No i proszę, powraca temat Konstantego, wielkie Nemezis naszego Wodza!
Cieszę się, że pod opinią Bavarsky'ego, ktoś się podpisuje, znać, że jednak warto czegoś więcej dowiedzieć się o wlk. Księciu.
Studiując w ostatnich latach regulaminy Armii Królestwa Polskiego (dalej AKP), darzę coraz większym szacunkiem jego wkład w wyszkolenie naszej armii. A co do surowych metod przez niego stosowanych nieodmiennie staje mi przed oczami sierżant Hartmann z "Full Metal Jackett". I na tym pewnie polega problem. Przeciwnicy postaci Konstantego nie chcą się zgodzić z tym, że miał on zachowania godne sierżanta.
A oto spóźniona po wielu latach odpowiedź na zarzut Castiglione:
Cytuj:
Tak to jest Santa, że nie zaczyna się posta od
Cytuj:
Panowie, co za bzdury wypisuejcie.
Szczególnie gdy samemu bierze się sporadyczny udział w dyskusji i szczególnie wówczas, gdy ten udział niewiele sensownego do tejże dyskusji wnosi. Z całym szacunkiem, ale przytoczone przez Ciebie dane z Tokarza o tym, że prawie połowa żołnierzy odeszła z armii i do tego twierdzenie, że pewnie nie stało z powodu Konstantego na żadne lepsze określenie nie zasługuje.
Owszem, odeszła prawie połowa żołnierzy, ale w ciągu trzech lat. Nie mamy żadnych danych, jaki był wiek tych żołnierzy, stan zdrowia, stan majątku i chęć do służby w armii po wojnach napoleońskich. Nie wiemy, ile czasu służyli itd. Na ich miejsce powołano nowych rekrutów. Jakie były tego przyczyny, tego możemy tylko domniemywać.
Zdarzało mi się używać argumentów, na niekorzyść swojej teorii. Ale co dziwne i tak zostałem ochrzczony, jako ten, który stosuje tylko cytaty, które mi pasują, a odrzuca te z drugiej strony barykady. Tak po prostu. No właśnie, ale chyba ta sprawa prosta nie jest, a żeby pozbyć się owej łatki, zapodałem coś z innej strony. Jak się okazało, nadaremnie.
Pisałem wcześniej o regulaminach. I to kolejna sprawa, która mnie zaskakuje. Wyszło ich mnóstwo, o wiele więcej, niż wydano w czasie Księstwa Warszawskiego. I znaczna ich część, ukazywała się nakładem Drukarni Wojskowej w Wawie, a więc była sponsorowana przez armię. Mówiąc, regulaminy, mamy przed oczami bezduszne przepisy, pełne "paradnych" komend, tak bardzo zarzucanych AKP. Ale ja zaliczam do nich wszystkie pozycje, wydane w tamtym okresie z myślą o wojskowych. Ukazało się ich ponad 50, z czego niektóre dotyczyły kwestii, które wcześniej poruszył Apacz. I tak np. była pozycja pt.: Prawidła dla żołnierzy, jak maią sprawować się na służbie i w chwilach od niey wolnych, zachowuiąc przyzwoitą postawę, Warszawa 1826, a także 47. Przepis powinności, porządku i karności dla wojska polskiego, 1815. W obu tych pracach zwracano uwagę na postawę moralną żołnierzy i właściwe ich traktowanie przez oficerów i podoficerów. Podobne uwagi znajdowały się nawet w pracach, poświęconych typowym kwestiom związanym z musztrą. W musztrze pojedynczego żołnierza zwracano uwagę na to, że "Kolana powinny być wyciągnięte bez natężenia, bo kiedy żołnierz wypręża kolana, nie może stać bez przymusu i prędko się męczy". A także Głowę powinno się trzymać wprost i bez przymusu, bo jeśli rekrut głowę trzymać będzie z natężeniem, utrudnienie to czuć będzie całemu ciału. Każde jego poruszenie będzie wymuszonem i prędko mu sił zabraknie (Przepis musztry i manewrów piechoty stosownie do rozkazu Jego Cesarzewiczowskiej Mości Wielkiego Książęcia Konstantyna ułożony, Warszawa 1815 s. 17). Przykładów takiego podejścia jest mnóstwo, jeśli będzie wola, chętnie przytoczę ich więcej. Wiem, to tylko regulaminy, rzeczywistość mogła być inna, ale skoro Konstanty tak bardzo na nich polegał, to może stosował je jednak? Bo to także mu się zarzuca, ze był niesamowicie regulaminowy...
I znów wracam do cytatu Apacza
Cytuj:
"Na rozbudzenie myśli i samodzielności uczniów (Szkoły Podchorążych) nie wpływano prawie wcale, to samo da się powiedzieć o przejawach honoru i ambicji osobistej: coprawda można zanotować taki fakt, ze jednego z podchorążych, którego oficer sztabowy niesłusznie wypłazował szablą, musiał tenże z rozkazu W. Księcia przeprosić przed frontem kompanji podchorążych na Saskim Placu. Nie było to jednak dowodem stałej tendencji, lecz tylko wynikiem takiej a nie innej chwilowej fantazji W. Księcia.
Chciałbym na spokojnie przeanalizować ten fragment. Autor pisze, że nie wpływano na rozbudzenie myśli itp., ale podaje zupełnie odmienny przykład. Jednocześnie wyjaśnia go chwilową fantazją Wielkiego Księcia. Jest to bardzo znamienne dla ludzi, którzy tworzyli obraz Konstantego, nie wiem, świadomie, czy nie, jako człowieka wyzutego z zasad i właśnie "wyrośniętego", a może raczej "przerośnietego" kaprala. Jako gościa zupełnie niekonsekwentnego w postępowaniu. A przecież pochwały i nagany nie muszą być skutkiem złego, czy dobrego humoru, lub odpowiednio z tym związanego zaczesywania brwi. Czasem mogło być skutkiem odpowiedniego wyszkolenia (w danym momencie) żołnierza. A skoro wydano tak wiele pozycji książkowych, to chyba nie były one przeznaczone tylko i wyłącznie dla pochwalenia się przed zagranicznymi gośćmi wysokim poziomem naszej literatury wojskowej. Zwłaszcza, że część tych prac, to prace (o zgrozo) francuskie...