Post użytkownika pink f
Wiosną 1807 polski pułk jazdy opuścił Neapol i 13 maja przybył do Lignicy, zaś 15 maja pod Szczawnem rozbił oddziały pruskie, idące na Wrocław. W tym starciu Szulc odznaczył się wybitnie i został ranny kulą w prawe ramię. Stan służby Szulca mówi, że w pułku Ulanów Nadwiślańskich, który powstał z pułku jazdy z Włoch, został mianowany kapitanem 28 maja 1808 i tego samego dnia otrzymał krzyż kawalerski Legii Honorowej. Pułk przebywał wtedy we Francji, w czerwcu przeszedł do Hiszpanii. Niełatwe tam były boje! Szulc brał udział we wszystkich akcjach swego pułku, odznaczył się przy przejściu rzeki Ebro, przy oblężeniu Saragossy (gdzie był ranny w lewe ramię), przy blokadzie tego miasta. Był w bitwie pod Tudelą. Pułkiem dowodził Jan Konopka, odważny i wsławiony szarżami, które prowadził, ale nazbyt pewny siebie, a więc czasem lekkomyślny. Słyszeli ułani o szarży szwoleżerów pod Somosierrą, podobne śniły im się sukcesy. Spod Saragossy poszli na zachód, po bitwie pod Ponte Almaras poszli do Portugalii, odcięci przez Anglików przedzierać się musieli przez góry Leonu do Avila, gdzie dowiedzieli się, że Napoleon opuścił już Madryt i Hiszpanię, by iść na nową wojnę z Austrią. Ułanów z Madrytu skierowano na południe do Toledo i dalej ku wąwozom gór Sierra Morena. Ryzykowna to była wyprawa, kazano pułkowi pozostawić sztandary w Madrycie. Konopka tylko drzewca w futerałach pozostawił, chorągwie wiózł w swoim furgonie. Z Toledo wyszli 20 marca 1809. Zbliżała się chwila, która jak zmora ciąży nad wspomnieniami jeńca z Kelso. Na noc z 23 na 24 marca piechota i artyleria stanęły we wsi Mora, dla ułanów wyznaczono stanowiska o milę dalej we wsi Orias, pod wysoką górą, przez którą już przedtem stromą drogą w zygzak często za dnia posuwali się do wsi Jovenes, na dużej polanie za górą. Tym razem Konopka tam na noc z pułkiem pozostał. Służba tej nocy przypadła kpt. Szulcowi. Pułk rozlokowano kompaniami po oberżach, wszystkie dojścia do wsi obstawiono pikietami. Pod murem kościoła stała w pogotowiu 5.kompania. Noc była cicha, w tej ciszy słychać było jakieś poruszenia i jakby tętent koni. Pułkownik zignorował raport o tym, twierdząc że nieprzyjaciel jest jeszcze oddalony o parę dni marszu. Przyszedł ranek mglisty, zagrała pobudka, żołnierze chodzili koło koni, oficerowie jeszcze po kwaterach spoczywali. Naraz pikiety dały ognia, placówki zostały spędzone przez atak Hiszpanów. Pod osłoną 5.kompanii pułk uformował się szybko n a placu za wsią. Nadjechał pułkownik i szefowie szwadronów. Gdy mgła się podniosła ujrzano na polanie liczną kawalerię hiszpańską i dwie baterie. Odwrót pułku długą kolumną zaczął się stępa i w porządku. Na czele szła 8.kompania, którą dowodził Szulc. Krótko to trwało. Pułk był otoczony, przed sobą miał dwa pułki kawalerii hiszpańskiej, pięć pułków za sobą. Straż tylna dawała silny odpór, padł tam zrąbany porucznik Stawiarski. Przednia kompania Szulca ruszyła do szarży, na wąskiej drodze górskiej starły się fronty dwóch kolumn. Walka była krwawa, trupy i ranni zawalali drogę. Pod naporem ułanów wielu Hiszpanów z koni zsiadło i darło się w górę lub rzucało w przepaść, inni w tył uciekali. Po