post użytkownika CastiglioneCytuj:
Dla mnie jest to protoplasta Adolfa Eichmanna.
Cytuj:
Panowie, co za bzdury wypisuejcie.
Cytuj:
Hiszpańscy gerylasi czy bolszewicy czynili tak samo.
I tym sposobem dyskusja schodzi nam na psy! Panowie, umiaru trochę, umiaru i powściągliwości!
Eques, porównanie podchorążych do bolszewików! - wybacz, ale nie spodziewałem się podobnych idiotyzmów z Twoich ust.
Santa, wybacz, ale jak dotąd nic sensownego i konstruktywnego nie napisałeś w kwestii Konstantego. Gdzie obiecywane cytaty? Bredzisz coś o wyglądzie zewnętrznym, przytaczasz jakieś nic nie wnoszące dane statystyczne, a cytaty, które podajesz są wręcz sprzeczne z tezami które głosisz. Vide:
Cytuj:
A teraz cytacik, kóry będzie poniekąd na rękę wielbicielom teorii o złym Konstantym...
A na dotatek zarzucasz wszystkim wszem i wobec:
Cytuj:
Panowie, co za bzdury wypisuejcie.
Cytuj:
Nie wiem, skąd się wzięła teza o chorobie psychicznej Konstantego, ale pewnie z takiego samego źródła, jak wiel innych bzdur wypisywanych przez wrogów i znaych postaciach historycznych.
Choć nie ja rozpocząłem wątek choroby psychicznej, po części się z nim zgadzam. Całkiem normalny, to Konstanty nie był. Podobnie jak i jego nieodżałowany tatuś.
Jakoś nie podajesz cytatów żołnierzy polskich wynoszących pod niebiosa wielkiego księcia, więc ja podam kolejny. Tym razem z ust Załuskiego:
„Niepohamowany był wielki książę Konstanty w swym gniewie. A ten gniew budził się częstokroć z niewiadomych przyczyn. Coraz więcej odkrywał się nam niewyrachowany i zmienny umysł tego syna Pawła, który dziwactwa swoje śmiercią przypłacił – i ten jego syn nie był bez narażenia na tragiczne wypadki, tak ze strony polskich, jak i rosyjskich oficerów. Najznakomitszym jest samobójstwo naszego Wilczka, który zostawił list do wielkiego księcia Konstantego [...]. List ten zrobił wielkie wrażenie na wielkim księciu, ale jednak mało go poprawił. Była to bowiem natura całkiem wyjątkowa i niedocieczona. Z jednej strony umysł wyższego usposobienia, przewyższający, według mniemania wielu osób, zdolności Aleksandra, z drugiej zaś strony skłonność do bufonady, trąbienia, bębnienia, jako rozrywki ulubione w gronie trębaczy i doboszów,
łapanie psów i dawanie im enem*, po której operacji uciekały jak oparzone na plac Saski. Te i tym podobne dziwactwa nie mogły ani wojsku naszemu, ani Warszawie nic pocieszającego obiecywać”.
*enema - lewatywa
No cóż, ja osobiście nie znajduję jakichś szczególnie pochlebnych relacji na temat Konstantego. Chyba, że zostawili je Rożnieccy, Krasińscy czy Kurnatowscy. Natomist dużo częściej spotykam podobne, jak powyższa, oceny jego postaci. Pisałem wcześniej, że moja ocena Konstantego nie jest jednoznacznie negatywna. Liczyłem, że ktoś mnie w tym utwierdzi... ale chyba się przeliczyłem.
Trafiłem również na inny ciekawy cytat. Tym razem z Prądzyńskiego:
"W końcu zaś r. 1830 spisek został odkryty; więzienia warszawskie już się napełniały uwięzionymi, między którymi byli i celniejsi spomiędzy sprzysiężonych. Już komisja śledcza, do której należeli generałowie Hauke i Stanisław Potocki, a której znowuż nieuchronny Nowosilcow przewodniczył, rozpoczęła indagacje; cały spisek zdawał się zgubiony, gdy wtem w. ks. Konstanty przez wyskok, jakie u niego bardzo pospolite bywały, rozgniewawszy się na ks. Lubeckiego i sądząc, że mu tym dokuczy, kazał jednego razu wszystkich uwięzionych wojskowych uwolnić, przy czym mówił: "Chcecie mię w oczach cesarza skompromitować waszymi baśniami o spiskach? W wojsku, które ja organizowałem i którym ja dowodzę, nie mogą się spiski knować. Zresztą jako wódz winien jestem opiekę moim podkomendnym i dlatego ich uwalniam; z cywilnymi zaś róbcie, co chcecie; jeżeli wam się podoba, możecie ich poobwieszać".
Kolejne zachowanie mocno irracjonalne.
Wielki Książę nie mógł uwierzyć, że w jego ukochanej armii ktoś byłby w stanie myśleć o buncie. Wierzył, że armia go kocha (podobnie jak Santa
). Tym samym kręcił postronek na swą szyję... i chyba mu się nawet udało.