Cytuj:
- Można sobie wyobrazić, że 3 maja 1791 roku nie uchwalono Konstytucji. Wówczas nie byłoby wojny w jej obronie i drugiego rozbioru. Nie wybuchłoby powstanie kościuszkowskie, które doprowadziło do trzeciego rozbioru i wymazania Rzeczpospolitej z mapy Europy. Te wydarzenia były ze sobą nieodłącznie związane. Konstytucja była kamieniem, który spowodował lawinę, bo sprowokowała Rosję, która odpowiedziała tak, jak musiała – chroniąc swoje imperialne interesy. W Rzeczpospolitej przez kilkadziesiąt lat największą władzę miał rosyjski ambasador [Repnin, przyp. JWK]. Katarzyna II nie chciała zmieniać tego stanu, a Rzeczpospolita dzięki Konstytucji stała się krajem suwerennym. Wzmocniony wewnętrznie poddany przestawał być poddanym. To było dla carycy nie do przyjęcia.
Może gdyby nawet nie wybuchło powstanie kościuszkowkie, to nie wiadomo, czy nie wybuchłoby inne powstanie skierowane przeciw zależności Rzeczypospolitej od Rosji.
Cytuj:
Kto więc tak naprawdę zawinił?
- Przedstawiciele opozycji magnackiej, późniejsi targowiczanie, zgrzeszyli brakiem mądrości politycznej, ale ten grzech dotyczył też tych wszystkich, którzy przygotowywali Konstytucję. Reformatorzy próbowali zabezpieczyć politycznie swoje dzieło. Ignacy Potocki negocjował w Stambule i Sztokholmie, bo Turcja i Szwecja prowadziły wojnę z Rosją. Sondowano zamiary Londynu. W końcu oparto się o Prusy. Zawarto przymierze z państwem najbardziej zainteresowanym dalszym uszczuplaniem terytorium Rzeczpospolitej, więc sojusz oczywiście pozostał tylko na papierze. To były bardzo wątłe podstawy do budowania czegokolwiek, nie mówiąc o próbach radykalnej przebudowy ustroju. Może z reformami należało po prostu czekać na bardziej stosowny moment?
Prawdziwi mężowie stanu nie uchwalaliby Konstytucji. Krok po kroku kontynuowaliby reformy. Sejm, który rozpoczął obrady w 1788 roku, przyniósł przecież wiele dobrych zmian: zwiększenie armii, przyznanie praw mieszczanom, usprawnienie systemu administracyjnego i podatkowego. Te zdobycze można było zachować, bo Rosja godziła się na ograniczoną przebudowę państwa. Niestety, polskie elity polityczne nie określiły granic realnych do wykonania zmian. Nikt nie ustalił, gdzie należy się zatrzymać. A z punktu widzenia przetrwania Rzeczpospolitej należało to zrobić w kwietniu 1791 roku, przed uchwaleniem Konstytucji.
Myślę, że konstytucja była tylko symbolicznym uwieńczeniem tych wszystkich reform. Sądzę, że nawet jeśli nie uchwalonoby jej, reformy Sejmu Wielkiego byłyby dla Katarzyny II zbyt daleko posunięte i starałaby się ona niedoprowadzić do ich realizacji.
Cytuj:
Co wtedy? Nie poszlibyśmy z cesarzem Francuzów na Moskwę?
– Paweł I panował krótko. Został odsunięty od władzy i zamordowany. Jego następca, Aleksander I, był filarem obozu antynapoleońskiego. Jeżeli Polska nadal byłaby protektoratem Rosji, siłą rzeczy nie byłoby raczej legionów, Księstwa Warszawskiego i 100 tys. polskich żołnierzy w armii maszerującej na Moskwę. Trudno natomiast przewidzieć jaka byłaby polityka Napoleona wobec Rzeczpospolitej. Gdyby nie było elit 3-majowych, nie miałby z kim rozmawiać w Warszawie. Na pewno nie porozumiałby się ze światem starszyzny sarmackiej. Cesarza Francuzów od naszych “panów braci” dzieliła przepaść. Można natomiast przypuszczać, że reformatorzy doby Sejmu Wielkiego dążyliby do porozumienia z Napoleonem. Gdyby Rzeczpospolita znalazła się – nawet na krótko – pod kontrolą Francji, to na pewno niektóre reformy wprowadziliby ludzie Napoleona. Nasze anachronizmy ustrojowe, które zlikwidowała Konstytucja 3 maja, i tak przestałyby istnieć. Napoleon – wszędzie tam, gdzie doszedł – urządzał świat na sposób nowoczesny.
Nawet po porażce Napoleona Rzeczpospolita i tak by istniała, a nawet mogłaby z epoki napoleońskiej wyjść wewnętrznie wzmocniona. Jeżeli dotrwałaby do kongresu wiedeńskiego, który ustalił ład polityczny w Europie, to mielibyśmy całe stulecie spokoju.
Na kongresie na pewno nie zadecydowano by o wymazaniu Rzeczpospolitej z mapy Europy, choćby ze względu na zasadę zachowania równowagi politycznej. W Wiedniu, choć Rzeczpospolita nie istniała, postanowiono o powołaniu do życia dwóch niesuwerennych państw polskich: Rzeczpospolitej Krakowskiej i Królestwa Polskiego. Jeżeli przed kongresem istniałaby Rzeczpospolita, a nie napoleońskie Księstwo Warszawskie, to nasze widoki prezentowałyby się całkiem dobrze. Można sądzić, że mielibyśmy państwowość. Państwo polskie dotrwałoby do 1914 roku. Nie sposób zgadnąć, po której stronie stanęlibyśmy w I wojnie światowej, ale w 1918 roku nie musielibyśmy odzyskiwać niepodległości.
Rzeczywiście, nie wiadomo jak wyglądałaby polityka Napoleona wobec Rzeczypospolitej, ale patrząc z faktycznego punktu widzenia Polacy podjęliby (przynajmniej ich część) współpracę z Napoleonem już przed jego ewentualnym wkroczeniem do Polski. Tak samo sprawa ma się co do kongresu wiedeńskiego - nie wiadomo jak potoczyłaby się tam kwestia polska, być może ukaranoby ją terytorialnie za współpracę z cesarzem (bo nie wierzę, aby Polacy nie podjęli z nim współpracy, tylko wytrwali przy boku cara, bo zwycięstwo Napoleona - przynajmniej z porozu- stwarzeło szansę na niepodległe państwo, dlatego ruszyliby z nim z porównywalnym jak żołnierze Księstwa Warszawskiego zapałem). Także wspomniana kwestia I wojny światowej i odzyskania niepodległości - nie walczylibyśmy o wolność lecz o wyzwolenie spod obcego protektoratu (a być może w międzyczasie wybuchłoby jakieś powstanie ?).
Cytuj:
Gdyby nie zabory, ranga Polski w Unii Europejskiej byłaby dziś nieporównywalnie wyższa. Wschodnia granica Unii też biegłaby w innym miejscu.
Pozycja Polski w UE nie zależy tylko od jej powierzchni, a przede wszystkim od zdolności nią rządząch - bo duże, ale źle rządząne państwo (tak jak I RP) nie może mieć silnej pozycji na arenie międzynarodowej.
Pozdrawiam
Murat