http://napoleon.org.pl/forum/ |
|
wiersze i pieśni http://napoleon.org.pl/forum/viewtopic.php?f=20&t=120 |
Strona 4 z 10 |
Autor: | apacz [ 10 lut 2010, o 19:21 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika towarzysz Witam , Trochę się ostatnio pisało o naszych szwoleżerach , dobrze i źle . Czytając to przypomniałem sobie , że mam nagranie pieśni o nich właśnie. Słowa znalazłem w sieci ... i zamieszczam , bo sądzę , że im to się należy ... Pieśń skomponowana w 1814 roku przez oficera strzelców konnych gwardii , w związku powrotem pułku lekkokonych gwardii do Polski , po abdykacji Napoleona. Adieux des Chasseurs à Cheval de la Garde aux Lanciers Polonais (czyli pożegnanie Polskich Lansjerów przez Strzelców Konnych Gwardii ) 1.Dans la froide Scandinavie Du héros retentit le nom. Soudain la Pologne asservie Se lève pour Napoleon. Il avait brisé les entraves De ce peuple ami des Français. |: Et la France, au rang de ses braves Compta les lanciers Polonais. 2. Sans regrets, quittant leur patrie, Pour Napoleon, ces guerriers. Vont jusqu’aux champs d’Iberie, Cueillir des moissons de lauriers. Partout où l’honneur les appelle, Ils volent tenter de hauts faits. |: Et partout la gloire est fidèle Aux braves lanciers Polonais. 3.Quand la fortune trop volage, Quand la plus noire des trahisons. Ensemble ont trompé le courage De notre grand Napoleon, Il fit, en desposant les armes De touchants adieux aux Français. |: Et l’on vit répandre des larmes Aux braves lanciers Polonais. 4.Napoleon, l’âme attendrie, Leur dit dans ce cruel moment: ’’Retournez dans votre patrie, Allez, je vous rends vos serments’’. Il croyait dans son triste asile N’être suivi que de Français, |: Mais il retrouva dans son île Encore des lanciers Polonais. 5.Vous, qu’a nos nobles journées La gloire a fait participer, Polonais, de vous destinées, Le ciel doit enfin s’occuper. Mais fussiez-vous dans les alarmes, Amis nous n’oublions jamais |: Que nous avions pour frères d’armes Les braves lanciers Polonais. Pozdrowienia Towarzysz 29.12.2016 Po latach , dzięki youtube , odszukałem link do tej pieśni: https://www.youtube.com/watch?v=Ubnk7r9CCMc T. |
Autor: | apacz [ 10 lut 2010, o 19:41 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika kpt.psztymuc To ja może z ciekawostką: coś z epoki, czyli "dziełko" Marcina Molskiego, pierwszego grafomana Księstwa. Niedawno wydobyte z rękopisu, jako "Wiersz dwuznaczny". Z całym szacunkiem dla Cesarza, radzę przeczytać najpierw pełną linijkę po pełnej linijce, a potem jako dwie oddzielne zwrotki- jako pierwszą: fragmenty wersów przed średniówką (czyli to przed drugą wielką literą w wersie), jako drugą- fragmenty wersów po średnówce. Oby wszystkie Narody wszędzie czuły Twe czyny Napoleonie Miecz Rosjanów i zwycięskie siły Niech wieczna wzgarda pochłonie Niech ma od Boga pomyślność udziałem Sam Napoleon jedynie Cny Aleksander z swym wojskiem całym Niech pod jarzmem nieszczęść ginie Niech w coraz większej wspaniałści stawa Moc Napoleona Wszędzie Rossyjskiej broni szczęście i sława Niech wzgardą okryta będzie Niech się okryje laurami zwycięstwa Napoleona wyprawa Rosyjskie wojsko ze swego męstwa Niech bez zwycięstwa zostawa. |
