Nie wiem, czy ktoś z bywalców naszego Forum miał okazje przysłuchiwać się obradom ww. Konferencji, ale dzięki witrynie Stowarzyszenia Regimentów i Pułków "Arsenał", każdy mógł zorientować sie w tematyce i przebiegu tak bardzo ważnego, zwłaszcza dla sympatyków projektu Guerra de la Indepedencia wydarzenia. Myślę, że warto podyskutować nad tym rocznicowym wydarzeniem, zarówno w kontekście historycznym jak i współczesnym.
Na początek chciałem zasygnalizować osobiście najbardziej mnie interesujący wątek konferencji, związany następująca sugestią organizatorów:
Cytuj:
Jak wynika z najnowszych ustaleń, jedno ze źródeł, mówiących o bardzo brutalnym zachowaniu polskich żołnierzy w Saragossie, na którym oparł się Żeromski oraz które stanowiło podstawę ustaleń kilku pokoleń historyków, okazało się relacją zupełnie wymyśloną, najprawdopodobniej na zlecenie jednego z krajów zaborczych. Stawia to w zupełnie nowym świetle ten ważny dla polskiej świadomości historycznych epizod walk o wolną Polskę.
Nie byłbym sobą, gdybym pominął milczeniem tę kwestię i to przynajmniej z dwóch powodów: jako miłośnik "Popiołów" Żeromskiego (również poniekąd zawodowo) oraz jako pasjonat wątku hiszpańskiego.W związku z tym wystapiłem na Forum Arsenału z prośba o przybliżenie przez ewentualnych uczestników konferencji kwestii rzekomej manipulacji historyczno-politycznej. Jeden z moderatorów, bezpośrednio zaangażowany w sprawę odpowiedział mi, co następuje:
Cytuj:
Najkrócej rzecz biorąc: u Żeromskiego, Kukiela i innych pojawiają się odniesienia do zbrodni rzekomo dokonywanych przez żołnierzy Legii Nadwiślańskiej w Saragossie. Żeromski pisał w Popiołach:
Cytat:
Wstępowali po schodach z płaskich i ogromnych płyt. Szli długo korytarzem zupełnie ciemnym po drewnianej podłodze, zawrócili w drugi. Doszedł do uszu Krzysztofa gwałtowny łoskot bębna, bijący w nie znany mu takt. Wkrótce stanęli przed dębowymi drzwiami wielkiego refektarza. Tu stało kilku grenadierów na warcie. Otwarli drzwi przed kapitanem śmiejąc się szelmowsko. Wyganowski wszedł pierwszy torując ułanowi drogę. Gdy się przez tłum, tworzący koło, naprzód przedarli, Krzysztof zobaczył kilkadziesiąt nagich kobiet, tańczących do taktu walenia pogrzebaczem w mosiężne rondle i miednice. Pod razami kolby i bagneta skakały dosyć sprawnie.
? Mniszeczki... ? szepnął Wyganowski mlaszcząc ustami. ? Nie wszystkie, ale przeważna większość. Nie powiem, żeby to im nie sprawiało przykrości, iż w danej chwili nie potrzebują habitów, ale z drugiej strony nie widzę w nich śmiesznego uporu dziewic numantyńskich. Wprawdzie są wyjątki, ale o tym później...
W oczach jego, gdy to mówił, siedziało ponure szyderstwo. Dolna szczęka była wysadzona naprzód, a nozdrza drgały.
? Zostaniesz tu waćpan zapewne? ? rzekł pieszczotliwie, zaglądając Krzysztofowi w oczy. ? Bo ja, uważasz, jestem na służbie: komenderuję, sit venia verbo, tym... klasztorem. Chciałem powiedzieć inny wyraz, ale boję się obrazić twe ucho.
? Nie zostanę tutaj ? rzekł Cedro z przesadną wyniosłością.
? Czy podobna? ? Ale cóż za przyczyna, jeżeli godzien jestem?...
? Pragnąłbym przespać się, panie kapitanie.
? Przespać... taką uroczystość! Oh, c'est triste...
? Już bardzo dawno nie spałem.
? Ależ to doprawdy rzecz smutna... Więc śpij waćpan!
? Czy mogę tu gdziekolwiek, na korytarzu?
? Możesz.
Cedro oddał mu ukłon wojskowy.
? Czekaj, przeprowadzę cię i dam miejsce. Słyszałeś, że jestem tutaj z polecenia zdobywców komendantem klasztoru i jego okolic, korytarzów, cel, refektarza.
