Nasza księgarnia

Kazania J.P. Woronicza

COM_CONTENT_WRITTEN_BY on . Posted in Źródła

 

J.P. Woronicz, Pisma rozmaite J. P. Woronicza biegiem lat ułożone, 1832, drukarnia Józefa Czecha w Krakowie.
Kazanie przy poświęceniu orłów i chorągwi nadanych wojsku XW, wygłoszone w Warszawie 3 maja 1807 roku.



Szanowny ten obrządek religijny w poświęceniu modlitwą kościoła Bożego starożytnych herbów odwiecznej samowładności naszej, i razem przewodniczych znaków sławy rycerskiej: połączona z tym obrzędem rocznica pamiętnej konstytucyi rządowej, od całego narodu uroczyście przyjętej, zaprzysiężonej, w tej samej stolicy i po całym niegdy królestwie naszym przed lat piętnastą radosnemi okrzykami uwielbionej: słodka i pocieszająca nadzieja dalszych przeznaczeń odrodzenia się naszego, które nam szlachetne serce, i dzielna potęga nieporównanego bohatera zaręczają, wszystkie te przyjemne uczucia w dniu dzisiejszym zgromadzone, mogąż nie wycisnąć na nas tego uwielbienia Boga ojców naszych, które niegdy prorok jego obecnym i przyszłym narodom w pieniach swoich przekazał: "Uczynił pamiątkę dziejów swoich miłosierny i litościwy Pan."
Uczynił w szczególności na nas pamiątkę wszechmocności swojej, aby nam przypomniał, że on jeden wiecznym i najwyższym Panem, na którego skinieniu losy i przeznaczenia ludów spoczywają. Pamiątkę dobrodziejstw swoich; aby nas niemi do wdzięczności ku sobie pociągnął. Pamiątkę klęsk i utrapienia, aby nas ukarconych baczniejszemi uczynił, i odzyskane dobrodziejstwo lepiej cenić nauczył. Zgoła, przypomniał nam to wszystko, o czym ustawicznie myśleć i do czego całemi siłami dążyć winniśmy, jeżeli się w naród przyjemny Bogu i od świata szanowany odrodzić chcemy.
Ta zapewne święta i pobożna myśl natchnęła serca wasze, dostojni mężowie! którzy na zwalisku roztrąconego samodzierstwa obcego, najwyższej władzy narodowej namiestniczą laskę z ręku zwycięzcy przyjęliście, ta mówię myśl przywiodła was tu z gronem urzędów wykonawczych, w świetnym orszaku rycerstwa, abyście w otwartym obliczu nieba i ziemi składając z całym tym ludem przed ołtarzem Boga Zastępów rycerskie zawiązki jestestwa naszego, wyznali uroczyście te prawdy; które są zasadą dzisiejszych czuciów naszych i całych nadziei rękojmią.
Kiedy więc opadły już te okowy, które nie ręce tylko, ale język i usta pasze krępowały: kiedy byłem szczęśliwy pocieszać niekiedy łzy wasze na zamierzchłych gruzach rozpaczy; pozwólcie szanowni Rządu krajowego naczelnicy! abym, przy rozbłyśnionej jutrzence odrodzenia się naszego, wyświecił wszystkim współbraciom naszym świętość i ważność niniejszego obrzędu waszego, którego celem jest: przypomnieć wiarę i pobożność ojców naszych; ocucić pamięć na przeszłość; zwrócić mądre baczenie na przyszłość.
A gdy pod tym troistym względem wystawiasz nam w twych wyrokach, niebiosami temi nieogarniony wiekuisty Panie! prawdziwy rozum, wielkość i szczęście, przygotuj serca i umysły nasze, by to wszystko, co ku dobru naszemu raz może ostatni przypominasz, w sercu w pamięci utkwiło.

