post użytkownika Louis NicolasCytuj:
(-apacz @ 24.07.2006, 13:12)To może o pojedynku, którego nie było...
Dobrze się składa, bo i ja mam takową historię
Ostatnio czytając "1812: Wielki odwrót" Paula Brittena Austina natrafiłem na taką oto anegdotkę:
Ci, których pominięto przy rozdziale nagród, podczas gdy Gourgaud i inni w błękitno-srebrnych mundurach [oficerowie ordynansowi- przyp.LN] otrzymali po 6 tysięcy franków, zdają się głęboko urażeni. Już od Moskwy, gdzie egocentryczny Gourgaud został baronem Cesarstwa [3 X 1812- przyp.LN], Castelanne, którego tylko awansowano [na kapitana- przyp.LN], nie może znieść arogancji tego "wstrętnego towarzysza noclegów, z którym ciężko wytrzymać". Teraz tej nocy [6/7 XII 1812- przyp.LN] w Oszmianie ("paskudne drewniane miasteczko"), oficerowie sztabu "tłoczą się jeden na drugim w jakiejś nędznej stodole", zaś Gourgaud
"opiera się o jakąś beczkę, głośno narzekając, że nie ma dla niego miejsca na podłodze. Zirytował mnie jego głupi monolog. Od czasu tamtej moskiewskiej nominacji jego duma nie ma granic i teraz mu to wytknąłem. Padły ostre słowa, wstałem, chwyciłem za szablę, on za swoją i wyszliśmy na pojedynek".
Ich towarzysze protestują, że to ani miejsce, ani czas żeby się pojedynkować. W końcu jednak to nie oni, ale mróz
"przekonał nas, byśmy wrócili do środka. Nie mogliśmy utrzymać szabel. Ryzykowanie życiem dla miejsca na podłodze, gdy wcześniej uniknęło się tylu niebezpieczeństw, dowodzi naszej lekkomyślności i zobojętnienia"
Wystąpili:
Gaspard baron Gourgaud, pierwszy oficer ordynasowy Cesarza [od 21 VI 1815 generał brygady]
Bonifacy hrabia de Castellane, adiutant generała Narbonne-Lara, również w Cesarskiej Kwaterze Głównej [od 2 XII 1852 marszałek Cesarstwa]