REŻYSERStanley Kramer przeszedł do historii jako największy liberał wśród hollywoodzkich producentów ("Dziki", "Dziecko czeka", "W samo południe"), wybitny reżyser, twórca takich amerykańskich klasyków jak "Ucieczka w kajdanach" (2 Oskary na 7 nominacji i Złoty Glob) z Tonym Curtisem i Sidneyem Poitier (Srebrny Niedźwiedź w Berlinie i nagrodą BAFTA), "Ostatni brzeg" (2 nominacje do Oskara i Złoty Glob) z Gregorym Peckiem, Avą Gardner i Fredem Astairem, "Kto sieje wiatr" (4 nominacje do Oskara, wyróżnienie w Berlinie) ze Spencerem Tracym, Fredriciem Marchem (Srebrny Niedźwiedź w Berlinie) i Genem Kellym, "Wyrok w Norymberdze" (2 Oskary na 9 nominacji, 2 Złote Globy) z wybitnymi aktorami nawet w epizodach (Tracy, M.Dietrich, R.Widmark, oscarowy M.Schell, B.Lancaster, M.Clift, J.Garland, W.Shatner), "Statek szaleńców" (2 Oskary na 6 nominacji), ponownie z doborową obsadą (V.Leigh, S.Signoret, L.Marvin, J.Ferrer, O.Werner) czy "Zgadnij kto przyjdzie na obiad" (2 Oskary na 8 nominacji) znowu z jego ulubieńcami Tracym (zmarł w trakcie montowania filmu, wyróżniony pośmiertnie nagrodą BAFTA) i Poitier oraz Katherine Hepburn (prywatnie żoną S.T., kreację nagrodzono statuetką Oscara). Specjalizował się w dramatach, ale nakręcił też kilka lekkich komedii - "Ten szalony, szalony świat" (4 nominacje do Oskara) z Tracym, ukłon w stronę slapsticku, a zarazem pradziadek współczesnego nam "Wyścigu szczurów", "Taka była Oklahoma" z Dunaway i Scottem (słynnym z roli Pattona) o "naftowej gorączce", "Tajemnica Santa Vittoria" (2 nominacje do Oskara, Złoty Glob), w którym Anthony Quinn starał się uratować winne piwnice przed zakusami nazistów, w drugim planie Magnani, Giannini i zjawiskowa Virna Lisi.
OBSADA"Duma i namiętność" pochodzi z samego początku twórczości Kramera, to dopiero drugi jego film. Po bardzo chłodno przyjętym debiucie "Za wszelką cenę" (krytyka nazwała obraz operą mydlaną) z Olivią de Havilland, Broderickiem Crawfordem, Lee Marvinem, Robertem Mitchumem i
Frankiem Sinatrą, postanowił zatrudnić tego ostatniego do kolejnej produkcji, choć początkowo planował do jego roli Marlona Brando, ale ten ocenił scenariusz jako nieciekawy. W połowie lat 40. kariera muzyczna Sinatry załamała się, ale zdobył jeszcze większą popularność wchodząc sprawnie w świat filmu (wydaje się, że nie bez pomocy swoich włoskich krewnych i przyjaciół, przypomnijcie sobie "Ojca chrzestnego", postać Johnnego Fontaine i legendarną już pobudkę pewnego producenta), zdobywa Oskara i Złoty Glob za "Stąd do wieczności", potem nominacje za "Złotorękiego" Premingera, występuje rzecz jasna też w musicalach, jest gwarantem dobrego wyniku finansowego, na który Kramer jako producent musiał przecież mieć baczenie. Sam piosenkarz przyjął propozycję tylko, dlatego, że w Hiszpanii jego ówczesna żona Ava Gardner kręciła "Słońce też wschodzi" Kinga Vidora, według skądinąd świetnej powieści Hemingwaya. Obsadę uzupełnili Brytyjczyk Archibald Alexander Leach, znany całemu światu jako
Cary Grant, opromieniony współpracą z takimi tuzami jak Hitchcock ("Podejrzenie", "Osławiona", "Złodziej w hotelu" późniejszym "Północ - północny zachód"), Caprą ("Arszenik i stare koronki"), Cukorem ("Filadelfijska opowieść") i Hawksem ("Drapieżne maleństwo"), gwiazdor pierwszej wody, amant z potężnym vis comica oraz przepiękna
Sophia Loren w początkach swojej międzynarodowej kariery, ostro romansująca z wielkim producentem, odkrywcą jej wdzięku i talentu Carlo Pontim, znana głównie z komedii z Marcelo Mastroiannim i Vittorio De Sicą, a najciekawszym w jej dorobku było "Złoto Neapolu" z De Sicą z drugiej strony kamery.