CZEŚĆ PIERWSZA

Próżno rozwodzić się nad tą prawdą, że przyrodzony i nierozdzielny związek między Stwórcą i stworzeniem tak jest w istność j naturę człowieka wpojony, że go żadna zagłada czasu, żadna odmienność siedziby, i wychowania, żadna rozmaitość różnych stosunków społeczeństwa zwątlić i zagładzić nigdy nie zdoła. Gdzie tylko znajdziemy człowieka; oczy jego ku niebu wzniesione, ręce wyciągnione ku szukaniu tego, który każdym ruchem i krokami jego kieruje.
A następnie to wewnętrzne czucie i przekonanie dochowało we wszystkich wiekach i narodach tę pierwszą religii zasadę, ze skoro jest jakiś Pan i gospodarz tej ogromnej budowy świata. więc się nic bez woli jego nie dzieje, nic bez zezwolenia i dołożenia się jego przedsięwziąść nie wolno. A jeśli tym wewnętrznym natchnieniem, w owych nawet wiekach błędu i ciemnoty, powodowały się wszystkie narody, kiedy owe przetarte Greki i Rzymiany kroku jednego w sprawie bądź prywatnej, bądź publicznej bez porady bóstwa uczynić nie śmiały; ileż my szczęśliwi! ze jesteśmy plemieniem tych ojców, którzy przed tysiącem lat do znajomości i wysokich tajemnic pranego Boga wezwani, dobywszy pierwszy raz oręża na obronę jego ewangelii; wiarę i ojczyznę za hasło rycerskiej sławy po obozach otrąbili, a tego nowo poznanego Pana nieba i ziemi wiecznym Królem, poradnikiem i hetmanem, sobie i pokoleniom swoim postanowili. Jakoż on to jest, który nad inne dzieła rąk swoich umiłowawszy szczególniej ród ludzki, sam jako czuły ojciec i mądry gospodarz dobrem się jego i porządkiem cały niejako zajął. On pierwszy podzielił ziemię między ludy i pokolenia podług języka i rodu każdego. Divisit gentes secundum linguas et nationes. On je sam niedostępnemi górami i morzami od napaści poogradzał; a pierwszy zuchwalec, który zakreślone od niego granice przestąpić poważył się; zaburzył świat niepokojem i wojną: i póty zapewne ten zamącony gwałtów i najazdów Ocean miotać rozwalin świata nie przestanie, póki przyrodzonej i pierwiastkowej dzielnicy ludziom nie powróci. On to jest, który chcąc nauczyć przyszłe narody i pokolenia, jak sam jeden niewidzialną mocą niemi się opiekuje; obrał jedno drobne niepoczesne u świata plemię, które widomą i obecną dziwów swoich wszechmocnością przez wiele wieków, jak matka dziecię, za rękę prowadził; morza dla przechodu jego w kamienny pomost przetwarzał, góry rozdzierał; pokarmem i odzieżą cudownie opatrywał, i całą zalęknioną naturę w biegu swoim dla niego wstrzymywał. On to jest, który niegdy owym carom assyryjskim na łonie rozkoszy i niedołęztwa gnuśnie drzymiącym, niewidomą ręką wyrok zagłady na ścianach Babilonu zakreślał, i tejże nocy zapowiedzianą groźbę przez dzielnych i walecznych Medów do skutku przywodził. On jest, który obozy wiarołomnego Sennacheryba pożerczym mieczem anioła w okamgnieniu w stosy trupów zamienił: który owych Cyrusów i Alexandrów wiekami wprzódy prorokom swoim objawił; ich ród, nazwisko i przyszłe czyny wypisał, a w zamierzonym od siebie kresie wszystko do litery sprawdził. On to jest, który, zbliżając oczekiwane przyjście swoje na ziemię dla ubóstwienia natury człowieka; uciszył zaburzony świat jedynowładnym berłem Oktawiana: a zamykając ochrypłe wojnami ciosanych posągów bóżnice, wyższe i szlachetniejsze przeznaczenie rodzajowi ludzkiemu ogłosił. Ale po cóż w przepaściach wieków śledzić wszechwładnej prawicy Tego, który początku i końca nie ma? który jest tym samym dzisiaj, jakim był, nim się jeszcze czasy i wieki zrodziły. Oto dziwy jego stoją tuz przed oczyma naszemi! oto w zadumieniu pyta zalękniony świat: co to jest za bohater, który ziemię waszą oswobadza? Tysiące ludów i krajów do berła jego przylgnęły. tysiące sprzymierzeńców nowy byt, bezpieczeństwo i świetne zaszczyty w przyjaźni jego zyskały! miliony zbrojnych zastępów przed obliczem jego po stokroć pierzchnęły! góry i urwiska stopą ludzką nietknięte, kark swój nieujeżdżony przed nim schyliły.
Tysiące nasadzonych. zdrad, podstępów i śmierci wymierzonych, cienia się jego ulękły! Niedobyte twierdze, zbrojownie, stolice państw i narodów bramy mu swoje otworzyły! Lądy i morza ślady przechodu jego z poszanowaniem wskazują; ziemia przed obliczem jego zaniemiała, żywioły same męztwem i cierpliwością jego pokonane, na stronę zwycięzcy przechodzą! Co to za człowiek? ledwie stanął ziemi naszej. a więźnie i więziciele zniknęli.
Pierwsi, opadłe kajdany na oręże przekuli, drudzy w własnych sidłach i pętach zadzierzgnieni sromotnie uwięźli! Ciało rozszarpane narodu, kilkunastoletnim zamorem zakrzepłe, ducha, czucie i krzepkość odzyskuje!
- Starce zgrzybiali, ojcowie familii z synami i całym domem na koń wsiadają, młodzieńcy szlachetnym zapałem roziskrzeni, przez nasterczone dzidy i zapory przedarłszy się, pod zbawcze chorągwie lecą w zawody! dzieci nawet z ręku matek wyśliźnione z orężem się mocują. Kraj niedawno ponury, niewolnictwa cechą zhańbiony, rozpaczą przyciśniony, z nadziei i sposobów dźwigania się odarty, świetnymi rotami połyska! Rycerze wczorajsi z mistrzami ćwiczonemi wojny o pierwszeństwo chlubnej śmierci dobijają się! Wszystko wre! zakwita! radością i pociechą oddycha! Wszyscy głusi i ślepi na domowe przycierpienia, od nagłych przemian nieoddzielne; każdy prywatne łzy i dolegliwość nadzieją odzyskania ojczyzny w zakącie otarłszy, z wesołą twarzą wylanem sercem, ostatni ułomek chleba wybawcy swemu przynosi.
Jakiż traf tyle dziwów do osoby jednego człowieka przywiązał, aby nie tylko narodom, ale i sercom ludzkim bronią niedosiężnym, samowładnie panował? Kto mu tę cudotwórczą laskę do ręku podał? Zostawmy to nikczemnym oszczercom niepożytej sławy W. Napoleona, a szczęścia naszego niezbłaganym nieprzyjaciołom: niech oni tyle niepojętych wypadków w nędznej i mylnej rachubie ludzkiej szukają. Ale my synowie światłości, świadomi z religii owego wiecznego, źródła, skąd państw i narodów zmiany wytryskują; mozemyż nie zawołać: Digitus Dei hic est! palec tu jest Boży! Ręka to wszechmocna przygotowała wszystko i wykonała. Tak nagła odmiana postaci świata całego nie może być dziełem, jak tylko tego, który nim włada i kieruje: haec est mutatio dextera Excelsi. Wejrzał on na łzy i lamenta tylu milinów ludów, nieokryślonej dumie i samowolności poświęconych, za błahy kruszec nędznie zaprzedanych, na rzeź i okropne mordy z pod ostatnich ośników świata pędzonych, a chcąc tę wezbraną powódź nędz i ucisków rodzaju ludzkiego różdżką oliwną trwałego pokoju rozpędzić; przygotował wiekami bohatera, który jeden to dzieło Boże po bożemu wykonać był przeznaczony. A kiedy najokropniejszy gwałt i gorsząca niesprawiedliwość w obaleniu przedmurza Europy, stała się pierwszym zarodem tylu wulkanów, które tą najpiękniejszą częścią świata miotają; uleczyć złe w samem nasieniu, zwrócić naturalne stosunki wszystkim mocarstwom, obdarzyć skołatany świat gruntownym i stałym pokojem; zagasić ostatnią iskierką wojennego zarzewia; skleić wszystkie narody wzajemną korzyścią, szacunkiem i słodkiego braterstwa ogniwem i to Wszystko wskrzeszeniem narodu naszego utrwalić! nie może być zamiarem jak, tylko posłańca Bożego, a naszych przeznaczeń najchlubniejszym uwieńczeniem
I jakże po tylu wysokich i szlachetnych celach, po tylu środkach do zamiaru tego cudownie przedsięwziętych i tak daleko posunionych, jeszcze tej wszechmocnej ręki nie poznajemy? jeszczeż serca i oczu ku niej nie zwróciem? będziemyż równie zimno i obojętnie poglądać na dziwy jej wiekami spełniane, jak i na te codzienne oswojonym widokiem u nas spowszedniałe, które tem słońcem kierują, aby nam przyświecało, które te drzewa niedawno skrzepłe i zamarłe wdziękami nowego życia rozzieleniają? A skoro ten wieczny i niepojęty w swych dziwach Światowładzca innego celu dziełom swojem zamierzać nie może, jak tylko przez nie dobroć i chwałę swoją stworzeniu objawiać; będzież nas to drobnym, poziomem i do gminnych przedmiotów odsunionym, co tylko tę chwalę i znajomość jego przypomina, ożywia i od pokoleń do pokoleń podaje? Nie daj Boże! aby ta skrzepła i okropna ku niemu obojętność, pierwszą podwalinę tej nowej budowy naszej śmiertelną spróchniałością zatruła! im większy i niebezpieczniejszy gmach na niej założem, tym nas prędzej okropnym przywali i zagrzebie upadem. Jeżeli chlubno nam jest pod hasłem i chorągwiami W. Napoleona odzyskiwać ojczyznę, nie będziemyż razem korzystać z przykładu jego, który sławę jego z poziomu doczesnego do ksiąg wieczności przeniesie. Od czegóż on to ogromne dzieło rozpoczął? Oto wykonał to wprzódy, co sławni berła jego poprzednicy, Karol W. i Konstantyn, dawniej uczynili. Dźwignął ołtarze Boga prawego, w gwałtownym zaburzeniu wstrząśnione; rozjaśnił na świątyniach znaki zbawienia, i wyrzekł z Konstantynem: In hoc signo vincam, w tym znaku zwyciężę! a ledwie wyrzekł, jednym krokiem od Sekwany do Niemna ziemię przemierzył. A jeżeli bliżej nas jeszcze dotykają własne i domowe doświadczenia, więc mając zakładać nową Polskę na grobowisku starej, rzućmy oko na ubiegłą przeszłość naddziadów naszych, jak oni tym duchem żyjąc, budowę swoją przez tyle wieków utrzymali.

