Cytuj:
Ps:Świetna pozycja.GRATULACJE!!!!.
Dzięki, ale ja byłem tylko redaktorem, gratulacje przede wszystkim dla wydawnictwa, no i oczywista dla autorów
.
Zaś wracając do generałów gruzińskich i hanowerskich. Jasna sprawa, że ani jeden, ani drugi nie był oficerami tego stopnia, mianowanymi przez władze rzeczonych krajów. Ale zgodnie z takim myśleniem, wielu polskich generałów z epoki, winno nazywanych być francuskimi, wszak wspomniane stopnie mieli przyznawane przez władze francuskie, a nie księstwa. Które było nomen omen Księstwem Warszawskim, więc czy byli generałami "warszawskimi"? Pewnie, gdybym pisał o Beresfordzie przy okazji walk w Hiszpanii używając określenia "portugalski marszałek", niektórzy mogliby zachodził w głowę o kogo chodzi. Czasem idziemy na skróty, akurat nie wydaje mi się, żeby w tej sytuacji było niejasne, albo nieprecyzyjne, używanie tego rodzaju zwrotu. Może, nie do końca poprawne rzeczowo, gdyż faktycznie, nie byli w dosłownym znaczeniu generałami hanowerskimi/gruzińskimi. Pisanie "rosyjski generał pochodzący z Hanoweru" jest nieco dłuższe i z pewnością bardziej poprawne, ale brzmi bardziej durnie (kolokwialnie i po wojskowemu rzecz ujmując). Takie właśnie są przyczyny "rażących okrutnie Twoje oko" grenadierze generałów. Wyobrażasz sobie, że autor książki zamiast Bagrationa pisze "gruziński książę"? Wszak poprawnie by było, ale oprócz poprawności chodzi o to, żeby szło to czytać. Myślę, że zorientowani załapią o co biega, a niezorientowani po przeczytaniu książki, nie będą próbowali udowadniać maluczkim, jakoby Bagration oprócz rosyjskiego był gruzińskim generałem. Amen.