Rzekome gwałty na mniszkach powtarzane przez historyków i powieściopisarzy stały się elementem polskiej czarnej legendy wojny w Hiszpanii. Hiszpanów przy okazji badań, którym nowy impuls dało dwustulecie wojny, zainteresowało dlaczego oni nic o tym nie wiedzą, skoro zapisane mają (a i były do granic możliwości wykorzystywane propagandowo) i mniejsze zbrodnie, a tej nie. Okazało się, że całość tych opisów początek swój bierze z anonimowego pamiętnika z oblężenia Saragossy, wydanego w połowie XIX wieku (a publikowanego ostatnio bodajże w "Dał nam przykład Bonaparte"). Poddano więc analizie ów pamiętnik i zawarte w nim relacje by stwierdzić, że jest to najpewniej falsyfikat, w którym prawie nic się w nim nie zgadza, ani daty, ani miejsca. Przykładowo: Madonna del Pilar ukazana jest jako obraz, podczas gdy jest to rzeźba, o czym wiedziałby każdy, kto byłby w Saragossie nawet przejazdem. Uderzające (a być może nieprzypadkowe co do źródła pomyłki) jest zbieżność w tym ujęciu z Matką Boską Częstochowską (a pomyłka jest równie uderzająca co twierdzenie, że Matka Boska Częstochowska to rzeźba). Zestawiono inne relacje polskie, hiszpańskie i francuskie, by dojść do zgodnej konkluzji zawartej w nich wszystkich, że sceny nagich, bądź skąpo odzianych kobiet w zajmowanym przez żołnierzy klasztorze odnoszą się do zupełnie innego wydarzenia: zajęcia klasztoru, w którym zakonnice opiekowały się kobietami, którym pomieszały się zmysły (coś jak analogiczna scena z "O jeden most za daleko" i brytyjskich spadochroniarzy w Holandii). Żaden inny pamiętnik nie sugeruje nawet, aby tym kobietom się coś stało. A ów źródłowy jest anonimem.
Lista zarzutów jest długa, a konkluzja taka, że owe anonimowe pamiętniki, to najpewniej wyprodukowany przez ochranę apokryf, który miał zohydzić dobre imię Polaków i żyjących podówczas jeszcze weteranów wojny w Hiszpanii. Podobne pomówienie nie było wówczas jedyne. Podobnie starano się uderzyć w szwoleżerów, przypisując im rzekomą profanację kościoła przy innej okazji. To zostało jednak dość szybko zdementowane przez Załuskiego, który wskazał, że obciążone zarzutami osoby, zginęły wcześniej podczas szarży pod Somosierrą, a komendy rzekomo wydawane nie odpowiadały komendzie francuskich czy polskiej, lecz tłumaczonej na polski komendzie rosyjskiej. Postaram się całość rozwinąć na stronie głównej Arsenału. Mam też nagranie z wystąpienia na konferencji, ale w oryginale. Jeśli czułbyś się na siłach przetłumaczyć, moglibyśmy połączyć siły by zamieścić relację wideo do pożytku ogólnego.
Pozdrawiam!
O ile sobie przypominam nikt u nas dotąd nie kwestionował autentyczności anonimowej relacji p.t. "Saragossa w 1809 roku", bo o nią tu chodzi, choć wielu, nawet w czasach Żeromskiego nie chciało się zgodzić z przedstawiona tam informacja o "nieoszczędzaniu mniszek". Moja natomiast dociekliwa natura kazała mi, niemalże natychmiast po pierwszym zapoznaniu się z tekstem Anonima, postawić sobie pytanie, kto jest autorem tej relacji? Moją uwagę zwrócił opis szturmu do miasta 4 sierpnia 1808 (sic!) - widać jak nieadekwatny do treści jest tytuł tego fragmentu pamiętnika. Opis jest dokładny i sugestywny, autor wymienia nazwiska poległych i rannych kolegów, odnotowuje najbardziej dramatyczne zdarzenia. Nasz bohater również zostaje ranny i umieszczony w szpitalu, gdzie zastaję innych oficerów równiez rannych w tym szturmie. Wymienia nazwiska wszystkich, o których mówił w swoim opracowaniu Józef Mroziński (Oblężenie i obrona Saragosssy) z wyjątkiem jednego, jak uznałem WŁASNEGO. Tym jednym, jedynym był por. Adam Surmacki. W jaki sposób udało mi się, tak myślę i mam nadzieję, że mam rację, zweryfikować te informację, napiszę później, a póki co stawiam tezę,
że pogląd na temat fałszywości anonimowego pamiętnika jest błędny.
A Wy jak sądzicie?