FABUŁAZa materiał początkowy posłużyła powieść C.S. Forestera z 1933 "The Gun", autora wypróbowanego w Hollywood, według jego powieści powstały "Afrykańska królowa" Hustona z Hepburn i oscarowym Humphreym Bogartem i "Kapitan Hornblower" Walsha z Peckiem w roli kapitana brytyjskiej marynarki mającego powstrzymać Hiszpanów przed sojuszem z napoleońską Francją. W założeniu scenarzystów miał to być film przygodowy ze sporym wątkiem romansowym osadzony w realiach wojny na Półwyspie Iberyjskim. Przybliżmy nieco fabuły. Jest rok 1810, Hiszpanie zalały hordy dzikich (sic!) Francuzów pod wodzą samozwańczego cesarza Napoleona. Uciśnieni obywatele podnoszą bunt przeciw oprawcom, tworzą się małe grupki partyzantów (guerillasów), na czele jednej z nich staje porywczy Miguel (kreowany przez Sinatrę), wspomaga go jego ognista i niezależna dziewczyna Juana (rzecz jasna Loren). Tymczasem do oddziału dołącza brytyjski kapitana artylerii Antony Trumbull (w tej roli Grant), który dostaje zadanie dostarczyć kilku tonową armatę o dużym kalibrze ("Pedrero", strzelającą 50-funtowymi kamiennymi kulami) do Avili obleganej przez siły koalicji antynapoleońskiej. Misja zdaje się być niewykonalna, bo wokół roi się od francuskich żołnierzy, do przebycia góry i doliny (kłania się "Fitzcarraldo" Herzoga), a szalę przelewają niesubordynowani Hiszpanie na czele ze swoim przywódcą. Kością niezgody pomiędzy dwoma panami staje się oczywiście piękna towarzyszka, jej czułe spojrzenia (i nie tylko) w stronę cudzoziemca nie uchodzą uwadze narzeczonego. Widzów czeka pojedynek na sztylety (wyborne ujęcia, gdy obserwujemy walczących Sinatrę i Granta,, kamera stara się przedostać przez rozpędzone ramiona skrzydeł wiatraka), walki z patrolami francuskimi, zdobywanie mostu, pokaz flamenco wszystko okraszone cukierkowym wątkiem miłosnym, a podczas kulminacyjnej sceny szturmu Avili, do ataku biegnie także piękna Zośka !!! Idiotyczny, przeładowany akcją i napuszonymi dialogami scenariusz uzupełniają bezbarwną grą zatrudnione gwiazdy, Sinatra i Loren nieudolnie podrabiają hiszpański akcent, do tego w to, że mogliby być hiszpańskimi chłopami naprawdę ciężko uwierzyć, Grant gra jakby od niechcenia, bez polotu. Taka hybryda gatunkowa musiała wymknąć się niedoświadczonemu reżyserowi z rąk, w późniejszych latach umiejętniej dobierał projekty i takich wpadek nie zaliczył. Pod epickim płaszczykiem, z masą statystów poprzebieranych w kostiumy z epoki nie udało się przemycić żadnej głębszej treści, są tylko dwa motywy - rywalizacja o kobietę i dźwiganie armaty, jak na przeszło 2 godziny seansu to niewiele.
CIEKAWOSTKIMoże kilka ciekawostek z planu
. Twórcy postarali się o trzy zrekonstruowane modele "Pedrero", przesadzili jednak z kalibrem i dziwnym zakończeniem lufy, działo liczyło dwadzieścia cztery stopy długości, choć francuski komendant Avili w pewnym momencie mówi, że ma ono czterdzieści dwie stopy długości. Co ciekawe działo o tak dużym kalibrze mogłoby strzelać mniej więcej co godzinę, w finale oczywiście ostrzeliwuje fortecę zajętą przez Francuzów z dużo większą częstotliwością. Wspomnianą wyżej słabą dyspozycję odtwórców głównych ról można tłumaczyć kilkoma zdarzeniami na planie. Otóż od pierwszych dni zdjęciowych pogłębiał się konflikt między Sinatrą, a Grantem, pierwszy miał zwyczaj grania "na raz", tj. odtwarzał swoją kwestie tak dobrze, by nie robić dubli, tym bardziej, że śpieszno mu było do Gardner, tymczasem Grant preferował liczne duble, aby wypaść jak korzystniej. Podczas kręcenia czasochłonnych scen ze statystami, Sinatra znikał z planu, pędząc do temperamentnej Avy. Jednak ich małżeństwo rozpadło się tuż po zakończeniu zdjęć. Inną fanaberią Franka była odmowa korzystania z podstawionych przez wytwórnie samochodów, zażyczył sobie by przywieziono z Kalifornii jego ulubionego Forda Thunderbirda. Co więcej cała ekipa mogła wylądować przez niego za kratkami, bo w oknie pokoju hotelowego wywieszał napisy przeciw dyktatorowi Franco. Tymczasem Cary Grant miał odmienne zachcianki, 53-letni gwiazdor stracił głowę dla ponad połowę młodszej Loren. Nieszczęśliwy w związku z Betsy Drake, obiecał młodej gwiazdce ślub tuż po zakończeniu filmu i rozwodzie w Stanach. Sophia, dla której Grant był bohaterem dzieciństwa (wysyp amerykańskich filmów we włoskich tuz po wojnie zrobił swoje) i ideałem mężczyzny, dała mu słowo, choć z Pontim miała wcześniejsze plany. Kiedy do Włocha dotarły niepokojące wieści z planu, wskoczył w samolot do Hiszpanii i do końca zdjęć obserwował, by Brytyjczyk trzymał ręce przy sobie, po czym zabrał Zośkę do Meksyku, gdzie wzięli ślub. Popęd Pontiego był taki duży, że zapomniał o pozostawionej we Włoszech żonie (!), w związku z czym w kilka lat później małżeństwo z Loren unieważniono pod zarzutem bigamii pana młodego. Tłumaczyć może słynnego producenta, że w tamtych latach rozwodów w jego kraju nie udzielano (vide "Rozwód po włosku").