Temat rozpoczęty przez użytkownika Castiglione 24.04.2003Gipsy napisał:Cytuj:
Armie Napoleona pokonal General Mroz i Zima a nie Kutuzow.
Witaj Gipsy
Pozwól, że odniosę się do tego zdania, bo nie do końca się z nim zgadzam. Rzeczywiście to nie Kutuzow pokonał armię Napoleona w Rosji, ale też nie można wyłącznie wskazywać przyczyn klęski Wielkiej Armii w warunkach atmosferycznych. Były one dużo bardziej złożone niż obwieszcza zacytowane zdanie.
Niekorzystna zmiana pogody, jako jedyna przyczyna trudności Wielkiej Armii w Rosji pojawia się po raz pierwszy w 28 Biuletynie WA z 11 listopada 1812 roku i będzie potem lansowana przez cesarza, jako główna przyczyna rozpadu i klęski kampanii. Zresztą wymieniony biuletyn, "ku pokrzepieniu serc francuskich", kończy się słowami: "Zdrowie cesarza nigdy nie było lepsze". Domyślać się można, jaką rolę odegrać miał ten biuletyn. Była ona wyłącznie propagandowa.
Pogląd o wyłącznie "klimatycznych" przyczynach klęski Napoleona w Rosji rozpropagował o nas Waldemar Łysiak w "Cesarskim pokerze". Stamtąd zresztą chyba pochodzi zacytowane zdanie. Owszem, sroga i mroźna zima miała ogromny wpływ na rozkład armii i klęskę. Ale nie był to wpływ decydujący. Spotkałem się nawet z dość skrajną opinią, że podczas pierwszego etapu odwrotu (od Moskwy do Berezyny) na 25 dni było zaledwie 3 dni mrozów, a właśnie wówczas Wielka Armia straciła ok. 65 tys. żołnierzy. Dopiero w drugim etapie (Berezyna - Niemen ) mrozy trwały nieprzerwanie 22 dni.
Napisałem, że to skrajna opinia, bo nie do końca się z nią zgadzam, ale jej autor to jednak uznany autorytet - Jean Tulard.
Żeby się nie rozpisywać spróbuje wypunktować przyczyny, które mnie wydają się kluczowe:
1. mała mobilność WA podczas odwrotu. I tu kilka zdań wyjaśnienia. Z Moskwy wyruszyło 90-105 tys. żołnierzy + ok. 40-50 tys. maruderów z 55 armatami i 10 tys. wozów taborowych z łupami wywiezionymi z Moskwy. I to zdecydowało, że armia całkowicie straciła zdolność manewru i niemal zawsze, gdy liczył się czas spóźniała się. Tak było pod Małojarosławcem i wielokrotnie później.
2. straty poniesione w walkach. Mimo wszystko były one spore - Małojarosławiec (ok. 4 tys.), potem starcia z awangardą Miłoradowicza (Medynia, Borowsk, Wiaźma) pochłonęły następnych, wreszcie Krasne (ok. 13 tys. zabitych i rannych i znacznie ponad 20 tys. jeńców, przede wszystkim maruderów). Walki nad Berezyną pociągnęły za sobą kolejne straty.
Zasługi samego Kutuzowa były tu niewielkie, ale dodać należy jeszcze ataki kozaków, które też czyniły spustoszenia, przede wszystkim jednak wśród maruderów.
3. zaniedbania w Wielkiej Armii. O tych można byłoby dużo napisać. Ja zwrócę uwagę na jedną: Konie okute bez ocelów (haków na podkowach), według zwyczaju francuskiego nie były w stanie ciągnąć ciężaru, a konnica musiała prowadzić konie za cugle, gdzie tylko jakiekolwiek gołoledzie się znajdowało.
4. maruderstwo na ogromną skalę Zaraz po opuszczeniu Moskwy setki żołnierzy, a nawet oficerów porzuciło swe pułki troszcząc się wyłącznie o własne łupy i nie myśląc nawet stanąć do walki. I tu jeszcze ciekawy cytat: "Widziałem tutaj prawdziwą przyczynę rozsypania się piechoty francuskiej; bezsilne konie z gładkimi podkowami pod najmniejszy pagórek dział wyciągać nie mogły. Musiano więc używać piechotę do pchania dział pod górę. Stawiała piechota broń w kozły, a po wyprowadzeniu dział do karabinów wracała. Lecz że na noc w obozie racji żadnej żywności nie odbierali, wolał każdy broń i szereg opuścić, aby się od pchania armat uwolnić i we trzy dni z armii zrobiła się procesja.
5. głód Tego nie trzeba komentować. Cierpieli go i ludzie i konie, te ostatnie chętnie zresztą zjadane, jak również psy, koty i.... sam zresztą wiesz.
6. epidemia grypy przywleczona przez Baszkirów i Kałmuków. Rzadko wspominana przez historyków, ale to właśnie ona zdziesiątkowała w znacznej mierze szeregi WA.
To przyczyny, które mnie - ot tak na gorąco - przychodzą do głowy. Zapewne było ich znacznie więcej i ktoś jeszcze coś dopisze. Jak widać jednak nie tylko Generał Mróz i Zima pokonali armię Napoleona w Rosji. Przyczyn było znacznie, znacznie więcej...
Na koniec wrócę jeszcze do tezy zaproponowanej przez Tularda. Tej o trzech dniach mrozów w pierwszym etapie odwrotu. Jakoś mi ona nijak nie współgra ze wspomnieniami naszych żołnierzy.
(29 października - okolice Możajska) "Mróz chwycił nagle i bez jakiegokolwiek wstępu doszedł od razu do 15 stopni Reaumura (-35 stopni C) [...] W pierwszym i drugim etapie wojsko się trzymało jako tako, ale trzeciego dnia rzuciło kilka tysięcy broń, a każdy pobiegł za żywnością i odzieżą według instynktu"
Tu już mamy co najmniej 3 dni mrozów"Nie pamiętam wiele dni szedłem do Możajska, lecz to pamiętam, że mróz był nadzwyczaj silny, gdym to miasto przechodził".
"W Smoleńsku mróz dwunastostopniowy (Reaumura tj. -32 stopni C), ściskając ciała bezsilne gubi wielu ludzi"
W Krasnem też jest jeszcze mróz (spotkanie Napoleona i Poniatowskiego odbywa się na stawie - pewnie zamarzniętym, bom nie słyszał żeby który z nich chodził po wodzie). Dopiero w Orszy pojawia się błoto, a więc odwilż.
Tak więc dni mroźnych musiało być jednak znacznie więcej niż tylko trzy.
A może ktoś ma na ten temat jakieś bliższe informacje?