Trochę sam sobie jesteś winien Castiglione, wywoływaniu burzliwych dyskusji, gdy od niechcenia rzucasz bardzo mocny komentarz i masz nadzieję, że przejdzie to bez echa.
Słowa autora artykułu o rocznicach zinterpretowałem tak, że "w porównaniu" z resztą Europy. Może to sobie dośpiewałem, ale to przywilej historyka. Castiglione podszedł do tego po prawniczemu, ja, być może trochę życzeniowo. Uważam, że gdyby taki zwrot został faktycznie użyty, to może Twoje oburzenie i zarzucanie autorowi bredni, nie miałoby miejsca.
Piszesz o tym, że nie porównujesz, po czym zadajesz przykład wojen z kozakami, które jednak mają dla Ciebie podłoże religijne (to nie jest porównanie do wojen religijnych na zachodzie). Bo chyba, jakby Ci chodziło o to, że nasz kraj nie był oazą spokoju z powodów pozareligijnych to konfliktów znalazłoby się na pęczki (rokosze Zebrzydowskiego czy Lubomirskiego, bunt Gdańska, bitwa pod Byczyną, gdzie wycinali się stronnicy obu wybranych władców itp.). Ale to jest tak: ja staram się tłumaczyć autora, choć z pewnością jego artykuł ma wady (o których zaraz), ale Ty po prostu czepiasz się, łapiąc go (moim zdaniem) za słówka. Oczywiście, że w Rzeczypospolitej zdarzały się, chociażby wspominane przez Ciebie przypadki dyskryminacji w postaci czynnych napaści. Nie miały jednak one wsparcia ze strony władz i nie były zaplanowanymi z premedytacją mordami na masową skalę. Nie toczono u nas walk, w których na polach bitew stawali po jednej stronie protestanci, a po drugiej katolicy z zamiarem udowodnienia sobie swoich racji. A już z pewnością nie wydawano aktów porównywalnych z odwołaniem edyktu nantejskiego, powodujących masowy odpływ innowierców z kraju.
Jeśli łaska nie pisz też o tym, że ja Ci coś imputuję (a może po prostu nie do końca Cię zrozumiałem?). Wg mnie stosujesz zresztą tą samą zasadę pisząc
Cytuj:
W ogóle cały Wasz spór o powstanie styczniowe niestety nieuchronnie nasuwa mi na myśl teksty Toepliców, Bratkowskich oraz innych Wajdów na temat tzw. "kozietulszczyzny".
A przecież kilka razy zarzekałem się, że nie mam nic do powstania styczniowego i obchodzenia jego rocznicy itp. Ale po co jak można czytając dyskusję dojść do wniosku zerojedynkowego, albo przynajmniej zasugerować - albo jestem zwolennikiem, albo przeciwnikiem. Nie ma wyjść pośrednich
Wracając do kwestii religijnych, to też Ci się udało:
Cytuj:
Dopiero Władysław IV uznał prawnie cerkiew, co nie przeszkodziło potem Chmielnickiemu wziąć ponownie na sztandary religii prawosławnej.
Wziął, do spółki z Tatarami, jak rozumiem pomagającymi mu w nawracaniu mieszkańców Rzeczypospolitej na tolerancję względem jedynej słusznej cerkwi, a nie zdradzieckich unitów. Nie wydaje mi się, żeby to miało jakieś przełożenie na rzeczywistość, więc może darujmy sobie takie przykłady.
Największym błędem, zarówno Twoim, jak i ew. czytelników artykułu, jest skupianie się nad jego treścią w oderwaniu od historii. Pewnie, że konfederacja warszawska nie stworzyła "oazy spokoju", w której zawsze, kozak z Panami szlachtą, różnych wyznań siedzieli pospołu przy stole i rozprawiali o tym, jak to mężnie stawali ramię w ramię pod Chocimiem wycinając Turków. I rozumiem, że o takie rozumienie tego aktu tolerancji Ci chodzi. Celowo hiperbolizuję, żeby pokazać, iż mentalność XVI wieku nie pozwalała na takie podejście, bo religia tworzyła niezwykle istotny składnik życia ludzi, nieporównywalny z tym co dziś się dzieję wokół nas. I żaden nakaz, czy pismo wydane przez króla, szlachtę czy sejm, samym swoim istnieniem tego nie zmieniały. Ale próbowano je egzekwować i sytuacja "heretyka" w Polsce była bez porównania lepsza, niż na Zachodzie, gdzie w wielu wypadkach był "papistą", "okrągłogłowym", czy innym, obdarzonym niezbyt pięknym przymiotnikiem przybłędą.