CZĘŚĆ DRUGA

O ileż ta nas uwaga pociesza, szanowni rodacy! że kiedy nieodparta niczem potęga czasu, kiedy wszystkie sprzysiężone nieszczęścia nad zagładą naszą pracowały, odjąć nam wszelako nie zdołały tej szlachetnej i wybitnej cechy rodu naszego, która nas w tylu przemianach szczęścia nigdy przeistoczyć, i że tak powiem, przelać w mieszaninę obcych narodów nie dopuściła. A jeśli stare przysłowie niesie, ze Bóg i natura nic próżno nie czynią, albo rzetelniej i po chrześcijańsku mówiąc: jeśli Bóg twórca i ożywiciel natury, w biegu jej ważne i sobie wiadome cele naznacza; mozemyż wątpić, aby ta ciągła i nigdy niezmącona narodowość nasza dalszych i wyższych przeznaczeń nie miała? Jakoż czy rzuciemy okiem na pierwszą kolebkę imienia i składu naszego; nie widziemyż w niej, że ta najświętsza gałęź rodu Sławiańskiego w samym związku coś wielkiego i trwałego wróżyła? Ileż nie kosztowało Germanów wedrzeć się stopniami w dziedziczne brzegi naddziadów Elby i Odry? kiedy inne odnogi Sławiańskie daleko ładniejsze, w nawale chciwych sąsiadów z imieniem zniknęły, i ledwie nam ślad pobratymstwa swojego z nami, w zardzewionym języku dochowały. Cóż mówić, gdy później oręż i przymierza, obszerniejsze i stalsze granice panowania naszego rozciągnęły: ileż każdy wiek, każda okoliczność, każde nawet nieszczęście blasku i świetności narodowi naszemu przydało! Przebieżcie ten długi szereg głośnych i pamiętnych zwycięztw, któremiby starożytne narody całe księgi i pamiętniki swoje napełniły: policzcie owe miliony najezdnych tłumów, które po tyle razy powodzią klęsk i zatracenia tę ziemię zalały i rozorały. Czyjaż ręka ten nietknięty korab jestestwa naszego na szumiącym wylewie tylu nieszczęść i zaburzeń cudownie unosiła? Ta zapewne! która do jestestwa i bytu naszego wyższe i dalsze przeznaczenia przywiązała; która w ocaleniu niepodległości naszej całość i życie tysiąca narodów zabezpieczyła. Nie dla siebie samych żyli i północą władali ojcowie nasi! Ich granice, potęga, sława i same nieszczęścia, były zbawieniem i świetnością całej Europy. Jeżeli w jej okręgu znamiona chrześcijaństwa na świątyniach Bożych dotąd jaśnieją; jeżeli tyle jej ludów i pokoleń, łuków scytyjskich i turbanów azyatyckich dotąd nie przybrały; jeżeli ta cała zachodnia połać świata, równego losu z owemi kwitnącemi, niegdy carstwa wschodniego krainami nie doznała; czyjeż to dary i dobrodziejstwa? czyjaż to krew sowicie kupiła i opłaciła? Kto te rozrojone tłuszcze, i napady niewstrzymanej dziczy odpierał i roztrącał? Oto piersi i oręż ojców waszych! Tu się owe hordy, jak rozdęte morza wzburzonego bałwany, o ścianę polską rozbijały; tu swój grób znajdywały, i ot chęć dalszego postępu traciły. Polska za Europę we krwi tonęła, a Europa za jej plecami bezpieczna, swoje światło i korzyści doskonaliła. Opowiadajcie to wiekom i pokoleniom przyszłym nasterczone kościami mogiły naszego Podola i Ukrainy! Bądźcie do zgonu świata mownemi piramidami naszych znakomitych zasług dla całego rodu ludzkiego, i razem okropnej niewdzięczności od niebacznych na własne dobro sąsiadów. O ojczyzno nasza! mogłażeś na taką odpłatę kiedy zasłużyć? Właśnie lat trzydzieści i pięć dobiega, jak tej odwiecznej narodów chrześcijańskich strażnicy pierwszy cios śmiertelny zadano, i dalszą zmowę na jej zagładę zaprzysiężone! Zdumiał się świat! rozśmiała się w norach i bagniskach swoich dzicz pocieszona, jęknęli wszyscy cnotliwi i rozumni, i dzisiejsze okropne skutki tego gwałtu przepowiedzieli. Ale nikt się za krzywdę naszą nie ujął! Niestety! jeszcze naówczas w kolebce Napoleon spoczywał, a ten wieczny Sędzia i mściciel krzywd ludzkich, który go na ukaranie tego bezprawia przeznaczał, chciał wprzódy przed światem pokazać, żeśmy narodem być nigdy nie przestali, i że w ciele tym, choć okropnie obciętym i skaliczonym, jeszcze wszystkie zarody dalszej potęgi j mocy pozostały.
Lat kilkanaście ciszy i wewnętrznej jakiejtakiej spokojności, podało wam szanowni rodacy! sposobność pomyślenia o węgielnym kamieniu konstytucyi politycznej, któraby niezagojone rany ciała narodowego od dalszej gangreny uratowała. Owionął święty duch zgody i jednomyślności serca i umysły wasze; zbliżył ludzi do ludzi, roztrącił ponury mur przesądu i nieufności między dziatkami jednejże matki; pogodził. mądrze, przelane ze krwią niewinne nawyknienia, z obecnemi stosunkami czasu i położenia; skojarzył szlachetnie i zabezpieczył korzyści wszystkich sąsiadów; i wreszcie dał wiekopomny przykład wszystkim narodom, co to jest prawdziwa zgoda, kilkunastu milionów ludzi, nie musem i groźbą, ale wewnętrznym czuciem i przekonaniem wykrzykniona.
A kiedy wolno nam dzisiaj tych chlubnych czasów rocznicą słodko przypomnieć, niech jej sława i pamięć umai najprzód okwitą wysługami dla ojczyzny sędziwość twoją, pamiętny owego dotąd nierozwiązanego sejmu marszałku, i niniejszej kommissyi rządzącej dostojny prezesie! Nie próżno przeżyłeś smutne rozwaliny ojczyzny, nie próżno zgon jej i upadek prześladowaniem, ofiarą majątku, usterkiem zdrowia i życia sowicie opłaciłeś. Ty jeden w rzędzie narodowych marszałków ten szczególniejszy zaszczyt w potomności odniesiesz, ze jednąż laską przewodniczyłeś ojczyźnie do szczytu sławy, i tą samą znowu wywiodłeś ją z grobu do nowego życia.
Przywdziejcie radosne wieńce i wy wszyscy, tego pamiętnego soboru pełnomocnicy, głośni z waszej niezłomnej gorliwości, światła, patryotyzmu. W dziejach i sercach narodu wdzięcznością uwiecznieni. Szczególniejszy zbieg okoliczności, który was do tej stolicy w tym czasie zgromadził, niech was dalszych przeznaczeń wieszczem przeczuciem pocieszy, i do dzielnego ratunku odecknionej ojczyzny zachęci. Ta ciągła i niepojęta kolej rozmaitych przemian narodu naszego, ten nagły przechód z upodlenia do sławy, ze sławy do upadku, do chlubnego wskrzeszenia; musi mieć szczególniejsze w tajnikach Opatrzności przeznaczenie. Jest to drugi ów tajemniczy Samson w księgach hożych opisany, sławny cudotwór siły i waleczności: który młodzieńcem jeszcze lwy rozjadowione rozdzierał; dalej jedną, szczęką zbrojnych Filistynów rozmiatał: bronił długo swoich i cudzych granic od napaści barbarzyńców; wreszcie zdradą i podstępem jednej Dalili uwikłany, nikczemnie usnął i moc swoją utracił: a niezwalczony tylu ludów wybawiciel, sam się na koniec w niewoli zaplątał. Ale skoro mu siłodawcze włosy w pętach odrosły, jednym wstrząśnieniem zgromadzonych nieprzyjaciół ruinami przywalił, i narodowi swemu ciągłą odtąd przewag nad tą najezdniczą tłuszczą stale zabezpieczył. Niech ten stosunek będąc niejaką dla nas pociechą i wróżbą, stanie się baczną na przyszłość przestrogą, która jest ostatnim celem niniejszego obrzędu.

