Zrobiłbym "lubię to" na końcowym zdaniu wypowiedzi Bonzo, ale nie jesteśmy na FB
. Tak czy inaczej się z nim zgadzam.
Wydaje mi się, że lata temu, była dyskusja na tym forum, na rozpoczęty przez Ciebie Konradzie temat, ale to już na pewno lepiej pamięta Castiglione, albo Duroc.
Ponieważ nie wierzę w determinizm historyczny, nie wydaje mi się, że od jakiegoś momentu Napoleon nie miał szans na zwycięstwo. Wiem, że nie powiedzieliście tego, tylko zasugerowaliście (zwłaszcza Konrad) od którego momentu było już po potędze. Ale odnosząc się do książki Marcina, jak również innych prac (ot choćby wiekopomnego dzieła Belhomme'a o piechocie francuskiej), warto podkreślić, że nie chodziło tylko o to, że zwiększała się liczba młodych i niedoświadczonych żołnierzy (bo nie była ona aż tak wielka, jak to pokutuje w wielu stwierdzeniach), ale wykruszenie kadr oficerskich i rosnąca liczba porażek. Francuska armia zawsze była wrażliwa w kwestii morale i tu widać problem. Jak przeanalizujemy bitwy z kampanii 1813 roku, to widać, że armia ponosiła stosunkowo niskie straty w tych starciach, w których nie był obecny Cesarz. Dla mnie wniosek z tego jest prosty: Francuzi często zbyt łatwo oddawali pole. Konrad ma też rację co do niefortunnego wyboru dowódców. Jednak padł chyba trochę ofiarą swojego systemu. Dwóch dobrych dowódców było w tym czasie w Hiszpanii (Suchet, Soult), Davout popadł w niełaskę po kampanii 12 roku i nie było za bardzo z kogo wybierać. Mówię oczywiście o marszałkach. I tu kryje się ta pułapkach, bo nijak było posyłać większe siły pod dowództwem generałów. Tym bardziej, że pamiętajmy o tym, iż te zgrupowania obejmowały naprawdę potężne siły, znacznie większe niż dawniejsze korpusy WA. W związku z tym próbował stawiać na ich czele ludzi, którzy wydawało się, że mogą temu sprostać. Lefebvre i Mortier nigdy nie operowali sami większymi siłami, wiec odpadali. O honorowych marszałkach nie wspomnę. Massena wykazał w Hiszpanii, że para już mocno z niego uszła (chociaż mimo porażki nie uważam jego kampanii za jakąś wielką klęskę). Murat kilkakrotnie dowiódł, że nie nadaje się na dowódcę mieszanych sił. Eugeniusz zawiódł w trakcie pierwszych miesięcy 13 roku. Victor też za często nie operował sam (chociaż wydaje mi się, ze prędzej zasługiwał na takie dowództwo niż Oudinot). Niestety ten ostatni wraz z St.Cyrem nienajgorzej spisali się w 12 roku, stąd pomysł postawienia na nich. Nie wiem, czy byłoby lepiej, gdyby ten drugi dostał całą armię, bo jego działania z początku kampanii 12 roku zupełnie mnie nie przekonywują (pierwsza bitwa pod Połockiem mimo zwycięstwa, to katastrofa, jeśli chodzi o działania na szczeblu operacyjnym i skupienie swoich sił w decydującym punkcie). Oudinot, był bardzo bojowym dowódcą (problem w tym, że po awansie, nie zawsze to zostaje - jak ktoś potrafił poprowadzić w ogień 1000 ludzi, to wcale nie znaczy, ze uda mu się to samo z 60 tys.) i miał skłonność do prowadzenia pościgów (Łosznica). St. Cyr odpuścił to totalnie po pierwszej bitwie pod Połockiem, co zemściło się okrutnie w późniejszym czasie.
Co do Macdonalda, to miał jednak doświadczenie. To jego dowodzenie wsparło w zwycięskiej kampanii 1809 roku Armię Włoch, która początkowo zebrała bary pod Sacile i Caldiero). Później co prawda męczył się strasznie w Katalonii, ale w tym regionie inni francuscy dowódcy nie dawali sobie rady (Duhesme, St. Cyr). W Rosji spisał się nieźle, zważywszy na fakt, że dużą część jego sił stanowili Prusacy, którym chyba nie do końca ufał (chociaż bili się bardzo dobrze), ale działał w ogromnej odległości od sił głównych i to na pewno działało deprymująco. Dodatkowym doświadczeniem było dowodzenie Armią Helwecji w kampanii 1800 r. czy udział w kampanii przeciwko Armii Neapolu za Republiki. Z pewnością nie były to wielkie sukcesy, ale miał doświadczenie w operowaniu większymi siłami na odległych teatrach operacyjnych. I stąd pewnie ten pomysł. Z pozostałych marszałków został Napoleonowi Moncey, ale jak wiemy nie spisał się w Hiszpanii, stąd trudno byłoby powierzać mu większe siły.
Co do 3 punktu Twojego ostatniego posta, to pomocna będzie w tym książka Petre'a o kampanii 1813 roku. Znakomicie tam objaśniono przebieg kampanii i pomysły Cesarza oraz jego adwersarzy, więc polecam. Pamiętam, że po jej przeczytaniu wszystko zajaśniało w mojej czaszce, niestety nie mam jej na podorędziu, więc nie zacytuję odpowiednich fragmentów.
Napoleon poszukiwał zresztą zastępców marszałków (Vandamme, Girard, Reynier), ale w kluczowych momentach zawodzili. Dziwi mnie jednak, że nie spróbował z Gerardem, który też znakomicie się spisał w 12 roku, a jak pokazały operacje z kampanii belgijskiej buława należała mu się bardziej niż Grouchy'emu, który jednak nie potrafił wzbić się na ten poziom i był tylko znakomitym dowódcą kawalerii na poziomie korpusu. Vandamme też zresztą zasługiwał na buławę mimo porażki pod Kulm.