Witam!
Wprawdzie nie jest to książka historyczna
sensu stricto ale z powodów przedstawionych poniżej pozwolę sobie zaanonsować tutaj jej publikację przez wydawnictwo JAMAKASZ
http://jamakasz.wixsite.com/index .
Biali i Niebiescy nie są powieścią historyczną, z jakimi kojarzy nam się Aleksander Dumas. Jest to raczej beletryzowane ujęcie historii. Na tle wojującej, rewolucyjnej Francji w okresie od 1793 do 1799 autor prezentuje początki kariery Napoleona Bonaparte. Sporo uwagi poświęca współzawodnictwu czterech "gwiazd" spod znaku Marsa : Bonapartego, Hoche’a, Moreau i Pichegru. Obok zwykłej fabuły Dumas obficie obdarza nas opisem wydarzeń historycznych, ich kontekstu i swym odautorskim komentarzem. Książka jest pierwszą częścią napoleońskiego cyklu, którego kontynuacją są Towarzysze Jehu i Kawaler de Sainte-Hermine, a składa się z czterech "pod-części" o nader wymownych tytułach :
Prusacy nad Renem,
Trzynasty vendémiaire’a,
Osiemnasty fructidora i
Ósma wyprawa krzyżowa...
Na tym właściwie poprzestanę prezentowanie zawartości
Białych i Niebieskich. Jeśli potrzeba, mogę napisać więcej
Dorzucę jeszcze tylko ciekawostkę istotną dla polskiego czytelnika, że jest to bodaj jedyna książka Dumasa, gdzie występuje polski bohater – Gdańszczanin, były żołnierz Kościuszki, który zgłasza się do generała Pichegru by walczyć z wrogami Francji, którzy są jednocześnie naszymi zaborcami.
To moje pierwsze tak dużych rozmiarów (dwa tomy po kilkaset stron) tłumaczenie z francuskiego na polski. Zachęciły mnie do tego w szczególności trzy czynniki : obecność Polaka u Dumasa (jednego z moich ulubionych autorów), dotychczasowy brak polskiego przekładu oraz wydawca.
Książka ma się ukazać w bieżącym tygodniu
http://jamakasz.wixsite.com/index/biblioteka-andrzeja---szlakiem-przygody Zatem jeśli ktoś byłby nią zainteresowany, a w szczególności prezentacją Napoleona przez pisarza, który miał powody (osobiste) by być mu niechętnym (a raczej tego nie okazuje), to zachęcam do skontaktowania wydawnictwa JAMAKASZ.
Z
napoleońskimi pozdrowieniami
kajot
PS: Żałuję, że nie mogłem przybyć na
LKP. Może następnym razem się uda...