CZEŚĆ TRZECIA

Po tylu okropnych doświadczeniach, po tylu niezagojonych bliznach, które nam co moment obecne dzieje klęsk naszych przypominają: zdaje się być próżnym zapędem odwodzie od tej przepaści, z której się z takim wysiłkiem wydobywamy. Ale ta jest, między innemi, pierworodna cecha skazitelności człowieka, że jak o przeszłym upadku i nieszczęściu łatwo zapomina, tak lada połyskiem pomyślności olśniony, i za pierwszym, popędem przelotnych marzeń uniesiony, częstokroć istotne środki korzystania z pory szczęśliwej marnie utraca. Kogo Opatrzność od tej śliskiej i pospolitej rzeczom ludzkim wywrotności łaskawie ochrania, wlewa mu wcześnie wyższy smak i zamiłowanie takich prawideł, które ze źródła wiecznej mądrości wypływając, nad odmętem wszystkich błędów i mniemań ludzkich panują, a w każdym czasie i położeniu za najpewniejszą postępowania wskazówkę, całemu rodzajowi ludzkiemu służą. Jakoż, jeśli dzisiejszym obrzędem wyznajemy Boga zastępów, początkiem wszelkiej mocy i obrony; jeśli od niego w pobożności ojców naszych błogosławieństwa orężówi naszemu szukamy: możemyż go razem nie wyznać źródłem mądrości, rady, i najpewniejszej wszystkich zamiarów naszych rękojmi? Wieleż już razy zawiodły nas układy, rachuby, i przezorności ludzkie, które za lada powiewem przeciwnych chuci i widoków, codzień się roztrącają, i nawzajem pożerają! Nie będzież godna rzecz przy nowych przerodzinach jestestwa naszego, zwrócić uwagę na te wieczne i nieodmienne zasady, które jako są pierwszym nasieniem rządnych spółeczeństw, tak wzrostu i trwałości onych najpewniejszą warownią.
Ale kiedy i czasu krótkość na tę świętą przestrzeń zbawiennej rozwagi wystąpić nie pozwala i światło wasze, doświadczeni krajowego rządu sternicy, w tym duchu nam przewodniczy: pozwólcie, same przynajmniej rozdziały tych przestróg, rozsypanej po świecie braci naszej z dzisiejszego obchodu przekazać. A te są: zgoda i jednomyślność do jednego celu połączona; mądrość w przedsięwzięciu do niego dzielnych i skutecznych środków; stałość nieporuszona w wykonaniu onych. O! gdyby głos mój niedołężny wznieść się podołał na wierzchołek naszych Tatrów granicznych, gdyby napełnić mógł szerokie nadbrzeża Dniestra, Dniepra, i Dźwiny; gdyby ocucić zdołał wszystkich nadmorców bałtyckich i euksyńskich; wołałbym nie ludzkim, ale Bożym, i na nas spełnionym wyrokiem: Regnum in se diyisum desolabitur! Takie tylko królestwo wiecznie zaginie, i wewnętrzną niezgodą rozszarpane, obcej przemocy i zdradzie bramy otwiera. Wołałbym z prorokiem: Bracia! wszyscy się zbierzcie jakoby jeden mąż i człowiek jeden, z jednym sercem, z jedną radą! (Jud. 20.) Już dobiega ostatni moment przeznaczeń naszych, gdzie albo nowe i świetniejsze życie odzyskać, albo się w wiecznej przepaści wzgardy i zapomnienia, z rodem, imieniem, i pokoleniami naszemi zagrzebać mamy! Kto tylko więc na ziemi polskiej zrodził się, kto w jej wnętrznościach święte popioły ojców swoich dochowuje, kto jej powietrzem oddycha; dopieroż kto jej darami użyźniony, jako cedr na Libanie szumnym wierzchołkiem potrząsa; kto żyć ze sławą w rodzie i pokoleniach swoich pożąda; wszystko nieść, wszystko poświęcić, o wszystkiem zapomnieć, dla odzyskania ojczyzny powinien. Sława Napoleona, i do niej losy nasze przywiązane, innego celu nie mają, jak tylko potop nieszczęść powszechnych uśmierzyć, i oczyszczoną ziemię rodzajowi ludzkiemu powrócić: a następnie kto temu celowi nie sprzyja, i od niego odbiega; jest nieprzyjacielem wszystkich ludzi, i niedołężnym przeciwnikiem niecofnionych wyroków.
Ale trzebaż Polaków zachęcać, aby chcieli być Polakami? którzy pierwsze wyrzeczenie tego imienia, oto w obecnej chwili, na tylu placach sławy, ochoczym krwi przelewem, i szlachetnym uwieczniają zgonem! Niedośćże odpowiedzi w tym jednym czynie na niegodny zarzut niezgody, narodowi naszemu przez niewiadomców narzucany? Któryż lud pod słońcem w swojej się ojczyźnie zapamiętałej rozkochał? który więcej ofiar i całkowitego dla niej poświęcenia się okazał? który najszlachetniejsze zawody swoje po tyle razy sowiciej opłacił? Oddajmy bez chluby tę sprawiedliwość plemieniowi naszemu, którego potomność dosyć ocenić i wysławić nie zdoła: a raczej prawdę powiedzmy, że wszystkie przygody i nieszczęścia ojczyzny naszej, nigdy nie były winą ogółu narodowego, tej to ogromnej pierworodnej, i cały lud obejmującej familii! ale albo zdradą i przemocą obcą, albo słabością i niedołęztwem tych, którym kierunek ogólnej woli narodowej był powierzony. I to właśnie jest najpewniejszą wskazówką łaski lub niełaski Bożej, w jakie podaje ręce styr narodu, któremu zbawienie, lub odrzucenie przeznacza. Jakoż, jeżeli mądrze rządzić sobą samym, jeżeli pokonać i ujarzmić wzburzone i niczem nieujęte żądze w jednym człowieku, trzeba duszy wielkiej, szlachetnej, i nieścignionym lotem nad gminną sferę wyniesionej: do jakiegoż stopnia wielkości ten się wynieść powinien, który miliona ludzi roiskiem całem niedostępnych namiętności, w tajnikach serca ukrytych, w tysiące zdradnych postaci co moment przekształcanych, użytecznie władać, i one do jednego celu kierować zamyśla. O ileż taki poświęcić winien kosztownych ofiar z własnej miłości, z osobistych wygód i przyjemności, z rozmaitych względów i widoków, które z dostojnością publicznego człowieka zgodzić się nie mogą. Trzeba takiemu być więcej, niśli człowiem: a kogo na to nie stanie, biada mu! jeśli bez owej z nieba nadanej łaski mojżeszowej na ten piać przewodnictw występuje, i siebie i przewodzonych w odmętach morskich zatopi!
Wszakże co w ludzkich i przyrodzonych siłach jest wątłym, śliskim i niebezpiecznym; to w dobroczynnych Opatrzności układach, trwałości, mocy i dzielności nabiera. Kogo ona do tak wysokich i bożych zaszczytów opiekowania się dobrem ludzkiem łaskawie przybiera; tego bożemi znamionami widocznie między ludem wyświeca. Ona w sercu jego prawem i nieskażonem, rozżarza ów święty i z nieba zapalony ogień miłości rodu swojego, który wszystko ogarnia, trawi, pozera; dla którego każda ofiara zdrowia, życia i wszystkich osobistych widoków najprzyjemniejszą staje się powinnością.
Ona mu wlewa owego ducha prawdziwej, i tego imienia godnej mądrości, która nie w gwarze szumnych, burzliwych i błyskotnych przewidzeń, ale w skromnej i spokojnej rozwadze, prawdę od mamiących pozorów rozróżniać naucza. Ona mu do każdego przedsięwzięcia stósowne i niezawodne środki natrąca; niebezpieczeństwa i przygody zdała wyjaśnia, sposoby odwrócenia onych wcześnie gotuje. Ona przed oczyma jego za pierwsze i niezmienne prawidło, ścisłą i sumienną sprawiedliwość stanowi, bez której żadne spółeczeństwo ostać się nie może, a królestwa choćby najpotężniejsze, z upadkiem jej, od narodu do narodu przechodzą. Na jej widok nikną wszystkie prywatne względy, i nikczemne ulegania; bezczelna zbrodnia i obłuda z posiedzenia uczciwych z zalęknieniem uchodzi, zasługa wzgardzona i poniżona głowę podnosi, cnota z szanownego ustronia gwałtem wyciągniona, należne sobie miejsce zabiera; i całe towarzyskie ciało tym ożywczym ogniem natchnione, przyrodzoną dzielność i sprężystość odbiera. O ileż te pierwsze rysy prawdziwych opiekunów dobra publicznego, w księgach wiecznych zakreślone, całych nas, szanowni bracia, zająć i ogarnąć powinny ileż w tym zwierciedle pilnie przeglądać się mamy, którzy w jakikolwiek sposób, do ratunku powstającej ojczyzny należeć chcemy: abyśmy w tym zgiełku radości i pośpiechu; miasto lekarstwa, nowej trucizny tej matce omdlałej nie podali, albo jej twarzy ulubionej, przemianą tylu wieków niezatartej, obcemi farbami nie przekształcili. Wieleż to widzów i podsłuchów, na nas czatuje, jak się w tym dziele trudnym i zawiłym, samym sobie zostawieni znajdziemy? Sami nieprzyjaciele nasi wydartą sobie łupieżą nieukojeni, poglądają co moment z ponurych ustępów, aby lada usterkiem naszym rozpacz swoją pocieszyli, ze się bez ich przewodztwa i rozumu nie obejdziem, że kiedyś znowu na ich sidła i zasadzki niebacznie nabiegniem. Współbracia i rodacy nasi, sterczącemi jeszcze szrankami od nas przedzieleni, oczekują z utęsknieniem pociechy, w jakiej postaci tę im odrodzoną ojczyznę ukażemy, i jakiemi oznakami prawdziwego jej życia dowodzie będziem. Sam na koniec wielkomyślny i szlachetny wskrześca imienia naszego, darząc nas tylą dowodami szacunku i dostojnej życzliwości swojej, uwieńczając świetnemi znakami pierwiastkową dzielność oręża, czeka tej ostatniej pociechy, aby nas szanownym ze wszech względów narodem, serca i sprzymierzeństwa jego godnym, w obliczu świata całego ogłosił. Ileż te pobudki duszę naszą rozniecać, gorliwość pomnażać i uharcać powinny! Idzie tu o los wieczny całego rodu i plemienia naszego: a ten los może do tych pierwszych kroków i momentów jest przywiązany. I gdzież się do tak ważnego dzieła skupiemy? który punkt powszechnego zjednoczenia i ufności obierzem? Oto w cnocie, charakterze, i gorliwości waszej, dostojni mężowie! którzy pierwsi językiem ojczystym, rząd nam ojczysty z woli zwycięzcy ogłosiliście. Ufność jego w przymiotach waszych, gotuje wam w potomności ten chlubny zaszczyt, ze pierwsi nową budowę ojczyzny z okropnych rozwalin dźwigaliście: a następnie jakie pod nią podwaliny podciągniecie, jakiemi węgłami i ogniwami rozprężone cząstki spoicie, taka budowa powstanie! Dla was ta pociecha zachowana była, abyście tę niwę ojczystą po spłynionym śmiertelnym zamrozie, pierwszym zakrojem prac waszych użyźnili; a następnie jakie najprzód nasiona na niej wsiejecie, takim nadal plonem odradzać się będzie. O ile zaszczytów i niebezpieczeństw pociechy i bojaźni, błogosławieństw i przeklęctw, dostojne stanowisko wasze osiadło! Ale Bóg ojców naszych sprawdzi na was te obietnice w księgach jego zapisane: ze byliście z rodu i nasienia tych mężów, do których wybawienie Izraela było przywiązane. Taką nadzieją i ufnością ożywieni, cóż więcej czynić powinniśmy? oto dowodzić pewności nadziei naszych dzielną i nieporuszoną w przedsięwzięciu stałością. Ona jest ostatnim i najświetniejszym znamieniem wielkich i niepokonanych nigdy narodów. W nią się więc, bracia! wszyscy uzbrojmy; jej hartem i niezłomnością rozradujmy wielką duszę Napoleona, żeśmy szczerze losy nasze ze sławą jego połączyli. Nie ma już czasu za siebie poglądać, a ponurą i oziębłą obojętnością zwodnicze rachuby i stosunki przeważać. W bożej to, nie ludzkiej księdze zapisano: kto się raz imię pługa, a wstecz się obraca, nie jest wart wysokiego w wieczności przeznaczenia. A my dodajmy: tego nawet nie wart być rodu naszego plemiennikiem, i taki zapewne nim nigdy nie był. Ale kiedy nie w domu tylko. ale i za domem, mamy się pokazać Polakami; kiedy wszystkich tych środków przedsięwziętych, i choćby z największą stałością prowadzonych, ostatnia rękojmia złożona jest w męztwie j orężu twoim, o ty najchlubniejsza cząstko narodu, stanie rycerski! więc jak nadziei naszych, tak i obrządku tego dokonanie do ciebie samego należy. Zstąpcie tu święte i nieśmiertelne duchy naszych Bolesławów, Kazimierzów, Jagiełłów, Zygmuntów, Batorych, Sobieskich! otoczcie ten świetny i okazały orszak cieniami Tarnowskich, Zamojskich, Chodkiewiczów, Czarneckich i całym szeregiem tych imion drogich, które sława uwiecznia! Natchnijcie mnie ogniem górnego waszego siedliska, aby głos mój był was godnym. Szanowni bracia, nowo dla ojczyzny uzbrojeni! O! któż stanu waszego świętość, obowiązki, i wysokie przeznaczenie oceni? I wy, którzyście z rozsypanych kości wspólnej matki naszej, w okamgnieniu w mścicielów jej krzywdy cudownie urośli! I wy! którzy jej imię w Europie wywołane, aż na piaski murzyńskie dla przechowku unieśli! któreż was lądy i morza nie znają? które narody i języki imion waszych ze czcią i politowaniem nie wymawiają? Nadbrzeża Tybru, Padu, Rodanu, Sekwany, Renu, Dunaju: i owe rowiennice świata, żyznego Nilu piramidy, i owe ogorzałe skwarem arabskie Izmaela pustynie! Zgoła, gdzie tylko dosiągnął oręż i sława Napoleona, tam i was niezbędna miłość ojczyzny za nim wlokła i potyrała. Już się spełniły wasze nadzieje, bo w sercu i wielkości Napoleona miały swoją zasadę. Napaście się słodkim obliczem uśmiechnionej ojczyzny uściskajcie nowo-wskrzeszonych współbraci waszych, którzy jednym z wami duchem goreją. Pojrzyjcie na tych starców we łzach tonących z radości, że przez was Polakami umrą; na te matki rozczulone, które was dziatkom swoim pokazują na ten lud radością i wdzięcznością ku wam zachwycony. Przenieście myśl nieśmiertelną w odległą głębinę przyszłych wieków pokoleń, które jeszcze słońca nie widziały; a i te już was po imieniu znają, już wasze mogiły i popioły czułemi łzami skrapiając, wdzięcznym kwieciem potrząsają. Wznieście oczy na te górne sklepienia, niezgaszonym. światłem tlejące, i tam pierwsze miejsca przeznaczone dla tych, którzy za wiarę i ojczyznę chlubnej śmierci dokupili się. I jeszczeż mała nagroda wasza, która granic i końca nie ma? jeszczeż dla niej reszty krwi i życia żałować będziecie? Dokądże dalsze przeznaczania wasze pod przywództwem Napoleona? Szukać zardzewiałych słupców Chrobrego między Salą i Dnieprem, odkopywać porty i zatoki Euksynu, skąd niegdy Jagiełło chlebem ukraińskim grody bizantyńskie zasilał przecierać zarosły gościniec wypraw Witoldowych, który się o źródła Donu i Wołgi opiera pytać o dawne obozy i stanowiska Batorego odnowić pamiętny szlak Żółkiewskiego, którędy pojmanych Szujskich do tej stolicy prowadził... Ale gdzież się zapędzam w obliczu twoim szanowny książę, tego rycerskiego orszaku obecny wodzu i wojny dyrektorze! Z twoich ust odbierać będzie ten waleczny poczet takie rozkazy; w twoim sercu dziadowskiego bohaterstwa pełnym, czerpać nie przestanie szlachetnych zachętów i polotów do sławy. A gdy pierwszy z urzędu podajesz tym rotom święte znamiona wskrzeszonej ojczyzny, i przysięgę wierności dla niej odbierasz; wspomnij, że jednego z królów naszych, żałosnych zwłoków na ziemi ojczystej znaleźć nie możem. Krew jego w żyłach twoich płynie, dobrodziejstwami jego przybytki światła i nauk u nas rozjaśniały, a ta stolica gmachy i budowy swoje na milę rozciągnęła. Możnaż mu tej przynajmniej uskąpić pamięci przy rocznicy dnia tego, którego on radości był pierwszym sprawcą: w którym imię jego w tym samym miejscu, po tych rynkach i ulicach radośnie wykrzykiwano? O! niedołężna sławy, pamięci, i wdzięczności ludzkiej posado, jakieś podobna do ludzi!... Boże! Ty jesteś litościwszym sędzią niż ludzie. W twoich statutach nie czyny tylko, ale i chęć dobrze uczynienia do nagrody ma prawo. Ty jeden znasz rzetelną przyczynę, dla czego ta budowa świetna ruinami swojemi nas zasypała. Wejrzyj więc i teraz z nadwierzchołka tych gorejących słońców, na układy i nadzieje nasze, które na niemylnej szali wyroków twoich przeważasz! Ileż już przysiąg i ślubów przed Tobą wykonaliśmy? Niestety, odwróciłeś niedawno od nas, twarz twoją, a imię i poznakę naszą jeden wiatr płochy po świecie rozdmuchnął. Zwróciłeś znowu łaskawe ku nam oblicze a my dopiero po ulicach naszych deptani, oto w tej samej godzinie, pogromem oręża morza północne przestraszamy.
Pókiż z nami tę wojnę łaski i niełaski na przemian prowadzić będziesz? czego się od nas tak drogo dobijasz i dokupujesz? Oto nędznej ofiary serc naszych! Ah! jeżeli dziś je przynajmniej pozyskasz, już nas świat cały i piekła nie poznają... Ale jeśli przeciwnie jeśli Cię usty nie sercem wyznajem jeśli Ty Bogiem nie naszym! - niech nas te mury rządowe okropnym przeczuciem wstrząśnione, rozwalinami swemi przywalą! Niech nas ta ziemia nieszczęsna w rozdartych wnętrznościach swoich na wieki pochłonie! njżelibyśmy ufność naszą w tobie słowo i sławę Napoleona i całą zawiedzionych nadziei naszych osnowę w hańbie przeżyć, i wieczną sromotą opłacać mieli.
Amen.

