Odpowiedź; Zenobi
Pomijam milczeniem uszczypliwości Casiglione`a , chcę natomiast wyrazić radość z faktu, że szykuje się ekspedycja do Somosierry. W dawnych czasach o tym marzyłem, a teraz być może dzięki temu Forum będę „świadkiem” zdarzenia. Nawiasem mówiąc mam nadzieję, że zajrzycie do Lermy, może starzy ludzie coś pamiętają. Wracając zaś do pochówku szwoleżerów, to wydaje mi się logiczne, że miejsce to musiało być w „centrum” Somosierry. Łatwo wyobrazić sobie jak cały zdobyty sprzęt przeciągany jest do miasta, tam też chyba ulokowano rannych, być może iż zabitym też poświęcono trochę uwagi. W tym momencie chciałbym zwrócić uwagę na Wacława Gąsiorowskiego, który być może nie był wielkim pisarzem, ale temat znał dobrze. Jeździł też do Hiszpanii na początku XX wieku, gdy pisał „Huragan”. Myślę, że gdyby wtedy coś było wiadomo na temat pogrzebu i miejsca, to na pewno Gąsiorowski coś by o tym napisał. Tymczasem cisza. Poza jednak powszechnie znanymi powieściami napisał niewielki zbiór opowiadań pt. „Rapsody napoleońskie”, gdzie między innymi jest historia koszmaru rannych pod Somosierrą. Gąsiorowski kochał epokę i może nawet Napoleona, ale doskonale czuł, że Polacy są przez niego kokietowani trochę w sposób nieuczciwy, często też pozwalał sobie na krytykę. Być może, że historia (oczywiście fikcyjna i całkowicie literacka) o byle jakim traktowaniu wczorajszych bohaterów jest również dowodem, że o żadnych specjalnych względach dla poległych nie mogło być mowy.
Co się tyczy Chłapowskiego to w polskim wydaniu jest :”Jeszcze kilkanaście trupów naszych szwoleżerów leżało na śniegu...”. Bezcenna jest informacja o kompanii saperów polskich, bo dla nich robienie trumien to pestka. Coś w tej informacji jednak jest. Dla mnie to pewne.
Teraz rzecz najtrudniejsza – polemika z R. Bieleckim, którego (chcę to podkreślić) szanuję i cenię.
Wydaje mi się, że najbliżej prawdy był jednak Kujawski. Gdyby ktoś miał pod ręką jego opracowanie, to wielka prośba, by podrzucił tu stosowne fragmenty. Generalnie zgadzam się co do pierwszej dwudziałowej baterii, ustawionej na drodze i zdobytej w pierwszej fazie bitwy. Dalej jest trochę gorzej, a najwięcej wątpliwości budzi u mnie bateria trzecia, a w konsekwencji ilość dział w baterii czwartej. Na początek proponuję zajrzeć do dziennika Papy Dautancourta. Pisze on tak: „Na czterech załomach tej drogi Hiszpanie postawili swoje baterie. Po wzięciu pierwszej trzeba było zsiąść z koni i przewrócić je dla zrobienia miejsca na nowy atak.” Gdyby druga i trzecia bateria były ustawione tak samo, to też trzeba by je było wywrócić, by szwadron mógł szarżować po drodze, a przecież nikt o tym nie pisze. Nie pamiętam już kto, ale ktoś zwracał uwagę, że gdyby działa stały na drodze kontrolując jej kolejne odcinki w osi, to trudno byłoby ustrzec się samym Hiszpanom od rykoszetów. Moja teza jest taka, że dalsze działa stały inaczej niż pierwsze, a mianowicie po bokach drogi, ostrzeliwując ja z boku. Łatwiej wtedy chyba panować nad ostrzałem. Tezę tę można poprzeć tym, że wielu uczestników wspomina o ataku na armaty np. po lewej stronie drogi (np. P. Krasiński). Inna rzecz, że nie wiadomo, czy te działa w ogóle zdołały wystrzelić ze względu na panikę spowodowaną natarciem piechoty. Gdyby tak było, szwoleżerowie mogli, czy musieli zbaczać z drogi i zabierać kolejne działa, których przy drugiej, a na pewno przy trzeciej baterii mogło być cztery, na przykład ustawionych po dwie. Wiem, wiem... chcecie dowodów. Mam w swoich notatkach tekst (po francusku), którego pochodzenia niestety nie pamiętam, a który brzmi: „Pułkownik Goumeville mówi w swoich wspomnieniach: „Trzy inne baterie, lepiej umieszczone niż pierwsza, zostały opuszczone przez swoich obrońców, co było sukcesem Polaków. Armaty były atakowane ostatkiem i zdobyte bez ognia (...)”. Nie sądzicie, że „lepiej umieszczone” znaczy też „inaczej ustawione”? (Tu prośba, nie zaczynajcie dyskusji na temat tego, że to wspomnienie niesłusznie pomniejsza sukces szwoleżerów, w czym Francuzi się specjalizowali). I jeszcze jedno. Nie żebym chciał Was złościć, ale jeżeli już mam U Was opinię rezonera, to niech tak będzie do końca. Pamiętacie wyszydzone przez was wspomnienie „Majora”? Pisze on tam tak: „Tylko to pamiętam, że mi ustawnie w oczy zaglądały paszcze dwóch dział (...)” Wcale nie musi to oznaczać, jak ktoś powiedział, że było 16 zakrętów, ale po prosty, że działa ustawione były parami na kolejnych zakrętach w pewnym od siebie oddaleniu i mogło ich być po cztery na drugiej i trzeciej baterii. Z rachunku wynikałoby, że czwarta bateria liczyła dział sześć – też ustawionych parami. Rozważcie to bez emocji. Wiele też może pomóc wyprawa do Somosierry, może da się jakoś sprawdzić, czy było tyle miejsca po bokach drogi, bliżej gór, by tam ustawić działa. Zenobi.
_________________ "Historia jest wersją przeszłych wypadków, na które ludzie zdecydowali się zgodzić." "Tak oto rodzą się bajki zwane umownie historią."
|