Cytuj:
asne jest również i to, że na Zachodzie nie było ciągnącego się bez końca bezkrólewia.
Ale były regencje, które często trwały jeszcze dłużej i czyniły jeszcze większe spustoszenie zarówno w kwestiach religijnych, jak i bytowych państwa.
Cytuj:
Cytuj:
Dla Rosjan porażka pod Kłuszynem i utrata Moskwy to największa klęska w historii ich armii. Nikt tak długo nie rządził w ich stolicy, nikt nie obsadził tam własnego cara. Gdy pojawił się tam Napoleon, stolica była w Sankt Petersburgu.
W czasach Aleksandra Rosja miała dwie stolice. A Święta Moskwa była nią może bardziej niż Petersburg.
"Grobowym milczeniem przyjęły tłumy bladego jak śmierć Aleksandra, gdy przyjechał do soboru Kazańskiego po dotarciu do stolicy wieści o stratach pod Borodino". A. Andrusiewicz, Carowie i cesarze Rosji, Warszawa 2001.
Czy to jest tekst autora książki, czy ze źródła? Bo jak autor nazywa stolicą Moskwę, to chyba musiał to jakoś umotywować, czymś więcej niż "grobowym smutkiem z powodu strat spod Borodino"
.
Cytuj:
Zwróć jednak uwagę, że ta sama - tak tolerancyjna szlachta, wkrótce potem wybrała sobie na króla jednego z głównych architektów Nocy (czy raczej dnia - "był tak czarny, że dotąd mylnie Nocą nazywany") św. Bartłomieja i jakoś zbytnio to im nie wadziło.Zwróć jednak uwagę, że ta sama - tak tolerancyjna szlachta, wkrótce potem wybrała sobie na króla jednego z głównych architektów Nocy (czy raczej dnia - "był tak czarny, że dotąd mylnie Nocą nazywany") św. Bartłomieja i jakoś zbytnio to im nie wadziło.
No, na tyle im wadziło, ze właśnie m. in. z jego powodu uchwalono konfederacje warszawską. Bo protestanci się bali.
Ogólnie jak rozumiem, książki Tazbira typu "Państwo bez stosów", to raczej fantastyka i naciąganie faktów? Czy jak?
Cytuj:
Cytuj:
Czy ktoś wie, że Polak Kazimierz Funk jest twórcą teorii o witaminach i twórcą tego terminu? Czy ktoś wie, że Karol Olszewski wraz z Zygmuntem Wróblewskim jako pierwsi skroplili tlen a potem azot?
Ja wiem
Podejrzewam, że i Santa wie. Na pewno wie Apacz. Sądzę, że i Towarzysz - jako inżynier - też wie. Czyżby nikt nie poczuł się urażony?
Ja się nie poczułem urażony, bo przeceniłeś moją wiedzę.
Z tym zamachem stanu w sprawie konstytucji się zgadzam, ale przecież w podobnie bandyckich warunkach odbywało się wiele doniosłych wydarzeń, których dziś nadajemy pozory szlachetności, zwłaszcza w kontekście tez, które głosiły. Wspomnę tylko kilka wydarzeń, takich jak Deklarację Niepodległości, której uchwalenie kapitalnie pokazano w mini serialu HBO "John Adams", podobnie jak zresztą amerykańskich patriotów... A wracając na chwilę do naszej bajki, to kłania się cała rewolucja francuska i jej dokonania. Czy uwielbiana przeze mnie wojna secesyjna, zwana przez niektórych "wojną o zniesienie niewolnictwa"....
Co do podanych przez Ciebie lat, czczonych kolejnymi nazwiskami, to jestem zaskoczony. Ale nie przypominam sobie specjalnych obchodów z nimi związanych. Jednak warto zauważyć, że oprócz wydarzeń związanych z klęskami mamy też dwóch bohaterów, idealnie wpisujących się w nurt martyrologiczny, tj. Janusza Korczaka i św. Maksymiliana. Natomiast autor ewidentnie nie odrobił tu pracy domowej, zwłaszcza, że oprócz sukcesów gospodarczych i naukowych (postaci symbolizujących takie), mamy też mnóstwo pisarz i działaczy kultury, a zupełnie brakuje "przegranych bohaterów" - wybaczcie zwrot (oprócz Powstania Warszawskiego).