Autor: | apacz [ 10 lut 2010, o 19:44 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika towarzysz Witam, Czytam sobie dla rozrywki jeszcze raz M.Brandysa "Kozietulski i inni". Oto co znalazłem i przytaczam . Dla rozrywki również. W czasie odwrotu Francuzów za Ebro , po niesławnej ucieczce króla Józefa Bonapartego z Madrytu , szwoleżerowie polscy znaleźli się w tylnej straży pod dowództwem gen. Antoniego Karola Ludwika hr. de Lassalle , "pierwszego kawalerzysty Cesarstwa". Polakom nowy szef bardzo się spodobał , i ze wzajemnością chyba , bo taką oto pieśń napisał Lassalle "dla narodu polskiego"(pisownia za Brandysem): Les Français êtaient en Pologne L'Espagne voit des Polonais L'Europe verra sans vergogne Régner Français et Polonais. Quelle nation est asser forte Pour ressister à leur effort ? Polonais , Français font en sorte De mettre tout le monde à mort. A oto przekład na polski (nie mój, ale chyba Brandysa): Francuzi byli w Polsce Hiszpania widzi Polaków Europa bez wstydu ujrzy Panowanie Francuzów i Polaków. Któryż naród jest dość silny By wytrzymać ich napór ? Polacy , Francuzi , jak się zawezmą To wszystkich pouśmiercają. Nieskomplikowane , proste , sympatyczne - dobrze chciał , szkoda, że młodo zginął. Wtedy podobno "cały pułk z zapałem śpiewał". A dzisiaj ? politycznie niepoprawne i nieaktualne. Szkoda. Pozdrowienia T. |
Autor: | apacz [ 10 lut 2010, o 19:56 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika Zenobi Z okazji rocznicy Somosierry dedykuję Wam 3 przykłady poezji na ten temat: WĄWÓZ SAMOSIERRY (M. Konopnicka) A czyjeż to imię, Rozlega się sławą, Kto walczy za Francję Z Hiszpanami krwawo? To konnica polska, Sławne szwoleżery Zdobywają cudem Wąwóz Samosierry. Już francuska jazda Cofa się w nieładzie, Pod śmiertelnym ogniem Wał trupów się kładzie. A wtem Napoleon Na Polaków skinął: Skoczył Kozietulski, W czwórki jazdę zwinął. Na wiarusów czele Jak piorun się rzucił, Wziął pierwszą baterię, Ale już nie wrócił. Skoczył Dziewanowski, Jak piorun się rzucił, Wziął drugą baterię, Ale już nie wrócił. Skoczył Krzyżanowski, Jak piorun się rzucił, Wziął trzecią baterię, Ale już nie wrócił. Jeszcze się została Ta bateria czwarta... Bronią jej Hiszpanie, Walka trwa zażarta. Niegolewski młody Spiął konia ostrogą - Może stracę życie, Lecz przedam je drogo! Jak wicher się rzucił I jak błyskawica, A za nim, jak burza, Ta polska konnica. Już biorą armaty, Już tną kanoniery, Już wzięli Polacy Wąwóz Samosierry! Niegolewski ranny Z konika się chyli, Napoleon do piersi Orła mu przyszpili. I rzecze ściskając Rannego junaka: - Nie ma niepodobnej Rzeczy dla Polaka! WIARUS NAPOLEOŃSKI (fragment) (Wł. Syrokomla) Potem byłem przeznaczony Do Hiszpanii iść w legiony, W szwoleżerach Krasińskiego; A żem przebył dużo złego, I że w bitwach tak się wprawił, Że to potem człeka bawi, To i dalej z chętką szczerą, W one góry, w one lasy, Naprzód pobić gerylasy, Potem upić się maderą. W Somosierra przez wąwozy Napoleon wiódł obozy, A że chłodne były ranki Dalej ja tu do blaszanki, A gdy piję zdrowia dwoje, Napoljona, potem swoje, Słyszę, trąbka gra sygnały, Konie to już to tak znały, Stępa, stępa, to jak dzieci, Wtem od sztabu ktoś nadleci. Kozietulski, znałem jego, Miał konika bułanego, Dobył szabli: Szwoleżery, Hej wiarusy, dalej w kłusy, A dobędziem Somosierry. Nie ma strachu na Mazura, Dalej chłopcy, za mną, hurra! Stroma ścieżka między skały, Kirasjery rejterują, Ale nasi nie folgują, Choć armaty strasznie grały; Ogień bucha, co wypalą, To się ludzie z konia walą. Z Kozietulskim szarżowali, Bułanego mu zabili, Piórko z czapki ustrzelili, Wziął innego, dalej, dalej! Kule się jak grad sypały, W jego szablę uderzały. Dobrze mówią, że nie minie, Kto ma zginąć, to i zginie, A kto nie, to ujdzie cały. Dalej wiara! – i kamraty, Już wpadają na armaty, Słońce jakby po to