 

J.P. Woronicz, Pisma rozmaite J. P. Woronicza biegiem lat ułożone, 1832, drukarnia Józefa Czecha w Krakowie.
Kazanie przy pierwszym otwarciu Sejmu Głównego Księstwa Warszawskiego miane w kościele katedralnym warszawskim dnia 10 marca 1809 roku.



Najjaśniejszy prawowierny Królu, Panie nasz miłościwy!
Szanowny ten przybytek prawdy i pocieszających roków Bożych, gorejąca w nim prawdziwą pobożnością wysoka dostojność Waszej Królewskiej Mości, jako ojca i naczelnika nowo przybranej dwumilijonowej familii kraju, tego; uroczyste zgromadzenie się tu wasze! szanowni rodacy, ważność czynu do którego jako pełnomocnicy woli narodowej przystępujecie, natrąciły mi w usta słowa dopiero przytoczone, które nam starożytne dzieje religijne dochowały, a które na nas w podobnym zupełnie zdarzeniu dopełnione widzimy. Napisał je o swym narodzie przed dwudziestu kilku wiekami duchem bożym natchniony kapłan i dowodzca wyzwoleńców Babilonu Ezdrasz, kiedy ów sławny w starożytność i pogromca i przetworca rozległego wschodu Cyrus, pozwolił rozproszeńcom świetnego niegdyś Syonu, do stolicy i gniazda swych ojców powrócić, i tam dawne ich wielkości zatarte ślady odkopać.
Polacy z popiołów wskrzeszeni posłuchajcie mię!... Bóg ojców naszych jest ten sam, który był za czasów Cyrusa. Jeszcze czasów i tej ziemi niebyło, która Cyrusa wylęgła; a on i Cyrusa w swoim czasie przyjście, i przez niego uwolnienie skarconego niewolą ludu w przedwiecznych wyrokach swoich oznaczył, Wierzycież w niego tak szczerym i prostym sercem, jak weń wierzyli starzy ojcowie wasi? A choćbyście nie chcieli wierzyć, dziwy dzisiejsze was otaczające, obecność jego między wami wskazują. Ten sam narodowy sobór wasz, na który niespodzianym głosem z grobów wywołani przybyliście, ta postać odrodzona składu waszego, którą się zamierzchłe mury tej świątyni rozradowały, ten święty obłąkania zachwyt, w którym z sobą się znaleźć i poznać nie możecie; nie natrącająż wam tego wiecznego pana, bez którego woli jeden włos z głowy waszej nie spadnie, jedno tchnienie z serca waszego wystąpić nie zdoła?

