Ośmielam się wysłać apel do uczestników forum.
Wprowadzenie.
Opowieść napoleońska
"W Europie były orły napoleońskie, a Nowa Zelandia ma jedyne w swojej autentyczności wierzby napoleońskie. W Akaroa pod Christchurch, dawnej osadzie francuskiej, rosną wierzby pamiętające Napoleona, co więcej, wierzby, które karmiły się sokami wielkiego Cesarza. A sprawa ma taki podkład historyczny.W pierwszej połowie ubiegłego wieku pewien francuski statek wielorybniczy zatrzymał się na Wyspie Św. Heleny i jeden z wielorybników wybrał się na zwiedzanie ostatniego miejsca pobytu i spoczynku wielkiego Cesarza. Jak wielu zwiedzających, urwał gałązkę wierzby rosnącej na grobie Napoleona. Na statku trzymał ją w wodzie i w Nowej Zelandii wysadził przy swoim domu. Wierzba się ukorzeniła się wspaniale i pędy jej rozdawane były hojnie sąsiadom. Emigranci, otoczeni 'cudzą' roślinnością chętnie sadzą przy domach rośliny przypominające im kraj rodzinny. I tak wierzby z Wyspy Świętej Heleny pojawiły się przy domostwach nie tylko w Akaroa, ale i okolicznych osadach. Warto dodać, że na Wyspie Św Heleny nie ma już ciała Napoleona, nie ma też wierzby. Ciało przeniesiono uroczyście do Paryża w 1840, a wierzbę zniszczyli wielbiciele - turyści, bo każdy chciał mieć przynajmniej jedną gałązkę. Tak więc mamy w Nowej Zelandii roślinę pamiętającą wielkiego Cesarza, co więcej, pijącą jego soki, bo obecnie rosnące wierzby to wegetatywne potomstwo tej jednej jedynej gałązki z ubiegłego wieku, a więc z biologicznego punktu widzenia to ta sama roślina. Malarz franscuski Alaux tak oto przedstawił wierzby nagrobne w obrazie zatytułowanym "Allegory on the tomb of Napoleon at Saint Helena":
http://loza_wiklinapolska.republika.pl/„Na cmentarzu w Śliwicy (Nahmgeist), obecnie w gminie Rychliki) znajduje się stara, mocno pochylona wierzba. Gdy zimą 1812 roku resztki napoleońskiej „Wielkiej Armii” wracały z Rosji przez Prusy Wschodnie na zachód, mały oddział przybył także do Śliwicy. Tutaj zmarł jeden z dwóch braci Francuzów – oficerów armii napoleońskiej. W czasie pogrzebu oddział francuski stacjonujący we wsi został nagle zaatakowany przez nieprzyjacielską konnicę i zmuszony do ucieczki. Brat zmarłego stwierdził nagle, że nie oznaczył w żaden sposób grobu. Szybko więc wsadził do ziemi gałązkę wierzby. Z czasem wyrosła tu okazała „płacząca wierzba okalająca mogiłę”.
http://loza-wiklinapolska.phorum.pl/viewtopic.php?t=71Mój apel:Może ktoś zna historię podobną do wyżej opisanej. Wojska napoleońskie przemierzały przez nasz kraj i pewnie niejedna, dzisiaj już stara wierzba była tego świadkiem. Popytajcie starszych ludzi może znajdzie się niejedna ciekawa opowieść. Podzielcie się nią. Zapraszam do tworzenia legendy.