wstało, By zwycięstwo oświecało. I tak nasze szwoleżery Wzięły szaniec Somosierry. KOMENTARZ DO SZARŻY (Marianowi Brandysowi) (Tadeusz Kubiak) Więc szarżowali. W muzealnych salach jak taboryci za frontem płowieją. Pstra maskarada za szkłem się dopala. Sypie się kukła dziejów, panie dzieju! Sukno znoszone do nitki ostatniej, do rdzawych guzów z orłem na odlocie. ...Aż w tarabany uderzy, aż zadmie w ułańską trąbkę zapłakany ojciec... Historia, ręką ściągając wędzidło, nie zawsze wstrzyma rozszalały galop. Jak ptak, co łamie w czasie lotu skrzydło jeźdźcy się wtedy wśród wąwozów walą. Nie oni jedni z rozpaczą, z nadzieją szukali Polski jak znaków na niebie. W górach Hiszpanii zawierzyli dziejom. I umierali. I wierzyli w siebie |
Autor: | apacz [ 10 lut 2010, o 19:57 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika Eques To ja też coś dorzucę, tylko po zagarnicznemu bo mi się nie chce tłumaczyc: Casabianca The boy stood on the burning deck, Whence all but him had fled; The flame that lit the battle's wreck Shone round him o'er the dead. Yet beautiful and bright he stood, As born to rule the storm; A creature of heroic blood, A proud though childlike form. The flames roll'd on; he would not go Without his father's word; That father, faint in death below, His voice no longer heard. He call'd aloud, "Say, Father, say, If yet my task be done ! " He knew not that the chieftain lay Unconscious of his son. "Speak, Father ! " once again he cried, "If I may yet be gone ! " And but the booming shots replied, And fast the flames roll'd on. Upon his brow he felt their breath, And in his waving hair, And look'd from that lone post of death In still yet brave despair, And shouted but once more aloud, "My father ! Must I stay?" While o'er him fast, through sail and shroud, The wreathing fires made way. They wrapt the ship in splendour wild, They caught the flag on high, And stream'd above the gallant child, Like banners in the sky. Then came a burst of thunder sound; The boy, --- Oh ! Where was he? Ask of the winds, that far around With fragments strewed the sea, --- With shroud and mast and pennon fair, That well had home their part, --- But the noblest thing that perish'd there Was that young, faithful heart. Felicia Hemans |
Autor: | apacz [ 10 lut 2010, o 20:04 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika Eques Pocałunek Roberta Emmeta Wschodzi ranek z różanej świetlicy... Stanął Emmet u stóp szubienicy. Stanął Emmet, pojrzał się do świata... Nic ma przy nim ni druha, ni brata. - Hej, bratowic! Hej, wy szczere druhy! Jak świat pusty bez was, jaki głuchy! Nie masz, komu ścisnąłbym prawicę, Gdy mi przyszło iść na szubienicę! Stanął Emmet, pojrzy się po niebie: - Ziemio-matko, ginę, syn, za ciebie... Za twą wolność, narodzie mój, ginę Sam - samotny w ostatnią godzinę.. Głucho bęben złowieszczy uderza: - Robert nmmet, dornawiaj pacierza! Z głuchym ziemię kopają łoskotem: - Robert Emmet, żegnaj się z żywotem! Podniósł Emmet płonące źrenice Na wysoką, czarną szubienicę. - O Irlandio, tyś moją modlitwą, Ty pacierzem przed ostatnią bitwą! Jakiś gwałt mu rozpręża ramiona: - Lud mój chciałbym przycisnąć do łona, Chciałbym żegnać... Chciałbym raz ostatni Czuć na ustach pocałunek bratni! I pochylił swą tragiczną głowę: - Przez te rany... przez te Chrystusowe... I ostatnim pocałunkiem brata Ucałował straszne lico kata. Głucho bęben złowieszczy uderza, Płacze wolność swojego rycerza: Głucho grudę ciskają kopacze, Ziemia - matka syna swego płacze. Maria Konopnicka |
