Oto anonsowany artykuł:
Cristina GONZÁLEZ CAIZÁN, LA REPERCUSIÓN DE LA GUERRA DE LA INDEPENDENCIA ESPAÑOLA EN POLONIACytuj:
Castiglione/jak chcesz mege przeslac podstawowa bibliografie z niej wybierzesz co cie interesuje.
Chcę, e-mail już znasz.
____________________________________
Co prawda moja znajomość hiszpańskiego jest więcej niż marna, ale spróbuję się odnieść do tego, co udało mi się wyczytać…
Aby zrozumieć, w jakim stopniu polskie wspomnienia są wiarygodne lub zostały zniekształcone w pamięci bohaterów, bardzo ważne jest porównanie źródeł.Pełna zgoda!
Oficjalnie, 02 maja 1808, doszło do pierwszego spotkanie między polskimi żołnierzami i Hiszpanami. Mieszkańcy chwycili za broń przeciwko francuskiej okupacji i obowiązkiem Polaków, jako członków Gwardii Cesarskiej, było stłumienie powstania.Owszem, tyle, że było to również obowiązkiem innych jednostek gwardyjskich. I właśnie one zostały użyte w bezpośrednim starciu z powstańcami. Pytanie brzmi, czy również Polacy w sposób zorganizowany zostali posłani na ulice Madrytu?
W Hiszpanii polscy jeźdźcy zostali wymazani z pamięci, pamiętamy tylko Mameluków, może dlatego, że Goya uwiecznił ich w swoim słynnym obrazie.I to zdanie szczególnie mnie zastanawia. Dlaczego Goya nie uwiecznił na żadnym ze swych płócien ani jednego polskiego szwoleżera? Ani na
Dos de Mayo, ani na
Tres de Mayo. Goya malował te płótna zaledwie 6 lat po newralgicznych wydarzeniach, więc gdyby Polacy wykazali się okrucieństwem na ulicach Madrytu, to – wydaje mi się – nie omieszkałby tego jakoś zaznaczyć na którymś obrazów.
Dalej (tu przyznam szczerze, że miałem kłopot z tłumaczeniem, więc pewności nie mam)
Jose Molina y Blas Soriano powiada, że Miguel Orejas mu opowiadał, że jakichś jego rodaków zaciągnięto do polskich koszar i ich wymordowano.
Istnieje taka możliwość, ale… relacja jest z „drugiej ręki” i jakoś wydaje mi się mało prawdopodobna.
Z kolei historyk Fernando Diaz-Plaja twierdzi, że Polacy zaatakowali robotników pracujących przy Santiago y San Juan, za co natychmiast spotkała ich zasłużona kara:
narzędzia pracy spadły na głowy obcokrajowców powodując poważne uszkodzenia.W taki incydent byłbym w stanie uwierzyć. Tylko dlaczego zaatakowali spokojnych robotników? No chyba, że coś źle sobie przetłumaczyłem.
Na temat Galdosa mieliśmy kiedyś na forum bardzo obszerną dyskusję, więc do niego się nie odniosę.
Potem dla porównania następują relacje Załuskiego i Płaczkowskiego, które znamy w oryginale. Autorka – zapewne słusznie – puentuje je stwierdzeniem że:
"idealizowali" wizerunek hiszpańskiej wojny i polski udziału w tej wojnie.Ale jeszcze:
zrobili to przez pryzmat nieudanych polskich powstań narodowych XIX w. Z tym stwierdzeniem się nie zgodzę. A poza tym: co ma piernik do wiatraka?
Owszem, polscy szwoleżerowie po latach idealizowali swój udział w wojnie hiszpańskiej. Sam nieraz naśmiewałem się z Załuskiego, kiedy opisywał pewne sytuacje, które miały zgoła inny przebieg. Że Płaczkowskiego nie wspomnę, bo ten jest w ogóle mało wiarygodny.
Dlatego artykuł, który udostępniłeś jest interesujący, choć – tak naprawdę – niewiele wnosi do omawianej sprawy. Na pewno nie daje odpowiedzi, czy szwoleżerowie (jako zwarty oddział) zostali posłani na ulice Madrytu w celu tłumienia powstania.
Uprawdopodabnia jedynie tezę, że wzięli udział w niewielkich incydentach podczas omawianych wydarzeń, której to tezie nie zaprzeczam.
