http://napoleon.org.pl/forum/

Ten kłopotoliwy Wellington.
http://napoleon.org.pl/forum/viewtopic.php?f=10&t=274
Strona 2 z 4

Autor:  Nico [ 7 wrz 2010, o 16:41 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

Konrad napisał(a):
Soult który miał za zadanie go powstrzymać, nie dał sobie z nim rady. Wiadomość o abdykacji Napoleona zastała Wellingtona w okolicach Tuluzy. Można zrobić coś takiego będąc ,,dowódcą defensywnym''?? ;)


Jakby Soult miał takich żołnierzy jak Wellington mógłby napewno sobie lepiej poradzić. Moim zdaniem i tak dokonał dużo z zielonymi rekrutami, nie dając się rozbić w żadnej z bitew. Zgadzam się z Twoją oceną Wellingtona, człowiek wiedział kiedy może atakować, a kiedy się bronić. Szczególnie, że w przypadku klęski nie miał żadnego Napoleona, który by mu dosłał 20,30 czy 40 tysięcy żołnierzy, a taki luksus mieli Francuzi w Hiszpanii w latach 1808-1810.

Autor:  grenadier [ 7 wrz 2010, o 17:55 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

Nico napisał(a):
Ney i talenty strategiczne? :shock: Moim zdaniem antytalencie.

Więc sam widzisz z kim miał do czynienia Wellington.

Co do ,,piszczenia'':
Wellington:Dobry w obronie/chociaż pod Waterloo już ,,siadał i płakał''/.Umiejętnie wybierający pozycje przed bitwą,maskujący swoje siły,wykorzystujący do perfekcji siłę jaką daje broń palna.
W ataku:Bojażliwy,często rezygnujący z pościgu,i tym samym marnujący zwycięstwo.
Davout:Swietny w ataku/Austerlitz,Auerstadt/,i w obronie/Eckmuhl,Hamburg/.Dobry przegląd sytuacji na polu bitwy,śmiałość działania,ale i rozwaga,no i umiejętność samodzielnego myślenia/wątpię aby realizował wytyczne z Paryża jeżeli realia byłyby odmienne,a często były/.Czy taki ktoś dałby się zwiesć podstępom wojennym Wellingtona?.
Wyszkolenie żołnierza po obu stronach bardzo dobre,ale już z karnością to u Artusia krucho.To,co zdarzyło się w Badajoz czy po bitwie pod Vittorią,u Davouta byłoby niemożliwością!!.
Duży plus u Wellingtonato wywiad:tysiące informatorów,przewodników no i partyzantów/w regularnych bitwach z Hiszpanów pożytek był marny/
Davout miałby jednak na pewno przewagę liczebną,co na polu bitwy odgrywa rolę niebagatelną.
Podsumowując:Artuś by ,,piszczał'',ale i Davout też by się napocił.
Sorry,że mój tekst jest trochę spóżniony,i może chaotyczny/pisałem go w pracy rano,i na kolanie/,a jeżeli zbyt skondensowany/to inaczej nie umię/.

Autor:  Nico [ 7 wrz 2010, o 23:22 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

grenadier napisał(a):
Wellington:Dobry w obronie/chociaż pod Waterloo już ,,siadał i płakał''.


A gdzie to można wyczytać :shock: ?

grenadier napisał(a):
Davout:Swietny w ataku/Austerlitz,Auerstadt/,i w obronie/Eckmuhl,Hamburg/.Dobry przegląd sytuacji na polu bitwy,śmiałość działania,ale i rozwaga,no i umiejętność samodzielnego myślenia/wątpię aby realizował wytyczne z Paryża jeżeli realia byłyby odmienne,a często były/.Czy taki ktoś dałby się zwiesć podstępom wojennym Wellingtona?.


