Z wdzięcznością i pokorą przyjmuję tę piękną nagrodę i dziękuję wszystkim, którzy oddali głos na moją książkę. Chcę ich tutaj kolejno wymienić jako szczególny znak mojego podziękowania. Byli to: Wysoki, Gipsy, sewer, Pitrek, fusil a silex, Narcyz, kurczak, WPK, Duroc, Goldville, Castiglione, desaix, kajot, apacz, Barbier, Towarzysz, Anrep, epolet. Smucą mnie jednak i psują smak sukcesu dwie sprawy. Pierwsza to niewielki procent użytkowników Forum zaangażowanych w głosowanie – czyżby i w tym gronie czytelnictwo aż tak podupadło? Sprawą drugą jest zamieszanie w plebiscycie spowodowane fałszywie pojmowaną przyjaźnią lub innymi względami osobistymi. Ta postawa krzywdziła i obrażała wszystkich uczestników plebiscytu, zarówno autorów jak i osoby w dobrej wierze oddającymi swoje głosy. Chce jeszcze dwa słowa powiedzieć o mojej książce. Wiem ,że nie jest doskonała i są w niej potknięcia, ale zapewniam, że pisałem ją mając na uwadze satysfakcję potencjalnych czytelników. Jeżeli udało mi się w jakimś stopniu ich zadowolić, to jestem szczęśliwy, tym bardziej, że jej tworzenie wcale nie przyszło mi łatwo. Temat tkwił we mnie od bardzo dawna. Na początku, około roku 1978, było mozolne przepisywanie w czytelni Biblioteki Śląskiej dzieła Józefa Mrozińskiego. Wielu z Was może nie rozumie, dlaczego to robiłem. Takie były czasy. Wykonanie kserokopii możliwe było tylko po złożeniu stosownego podania do dyrektora Biblioteki. Nie było też tanie. Za tekst o 1/3 krótszy zapłaciłem 292,40 zł (zachował mi się paragon). Dla skromnego studenta był to wydatek nie lada i można było za to kupić parę książek. Dla porównania „Wspomnienia” Józefa Załuskiego (430 stron formatu B5) kosztowały 95 zł. Potem „mój” temat pojawił się w pracy magisterskiej o legendzie napoleońskiej w powieści historycznej okresu Młodej Polski. Minęło bardzo dużo czasu, zanim pojawił się Internet i poznałem stronę „napoleon” i grupę pasjonatów z nią związanych. W tak zacnym towarzystwie wiele się chciało. Wziąłem na warsztat oblężenie Saragossy. Dwa napisane wtedy artykuły na ten temat wymagały przebicia się przez tłumaczenie podstawowego według mnie francuskiego dzieła J. Belmasa. Nie było to łatwe i tak po ludzku można było zastanawiać się, po co to robię, po co tracę czas? Jest jednak taki dziwny rodzaj satysfakcji, płynącej ze świadomości, że inni pasjonaci, tacy sami jak ty, chcą czytać to, co napisałeś. Efekt jednak do końca mnie nie zadawalał, a nawiązanie współpracy z Wydawnictwem Napoleon V rodziło nowe wyzwania. Postanowiłem pokusić się o pełniejsze opracowanie historii oblężenia Saragossy. I znowu mozolne przebijanie się przez obce źródła, tym razem hiszpańskie. Były też na tej drodze ostre ciernie, takie jak walka z plagiatorem, który beztrosko wykorzystał mój tekst do własnej internetowej publikacji. Szok, zniechęcenie i wewnętrzny bunt zakończony zdecydowanym przeciwstawieniem się tej podłości. Udało się! Mogłem spokojnie kontynuować swoją pracę. Jeżeli teraz udało mi się odnieść ten mały sukces, to myślę, że dzięki temu, co napisałem, lepiej rozumiecie jego miarę. Mam też cichą nadzieję, że kolejna „Złota Pszczoła” przyznana zostanie w wyniku lawinowego głosowania i bez podobnych jak w tym roku zakłóceń.
_________________ "Historia jest wersją przeszłych wypadków, na które ludzie zdecydowali się zgodzić." "Tak oto rodzą się bajki zwane umownie historią."
|