Wznowię temat... Z Zenobim próbowaliśmy rozgryźć niejakiego Izraela Kempińskiego, który jakoby był pod Somosierrą... Nawet w gazetach napisanych w Jidysz
Faktycznie jest mało informacji na temat Żydów walczących w armii Księstwa Warszawskiego...Oczywiście Berek Joselewicz jest ikoną...Znanych jest podobno kilkadziesiąt nazwisk żołnierzy, którzy walczyli pod sztandarami XW... Pozwolę sobie na dwa cytaty, które świadczą o tym , że jednak Berek to nie rodzynek...
"Przesyłam do Jutrzenki krótką wzmiankę o dawnym wojskowym polskim wyznania Mojżeszowego, którego męztwo i roztropność, bez zaprzeczenia godnemi są chociaż małéj wzmianki. Tym wojskowym, był to Józef Kapłan, urodzony w m. Lucynie w dawném Województwie Witebskiém. Syn biednego introligatora, w piętnastym roku życia swego udał się do Wilna dla udoskonalenia się w ojcowskiém rzemiośle, lecz terminu nigdzie nie mógł wybyć, gdyż więcej czytał, jak zajmował się swém rzemiosłem; wypadki 1792 roku nadały wcale inny kierunek młodzieńcowi, bo w tymże roku znalazł się pod Dubienką jako szeregowy, pełniąc służbę przy armacie, a chociaż rychło pokój nastąpił, Kapłan już nie wrócił do swego zajęcia, tak mu wojaczka zasmakowała.
Roku 1794 pod Szczekocinami, dostał dwa postrzały kulą karabinową w lewe udo; po skończonej kampanii 1794 roku, z resztami spóltowarzyszów udał się zagranicę, gdzie przy formacyi legionów, pierwszy zapisał się na listę; lecz ciężka choroba, którą został złożony, nie dozwoliła mu dzielić chwały ze spółtowarzyszami. W bitwie pod. Hohenlinden był kanonierem pod Kniaziewiczem. W roku 1806, w potyczce
pod Dirszauem, gdzie dowodził mężny generał Sokolnicki, Józef Kapłan wpadłszy na nieprzyjacielskie działo, własną ręką je zagwoździł, które to działo stało się zdobyczą naszych żołnierzy.
Odbył kampanią 1809 roku. W roku 1812, w bitwie pod Acloźajakiem, otrzymał cięcie w głowę; przy odwrocie
wielkiej armii, przy przejściu przez Berezinę znajdował się w dywizyi generała Dąbrowskiego, który bronił przedmostowego szańca. W bitwie pod Lipskiem ciężko ranny dostał się do niewoli i wraz z innemi jeńcami, został odesłanym do Kijowa.
W roku 1816 uwolniony, wrócił z Kijowa do miasta rodzinnego, okryty bliznami, sterany na zdrowiu, lecz nikogo ze swoich nie znalazł przy życiu; resztki długiego żywota przepędził w okolicy miasta Witebska, w malej mieścinie; bywał czasem w Dynaburgu, gdzie ja go poznałem.
W roku 1845 zszedł z tego świata.
Kiedy go poznałem, był już sędziwym starcem, miłej powierzchownością zachował ten typ, właściwy ludziom wojskowym tylko; mówił czystą polszczyzną i dość poprawnie po włosku i niemiecku; był starszym podoficerem artylleryi W. X. Warszawskiego i kawalerem krzyża wojskowej zasługi ״virtuti militari." Pozostał do ostatniej chwili życia gorliwycm wyznawcą religii Mojżeszowej. Szczegóły o życiu Kapłana, są w ręku jego kuzyna mieszkającego w Petersburgu, które zdaje się że sam nieboszczyk spisał i pozostawił w spuściźnie swemu kuzynowi.
Z pod Szyrwint, d. 5 Lutego v. s.
Hilary Kuszel b. oficer pułku liniowego.
(1)"
Tutaj taka myśl, że takie wspomnienia były by znakomite...
"Przeglądając następnie w tymże Nrze Jutrzenki imiona Izraelitów w b. Wojskach Polskich zaszczytnie służących, znalazłem przepomnianego walecznego Szpotta. Był on jednym z tych wojowników, których
świetne czyny zaledwo są znane od towarzyszy broni i po ich zgonie giną w zapomnienia fali, nie mając ni
wieszcza coby je ogłosił, ni historyka coby je podał wspomnieniu potomnych. O nim jeden z tych mężów,
co pod sztandarem olbrzyma Korsyki, zleli krwią swoją obszary Europy, stepy Afryki i Azyi pustynie
w swych pamiętnikach następującą udziela wiadomość: W r. 1808 w Hiszpanii służył ze mną jako Podporucznik Jakób Szpott, był to jeden z najdzielniejszych Oficerów pułku i wojska; zarazem jeden z naj-
uczciwszych ludzi, pierwszy szedł w ogień i w najzapalczywszéj bitwie komenderował tak spokojnie, jakby na placu parady; nie miał majątku a czwartą część swéj pensyi rozdzielał między żołnierzy walecznością
i dobrém postępowaniem odznaczających się; z licznych przykładów jego dzielności, jeden przytaczam:
W styczniu 1808 r. wysłany został przez jenerała Chło. na obsadzenie małego miasteczka Cuenęa, ważnego militarnego punktu, mającego zasłaniać nasz pochód ku Saragossie, z rozkazem bronienia go do
ostatniéj kropli krwi.