Davout realizowałBY wytyczne z Paryża, gdyż był posłuszny Cesarzowi. Czy Massena dał się zwieść Wellingtonowi, że Davout miałby nie dać? Nie sądze. "Żelazny marszałek" przyjechałBY w 1810 roku do Hiszpanii (zamiast Masseny). ObjąłBY dowództwo nad korpusami Neya, Junota i Reyniera. StwierdziłBY to samo co Massena na temat braku zaopatrzenia. RuszyłBY naprzód i dotarłBY do Bussaco, gdzie nie niedałBY się namówić na frontalny atak. DotarłBY do linii Torres Vedras i stwierdziłBY to samo co Massena. Być może zarządziłBY odwrót szybciej, zapewne trzymałBY armię w większej dyscyplinie, ale koniec z końcem znalazłBY się z powrotem w Hiszpanii w 1811. Najprawdopodbniej nie poniósłBY by klęski pod Sabugal. I tak sądze skończyłaBY się wyprawa na Lizbonę pod dowództwem marszałka Davouta. Mniej straconych żołnierzy, szybszy odwrót, ten sam efekt końcowy. Być może utrzymałBY Almeide, a Wellington nie ryzykowałBY bitwy pod Fuentes de Onoro. Potem przyszłBY listy z Paryża, żeby atakować znów....

grenadier napisał(a):
Wyszkolenie żołnierza po obu stronach bardzo dobre,ale już z karnością to u Artusia krucho.To,co zdarzyło się w Badajoz czy po bitwie pod Vittorią,u Davouta byłoby niemożliwością!!


Z karnością pod zdobyciu miast Francuzi nie mieli problemów. Mieli jednak ogromne z powodu braku żywności podczasu marszu w głąb Portugalii. Davout napewnoBY poradził sobie lepiej niż Massena (któremu się już nie chciało), ale z próżnego i Salomon nie naleje. Być może nie doszłoBY do ekscesów jakie miały miejsce po zdobyciu Coimbry, ale w dłuższym rozrachunku nie zmienia to nic, gdyż Davout nie wyczarowałBY koni i wozów do transportu zywności.

grenadier napisał(a):
Davout miałby jednak na pewno przewagę liczebną,co na polu bitwy odgrywa rolę niebagatelną.


Niewielką przewagę liczebną mieli Francuzi podczas kampanii 1810/11 w Portugalii.

grenadier napisał(a):
Podsumowując:Artuś by ,,piszczał'',ale i Davout też by się napocił.


Podsumowując nie wierzę, żeby Davout zmienił coś znacząco, poza utrzymaniem Almeidy w 1811, zamiast Masseny. Żeby coś zmienić w Hiszpanii trzeba było mianować np. marszałka Soulta na naczelnego wodza w 1810 z uprawnieniami jakie dostał w 1813 roku, po klęsce po Vittorii.

Autor:  grenadier [ 8 wrz 2010, o 00:10 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

Czy Davout był Masseną?.Dlaczego miałby myśleć jak Massena,stwierdzać jak Massena,działać jak Massena.
Nie przeczę,że miałby kłopoty takie jak Massena,ale oprócz talentów wojskowych dysponował talentem organizacyjnym i administracyjnym.
Nico napisał(a):
(któremu się już nie chciało),

Nie należał do ludzi,którym,, coś już się nie chciało''.
Nico napisał(a):
Davout realizowałBY wytyczne z Paryża, gdyż był posłuszny Cesarzowi.

Nico napisał(a):
wątpię aby realizował wytyczne z Paryża jeżeli realia byłyby odmienne,a często były/

To pieprznął by buławą.
Nico napisał(a):
chociaż pod Waterloo już ,,siadał i płakał''.

To taka moja osobista metafora.

Autor:  Nico [ 8 wrz 2010, o 08:35 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

grenadier napisał(a):
Czy Davout był Masseną?.Dlaczego miałby myśleć jak Massena,stwierdzać jak Massena,działać jak Massena.
Nie przeczę,że miałby kłopoty takie jak Massena,ale oprócz talentów wojskowych dysponował talentem organizacyjnym i administracyjnym.


Talenty może i mieć, ale nie zapewni zaopatrzenia jak go po prostu nie ma, i nie ma czym zabrać. To nie był problem talentów, ale różnicy w możliwościach aprowizacyjnych armii francuskiej w Portugalii/Hiszpanii, a np. Niemczech czy Włoszech. Działać też by nie musiał tak samo, ale drogi i teren na Lizbonę są takie, że albo pomaszerowałby drogą, którą szedł Massena albo tą którą wycofywał się Massena. Moim zdaniem detale kampanii by się zmieniły, efekt byłby ten sam.

grenadier napisał(a):
To pieprznął by buławą.


