jego plany, i tak jak przedtem chciał uderzyć na prawą flankę Rosjan prących ku Wiśle, wejść na ich linie operacyjne i przyprzeć do Wisły, tak wobec tkwienia ich na granicy zdecydował się związać przeciwnika od przodu i zaatakować jego prawe skrzydło, odrzucając następnie go właśnie w jak to cytujesz
„rozległe i pokryte lasem bagienne bezdroże rozciągające się w słabo zaludnionym dorzeczu Prypeci”. W tej koncepcji, z tego co pamiętam Wołyń odgrywał tylko rolę w dezinformacji przeciwnika, gdyż poinstruowany przez Napoleona Hieronim, jak pisze Pan Nawrot
"miał przeprowadzić rekonesans dróg w kierunku na Łomżę, Terespol-Brześć i Tykocin-Białystok, rozgłaszając, że przesuwa się z korpusem westfalskim, a z saskim na – Zamość, z zamiarem dalszego marszu na Wołyń”. W tym wypadku sugerowany marsz Hieronima na Wołyń miałby na celu osłabienie Rosjan na głównym kierunku działań Napoleona.
Tak samo nie zgodzę się z tym, że Kutuzow miał jakiś wpływ na kierunek działań w tej samej kampanii, bowiem szlak, jak piszesz jego „ofensywy”, wyznaczał w tym przypadku odwrót Wielkiej Armii.
Zastanowić się można, co dałby właśnie kierunek południowy (wołyński) Napoleonowi. Moim zdaniem tylko ogromne i niepotrzebne ryzyko. Argumentuję dlaczego. Wybierając ten kierunek Napoleon zapewne chciałby wyjść na tyły Rosjan przecinając ich linie operacyjne. Ale jakim musiałby to wykonać kosztem. Przecież musiałby najpierw obejść ciągnące się jak sam to piszesz na 500 km bagna, samemu niemiłosiernie rozciągając swoje linie zaopatrzeniowe. Musiałby także na kierunku północnym zostawić siły zdolne odeprzeć ewentualny atak Rosjan, w wypadku bowiem przełamania na tym teatrze wojennym to właśnie Rosjanie kierując się na Chełm i Zamość przecinają w tym momencie linie operacyjne Napoleona( nie zapominam nawet o działającym w tym rejonie Schwarzenbergu, który zapewne wycofałby się w tym przypadku w stronę Krakowa). Skoncentrowanie sił na jednym kierunku i jak najszybsze zniszczenie sił żywych przeciwnika było dla Napoleona zawsze najważniejsze, atak na kierunku południowym nie dawał w ogóle pewności szybkiego rozstrzygnięcia kampanii. Sam Napoleon mówił, że idąc na Kijów chwyciłby przeciwnika tylko za nogi , a uderzając na Petersburg lub Moskwę zadałby cios prosto w głowę lub serce.
Zgodzę się jednak, że skierowanie na Wołyń jakichkolwiek sił polskich dla wywołania powstania, niekoniecznie pod wodzą samego Poniatowskiego, przyniosłoby przynajmniej jedną korzyść. Na pewno utrudniłoby to lub kompletnie sparaliżowało koncentrację w tym rejonie armii odwodowej Tormasowa, która przecież po połączeniu z armią mołdawską, wpierw odrzuciła korpus Schwarzenberga, a następnie o mało nie doprowadziła do zagłady resztek WA podczas przeprawy przez Berezynę.
Nie wiem czy fachowy, ale to mój głos w rozpoczętej przez Ciebie dyskusji…