Post użytkownika TowarzyszWitam,
Chciałbym dorzucić do dyskusji świadectwo Józefa Jaszowskiego , oficera artylerii i uczestnika wojen napoleońskich , żołnierza armii Królestwa i Powstania Listopadowego ( "Pamiętnik dowódcy rakietników konnych" , PAX , Warszawa 1968 r.). Tytuł wspomnień , a raczej autobiografii jest nieco mylący , bo obejmuje historię życia od urodzenia (1788 r.) do 1860 roku (autor zmarł 5 lipca 1865 r.).
A teraz cytat z jego wspomnień z kampanii 1812 roku , z odwrotu , pod Wiaźmią:
"Było zaś dział naszych tylko kilkanaście, biednymi konmi zaprzężonych i cokolwiek amunicji mających, które z całej artylerii obu dywizji i z parków pozbierano, a reszta dział i parków, potłukłwszy i popaliwszy wprzódy próżne już wozy amunicyjne, których dla braku koni już prowadzic nie można było , iżby się nie stały trofeami wroga, ruszyła w pochód parę dni naprzód i dostała się do Wiaźmy przed nadciągnięciem nieprzyjaciela, a następnie ocalała . Były to nasze kosztowne sztandary , bo artyleria nie ma innych."
I następny fragment , już po wyjściu z Wilna :
"Tę całą noc podczas trzaskającego mrozu przepędziliśmy w największej pracy, wyprowadzając działa nasze i wozy z amunicją pod wielką górę po gołoledzi, i konie nasze, mając podkowy zdarte, nigdy by temu nie podołały były, gdyby nasi jenerałowie, troskliwi o dobro publiczne i honor narodu, nie kazali piechocie rękami i szelkami, które przy każdym dziale się znajdowały, działa, wozy i same konie w górę wyprowadzać. Ceremonia ta trwała przez kilkanaście godzin nocy listopadowej, bo gdy wszystko się skończyło, dzień już wielki zajaśniał. Nie była to rzecz małej wagi, ponieważ z całej Wielkiej Armii jedyni Polacy swe działa do domu przyprowadzili, a wszyscy sprzymierzeńcy i sami Francuzi swe działa pod ta górą, która się aż do nich ciągnęła, zostawili; posłużyły one potem Rosjanom do odlewania okazałych pomników na ich cześć i chwałę.
Tak jak nasza armia rozdzieliła sie na dwie bardzo nierówne cześci, i Rosjanie w takim stosunku - bo nie żałują wydatku na szpiegów - swe podzielili wojsko, tak że przeważne siły udały się za Francuzami, a za nami małe tylko oddziały, żeby nas wciaż mieć na oku i gdzie można uskubnąć".
Chcę zwrócić uwagę na nastepujące elementy:
1. J.Jaszowski , przeciętny oficer (porucznik artylerii) naprawdę uważał za swój
obowiązek dbanie o działa i park artyleryjski , bo "działa…nasze sztandary …, bo
artyleria nie ma innych …". A nie dlatego że należał do rasy "dziwnych
Polaków".
2. obowiązek dbania "o dobro publiczne i honor narodu" był dla niego (i innych
jemu podobnych ) czymś naturalnym (rzecz nieznana w naszym Sejmie ),
3. w tej misji miał pełne poparcie swoich przełożonych (!) , podwładnych i kolegów,
4. po minięciu Wilna czuł się prawie w domu, szczególnie , pod osłoną dywizji
Dąbrowskiego.
5. mógł przypuszczać , że w niedalekiej przyszłości te działa będą potrzebne do
obrony tego "domu".
Dlaczego Francuzi nie postepowali podobnie, mogę się tylko domyślać:
1. po wyjeździe Napoleona nastapiło rozprężenie,
2. brakowało silnego dowództwa i woli stawienia oporu,
3. Francuzi nie czuli się u siebie nawet w Polsce , ich dom był daleko,
4. mogli przypuszczać , że działa będą na nich czekać już w Niemczech , a
dowództwo swą bezczynością utwierdzało ich w tym,
5. po prostu nie umieli sobie radzić w warunkach zimowych.
Sadzę, że wiele istnień ludzkich kosztował raczej transport łupów i cywilów , a nie dział i amunicji , które ratowały życie w starciach osłonowych z Rosjanami !
A zatem Marszałku Duroc, dodaj do listy:
- kwestia poczucia zawodowego obowiązku (oficerów i żołnierzy artylerzystów ,
najbardziej "uczonego" i świadomego żołnierza ! ),
- kwestia dbałości o majątek publiczny (rzadkie dzisiaj, stąd niezrozumiałe),
- kwestia bliskości "domu" i przeczucie bliskiej potrzeby bronienia go,
- kwestia zbiorowego poczucia honoru.
Natomiast skreśliłbym "kwestię mentalności" - to za bardzo krzywdzi Francuzów. Ja ich rozumiem ; w obronie bezpośredniej swojego kraju pewnie działaliby inaczej. Nie wierzę w kalkulacje: życie ludzkie lub działa - to był po prostu dziki odwrót , zwierzęca ucieczka jak najdalej od zagrożenia.
Pozdrowienia
Towarzysz