Raczej wykonałby rozkaz najlepiej jakby mógł, a swoją drogą pisałby i tłumaczył Cesarzowi jak wygląda sytuacji "w terenie".

Autor:  Konrad [ 8 wrz 2010, o 13:13 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

Powiem jedno panowie Napoleon sam powinien udać się do Hiszpanii w 1810 roku i rozwiązać problem z Wellingtonem. Niestety, Cesarz wolał w tym roku siedzieć przy Marii Ludwice zamiast załatwić tą sprawę. :D

Autor:  Kamp [ 8 wrz 2010, o 13:59 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

Cytuj:
Napoleon sam powinien udać się do Hiszpanii w 1810 roku i rozwiązać problem z Wellingtonem.

Gdyby to było takie proste, to pewnie by to zrobił... :o
Ale wojna na Półwyspie Iberyjskim miała zupełnie inny charakter, była o wiele bardziej (z różnych powodów) skomplikowana, niż na nizinach środkowej Europy

Autor:  grenadier [ 8 wrz 2010, o 14:11 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

Czy nie sądzisz Konradzie,że miał ważki powód by
Konrad napisał(a):
siedzieć przy Marii Ludwice
.

Nico,chyba trochę się zagalopowaliśmy.Podejrzewam,że Konradowi chodziło o konfrontację Davout-Wellington w bezpośrednim starciu :?:

Autor:  Konrad [ 8 wrz 2010, o 15:52 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

Grenadier,chodziło mi po prostu o to że najlepiej by było gdyby w 1810 roku Napoleon sam udał się do Hiszpanii, objął naczelne dowództwo i osobiście zmierzył się z Wellingtonem. Gdyby tak się stało marszałkowie nie działaliby na własną rękę i dowództwo francuskie byłoby sprawne. Dziękuję także tobie i Nico za wasze wypowiedzi na temat Davouta i Masseny. Rozważania na temat czy jednak Davout nie poradziłby sobie lepiej w 1810 roku od Masseny są bardzo ważne. Wojna w Hiszpanii była skomplikowana to fakt. Jednak głównym problemem nie była partyzantka hiszpańska, tylko armia angielska pod dowództwem Wellingtona. Partyzantka nie mogłaby w 1814 roku dokonać skutecznego ataku na Francję i wiązać na tym terenie wojsk Soulta. :D Gdyby udało się ją zniszczyć, albo na trwałe zmusić do odwrotu do Anglii to Hiszpania nie byłaby aż tak wielkim problemem na głowie Napoleona. To że w latach 1810-1812 nie udało się Francuzom przepędzić Anglików z Półwyspu, a następnie sukcesy Wellingtona w latach 1813-1814 miało wpływ na sytuację w Europie. Ogromnie osłabiało to mit o niezwyciężonej armii Napoleona i dowodziło że można z nim wygrać trzeba tylko wykazać się cierpliwością i wytrwałością. Sytuacja w Hiszpanii była jednym z czynników (podkreślam: jednym) które sprawiły że w 1812 roku car Aleksander I był taki wytrwały w swoim postanowieniu nieustępowania Napoleonowi.

Autor:  Murat [ 8 wrz 2010, o 16:30 ]
Tytuł:  Re: Ten kłopotoliwy Wellington.

Kamp napisał(a):
Gdyby to było takie proste, to pewnie by to zrobił... :o
Ale wojna na Półwyspie Iberyjskim miała zupełnie inny charakter, była o wiele bardziej (z różnych powodów) skomplikowana, niż na nizinach środkowej Europy


Jednak w porównaniu z jego marszałkami na pewno poradziłby sobie znacznie lepiej.

Co do ewentualnej konfrontacji Davout-Wellington myślę, że żaden z nich nie osiągnąłby zdecydowanej przewagi nad przeciwnikiem (dobrze okopany w Portugalii Wellington, a z drugiej strony nie dający się pobić w polu Davout).

Strona 2 z 4 Strefa czasowa: UTC + 2 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/