Autor: | apacz [ 11 lut 2010, o 12:42 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika Zenobi REWIA NOCNA Christian von Zedlitz (tłumaczenie: Cz. Jankowski) Na krótko przed samą północą Zrywa się dobosz z mogiły I pole szparko obchodzi Werblując ze wszystkiej siły... Piszczele rak walą w bęben. Az dudni skóra stężała. Nigdy tak dziwna pobudka Przed żadną rewią nie grała. Od wrblów tych przeraźliwych, Lecących grzmotem po błoni, Budzą się w grobach kurchannych Wąsale wszelakiej broni. I ci, co w śniegach północy Zastygli zwolna na wieki, I ci, co leżą w spiekocie Auzońskiej ziemi dalekiej. I ci, których muły nilowe Grzebały bezładną rzeszą - Zrywają się i za oręż Chwyciwszy, na apel spieszą. Na króyko przed samą północą Zrywa się trębacz z mogiły I wcwał pole całe objeżdża I trąbi ze wszystkiej siły. Tedy na lotnych rumakach Jadą szwadrony z kopyta: Konnica krwią obryzgana, Kurzem bitewnym okryta. Szczerzą się białe czerepy Pod lśniącą blachą kaszkietów, Kurczowo ściskają szable Kościane palce szkieletów... Zaś z uderzeniem północy Sam wódz powstaje z mogiły: Jedzie powoli, złociste Eskorty go wkrąg otoczyły. Kapelusz czarny na głowie, Błysk orli w monarszym oku, Płaszcz szary wdziany na mundur, Szpadka przylega do boku. Wielka, srebrzysta poświata Przez chmur przelewa się strzępy. Naczelnik w szarej kapocie Lustruje wojsk swych zastępy. Szeregi broń prezentują... Łamią się - stają znów w szyku - Poczem z muzyką na czele Płynie marsz armii bez liku. Marszałków i generałów Krąg wodza otoczył i słucha. Wódz najbliższemu z nich cicho Rzekł wyraz jeden do ucha. Słowo z ust do ust przelata, Obiega calutkie pole: Na hasło wyzwawcze: "Francja", "Waterloo" zabrzmią parole. Taka jest rewia ogromna, Która w świetlistej przestrzeni Odprawia Cezar umarły W krainie duchów i cieni. |
Autor: | apacz [ 11 lut 2010, o 12:49 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika pink f PAMIĄTKA NIEGOLEWSKIEMU - Wiersz do Piotra Michałowskiego (Józef Załuski) Bard Albionu spojrzał na polskie stepy I stworzył jeźdźca w obrazie Mazepy, Co lotem wichru ma przedziały za nic I gna bez przerwy, aż do kraju granic. Obraz ten cała Europa podziwia, Pędzlem i rylcem myśli barda odżywia. Lecz jakież dzieło przyszłego hetmana Przekazał Bajron zdziwionemu światu?... Czy myśl dostojna, w ten obraz ubrana, Sięga do szczytu cnoty majestatu? Nie! bohater gna, bo musi – spętany – Gna, gdzie go niesie traf, los, przeznaczenie… O ileż wyżej ja Mazepę cenię: Co Polak, będąc z ojczyzny wygnany, Gdy poznał wartość dla Polski Karola, Podziela bój z nim Połtawskiego pola; Mazepa barda gna bez swej woli, Gna bez nadziei, śmiało umrzeć gotów: Nasz – by ujść kraju – Mazepa niewoli Rzuca się z cnoty w ostrze Piotra grotów, stawiając przykład następcom buławy, Jakiej się mają nadal trzymać sprawy. Wieszcz Niemna, twórca nieśmiertelnych pieśni, W swoim Farysie stawia nam wzór szczytny, Jak z wytrwałością można z ziemskich cieśni Unieść się duchem w niebios strop błękitny!... Ale ten obraz, choć go cudnie kreśli, Nie stał się czynem, został płodem myśli. Ja ci przynoszę, polski Apellesie! Wzór, co Farysa z Mazepą przeniesie: Wystaw młodego jeźdźca narodowca, Co hufca swoich mężnych towarzyszy U skalistego dogania manowca, I jeden okrzyk w całym hufcu słyszy… A wśród poległych rycerzy i koni Za poprzednimi niewstrzymany goni… Z płomiennem okiem, z rozczochranym włosem, Konia ostrogą, braci rzeźwiąc głosem: „Dalej! a dalej!” wśród kul i kartaczy Tylko na paszcze dział morderczych baczy. Gdy poprzednicy padli lub ustali, On, co był zaczął natarcie ostatni, Staje zwycięzcą… tam, gdzie strzał armatni Na samym szczycie i jego powali. To nie czyn musu, nie płód urojenia, Lecz owoc istny polskiego natchnienia. Zdobycie szesnastu armat Somosierry: To jest nasz Farys – Jędrzej z Niegolewa, Którego pamięć niech twój pędzel szczery Nieśmiertelnemi barwy przyodziewa! |
