Scout, 27.09.2005, 14:51Cytuj:
Wydaje mi się, że książę nie mógł podjąć innej decyzji. We Francji, Włoszech i Niemczech formowała się nowa Wielka Armia. Po stronie napoleońskiej znajdowali się już: dywizja Dąbrowskiego, Ułani Nadwiślańscy, Szwoleżerowie Gwardii, resztki Legii Nadwiślańskiej i Dywizji Księstwa Warszawskiego. Poza tym na wiosnę Napoleon posiadał znaczną przewagę nad koalicjantami i wcale nie było powiedziane, że musi przegrać. Tak więc marsz w stronę Wielkiej Armii był z perspektywy początku maja 1813 jak najbardziej logiczny i rokował szanse powodzenia, a że stało się inaczej to już insza inszość, zupełnie niezależna od księcia. Krótko mówiąc wg mnie oprócz honoru wojskowego książe poszedł drogą najrozsądniejszą i rokującą największe korzyści dla sprawy Polskiej.
Prawie pełna zgoda. Mimo Twojego optymizmu (i znajomości historii rzecz jasna) Poniatowski nie mógł zakładać, że zbierana Armia będzie mogła przewyższać przeciwnika. Po doświadczeniu kampanii rosyjskiej tego nie można było zakładać (choćby ilość głów się zgadzała). Zawsze Rafale dystans był dominantą Twoich interwencji w zakrsie epoki - więc może tą uwagą przychodzę w sukurs, bilansując siły przeciwnika,
Jak najbardziej jednak jest przyzwoitym pogląd, że było to jedyne, co mógł realnie zrobić dla niepodległości. Przejście na stronę rosyjską nic nie gwarantowało - nawet nadzieji. Stąd w tym duchu pełna zgoda.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich urobionych aż "po uczciwie wypracowaną łysinę".
Scout
Ps.
Dyskusja doskonała. Przypomina "anatmomię zdrady z 1814...." warto może zastanowić się w szerszym kontekście nad teatrem politycznym, co nieco skomplikuje i rozpędzi dysjusję. A sam znikam/wracam "zanim łopata się przewróci".