Post użytkownika -apaczDrogi icewind!
Orlątko (vel Napoleon II, vel książę Reichstadtu) zmarł prawie na pewno śmiercią naturalną na gruźlicę (nota bene leczył go niejaki dr Malfatti, który później z podobnym skutkiem był lekarzem Chopina
). Współcześni wspominają, że był wątłego raczej zdrowia, często kaszlał, był nienaturalnie chudy. Dziadek Franciszek często martwił się, że jego Franz (bo na dworze habsburskim takiego używał imienia) za mało je. Orlątko miał odpowiadać wówczas, że wzrost ma wprawdzie młodzieńczy, ale żołądek dziecka. To interesująca kwestia, czy można było go uratować. Z jednej strony bowiem młody Napoleon II był raczej nierozważny w kwestii własnego zdrowia (często się zaziębiał), a z drugiej lekarze też popełnili błędy - byli np. przekonani, że ma chorą wątrobę, gdy tymczasem sekcja zwłok wykazała, że ten akurat organ był całkowicie zdrowy (co innego płuca, które przedstawiały "ruinę tuberkuliczną"). Jadwiga Dackiewicz przytacza fragment listu Forestiego do jednego z wychowawców księcia - hr. Dietrichsteina "
Smutne to w istocie, że dwóch najlepszych wiedeńskich lekarzy uparcie stwierdzało chorobę, która nie istniała, a z drugiej strony wykluczali tę, której symptomy były tak oczywiste". Orlątku podawano za to takie "specyfiki" jak ośle mleko zmieszane z wodą z Ems (brrrr...
), czy nagrzewanie "magnetycznymi kamieniami". Książę "doprawił się" ostatecznie, kiedy na czele swego pułku (pułk Wazy, rekrutowany bodajże na Węgrzech) uczestniczył w pogrzebie niejakiego gen. Siegenthala. Ceremonia trwała bardzo długo, a kondukt ciągnął długo w deszczu ze śniegiem. Siedzący na koniu na czele swego regimentu Reichstadt zupełnie przemarzł i przemókł w ciągu kilku godzin. Kiedy kondukt dotarł do Josephplatz, i trzeba było żołnierzom wydać głośno rozkaz, książę przekonał się, że z zimna stracił głos i dopiero wówczas chcąc-niechcąc zdał komendę (co złośliwie komentowali niektórzy oficerowie austriaccy
). Wówczas nabawił się poważnego zapalenia płuc, a stąd była już krótka droga do gruźlicy. Choroba przebiegała bardzo ciężko, i syn Napoleona umarł po wielu cierpieniach (mówiono, ze śmierć była dla niego wybawieniem). Kiedy Metternich upewnił się, że jest to choroba śmiertelna, "łaskawie" zezwolił mu na podróż do Neapolu w celu zmiany klimatu i podleczenia się. Zaiste obłuda kanclerza godna była sprawowanej przezeń funkcji
. Książę niemal do końca wierzył, że uda mu się wyjechać, jednak jego stan wykluczał nawet spacer po parku w Schoenbrunnie (noszono go na lektyce co przyjmował jako upokorzenie). Oczywiście istnieją hipotezy o otruciu Orlątka, jednakże akurat w tym przypadku wydają mi się mało prawdopodobne.
Co do planów porwania Orlątka to były ich dziesiątki, jednak "ochrona" Metternicha była tak szczelna i doskonała, że miały one niewiele szans na powodzenie. Przede wszystkim bez współpracy z samym księciem było to skazane na klęskę. A dotrzeć do Orlątka bez wiedzy policji i samego Metternicha graniczyło to z cudem (nie dopuszczano nawet do tego, aby Reichstadt rozmawiał z kimkolwiek spoza ściśle określonego "dworu" bez świadków). Udało sie chyba tylko jego kuzynce - Napoleonie Camerata, ale Reichstadt przestraszył się, bo myślał, że to prowokacja Metternicha. Czy sam Reichstadt chciał uciec - dopuszczał pewnie taką myśl, ale nie miał się nią z kim podzielić. Na szczerość mógł sobie pozwolić chyba tylko wobec trzech osób - arcyks. Zofii (z którą miał romans
), mjr Prokesh von Osten (który mimo całej sympatii dla Orlątka był jednocześnie agentem Metternicha) i wobec... dziadka
. Dziecko wychowane w zamkniętym, w pełni kontrolowanym przez wszechwładnego kanclerza środowisku, w poczuciu winy za ojca, odsunięte przez matkę
, nie miało ani wyobrażenia ani możliwości jak wydostać się z tej "złotej klatki".
Drogi a dawno nie widziany nasz Gipsy!
Nic mi nie wiadomo na temat próby porwania Orlątka przez jego nianię (panią Marchand). Była ona ostatnią osobą z "francuskiego" dworu Napoleona II. Metternich usunął ją 27 kwietnia 1816 r. Gdzieś w pamięci obija mi się za to motyw jej syna, który planował porwać Orlątko - ale muszę to sprawdzić.
to na tyle -
pzdr -apacz