Odpowiedź: Agent FBITrochę mnie tu nie było (Ferie), a temat tym czasem się znacznie rozwinął pomimo tego co niektórzy pisali. W dużej mierze jest to zasługa Zebobiego, którego upór i dociekliwość doprowadziły do tak znacznych postępów w sprawie rozwikłania tajemnicy Lermy.
Nie wiem czy będzie to miało jeszcze znaczenie, ale ponieważ padło tu zapytanie o zarzuty jakie Załuski stawiał "majorowi"
Cytuj:
mam prośbę do kogoś dysponujacego Wspomnieniami Załuskiego - niech przytoczy kilka przykładów, ja nie pamietam dokładnie, wiem że zarzuty były ważkie.
więc cytuję:
"Jako to pan major popisywał się pod Rioseco i wytrzepawszy tam porządnie Hiszpanów, jak się wyraża, wszedł w tryumfem do Madrytu. Zapomina więc pan major, że szwadron Wincentego Radzimińskiego, co walczył 14 lipca pod Rioseco, nie był w Madrycie wcale, aż dopiero po zajęciu tej stolicy przez Napoleona w grudniu. Zapomina również, że szwadrony, co wkroczyły do Madrytu na wiosnę jeszcze z Muratem, pod dowództwem samego pułkownika Wincentego Krasińskiego i szefów szwadronu Tomasza Łubieńskiego i Jana Kozietulskiego, wyszły z Madrytu także właśnie tego samego dnia 14 lipca, którego Radzimiński walczył pod Rioseco, ale już po bitwie. Zapomniał więc opowiadacz, że cały oddział gwardii polskiej, jaki był w Madrycie, opóścił to miasto nie doczekawszy się mizernego wejścia króla Józefa do nie swojej stolicy ani sromotnej jego z niej ucieczki. To znowu opowiadacz robi Kozietulskiego swoim rotmistrzem, czyli kapitanem, ten każe mu ludzi wołać do apelu, jakiś adiutant cesarski daje Kozietulskiemu rozkaz:
Kapitanie! każ uderzyć na tych łobuzów! Same szczegóły mylne. Kozietulski nigdy nie był w naszym pułku rotmistrzem, czyli kapitanem, żaden wachmistrz szef czy wachmistrz starszy nie czytał przed nim apelu. Kozietulski był szefem szwadronu, tj. miał rangę pułkownika, żaden adiutan cesarski nie byłby się ważył przemówić do niego innaczej jak: mon colonel!, bo marszałkowie, sam Napoleon nawet dawał szefom szwadronu i batalionu gwardii tytół pułkowników. Kozietulski był dowódcą 2. szwadronu, składającego się z 2. kompanii kapitana Jerzmanowskiego i 6. kapitana Radzimińskiego, które to dwie kompanie były się już dawno przed Somosierrą połączyły, to jest oddziały z Madrytu i spod Rioseco, bo cały pułk czyli wszystkie ośm kompanii, i te co były już dawniej w Hiszpanii, i te conadciągnęły z Polski, były się zeszły pomiędzy Pancorbo i Brivieską, i stały obozem podzielone na dwa regimenta, każdy o czterech szwadronach bojowych. Pierwszy regiment pod pułkowinkiem Krasińskiem stał pod Santa Maria del Cobo, drugi pod majorem Datancourt przy Briviesce. Kozietulski pod Somosierrą nie nacierał ze swoim 2. szwadronem ale z 3. (...).
Jeszcze jedną, a to grubą militarną pomyłkę popełnił opowiadacz pan major mówiąc "
Z tym wszystkim gdyby Hiszpanie byli choć jeden zasiek zrobili na gościńcu i diabli by nic nie wskórali" Najpier niech daruje pan major, ale to wyraz
niereligijny, a po wtóre myli się bo był zasiek, czyli raczej rów przez gościniec przekopany i właśnie póty Napoleon jazdy nie wysłał , póki piechota rowu tego chrustem i kamieniami nie zasypała.(...)
Z jakiego czasu i opowiadacza pochodzi ta krzywdząca nasz półk i pamięć bohaterów Somosierry anegdota, okazuje najlepiej włożona w usta Kozietulskiego komenda: "
En avant marche marche!". Ten rodzaj komendy podwójnego marszu nie istniał w regulaminie francuskim ani w piechocie, tym mniej w jeździe. Pierwszy raz taką komendę usłyszeliśmy z chrapliwych ust wielkiego księcia Konstantego.
Tyle Załuski. Czy można więc podejrzewać, że opowieć "majora" jest całkowicie wyssana z palca a pan ten nie miał nic wspólnego ze szwoleżerami gwardii? Czy jak to już wcześniej kiedyś sugerowałem, została ona spisana przez jakiegoś dziennikarzynę, który nie mając bladego pojęcia o wojsku i wydarzeniach tamtych, pisząc być może z pamięci tak poprzekręcał fakty i dlatego tekst ten zawiera tyle błędów?
Zenobi, przepraszam za przekręcenie twojego nicka w poprzednim poście, to dlatego że go nie sprawdziłem przed wysłaniem. Cały palę się ze wstydu.
Co do "Siedmiu grzechów głównych" to być może nie ma tam wzmianki o Lermie bo autor nie znał tekstu majora. Z drugiej strony, to może go znał ale uważał za całkowitą bzdurę. Co do jego opinii na temat Kozietulszczyzny i soldatestki to chyba sprawa nie wymaga komentarza. Takie opinie były, są i będą krzywdzące.