grenadier napisał(a):
A tak na marginesie to wątpię,że baron nie wiedział
gdzie przyjdzie pełnić mu służbę.
...o paradoksie - ale tak. Po awansie wyjechał prawie pod przymusem do Berlina gdzie zaproponowano Mu wykłady. Listy od
"...la belle Laville..." czyli ukochanej żony niestety były cenzurowane, albo nie otrzymywał ich wcale, co wydało się w czerwcu w Wilnie (listy w kolekcji Wellcome w Londynie) w jednym wyraźnie zapytał o stan oka Isaure (córki) i to "...podpadło..." cenzorowi, wers został zatarty. Isaure rzeczywiście w dzieciństwie zraniła się w oko i przez pewien czas groziła jej nawet utrata wzroku. W tymże Wilnie otrzymał odpowiedź od żony - pocztą cywilną na uniwersytet którego zresztą został "...doctor honoris causa..." z zapytaniem czy dobrze się bawi bo na karcie były plamy - cenzor wywabiał czymś atrament...
...no cóż - przestał pisać, zaś od stycznia 1813 roku prowadził dziennik, a żeby nie kusiło cenzorów w razie gdyby dobrali się do bagaży często w nim rysował. Listów z okresu lipiec 1812 - przełom stycznia i lutego 1813 (własnie dziś mija 200 lat jak w Bieniewicach stracił jednego z asystentów - zmarł w wycieńczenia, napisał o tym do
"...la belle Laville..." bardzo pięknie
"...straciłem kolegę i ucznia, ale cieszę się że odszedł od nas tak jak pragnął, pod dachem a nie na sniegu i pochowalismy go w ziemi...", list ten wysłany 23. I. 1813 roku pocztą cywilną z Poznania znajdował się w kolekcji Craforda zaś obecnie w Archives Departamentales des Hautes Pyrenees i był eksponowany w Beaudean w 2010 roku. Obecnie staram sie o formalną zgodę na możliwość tłumaczenia i ewentualnego wydania w Polsce) zachowało się bardzo niewiele.
W załączeniu karta tytułowa owego nietypowego dziennika - fotografie otrzymałam dzieki uprzejmości kustosza archiwum Wellcome.