Post użytkownika UncleanZgadzam się z Lannesem całkowicie - wojna to wojna, jak to mówią "Wojna to nie wesele wymaga ofiar a Bóg rozpozna swoje owieczki"
I prawdą jest że niejeden kościół zniszczyli ale w trakcie walki o niego, nie w każdym przybytku świętym chłopi pod dowództwem księży bronili się i polacy nie niszczyli takich.
Taleyrandzie i Durocu cytaty z oblężenia Saragossy przednie i wartościowe o to chodziło właśnie, biję się w piersi zapomniałem o tym i dziękuję.
Mogę więc z tej wartościowej dyskusji wyciągnąć kilka wniosków:
- "gdzie drwa rąbią tam wióry lecą" fakt niezaprzeczalny i nigdy go nie negowałem, polscy żołnierze w czasie okrótnej tej wojny (czy tylko tej?) aniołkami nie byli i odpowiadali pięknym za nadobne, nawet jeśli przedmiotem ich agresji (zemsty?) było miejsce święte
- pewne zeświecczenie spowodowane czy to wpływem oświecenia, czy to laicyzacją życia rewolucyjnej Francji (a stąd promieniowało to niechybnie na inne kraje) spowodowało pewne odsunięcie Boga na plan dalszy (oj dziwnie to zabrzmiało
)
- na wojnie dla żołnierza najważniejszy jest rozkaz, moralne dylematy zostawia się dowódcom, nie ma czasu na spełnianie powinności dobrego katolika ( ale czy na pewno niejednokrotnie musieli przecież spędzać długie tygodnie w bezczynności gdzie mogli pozwolić sobie np. na uczestnictwo we mszy)
- w pamiętnikach (bardzo?) niewiele znajdziemy opisów żarliwej wiary w Boga (być może pacierz czy modlitwa przed jedzeniem nie są najwdzięczniejszym tematem do pamiętników
)
I pytanko do Taleyranda (jak już o Hemplach prawimy) Ciekawe czy Pater Noster zmówiony został na rzyczenie owego duchownego (dowód?) czy też wynikło samo przez się? [nie posiadam Tyszki pod ręką
]
i jeszcze jedno nie ma wątpliwości że wojna w Hiszpani była czymś niezwykłym (w odniesieniu do okrutności i woli walki przeciwników), ale co z pozostałymi frontami?
thx