Byliście niegdy Narodem! przestrzeń i dzieje Europy sławą jego są zarzucone. Nie ma przecie dwóch lat temu, jak jestestwa waszego na okręgu ziemi napytać nie można było; a narody zniknieniem waszym zatłumione pytały się nawzajem "et ubi est Deus eorum?" A gdzież jest ich Bóg, którym lat tysiąc wojowali i słynęli? Nie potrząsajcie głową, że to dalekie i spowszedniałe stosunki! Nie przestały być one dlatego prawdą i wyrokiem, że skrzepłych i zamarłych serc nie dotykają. Nie jest winą słonecznej światłości, ze nie uderza tych, którzy przed nią oczy upornie zawierają. Zostawmy za progiem tej świątyni czcze rachuby, nadzieje i domysły polityczne. Zawiodły nas one nie raz: i kto na nich samych polega, zawsze zawiedzionym zostanie. Nie na nici ślepych losów i wypadków, przeznaczenia narodów spoczywają. Przyrodzony pan nieba i ziemi, wszystkich przyczyn przyczyna, błąkanie się po nich dumie ludzkiej zostawił, a przy sobie skutek i prawdę posadził. Nie usłyszycie jej głosu w burzliwym zgiełku i odmęcie świata, nie wyczytacie jej w księgach od ludzi pisanych: w takich się tylko ona ustroniach zdolnym do jej pojęcia sercom niepomylną pociechą odzywa. Jeszcze to słońce niezgaszonym ogniem nie świeciło. kiedy to wszystko co się podziałało i dzieje z nami, w księdze przeznaczeń bożych zapisanym było. Półtrzecia sta lat dobiega, jak w tych samych murach sędziwy i wymowny nasz Skarga zwoływanym na sejmy ojcom waszym, na tych samych ołtarzach zwycięskie łupy azyatyckie składającym, zapowiadał to wszystko, co się za dni naszych na obecnym pokoleniu ziściło. Ale jako kara leniwa, tego do chłosty nieporywczego pana, na czworakach, że tak powiem, wiekami się czołga; tak litość jego ojcowska lotnym skrzydłem rozpłakanym dzieciom na pomoc przybywa.
Docisnęły się do uszu jego ujękane prośby i wzdychania braci naszych, którzy jeszcze po kątach dawnej ojczyzny prawdą i duchem jego oddychają. Dla garstki ich dogorywającej, dla pamięci prawowiernych naddziadów, zgubnemu ich plemieniowi raz ostatni przebaczył.
Głośne po świecie duchy Cyrusów i Oktawianów, zrodziły na jego rozkaz wielkiego Napoleona, który urządziwszy w pogromie część zachodnią świata, jednym przelotem roztrącił grobowisko ojczyzny naszej, i natchniony w nas zarodek nowego istnienia trojakim darem uświęcił. Że nam wypuszczono ostatek "ut dimiterentur nobis reliquiae" więc się na tych drogich szczątkach poznajmy, jeżeli na więcej zasłużyć chcemy.

Że nam w zamiłowanym od nas Królu dana jest podpora, prawdziwą cnotą i pobożnością o samego Boga oparta ut daretur nobis paxillus in loco sancto więc się, jej sercem i duszą oburącz trzymajmy!
Że oświecił oczy nasze Bóg, ut illuminaret oculos uostros Deus, więc w tej światłości do obrad niniejszych przystępujmy, aby nas z śmiertelnego zamoru jeszcze nieowianych przewiodła, i godny rodu i plemienia naszego żywot wskazała ut daret nobis vitam.
Kiedy jednak, najjaśniejszy Królu! winienem najprzód szanować wyraźny rozkaz waszej królewskiej mości, w oszczędzaniu drogich i policzonych momentów posiedzenie sejmowe wprowadzających; pozwól miłościwy panie! rzucić na tę odzyskaną niwę narodowej pracy pierwsze przynajmniej nasiona tych prawd, które ożywczym promieniem budującej cnoty i mądrości waszej królewskiej mości użyźnione, azaż pokoleniom naszym przyszły plon prawdziwego szczęścia i sławy przyniosą.

Skracając więc najściślej przedsięwziętą ode mnie mówienia osnowę, a do pierwszego jej wątka przystępując, nie potrzebujecie zapewne, szanowni bracia! obszernych wywodów do ocenienia dobrodziejstw wskrzeszonego jestestwa waszego.
Wspomnijcie, czym przed trzydziestkiem miesięcy byliście! Błędnymi w ojczyźnie własnej bez języka wędrowcami. Wzgardzonymi na ojczystej ziemi Ilotami; od znaczenia, zaufania, urzędów i wszelkiej nadziei odsunionymi! Roniliście łzy w ponurych zaciszach domowych nad zgasłą pamięci waszej przeszłością; nad niepewną dalszych wypadków przyszłością; nad losem i przeznaczeniem dorastających dziatek waszych, którym samo tylko znikczemnienie, lub narodowej istności w obcą cierpkość gwałtowne przetworzenie, okropny mus szydersko zapowiadał. Dwóch lat nie wyszło, jak te drogie rodu i plemienia waszego latorośle, ocknieniem ojczyzny pod gniazdowe orły zgromadzone, ożyłe wieki Bolesławów, Zygmuntów, Batorych, Sobieskich, z cienia zapomnianych grobów wywodzą, i was czarującym zachwytem w zadumienie wprawują. Pojrzyjcie na ich szlachetną i rycerską postać, ogniem sławy i męstwa roziskrzoną! Jedni z nich w samym dni poranku z raku matek wyśliznieni, dojrzałością wysłużonych wawrzynów ziemię waszą okryli: drudzy nad strumieniami Ebru i Tagu. imiona wasze i sławę Napoleona na słupach Herkulesowych zwycięzkim orężem wyciosują. I czegóż przecie te niezagubne plemienniki wasze po lądach i morzach szukają? ojczyzny!... O cudotworcze, ze krwi sławiańskiej wylęgłe, starożytnych Polaków bożyszcze! Pókiż im dla twej miłości nędza, sieroctwo, włóczęga, kalectwo, i tysiące ziewających śmierci smakować będą! Ale czyliż w tera drogim imieniu ojczyzny same się tylko te mury i ulice, te zagony i strzechy, te strumienie i lasy zawierają? Wszak i w czasie niewolnictwa naszego wolno było na to wszystko poglądać!.. Nie sama więc kraina stanowi ojczyznę. Widzialna ta i ulubiona jej posada jest świętym przybytkiem tej wyższej i duchownej istności, która się w duchu i języku narodowym na całą jednorodną familią rozlewa; a przyrodzoną stosownością praw i obyczajów, stałością opiekuńczego rządu, rozumem ograniczona, wolnością życie prawdziwie swobodne i godne człowieka, wszystkim stowarzyszonym członkom udziela. I takim darem uświęcił najprzód wielki Napoleon wskrzeszenie jestestwa waszego. Nie przestał na tym, że wam zamożny kęs ojczystej ziemi popiołami przodków waszych zasiany, oswobodził; ale razem tchnął nań ducha życiodawczej Konstytucyi politycznej, której w dawniejszych czasach naszych zwątlenie i zatarcie, a w ostatnich samo jej zapragnienie potopem nieszczęść ziemię naszę zalało. Trzymacie w ręku tę księgę, mocą której stanęliście tu w dostojności pełnomocników państwa od Europy na nowo przyznanego, Rzućcie okiem na pierwsze rysy ustaw jej dobroczynnych. Na czele ich stoi zapisana święta Religia ojców naszych; zawsze jedna, nierozdzielna, nieprzemienna ; tak dawna jak świat., tak konieczna i nieuchronna, jak jest konieczny i nieuchronny związek stworzyciela ze stworzeniem. Religia, która przed dziesiątkiem wieków słowiańszczyźnie naszej ciosane bogi z ręku wyrwawszy, oswoiła ją z sąsiadami, i od nich pierwsze zarzewie nauk, przemysłu, rękodzieł i w każdym względzie dobroczynną oświatę przeniosła, która pustynie i topieliska nasze przybytkami czci bożej i pociechy, przytułkami nieszczęśliwych, świetnymi miastami i osadami zabudowała; którą najsławniejsi królowie i wodzowie wasi za godło do zwycięstw po obozach i stanowiskach otrąbiali, a za pieczęć i rękojmią wszystkim publicznym i prywatnym czynom przepisywali, której święte znamiona, późniejszych królów pobożnością nawet do chlubnych orderów narodowych przeniesione, na sercu i piersiach rozświecacie. Ta na koniec religia, w której starych ojców waszych wszystkie bramy piekielne ani na krok zachwiać, ani łakocią pochlebnych nowości zatruć nie zdołały; ta pierwsza i najstarożytniejsza cecha waszej narodowości, teraz na nowo bohaterską ręką Napoleona na czele istności waszej politycznej rozjaśniona, zostanież jedna przy niniejszych odrodzinach przedmiotem gminnym, obojętnym, dla zwyczaju przydatkowym, dla drobnych względów cierpianym, dla natręctwa wyżebranym, dla oka i pozoru nie wywołanym?... Któż was samych szanować będzie, jeżeli najpierwsze znamię politycznej istności i godności waszej bezkarnie deptać i znieważać wolno będzie? Na czymże oprzecie bezpieczeństwo waszych domów, majątków i związków familijnych, wreście życia samego i sławy; jeżeli tego niezbędnego sumienności świadka, myślą i czynem człowieka krok za krok dybiącego, niebacznie zadławicie? Jaki hamulec rozszalonym namiętnościom serca ludzkiego założycie, aby cichym podkopem świata, ze tak powiem, z korzeniem nie wywróciły? Jakie dziedzictwo i spuściznę rodzicielską dziatkom waszym zostawicie, jeżeli im prócz zwierzęcego życia, wyższych przeznaczeń nie okażecie?

