feldwebel Krzysztof:Niestety bardzo wiele osób korzysta z literatury angielskojęzycznej, a ta w dużej mierze jest mocno nieobiektywna.O ile późniejsze dzieła brytyjskich autorów bywają peanami na cześć księcia Wellington, o tyle do pierwszej połowy XIX stulecia jak podaje Hofschroer,
„mają przeważnie charakter wyważony, są dobrze napisane i poparte rzetelnymi badaniami oraz posiadają znaczne walory dla studiów nad kampanią”.Choćby Charles Chesney, Waterloo lectures: a study of the campaign of 1815, gdzie autor tejże publikacji podaje;
"Nie będziemy mówić więcej o taktycznych błędach Bluchera; jego strategiczny błąd na początku, utrata Bulowa przez niedokładne rozkazy została odnotowana już wcześniej. Co do Wellingtona, wystarczy powiedzieć, że nieprzyjaciel, gdyby dobrze poprowadził swe sprawy, powinien był zaatakować go wcześnie po południu [17 czerwca] siłą większą o 20.000 żołnierzy i że o zmroku [16 czerwca], 30 godzin po pierwszym ostrzeżeniu, miał w Quatre Bras obecnie 3/8 piechoty, 1/3 dział, 1/7 kawalerii. To, że ten wielki Anglik utrzymał swoje pozycje tego dnia zawdzięcza jedynie szczęściu"[w: P. Hofschroer, Waterloo niemieckie zwycięstwo, s. 322]
A lektura pracy Chesneya w całości dostępna jest pod tym linkiem:
http://books.google.pl/books?id=ycfVAAA ... &q&f=falsefeldwebel Krzysztof:A zupełnie inną sprawą jest dyskusja na temat, czy pod Waterloo wygrał Wellington, czy Blucher. Wiesz doskonale, że zwycięstwo ma wielu ojców a porażka jest sierotą. W tym raczej przypadku należy zastanowić się czy aby zwycięstwo w tej bitwie byłoby możliwe z udziałem tylko jednego gracza po stronie koalicji?
feldwebel Krzysztof:A już samodzielne operowanie poszczególnych korpusów pruskich to kopia najświetniejszych kampanii Napoleona - tyle że w 1815 Napoleon już tego czy nie portafił, czy nie miał jak zastosować. Pomimo przegranej prusaków pod Ligny i tymczasowym straceniu Bluchera, odwrót ich korpusów był przykładem kunsztu dowodzenia szefa sztabu Armii Pruskiej Gneisenaua, który przejął dowództwo nad ową pobitą armią, zrazu po tym gdy Blucher został ranny prowadząc swoją kawalerię do ataku pod Ligny. Po tym asumpcie nikt tak na dobrą sprawę nie wiedział co się stało z marszałkiem polnym, aż do czasu gdy von Nostitz adiutant Bluchera nie doczłapał się wraz z nim do wsi Melly...
Wracając natomiast do manewru odwrotowego przeprowadzonego przez Gneisenaua, to zakazał on odwrotu na linii Sombreffe do Gembloux, bowiem doskonale wiedział że gdyby tak uczynił to doszło by do całkowitego rozdzielenia pomiędzy Armią Wellingtona a Armią Bluchera.
A gdyby jednak powyższe rozdzielenie się uskuteczniło pomiędzy obydwoma armiami, nic nie stało by na przeszkodzie by armia Napoleona działając z pozycji środkowej wykonała niszczycielskie uderzenia najpierw na armię Wellingtona a następnie na resztę prusaków.
Owe zamierzenie Cesarza Francuzów zostało jednak udaremnione przez rozkaz Gneisenaua, który stosownym pismem stwierdzał odwrót w kierunku na północ na linii zbieżnej z armią Wellingtona; do Tilly.
Na koniec można dodać, że po tylu latach wojen napoleońskich, sztab pruski a zwłaszcza takie znakomitości jak pod postacią Gneisenau bardzo dobrze poznały zasady funkcjonowania napoleońskiej machiny wojennej. Widzimy to w odwrocie dośrodkowym na Tilly.
Nie widzimy tego natomiast dziewięć lat wcześniej w bitwach pod Jeną i Auerstadt, gdzie trzy główne związki pruskie działały oddzielne, rozbieżnie, nie z jedną awangardową myślą przewodnią, a jakby autonomicznie bez polotu.
Ruchel z 13 tys., o godz. 11 z rana stał w Weimarze, Hohenlohe z 38 tys. toczył straszliwe boje na południe od Apoldy, z rdzeniem wojsk Cesarza, jego podwładny Holtzendorf, który mógł przeciąć komunikację z wojskiem Davouta walczącym z Brunswickiem [63 tys.] był szachowany od strony Dornburga i Camburga, I korpusem Berandottea, i dwoma dywizjami jazdy Sahuca i Beaumonta. Do tego Wojska Ruchela i Hohenlohea od Brunswicka oddzielały nurty rzeki Ilm.
Cóż za... Waterloo?