Tomasz Malarski w "Waterloo 1815" pisze: Marszałek Grouchy dysponował więc 7 dywizjami piechoty i trzema dywizjami kawalerii. Były to siły wystarczające do pościgu, ale zbyt szczupłe do zadania Prusakom decydującego ciosu. (...) W chwilę potem [tj. ok godz. 11.30 - Prince] płk Lorieu usłyszał głuchy grzmot dział, ale początkowo nie umiał ustalić kierunku, z którego odgłos ten dochodził. Dzięki spostrzeżeniom Rollaerta doszedł do wniosku, że łomot dobiega z płn. - zach., prawdopodobnie spod Mont Saint Jean bądź Waterloo.(...) Jeszcze w sadzie wymienili poglądy na sytuację. Podczas rozmowy dowódca IV korpusu gen. Gerard usiłował nakłonić marszałka do natychmiastowego marszu w kierunku, z którego słychać było grzmot dział. Ten jednak upierał się i postanowił dalej maszerować tropem Prusaków, nie zwracając uwagi na zdenerwowanego Gerarda. Gdyby Grouchy zdecydował się na marsz do Mont Saint Jean o godz. 11.300, to mógłby przeciąć Prusakom drogę w rejonie Plancenoit i w ten sposób zniweczyć ich plany pomocy dla Anglików. Marszałek jednak postąpił inaczej, chociaż trzeba przyznać, że logicznie. Przecież otrzymał rozkaz jeszcze 17 czerwca nad ranem, aby ścigać Prusaków i zniszczyć ich w czasie, gdy Cesarz będzie rozprawiał się z Wellingtonem.(...) Jak dotąd nie nadeszły nowe rozkazy, postanowił więc dalej realizować poprzednie instrukcje. Ciągle wierzył, że dogoni Prusaków, chociaż 18 VI o godz. 11.30 nie było już to możliwe.(...) W tej właśnie chwili przybył Zenowicz z rozkazem napisanym ok. 11.30. Była już godzina 17, gdy marsz. Grouchy złamał pieczęcie.(...) Rozkaz Cesarza utwierdził marszałka w przekonaniu, że należy przede wszystkim zniszczyć Prusaków. (...) W tym czasie, około 19, Grouchy otrzymał następny rozkaz wysłany z pola bitwy pod Waterloo. W rozkazie tym Grouchy przeczytał, że ma dotrzeć pod Waterloo jak najszybciej. Marsz. zrozumiał, że informacje o Prusakach zawarte w piśmie Soulta są prawdziwe i postanowił szybko rozprawić sie z Thielmannem (...).
Ad.1 - rozkaz cesarski dla Grouchyego z godz. 11.30:
"Panie marszałku(...) Cesarz polecił mi poinformować Pana, że chce zaatakować armię angielską na pozycjach pod Waterloo przed lasem Soignes. Jego Wysokość życzy sobie, aby Pan kieroweał się na Wavre i następnie zbliżył do nas, nawiązał z nami kontakt i zaatakował korpus armii pruskiej, który zmierza w tym kierunku przez Wavre. Musi Pan przybyć do Wavre najszybciej, jak tylko to będzie możliwe(...) pragnę przypomnieć, aby nie zaniedbywał Pan stałego kontaktu z nami(...)"
Ad.2 - rozkaz cesarski dla Grouchyego z godz. 13:
(...) w kierunku Wavre. Kierunek ten jest zgodny z rozkazami, zktórymi zostałeś Pan zaznajomiony. Jednakże Cesarz rozkazał mi polecić Panu, abyś... zbliżył się do nas.(...)prosimy nie tracić czasu i manewrować w naszym kierunku, aby zniszczyć Bulowa jeszcze w czasie jego przygotowań."
W świetle przedstawionych wyżej dokumentów ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy Grouchy postąpił zgodnie z doktryną wojen napoleońskich, ale niezrozumienie powyższych rozkazów zdecydowanie nie może świadczyć o jego nieudolności czy też opieszałości. Gdybym to ja znalazł się na jego miejscu, mając takie rozkazy w dłoni, na pewno nie rzuciłbym całej armii na Waterloo, chociaż wydzielenie korpusu np. III Vandamme'a byłoby wskazane i dzisiaj inaczej prowadzilibyśmy spór o ocenę wojskową Grouchyego.
_________________ "Bóg mi powierzył honor Polaków, Bogu go tylko oddam..." ~ ks. Józef Poniatowski
|