Wreście jeżeli nie każdy czuje w sobie ten szlachetny popęd wzniesienia się nieścignionym skrzydłem religii, aż do wiecznego jej siedliska, skąd ona dla dźwignienia i ubóstwienia człowieka zstąpiła, jeżeli nie każde oko zdolne jest dojrzeć i policzyć te ścisłe i nierozdzielne ogniwa między dolną i górną ojczyzną; przynajmniej jak człowiek po ziemi pełznący i drobną piędzią w doczesnych zyskach grzebiący, pojąc i ocenić powinien drugą cechę konstytucyi naszej, która z pierwszej wypływa, a ta jest roztrącenie na zawsze wszelkiej niewoli.
Nie ma nic głośniejszego w dziejach państw i narodów, jak dwie siły sobie zawsze przeciwne i krwawym z sobą zapasem walczące: wolność i niewola. Pierwsza będąc pierworodnym posagiem człowieka, nigdy granic praw swoich rozszerzać nie przestała, druga czując poniżenie jestestwa swojego, do przyrodzonego stanu powrócić usiłowała. Wysilali rozumy starożytni mędrcowie, aby i pierwszą w przyzwoitych szrankach utrzymać i drugą od przemocy oswobodzić. Przecież od początku dziejów ludzkich, zawsze prawie część jedna rodu ludzkiego ujarzmiała drugą, a druga gwałt i przemoc odpierała. Równie polerowny Greczyn i bitny Rzymianin, jak inny wśród dziczy wylęgły barbarzyniec, niewolnika swego w haniebnej obrozie na przedaż prowadził: a niewolnik nawzajem schwyciwszy sposobność gwałciciela ludzkości zamordowywał. Wieki upływały, a tak wstydnemu poniżeniu rodzaju ludzkiego człowiek zepsuty zaradzić nie mógł. Trzeba było doczekać przyjścia owej posłannicy niebios, o której wyżej mówiliśmy; aby tę odwieczną między podobnymi istotami zażartość ostatecznie rozstrzygnęła i pokój zdziczałemu światu przyniosła. Jakoż gdzie tylko jej promyk jutrzenny zamrokę ciemnoty rozpędził, gdzie jej głos dzielniejszy od oręża, serc i umysłów dosiągnął, rozjadli na siebie owi zapaśnicy poznawszy wspólnego ojca swojego w niebiesiech, a następnie bracią się jednego rodu i przeznaczenia być obaczywszy, broń przeciw sobie wymierzoną oba zwycięzcy, wspólnie zgruchotali ; a ściskając się nawzajem, niegodne siebie kajdany na własne żądze i chuci przełożyli, jako na pierwszych sprawców mordów w błędzie i szaleństwie wywieranych.
Pocieszcie się w tym miejscu szanowni rodacy! że ta powszechna bałwochwalczych narodów zdziczałość najmniej podobno rodu i gniazda naszego dosięgła. Bo jeśli odleglejsze wieki sławiańszczyzny naszej taką łagodność charakteru tym ludom przypisują, że nawet jeńców wojennych dłużej nad jedną dobę u siebie nie cierpieli i do własnych domów ich odsyłali ; czegóż w nich nie dokazał pierwszy duch chrześcijaństwa, który tyle niezatartych dotąd pomników dla sławy, dobra i pociechy ludzkości zagnieździł. Pięć wieków dobiega, jak naszego Kazimierza wielkiego wdzięczne pokolenia królem kmiotków nazwawszy, dotąd go ze łzami wspominają. Musiał ten Król kmiecy, role i własności kmiotków szanować, kiedy pod opieką jego tyle się ludów z obcych stron, jak pszczoły do ulu zlatywało, aby nam świetne zamki i grody wymurowali. A kiedy wymierzone, dla tych pracowitych pszczółek łąki i zagony, w późniejszych czasach osrożałe wojactwo, rozszerzona chciwość, uśpiona sprawiedliwość, stopniami zatarły i tylko je pożyczanym darem nazwały; przestrzeń ta ziemi od kilkunastu milionów ludzi zamieszkana, ledwie piątą część właścicielów przywiązanych do jej bytu naliczyć mogła. Czuli tę śmiertelną politycznego ciała chorobę przezorniejsi ojcowie wasi, i skutki jej bystrzejszym przewidując okiem, rozległe dziedziny których ani pozyć, ani zamieszkać mogli; między tych błąkających się bez własnego ogniska rozproszeńców szlachetną umową dzieliii: aby kęs ziemi imieniem własności uświęcony, i korzyść obfitszą i serce pracownika dla ojczyzny urodził. Szerzył się ten duch prawdziwego patriotyzmu po wielu znakomitych domach i familiach oczom naszym obecnych: a w ostatnich przedzgonnych czasach cały naród ogniem jego rozgorzał i już prawo to życiowrotne dla kilku milionowej rzeszy mądrze przygotował.

Ale zostawiona była ta chwała wielkiemu Napoleonowi, aby ten zawiązek ludzkości w charakterze narodowym tlejący, .godnym siebie sposobem rozniecił i utrwalił: kiedy chcąc nas mieć narodem na opiekę jego i chlubne sprzymierzeństwo zasługującym, obumarłe te roiska ludu, z ponurych i obojętnych widzów martwej dla nich ojczyzny, w dzielnych jej miłośników i obrońców wyrokiem niniejszej konstytucyi przerodził. Doświadczacie juz na pierwszym wstępie skutków tego zamiaru, poglądając z radością, ze lwy same z taką zaciekłością legowisk swoich nie bronią, jak te pracowite mrówki nadzieją dopiero znalezienia ojczyzny pocieszone, za jej się całość i sławę zastawują. Zostawiono to więc waszej szlachetności, abyście te nieoswojone jeszcze z nowym bytem, niedorostki z pod starszeństwa waszego na chleb własny wyprawując, nie usuwali im tej dobroczynnej opieki, która by je przyzwoitym oświeceniem, skierowaniem, zapomożeniem, do korzystania z daru niniejszej konstytucji doprowadziła. Są oni w oczach religii bracią waszymi; a ojciec ich wspólny z nadwierzchołka słońcow zapowiada: cokolwiek dobrego tym robaczkom uczynicie, mnie samemu uczynicie. Quidquid istis feceritis, mihi fecistis. O jak to zyskowna lichwa, z tak bogatym i zamożnym panem! Są oni w widokach politycznych dwojakim każdego państwa filarem. Ich pług w jednej ręce, a w drugiej oszczep stalisty, i żywi obrońców i onych dostarcza. Dopuścicież aby ci późni wyzwoleńce pożałowali tego kiedy, ze tyle wieków ojcom waszym służebnicząc, tyle nawet wyprawy na swą wolność nie wysłużyli, aby ich przywiązała do tych warowni, które wam znojem krwawym usypują, a piersiami obmurowują. Oto jest duch i zamiar drugiej zasady konstytucyjnej, która sercem objęta nie słowy wymówiona i dobro rzetelne tych lądów zawiązać i celowi prawodawcy skutkiem pożądanym odpowiedzieć może. Z niej wypływają drugie dwa znamiona odnowionego bytu waszego, równość w obliczu prawa, wszystkich mieszkańców tej ziemi i równość bezpieczeństwa ich stanu pod opiekę trybunałów oddana. Jedno za drugim koniecznie następuje. Skoro ta upragniona ojczyzna ma być wspólną dla wszystkich matką, więc wszystkie dzieci do jej posagu równo należeć powinny. Ale ileż i tu owa pierwsza przerodzin waszych mistrzyni, nad tą kolebką porównanych ludów baczenia i pieczołowitości rozciągnąć powinna, aby równość opacznie zrozumiana niedorosłych dzieci o wspólne macierzyste miano nie poróżniła. Któż tę polityczną i rozumną równość rzeczywistą nierównością sił fizycznych, talentów, wychowania, zręcznie pogodzi? Kto dopełni te rozległe i ogromne przerwy między położeniem i majątkiem, pomyślnością, znaczeniem tych rówienników co do prawa wspólnych, co do istoty tak daleko od siebie odsunionych? Kto ugłaska rozdrażnione chuci i żądze, aby w nędzy j dolegliwości nie rzuciły się na to, co drugiemu na łonie rozkoszy drzymiącemu od potrzeby zbywa? O wy! którzy się nie w księgach rozumowych, ale w sercu człowieka niepomylnego rozumu uczycie: miejcie rozum i pobaczenie, aby ten język do reszty między wami nie zaginął, który jeden mocny jest przekonać Łazarza przed bramą bogacza na śmieciu lezącego, aby swą nędzę miłował, a bogaczowi losu jego nie zajrzał: który jeden zdolny jest tę nierówną równość tak trafnie i ściśle porównać, aby dla porządku i dobra ogólnego brat bratu należnego sobie miejsca ustąpił, a słuchał i szanował tego, któremu rozkazywać może: ten język na koniec, który jeden jest wstanie natchnąć czarodziejskie posłuszeństwo owym cegiełkom, w kształcie i naturze równym; aby dla wzniesienia nowej budowy jedne się z nich w rozkopanych wnętrznościach ziemi zagrzebły i cały ogrom ciężaru dźwigały; a drugie dla kształtu i ozdoby na szczycie świetnego gmachu jaśniały. Na tym szyku i związku polegają węgielne kamienie niniejszej jestestwa waszego budowy: chcecież aby trwałą i nieporuszoną była? Obwarujcież wprzódy jej grunt i posadę, a dalsze dobrodziejstwa prawodawcy waszego oceńcie. Mógł on zapewne jako przetwórca rozsypanych cząstek, dziełu swojemu tę lub ową postać zewnętrzną nadać. Ale tyle was umiłował, ze w ukształceniu jego całą wam ulubioną narodowość powrócił. Jakież drugie hasło było starożytnych ojców waszych? Wolność! O święty ogniu z nieba natchniony, bez którego żadne szlachetne jestestwo oddychać nie może! Ty oświecasz, ożywiasz, rozżarzasz! Ty słodyczą i przyjemnością wszystko roztwarzasz! Ale też jeśli za kreskę oznaczoną przestąpisz, wszystko pożerczym niszczysz pożarem, i w popiół obracasz! Zaradził ten prawodawca tym okropnym pożogom dawnych nieszczęść naszych, których dotąd późne pokolenia opłakać nie mogą. On pierwszy zakreślił tę nieprzeskoczną dzielnicę, która z jednej strony swobody wolnego ludu zabezpiecza, z drugiej dzielnym i wszędzie obecnym rządem niekarną swawolę powściąga. On pierwszy tak trafnie i przyjemnie wolność waszą z miłością porządku skojarzył, ze wszystko co jest dobrem i użytecznym dla was, sami wolą własną bez musu i nakazu stanowicie; a przeciwnie co jest szkodliwym i niebezpiecznym, tego nawet zapragnąć nie możecie.

