Pierwotny autor Castiglione:Temat rozpoczynam na prośbę Gipsy:
Stary napisał:
Cytuj:
Opinie o dzielności krakusów są bezsporne, ale mam wątpliwości czy mówiąc o ich "sprawności jeździeckiej na pograniczu żonglerki i akrobacji" nie tworzymy kolejnego mitu. Krakusi wywodzili się z kantonalnego poboru lekkiej jazdy. Mimo, że zwano ją kawalerią narodową, to było to czynione wyraźnie na wyrost, rzekłbym nawet, że wyłacznie ze względów propagandowych - ta lekka jazda składała się niemal wyłącznie z chłopów, na chłopskich konikach (raczej pociągowych niż jezdnych), komenderowanych jedynie przez szlachtę (opinie o zdolnościach wojskowych tych przypadkowych dowódców są jednoznacznie negatywne). Nie bardzo wiem skąd u tych chłopów "przyrodzone" zdolności do akrobacji, skoro przed 1813 r. konia widywali głównie z tyłu, a nie z góry. Stan zdrowia był wprawdzie nieco lepszy niż u poborowych, ale też daleki od idealnego. Również morale początkowo pozostawiało wiele do życzenia - jeszcze w czasie pobytu w granicach Księstwa zdezerterowało niemal dwie trzecie spośród zmobilizowanych. To głównie w wyniku dezercji liczba lekkiej jazdy stopniała z 5.750 do ok. 2 tys., a do Saksonii dotarło ich niespełna tysiąc (z Krakowa wyruszyło 1,5 tys., pozostałych włączono do piechoty). Początkowy pomysł przyłączenia pojedynczych szwadronów lekkiej jazdy do pułków kawalerii został zarzucony również ze względu na to, że znacznie odstawała ona wyszkoleniem od pułków regularnych (a te przecież też w znacznej części pochodziły z nowego poboru). Specjalnie dla krakusów opracowano uproszczony regulamin, po to by w ogóle mogli oni przejść szkolenie. Dopiero w końcowym okresie pobytu wojska w okolicach Krakowa, Poniatowski, notabene chwaląc swoje trzy pułki przedniej straży za zaangażowanie w służbie, uznał, że przestają one ustępować jeździe regularnej.
O ile odwaga tych, którzy pozostali z Poniatowskim jest łatwa do wytłumaczenia (sam pobór zakładał wybór "niespokojnych duchów" a olbrzymie fale dezercji wykruszyły najmniej dzielnych), o tyle nie znajduję powodów, dla których mieliby chociaż dorównywać wyszkoleniem pułkom regularnym, a umiejętnościami jeździeckimi kozakom.
Tak więc do boju Panowie!