Autor: | apacz [ 11 lut 2010, o 13:41 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika Savary Jacek Kaczmarski-„Somosierra”. Pod prąd wąwozem w twarz ognistym wiatrom, po końskie brzuchy w nurt płynącej lawy. Prze szwoleżerów łatwopalny szwadron, gardła armatnie kolanami dławić. Mokry mrok topi głowy szwoleżerów, deszcz gliny, ziemi i rozbitej skały, Ci co polegną pójdą w bohatery, Ci co przeżyją pójdą w generały. Potem twarz z ognia jeszcze nie obeschłą będą musieli w szczere giąć uśmiechy, z oczu wymazać swoją hardą przeszłość, uszy nastawić na szeptów oddechy. Zwycięskie piersi obciążą ordery I wstęgi spłyną z ramion sytych chwały. Ci co polegli idą w bohatery. Ci co przeżyli idą w generały. Potem zaś czyści-w paradnych mundurach Galopem w wąwóz wielkiej polityki. Gdzie w deszczu złota i kadzideł chmurach, pióra miast armat państw krzyżują szyki. I tylko niektórych ominie pokuta, w mrowisku lękiem karmionych koterii nieść będą ciężar wytrząśniętej z buta, grudki zaschniętej gliny Somosierry. Ale twarz z ognia jeszcze nie obeschłą będą musieli w szczere giąć uśmiechy. Z oczu wymazać swoją hardą przeszłość, uszy nastawić, na szeptów oddechy. Nie ten umiera co właśnie umiera, lecz ten co żyjąc w martwej kroczy chwale. Ci co zginęli poszli w bohatery. Ci co przeżyli musza walczyć dalej. Swoją droga słuchając tego można dojść do niewesołego wniosku. W generały poszedł Krasiński, który w szarży nie uczestniczył. W bohatery Kozietulski, który też de facto w niej nie brał udziału. Autentyczni bohaterowie tego dnia: Dziewanowski i Niegolewski nie załapali się na żadną z tych kategorii |
Autor: | apacz [ 11 lut 2010, o 13:48 ] |
Tytuł: | Re: wiersze i pieśni |
post użytkownika Eques Requiem rozbiorowe Pamięć moja - ponurej natury: Nie chce wskrzeszać soczystych rozkoszy, Nie rozczuli jej flet, Nie rozrusza tamburyn, Płoche szczęście ją peszy i płoszy. Pamięć moją ożywia żałoba, Lecz - nie płaczka rozpaczą podniosła, Tylko wściekły ten wstyd, Co się szwenda po grobach, Które lepka pleśń legend porosła. Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, Jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych - To nie po to, by mieć Nośny temat do pieśni, Lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych II Głos II: 1. Na śniadaniu u Carycy Sutą dzieli się potrawę; Pertraktują biesiadnicy Komu jaki kęs i skrawek. Temu galicyjski połeć, Temu - wielkopolski gryz; Monarchini żre nad stołem Schab "Polonia á la russe" Chór: Nie przystroi się garnirem Za to krwistym sosem lśni, Dies irae, dies irae Idą na nią gniewu dni. 2. Uczta w imię Trójcy Świętej Oświeconych autokratów Potwierdzona dokumentem Co posiada moc traktatu. Nie ma to, jak pełna miska Do dyplomatycznej gry, Choć wątpliwy na niej przysmak: Kapuściane polskie łby. Chór: Zaraz się nad nimi schylą Żeby im upuścić krwi Dies irae, dies irae Idą na nią gniewu dni. 3. Polska karczma wciąż pijana Od swych obłąkańczych swar, Polska pana i plebana Zatopiona w chamski gwar. Bizantyjski na niej przepych Azjatycki na niej brud. Więc się do trzech par rąk lepi I potrójny syci głód. Chór: Nie powlecze