drugiej szarży droga stała się wolniejsza, pułk ruszył naprzód kłusem, potem galopem. W tym boju pułk. Konopka stracił kontakt z pułkiem i po przejściu góry z szefem szwadronu Ruttie i kilkunastu ułanami uchodził. Pułk wyprowadził na równinę i tam go uformował szef szwadronu Telesfor Kostanecki, za nimi nacierali Hiszpanie. Na równinie, pod wsią, pułk napotkał masy kawalerii hiszpańskiej, lecz po paru godzinach przedarł się do wsi Mora. Za tą wsią dywizja gen. Valence stanęła w szyku bojowym. Pułk był uratowany, lecz stracił ponad dwustu ludzi w zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Przepadły wszystkie bagaże, furgony, chorągwie, które jeszcze za Francji rewolucyjnej pułkowi we Włoszech dane były. Najwięcej strat poniosła kompania piąta straży tylnej, i ósma, która szła na czele kolumny i szarżę prowadziła. Jej dowódca, kpt. Szulc, ciężko ranny postrzałem w prawą nogę, poszedł do niewoli. Podobny los spotkał rannego kapitana Kajetana Stokowskiego. Wspomnienie tego bólu i tych strat, bohaterskiego lecz niesławnego końca swej wojaczki, uniósł ze sobą jeniec z Kelso, Szulc, i teraz w tym szkockim miasteczku, wraz z kpt. Stokowskim i por. Stawiarskim ze smutkiem tylko o tym boju mówić mogli. Hiszpanie przekazali jeńców polskich Anglikom 19 lipca 1809. Przewieziono ich do Portsmouth, stąd do pobliskiego obozu jeńców w Bishop’s Waltham. Jeszcze w niewoli hiszpańskiej dochodziły ich wieści o nowej wojnie z Austrią, o bitwie pod Raszynem, o przesadnie i przedwcześnie rozgłoszonym zwycięstwie Austriaków pod Essling. Teraz nie mogli ukryć przed nimi Anglicy wiadomości o zwycięstwie Napoleona pod Wagram, o wyprawie galicyjskiej księcia Józefa i uwolnieniu Krakowa, o poddaniu się Austrii. Tylko w Hiszpanii wojna nadal trwała. Tam walczył ich pułk, by zmazać hańbę porażki pod Jovenes. W bitwie pod Ocana (19 listopada 1809) ten pułk w dużej mierze przyczynił się do zwycięstwa. Szulc żal czuć musiał, że nie bierze w tych walkach udziału, że gnuśnieje za drutami. Bo choć kulał, czuł że może jeszcze dosiąść konia. Z końcem listopada 1810 przewieziono Szulca i jego kolegów do Szkocji do Kelso i tu dano im pewną swobodę, związawszy ich słowem honoru, że nie uciekną. Tu doszła ich wieść o bitwie pod Albuera (16 maja 1811), gdzie ich pułk rozbił szarżami cztery bataliony angielskie, wziął siedem sztandarów. Spłacił swój dług za Jovenes z nadwyżką, posypały się na pułk odznaczenia i awanse. Konopka został generałem, dowództwo pułku objął Ferdynand Stokowski, brat Kajetana, który teraz przebywał z Szulcem w Kelso. Niewola i bezczynność coraz cięższe zdać im się musiały. Może Szulc stawał nad rzeką Tweed i w smętnej zadumie pytał sam siebie: Co dalej, co dalej będzie? O rzeko, gdzie płyniesz, o losie, gdzie zaprowadzisz człowieka? Nawet najbardziej fantastyczne wizje nie mogły roztoczyć przed Szulcem tych dziejów, które go jeszcze czekały. Nic to, że kulał; nic to, że siwizną były przyprószone jego włosy, a ciało pełne blizn po ranach. Przemierzył kraje od Polski po Neapol, od Bosforu po Portugalię, a jeszcze dalsze czekały go wędrówki.
_________________ "W polityce głupota nie stanowi przeszkody." Napoleon
|