Pojawiają się od jakiegoś już czasu. Spadkobiercy wprost napisali o sobie (nie kryją tego), że sprzedają książki po zmarłym. Nie widzę w tym nic zdrożnego, zwłaszcza jeśli nie są pasjonatami epoki. Lepiej sprzedać niż wyrzucić. A ewentualni uczestnicy aukcji zdecydują czy książki są tego warte aby za nie zapłacić tyle ile chcą za nie. Jest tam parę rzadkich pozycji, dzisiaj już białych kruków, ale, osobiście, nie rzucam się na nie. Być może coś zostanie wznowione, poza tym obecnie ukazuje się tyle ciekawych rzeczy z napoleoników (vide książka o szpitalach w Księstwie Warszawskim), że nie trzeba brać udziału w każdej aukcji. Na szczęście!
_________________ (...)Jak cicho, w białym słowniku bez słów Nie słychać nawet najlżejszego Szelestu odwracanej kartki, Z którego by tłumacz skorzystał, Nim słowa, jakie jeszcze zostały, Zanikną w nadchodzącej ciemności. (Ch.Simic "Blues o śnieżnym poranku")
|