Najpierw w kwestii formalnej. Nie przepadam za odmianą swojego pseudonimu w wołaczu. Jak ktoś się tak do mnie zwraca, to mam wrażenie, ze jesteśmy na planie "Pana Tadeusza"
. Jeśli byłbyś tak uprzejmy Durocu i zapodawał mi bardziej babską wersją mego nicka, byłbym niezmiernie zobowiązany. Oczywiście prośba dotyczy wszystkich forumowiczów.
Zasada ekonomi sił, toś teraz chyba na minę wdepnął
. Po pierwsze w wersji taktycznej: wiele tu jednak zależy od jakości zwycięstwa i liczebności sił, względnie świeżych, nadających się do kontynuowania walki. Gdyby pod Waterloo Wellington został pokonany, ale Francuzi ponieśliby zbyt wielkie straty, to siły pruskie mogłyby jednak odnieść zwycięstwo, uderzając na zmęczoną i mocno przetrzebioną armię francuską. Wszak do zatrzymania jednego korpusu pruskiego (Bulowa) zużyto znaczna część gwardii i dwie dywizje Moutona, plus część jazdy. Nawet przy założeniu, że pozostałe siły pruskie stanowiły jeden korpus (liczebnie), to i tak nie wiadomo, jak znieśliby to Francuzi. Wiele tu zależy jak już wspominałem od stanu w jakim byliby Francuzi po pokonaniu Wellingtona, o której by to nastąpiło itp...
Co do Lipska, to gdyby Blucher go zajął i do tego wkroczyłyby oddziały Bernadotte'a, to też mogłoby być różnie. I znów zależy jak wielkie byłoby zwycięstwo nad Armią Czeską. Byłby to zresztą swego rodzaju paradoks, bo to Napoleon przystąpiłby do bitwy z odwróconym frontem
. Pamiętaj jaki efekt, przyniosło uderzenie dywizji Dessaixa pod Marengo. A przecież właściwie było ju po bitwie...
Zarzucasz mi gdybologię, a sam mnie pchnąłeś w tym kierunku;).
Co do Bawarii zgoda. I tu właśnie jest pies pogrzebany. Bo w kampanii 1812 roku Cesarz nie trzyma się zasady ekonomii sił. Oczywiście był zmuszony od niej odstąpić ze względu na teatr operacyjny na jakim się poruszał, ale zdaje się, ze go poniosło. Skoro mówisz, że główne siły przeznacza się do walki i pobicia głównych sił przeciwnika, to jak wytłumaczyć fakt takiego podziału sił, jaki zastosował Cesarz? Ponieważ liczebność korpusów byłaby myląca policzmy ludzi:
Masa główna wyznaczona do pościgu za armią Barclaya i Bagrationa to: I, III, IV, V, VIII K, Gwardia i gros kawalerii. Na przełomie lipca i sierpnia (a wiec po 5-6 tygodniach od rozpoczęcia działań) liczyły one 180 tys. żołnierzy. Straty Kukiel ocenia na 25-40 % z czego mała część strat bojowych (wszystkie dane z "Wojen napoleońskich" tegoż). Do działań na lewym skrzydle i tyłach pozostało: II i VI korpusy naprzeciw Wittgensta. Kukiel podaje liczbę 30 tys. ale wobec liczebności sił na początku kampanii i strat to chyba grubo przesadził z uszczupleniem liczebności, bo oba te korpusy liczyły na początku 62 tys. to wydaje mi się, że jak policzymy ich na 40-45 tys. to nie będzie to przekłamaniem. Korpus IX Victora w odwodzie (liczebność nie podana, ale jako, że na początku kampanii liczył 33 tys. to teraz nawet przy stratach niebojowych - choć specjalnie wielkich marszy nie odbywał, niechby miał 20-25 tys.). Na prawym skrzydle mamy Austriaków i Sasów (Kukiel podaje ich na 43 tys.). Do tego należy doliczyć dywizję Dąbrowskiego IV KKRez. (myślę, że 5-10 tys. spokojnie). i X K MacDonalda (26 tys.). Razem siły wydzielone do drugorzędnych działań liczą od 136-151 tys. żołnierzy. Naprzeciwko nich było 65 tys Rosjan, plus załogi garnizonów. Do tego należy doliczyć nadciągające wojska XI K... I tyle pozostało z ekonomii sił. Po co było wysyłanie X K przeciwko Rydze? Po co oddzielanie dywizji Dąbrowskiego z Korpusem kawalerii do blokady Bobrujska, który nie stanowił żadnego zagrożenia? Po co wreszcie zapewnianie sobie tak dużej przewagi na skrzydłach, zważywszy na dotychczasową bierność Rosjan w tego rodzaju sytuacjach? I czemu wyznaczano na ich dowódców ludzi bez odpowiednich ku temu kompetencji (Oudinot, Schwarzenberg, a jak się później okazało i Dąbrowski)?
Nie ani Prusacy, ani Austriacy nie wykazywali się bardzo antynapoleońską postawą przed grudniem. Ale tym bardziej można było ich wykorzystać do głównych działań, bo trudno kontrolować żołnierzy, którzy są daleko w razie ewentualnej porażki. A wiadomo, że taki sojusznik pęka pierwszy i tylko czeka, kiedy noga się powinie. Bo ani jedni, ani drudzy nie mieli powodów, żeby tego nie zrobić.
Cytuj:
To samo odnosi się do kampanii 1812 r. Osłonięcie się oddziałami mniej pewnymi ze skrzydeł nie byłoby brzemienne w skutkach, gdyby główna armia rosyjska została zniszczona pod Wilnem lub np. miesiąc później...
Ale nie została zniszczona, co było wiadomym już w lipcu, a z całą pewnością w sierpniu. Więc plan powinien ulec zmianie. A uległ o tyle, że z coraz bardziej zmniejszającą się masą główną, Napoleon gonił uciekającą masę główną Rosjan...
Historia potwierdza zaś nasze wątpliwości Durocu, bo te siły pruskie i austriackie stanęły wkrótce potem przeciwko Francuzom. Razem z ich dowódcami.
Co do Pytania Konrada to wg mnie zniszczenie Prus, byłoby jednym z najlepszych pomysłów, jakie zostałyby wcielone w życie w kontekście politycznych dokonań Cesarza. A jeśliby Rosjanie wtedy zaatakowali, pozostałoby mi wtedy życzyć im powodzenia...