jej nikt kirem Nie uroni nad nią łzy Dies irae, dies irae Idą na nią gniewu dni. III Głos II: Śpijcie spokojnie ojcowie i matki Naszego "ja" - co tak dziś niewyraźne. Już poza wami żywotów przypadki I wybór między zbawieniem, a kaźnią. Was nic już więcej obchodzić nie musi Dotknięci życiem - snujcie śmierci smutek. To nam spuściznę dziwną czas wykrztusił, Niewymienialną na żadną walutę. Chór: Śpijcie - wy poza dobrem, poza złem Requiem. Głos I: Śpijcie spokojnie - zdradzeni, zsyłani, Mięso eposów skomlące o sens; Straceńcy, stróże niewidzialnych granic Powyznaczanych majestatem klęsk. Niech was nie budzą skrzekliwe capstrzyki, Parady, werble, rocznicowe msze; Szare - z ołowiu sumień - żołnierzyki, Grzechot w pudełku pamięci, na dnie! Chór: Śpijcie - już poza dobrem, poza złem Requiem. Głos II: Śpijcie spokojnie - skrytym zdradom wierni, Za bezcen strachu swej pychy kupieni, Karni dzierżawcy cmentarnej guberni, Hetmańskich buław, biskupich pierścieni. Nikt wam już dzisiaj nie pohańbi mogił; Sąd ostateczny odległy, niepewny, Nieprzeliczone zapomnienia drogi, Bóg dobrotliwy, człowiek - krótko gniewny. Chór: Śpijcie - znów poza dobrem, poza złem Requiem. Głos I: Śpijcie spokojnie - mędrcy przenikliwi, Żonglerzy światła, tak bezsilnie świetni, Że nawet temu niezdolni się dziwić, Gdy próchnem w mroku świeci ból szlachetny. Wszystkoście z góry najlepiej wiedzieli, Lecz nie zdołali niczemu zapobiec: Naładowana broń - co nie wystrzeli, Bo ma na ścianie wisieć ku ozdobie. Chór: Śpijcie więc, poza dobrem, poza złem Requiem. Głos II: I ty spokojnie śpij, bezkształtny tłumie Analfabetów o zwichniętych karkach, Którego grozy nigdy nie zrozumie Mędrzec, wojownik, skazaniec ni zdrajca. Śpij, boś też myślał, walczył, i też zdradzał; Czemu byś lepszy miał być niż te tuzy, Dla których człowiek, wiara, rozum, władza Do tego tylko, by im służyć - służy! Głos I i II: Śpij wstrzymywany dobrem, gnany złem Requiem. IV Chór: Jesteśmy - jacy jesteśmy Byliśmy - jacyśmy byli Tę prawdę o sobie unieśmy W tej krótkiej, danej nam chwili. Będziemy - jacy zechcemy Byle wiedzieć nam - czego chcieć, Lecz - nie wiemy - czego nie wiemy, Więc nie mamy - co chcemy mieć. Mogliśmy, czego nie wolno, Co wolno - nie chcemy móc. Wolimy niewolę niż wolność, W której nie ma o co łbem tłuc. Więc będziemy - jacyśmy byli, Więc jesteśmy - a jakby nas brak W tej krótkiej danej nam chwili, Której jutro nie będzie i tak... V Głos I: Tym, co w szkarłatach, tym w kazamatach, Tym, co w kapturach i tym na sznurach, Tym, co w powozach i tym w powrozach Chór: Lacrimosa. Nie mamy rąk - mamy łapy, Nie mamy głów - mamy łby. Dlatego dla nas ochłapy, Dlatego po nas - łzy. Głos II: Tym w dumnej pozie i tym w pokorze, Tym, co w koszarach i tym w koszmarach, Tym, co w przestworzach i tym w obozach - Chór: Lacrimosa. Nie mamy snów - lecz majaki, Nie mamy myśli - lecz szał, Dlatego los byle jaki, Dlatego głos łka, jak łkał. Głos I: Tym - złote zboża, tym - ostrze noża. Tym - szlak po płozach, tym - szlam bezdroża, Tym - łaska boża, tym - trwożna groza Chór: Lacrimosa. Nie mamy wiary, lecz złudy, Za dzieje nasze - zbiór klechd. Dlatego trwać będą trudy Nasz własny płacz i z nas śmiech. Ostatnia zwrotka może brzmieć też: Za wiarę mamy - błaganie, Za dzieje nasze - zbiór klechd. Bezsilną ożywia nam pamięć Nasz płacz i z nas cudzy śmiech. Jacek Kaczmarski wykonanie Jacek Kaczmarski i Przemysław Gintrowski (wspólnie) |
Strona 4 z 10 | Strefa czasowa: UTC + 2 [ DST ] |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |