Ja wrócę jeszcze do "Waterloo" Bondarczuka. Jak dla mnie jest to film po prostu wspaniały, głównie przez odtwórcę roli Napoleona - Roda Steigera, którego interpretacja postaci Napoleona jest po prostu wybitna. Już pierwsza scena w filmie i potężne "I do not abdicates'' (jeśli dobrze pamiętam), wbiły mnie po prostu w siedzenie i kazały spoglądać w ekran z jak największą uwagą, aby nie starcić ani sekundy filmu, zaś gestykulacja rękoma Napoleona poza plecami w scenie przejścia wojska na jego stronę była po prostu miażdżąca. Lekkokonny pisze o słabych sekwencjach bitewnych, jak dla mnie sama bitwa została ukazana znakomicie, bardzo dynamicznie, głównie dzięki znakomitej pracy kamery (przepiękne sceny z lotu ptaka ataku kawalerii francuskiej na angielskie czworoboki) i częstym stosowaniem przez nią zbliżenia (np. przejazd galopem Napoleona wzdłuż frontu swoich wojsk tuż po zauważeniu go przez sztab angielski). Nie jest to kino współczesne z natłokiem dzisiejszych komputerowych efektów, które obecnie służą już chyba tylko do jak najbardziej efektownego dla jednych, plastikowego dla drugich (w tym mnie), ukazania śmierci. Przeciwstawienie scenom batalistycznym "Waterloo", scen z filmu "Szeregowiec Ryan", jest po prostu nie na miejscu, gdyż te dwa filmy dzieli po prostu epoka w sposobie kręcenia filmów. Dla zachwycających się współczesnymi filmami dodam, że scena szarży kawalerii Rohanu w trzeciej części "Władcy Pierścieni" jest żywcem zeżnięta z szarży kawalerii angielskiej właśnie z filmu Waterloo, o czym mówił wprost Peter Jackson w kilku wywiadach. Film dla mnie, jak na tamte czasy lepszy być po prostu nie mógł.
O samym filmie napisze dodatkowo, że jest to produkcja radziecko-włoska, sceny kręcono w Rzymie i na terenie dzisiejszej Ukrainy, brało w nim udział 120 tys. statystów (głównie z armii radzieckiej), jego budżet wyniósł 26 mln dolarów, i gdyby kręcono go dzisiaj, byłby to najdroższy film w historii kina, dystansując nawet "Avatara". Oryginalna wersja liczy około 250 min, niestety nie było mi jej dane zobaczyć, także nie moge powiedzieć, które sceny czy wątki są rozbudowane.
A jeśli chodzi o "Ostatniego Mohikanina", to jest to jeden z ostatnich filmów historycznych, kręcony tradycyjną techniką, bez komputerowych efektów specjalnych, co dla wielu podnosi tylko wartość artystyczną tego przepięknego filmu, ktorego wspaniała muzyka, jak już ktoś wspomniał wybija się do dzisiaj wsród przeciętności filmów amerykańskich ostatnich dwóch dekad. Dla zainteresowanych, posiadam oryginalną pełną wersję filmu, która nie jest niestety do dzisiaj dostępna w Polsce na oryginalnym nośniku dvd czy vhs.
To tyle na tą chwilę pisaniny o filmach z mojej strony, o serialu "Napoleon" może innym razem, chociaż na pisanie o tej produkcji to chyba szkoda czasu, o czym na poprzednim forum (z tego co pamiętam), szeroko dyskutowano...
Ostatnio edytowano 27 sie 2010, o 22:53 przez Jarocin81, łącznie edytowano 1 raz
|