Nie byłbym sobą, gdybym nie podsumował jakoś dzisiejszej rocznicy
.
Najpierw więc podziękowanie dla Admina Facebooka za godne uczczenie tego dnia. Ale...
Oprócz informacji ogólnej pojawił się link do mojego starego artykułu o "Somosierze" i filmowa wizja Somosierry z "Popiołów" Wajdy. Niestety obie wersje upowszechniają legendę bitwy. Mój artykuł powstał parę lat przed wersją książkową, napisaną we współautorstwie z Rafałem Małowieckim i w wielu punktach jest dla mnie nieaktualny lub wręcz fałszywy. Niezgodny jest tam z moimi późniejszymi ustaleniami rozkład i siła poszczególnych baterii. Porucznik Rudowski zginął nie od zbłąkanej kuli, ale w pierwszym ataku, który tak jak i następone trudno nazwać szarżą. Walka nie trwała 7 minut, ale około godziny, licząc od pierwszego ataku do zdobycia ostatnich armat. Jak na razie jednak żadne z moich ustaleń nie zadomowiło się w najbardziej nawet powierzchownej świadomości historyków i obawiam się, że nigdy to nie nastąpi.
Co do filmu Wajdy, to pomijając robiący wrażenie dynamizm sceny, z zażenowaniem patrzę na postać Krzysztofa Cedry, histerycznie pokrzykującego podczas ataku. Trup się gęsto ściele i jakby policzyć, to straty wg Wajdy byłyby dużo większe niż w rzeczywistości.
Na koniec pozwolę sobie pożyczyć patriotyczne zawołanie ostatnich czasów:
Cześć i chwała bohaterom!