Szpott zajął wskazane stanowisko na czele 200 ludzi, między któremi było 60 Francuzów, zbieraniny z różnych pułków. Wkrótce otoczyło go 3,000 Hiszpanów, z któremi połączyli się mieszkańcy, tak że Szpott miał walczyć z podwójnym nieprzyjacielem wewnętrznym i zewnętrznym; nie zawahał się jednak: zajął kilka murowanych domów, połączył| je wyłamawszy mury, zebrał żywności co można było i czekał napadu. Hiszpanie uderzyli z zawziętością, wiedząc jak mała garstka naszych; lecz dzielnie przyjęci po trzech godzinach walki cofnęli się w rynek, obliczając swe straty które 300 zabitych i tyleż rannych wynosiły. Ale i oddział Szpotta znacznie ucierpiał,
połowa poległa lub ciężko ranna, i on sam dostał postrzał w nogę, a w głowę cięcie pałasza; pilnie mimo
to zaprzątał się dalszą obroną; gdy dają mu znać, że Francuzi w środkowym domu dłużej walczyć nie chcą: przybywszy na miejsce zastał z 60ciu, zabitych 20, i tyluż rannych, a resztę znużoną i osłabłą. Napróżno przemawiał do nich: ״zgińmy a dopełnijmy rozkazu jenerała.״ Pokazawszy mu Hiszpanów gotujących się do nowego napadu i zbierających mate־ryały do otoczenia i spalenia domów wraz z oblężonemi, przyzwali ich i poddali się na łaskę.
Trzydziestu tylko żołnierzy zostało Szpottowi, z tymi usadowiony w trzech domach, przygotował się do nowéj walki; była straszliwa i trwała dwie godziny. Ustąpiwszy z dwóch, w trzecim zamknęli się waleczni i zachęcani od dowódcy zmniejszeni do 15, dzielny, nadprzyrodzony stawili opór. Szpott nowe dwie rany otrzymał, powtarzając żołnierzom nakłaniającym go do użycia chwili spoczynku: ״Przyrzekłem jenerałowi walczyć do zgonu.״
Nad wieczorem rozwścieczeni Hiszpanie, potrafili dom zapalić, lecz chociaż dach trzaskał i zapadał nad głowami walczących, choć pożar górne piętra niweczył, w dolnym broniono się jeszcze bez żadnej nadziei ratunku; gdy
cudownym sposobem zjawił się dzielny 7 pułk Hułanów, co usłyszał strzały walki w pochodzie, i nadbiegłszy z pomocą ocalił Szpotta z oddziałem: aleć drobna to już była garstka, tylko 9 żyjących ciężko poranionych, licząc wraz z dowódcą.
Wynagradzając męztwo walecznych, Napoleon wszystkich legią honorową ozdobił.
Dodać winienem, że Szpott był wyznania Mojżeszowego, synem biednego rzemieślnika z miasteczka Będzina, i że zginął w kampanii 1812 roku.
Hieronim Borowski,
były obywatel z Lubelskiego
(2)A tutaj nie mam pewności czy tak było.... Chyba czytałem trzy podobne historie dotyczące Polaków w Hiszpanii...
I kilka innych luźnych nazwisk o których również nic nie wiem
:
1) Kacper Junghof, Major ułanów polskich, ozdobiony krzyżem wojskowym polskim ״virtuti militari.״
2) Mordko Rosenfeld, ojciec znanego w Warszawie lekarza, Kapitan strzelców, ozdobiony krzyżem legii
honorowéj i krzyżem wojskowym polskim ״virtuti militari,״ zmarł 1860 rM licząc lat 97 wieku.
3) Berko Chwat, feldfebel w ułanach Polskich, ozdobiony medalem legii honorowéj; zmarł 1859 r., mając lat 87.
4) Filip Lubelski, który jako Sztabs-Doktor Armii odbył prawie wszystkie kampanie z Napoleonem. Wyszedł ze służby w randze Majora, ozdobiony krzyżem oficerskim legii honorowéj i złotym krzyżem polskim
״virtuti militari:״
5) Józef Dąbrowski, podoficer ułanów Polskich, ozdobiony medalem legii honorowéj.
Dwaj ostatni znajdują się jeszcze przy życiu (*).
(*) Znaliśmy także oficera wojsk Polskich, który odbywał kampanie rozmaite pod Napoleonem I; był to zacny
i pobożny współwyznawca nasz ś. p . Józef Weissblum, i kilka lat temu dopiero, w mieście Wieruszowie, powiecie Wieluńskim zszedł z tego świata.
(3)W dopełnieniu wiadomości o Żydach, którzy w b. wojsku Polskiém służyli, w No 10 Jutrzenki podanych, wskazujemy jeszcze trzech Żydów Weteranów wojskowych w Warszawie mieszkających, którzy byli wspólnikami mężnych czynów naszych rodaków, na początku obecnego stulecia, a témi są:
1) Nysson Eksztein feldwebel Saperów, ma lat 92, w wojsku pozostawał przez lat 17, mieszka teraz na
Pradze pod Nrem 220.
2) Eizyk (Antoine) Hajman, żołnierz 9go pułku Szasserów wojska francuzkiego, ma lat 76; służył od r. 1803 do r. 1814, w bitwach dwa razy raniony: mieszka na Muranowie pod Nrem 2,291 a.
3) Wolf Tyszebow, żołnierz lOgo pułku piechoty, liczy lat 70; w służbie był od r. 1809 do 1817: mieszka pod Nrem 2,253.
Wszyscy trzej ozdobieni są medalami Świętej Heleny.
(4)1 - "Jutrzenka" 7 marca 1862
2 - "Jutrzenka" 11 października 1861
3 - "Jutrzenka" 4 września 1861
4 - "Jutrzenka" 25 października 1861
Poza tym kilka ciekawych informacji o Berku...
Pozdrawiam