Zdaje sobie sprawę, że moje tłumaczenie jest więcej niż marne, więc jeśli ktoś byłby tak miły i profesjonalnie to przetłumaczył, to wyszłoby z korzyścią dla wszystkich czytelników.Cytuj:
Muy importante para llegar a comprender en qué medida las memorias polacas
son fiables o han sido deformadas a lo largo del tiempo en el recuerdo de sus protagonistas
es la comparación de fuentes. Oficialmente, el 2 de mayo de 1808 fue el
primer enfrentamiento entre polacos y españoles. Los madrileños se levantaron en
armas en contra de la ocupación francesa y los polacos, como miembros de la Guardia
Imperial, se vieron en la obligación de aplacar la sublevación. En España esta imagen
del jinete polaco cargando contra los españoles ha quedado borrada y sólo nos
queda el recuerdo de los mamelucos, quizá porque Goya así los inmortalizó en su
famosa obra pictórica. No obstante, de la participación polaca en esta acción no
cabe ninguna duda pero es curioso observar cómo el mismo acontecimiento es
narrado de diferente manera según la pluma de quien lo escriba. Por ejemplo, en un
informe del maestro cerrajero, José Blas Molina y Soriano, quien se atribuyó el haber
provocado el célebre levantamiento, encontramos: «A las tres de la tarde me avisó
Miguel Orejas, hijo de Frutos el peluquero, de que eran llevados al cuartel de los polacos
cuantos paisanos hallaban armados para quitarles la vida». El historiador Fernando
Díaz-Plaja señala:
Los operarios de la obra de la parroquia de Santiago y San Juan, presos de irritación
súbita, ante unos soldados polacos, a quienes desde sus andamios vieron convertidos
en verdugos de la población, hicieron que sus herramientas de trabajo cayeran
sobre las cabezas de los extranjeros causándoles graves daños. El castigo fue tan
rápido como había sido la agresión. Hechos prisioneros se les fusiló en la montaña
del Príncipe Pío tras horas de tormentos e injurias en su prisión.
y el sin par Benito Pérez Galdós puso en boca del protagonista de los Episodios
Nacionales dedicados a la etapa de la Guerra de la Independencia, Gabriel de Araceli,
las siguientes palabras: «La lucha, mejor dicho, la carnicería era espantosa en la
Puerta del Sol. Cuando cesó el fuego y comenzaron a funcionar los caballos, la guardia
polaca, llamada noble, y los famosos mamelucos cayeron a sablazos sobre el pueblo
[…] por uno y otro flanco nos atacaban los feroces jinetes». Algo que contrasta
seriamente con lo publicado por Józef Za»uski en sus memorias donde, citando una
carta escrita por uno de sus antiguos compañeros de combate atestigua:
Esta simpatía [entre polacos y españoles] después del día 2 de mayo se convirtió en
sentimientos amorosos, porque como los fusileros de la caballería de la guardia y
los mamelucos, abriéndose paso por la ciudad hacia Murat y nuestros cuarteles,
tuvieron que usar armas en algunas partes, y nosotros no las usamos en ningún sitio,
aumentó la opinión de que habíamos conseguido gracias a nuestros ruegos no
actuar contra el pueblo.
Załuski aseguraba además que sólo una vez les atacó a los polacos durante la
insurrección un grupo de campesinos enfurecidos queriendo asesinarles, pero las
voces de la multitud exhortaban a dejarles con vida. También impresionan las declaraciones
del jinete Płaczkowski: «fue una imagen horrible, ¡qué llanto y lamentaciones!…
Los padres buscan y reconocen a sus hijos, los hijos a sus padres. El marido
busca a su mujer, la mujer al marido, el amigo al otro amigo; ¡es difícil describir estos
momentos, resultado de la tiranía inhumana!». Tanto Płaczkowski como Załuski
escriben sus memorias en 1845 y 1861 respectivamente, lo difícil para nuestras
investigaciones es averiguar si estas percepciones del levantamiento madrileño
(que uno recoge de tercera persona y otro expresa directamente) se produjeron in situ o si por
el contrario se forjaron con el paso del tiempo, tras los fracasados levantamientos
polacos del siglo XIX, y en qué medida estas derrotas contribuyeron a «idealizar» la
imagen de la Guerra de la Independencia española en Polonia y de la participación
polaca en aquella contienda. De lo que no cabe duda es que en esta idealización
jugó principalmente un papel clave y determinante el género literario.