Zenobi, 12.06.2005, 16:10Cytuj:
Żołnierze piątego pułku, czy nie poznajecie!? To ja, wasz cesarz. Jeśli chcecie strzelać do swego cesarza, oto jestem!
W tej samej chwili ciżba żołnierska ze szlochem rzuciła się ku swemu wodzowi. Całowano jego ręce i płaszcz, a uniesienie doszło do zenitu, gdy jeden z żołnierzy wyrzuciwszy u stóp cesarza zawartość tornistra podał mu ukrywanego od jesieni orła"
Wydarzenia 1815 obfitują w podobne piękne sceny. Na mnie wrażenie zrobiła następująca:
"Pierwszego marca tysiąc osiemset pietnastego roku stanął w zatoce Juan, nieopodal miasteczka Cannes, na ziemi francuskiej. Wyskoczywszy z łódki, wyjął szpadę i końcem dotknął tej ziemi. Brał ja w posiadanie.
Ruszono.
Gromadka ludzi, szwoleżerowie polscy z siodłami na barkach, złoty orzeł napoleoński nad nimi.
Książę Monaco, jadąc powozem wzdłuż wybrzeży, spotkał pochód i zdumiał się, zdumiał się tak, że oczy przetarł i przeżegnał się.
Czy widma? Upiory?
- Dokąd pan jedzie? - zapytał go cesarz, który szedł piechotą na czele orszaku.
- Do siebie - odpowiedział książę Monaco, oczom swym własnym i uszom nie mogąc uwierzyć, wstrząśniety do głębi jestestwa, przerażony.
- Do siebie? Ja również - rzekł Napoleon żegnając go lekkim ukłonem kapelusza".
Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem, czy wiecie, kto napisał ten fragment?