Konrad napisał(a):
[W tym kontekście należy zadać pytanie o jakość służb medycznych w WA podczas kampanii rosyjskiej i niemieckiej. W jakim stopniu ta epidemia była spowodowana przez ich słabość? Czy nie dało się nic z nią zrobić? W czasie odwrotu spod Moskwy oczywiście nie. Ale w pierwszej połowie 1813 roku można było chyba podjąć działania w celu rozwiązania tego problemu.
W czasie kampanii rosyjskiej zginęło bądź dostało się do niewoli 62% stanu osobowego korpusu medycznego Wielkiej Armii. Z 826 lekarzy została garstka.
Zaś co do samej epidemii tyfusu. Nie da się wykluczyć - i do tej opinii już w latach 60-tych skłaniał się Debenedetti oraz (niestety zapomniałam nazwiska, a jestem w pracy i nie mogę sprawdzić) autor tekstu opublikowanego trochę później w "Medecine et Armees" iż tyfus w Moguncji (bo stamtąd się rozszerzał) był skutkiem - niestety - ale nie respektowania przez administrację wojskową zaleceń samych medyków. Jedyną radą było spalenie wszystkiego co po chorych zostawało (to w Hiszpanii zastosowali Dr. Gama i Dr. Gallee i uchronili - kto wie czy nie Europę - od dżumy przywleczonej w okolice Kadyksu z Oranu w Afryce Północnej gdzie była endemiczna). W Moguncji były ogromne składy wojskowe. Do nowych mundurów "...trafiały..." używane m. in. po żołnierzach z Hiszpanii gdzie tyfus również dziesiątkował armię (o "...mały włos..." nie zabił samego J.D. Larrey'a) bo tam właśnie uzupełniano braki. A jak jeszcze coś było dobre, no to dostawał je inny żołnierz. A wraz z mundurem - chorobę. Szybkość rozprzestrzeniania się, a zwłaszcza kierunkowość - wzdłuż linii przemarszu wojska - jest tego najlepszym dowodem. W 1813 roku od tej choroby wolne były północne Niemcy, dzisiejsze Pomorze Szczecińskie i częściowo Dolny Śląsk.
...czy coś wyjaśniłam