Cóż jest droższego wolnemu człowiekowi, jak być niepodległym swego czucia i przekonania tłomaczem? Jak majątkiem i groszem własnym, podług uznanej od siebie potrzeby szafować? Usuwać jedno, co cięży i dolega, stanowić drugie, co bliżej potrzebie i dogodności odpowiada? O tym wszystkim na łonie swych braci, w imieniu i powadze całego narodu, bez wpływu i groźby obcego zamachu, spokojnie i swobodnie zaradzać? I te właśnie zaszczyty prawdziwej wolności niniejszy wam Statut Konstytucyjny nadaje. Aby zaś w samem używaniu tych darów, zła czyja wola nasienia szkodliwego nie rzuciła, mądrość i przezorność tej ustawy, wynalezienie pierwszych zawiązków waszego dobra poruczyła temu, który was więcej niż siebie kochać będąc obowiązany, więcej niż wy wszyscy znać i przeglądać wasze potrzeby, więcej niż wy wszyscy środków do osiągnienia zamiaru posiadać powinien. Lecz i tu nawet aby sam cień jakiego narzutu drażliwej zrzenicy wolności nie raził; zostawiona wam jest cała świetna i okazała postać wolnego sejmowania, która ze krwią dawnych Sarmatów w późne ich pokolenia wpłynąwszy, ojcom waszym tyle poważania u sąsiednich narodów jednała.
Sami podług zaufania swojego wybieracie pełnomocników, juz nie jednej części mieszkańców, ale ogólnej i powszechnej woli Narodu. Jedni chlubni następstwem tych starożytnych imion, którym najprzód Ojczyzna dawną świetność i potęgę winna, drudzy rozjaśnieni uczestnictwem odzyskanej w niej do zasług i zaszczytów równości, a wszyscy jednym odtąd ogniwem braterstwa spojeni, skróconym dla porządku obrzędem przez wybranych z grona naszego mowców, wolę waszą ogłaszacie i wyrok jej ręką i przekonaniem nikomu niepodległym pieczętujecie.

Ale moznaż mieć dosyć baczenia i ostrożności gdzie idzie o dobro i sławę waszą? Przejrzał to mądry wasz prawodawca, kiedy zawiązane w młodzieńskiej żywości prawo, chciał mieć jeszcze wzniesione pod zimną i dojrzałą rozwagę starszych braci waszych, dostojny Senat Państwa składających; aby ostatecznie na ich szali zważone i ocenione, tym śmielej i bezpieczniej powszechnego całej familii Ojca skłoniły do wyrzeczenia powagą Ironu: że w tym wyroku siebie słuchać i szanować obowiązani jesteście. Czegoż więc niedostaje do prawdziwej swobody tego społeczeństwa, gdzie wszelkiego złego unikać, a wszystko dobre uchwalać jest pozwolono? Gdzie wola i przekonanie nikomu nie podlega? Gdzie przy młodszych wybór i stanowienie, przy starszyźnie rozwaga i pochwalenie; a przy Ojcu utroskanym sama radość ze zgody i rozumu swych dziatek w podziele zostaje!

Lecz nie wiele podobno ogólna wolność smakuje, gdy spokojności domowej, majątku, życia i sławy nie zabezpiecza. Upragniony szczęścia waszego prawodawca; i w tym względzie nowym was i dojrzalszym darem ubogacił. Odzyskaliście w macierzysty m języku pewne i stałe prawidła, na których wszystkie wasze cywilne związki polegają. Nie potrzebujecie juz obcych i przepłatnych tłomaczów, aby i rzecznika i sędziego, i prawo, zrozumieć. Nie potrzebujecie przetrawiania ogromnych foliałów, sobie samym częstokroć przeciwnych, podług potrzeby przekrętnych;. do czasu i położenia niestosownych: jedna księga imieniem waszego wskrześcy oznaczona, od czterdziestu milionów ludzi przyjęta, wam do przyswojenia nastręczona, zastępuje to wszystko, co wasi Kazimierze Batorowie, i na tylu sejmach dawnych przekowywane Statuta, dopełnionym mieć chciały.

A jeżeli nowość szyku, porządku, wyobrażeń, w początkach kogo uderza, niechaj wspomni, czy go mniej dawniejsza obczyzna utrudziła? Czy zacząwszy być wolnym, nie ma prawa obcej sukni na swój krój i postawę zgodnie przerobić?

Wreście komuż cała straż, kierunek i wykonywanie tych praw jest powierzone? Waszym braciom, przez was samych wyszukanym i obranym, waszą ufność i szacunek posiadającym, od nikogo nie zawisłym, nie tymczasowym i proszonym; ale ciągłą i nieodstępną powinnością do wymiaru gotowej zawsze sprawiedliwości obowiązanym. Czegoż się z takiej ręki obawiać możecie, jeżeli jej piórem i wyrokiem kierować będzie ów głos, Ojcom waszym znajomy, z górnych się sklepień ozywający: -- Ego justitias vestras judicabo. - Ja w obliczu Narodów sprawiedliwości wasze przesądzać będę.

Na koniec czegóż jeszcze, potrzeba, abyście mogli prawdziwie się ucieszyć z odzyskanego szczątku Ojczyzny? Oto stałego gospodarza i rządu dzielnego! I tu właśnie zaczyna się druga stronnica tej kreski od prawodawcy oznaczona, za którą pierwsza wybiegać nie może. Nadto obszerny jest ten zawód, abym go w przepisanych szrankach niniejszego ułówienia zamknąć podołał.
Ale razem nadto jest ważną i istotną dla niniejszych przerodzin waszych przestrogą, aby o niej choć słów kilka powiedzieć nie należało. -- Rzućcie okiem szanowni bracia! na te zgruchotane złomki dawnej Ojczyzny naszej, po końcach świata wiatrem rozniesione: pojrzyjcie na te zwaliska zamków i miast, sosnami i dębami zarosłe, na te bezludne odłogi i tyle skarbów we wnętrznościach ziemi uśpionych, ręki, przemysłu i zachętu od wieku czekających. Któż tę śmiertelną powłokę po całej krainie waszej rozpostarł? Nie same zapewne wojny i napady dziczy, przed którąśmy resztę świata uratowali. Były one wprawdzie najbliższą przyczyną tych okropnych skutków; ale uleczenie ich powinno było być skutkiem i zaletą Rządu. Tyle państw wojnami płonęło i gorzało; przecież z popiołów powstawały i zakwitały. Więc na opak, gdzie tego wzrostu i zakwitnienia od wieku nie widać, tam się niepobyt rządu słusznie dowodzi. Ale cóż przecie to cudotwórcze imię zamyka, które samym rozwalinom i rumowiskom życie powraca. Skutkiem go, nie słowy pojmować i określać można? Jest to owo słońce, które nawet wśród wichrów i burzy w rozsypanych milionach promieni, martwą i zakrzepłą naturę odradza, każdego kątka swym okiem dosięga, każdy twór zapienia, użyźnia, dotwarza. Jest to ów płyn życiodawczej krwi w ciele naszym, która przez tysiące kanałów i żyłek najdrobniejszych niedocieczonym młyńcem przebiegając, ruch, czerstwość, rumianność, i całą żywotność jestestwu naszemu nadaje. Jest to na koniec to wszystko, co dom światłego, czułego i zamożnego gospodarza, dostatkiem i przyjemnością oznacza. A jeżeli jeden członek familii narodowej być takim może: czemuż nie cały skupiony naród, którego połączone siły i sposoby dzielniej przestrzeń swych bogactw ogarnąć i urządzić zdołają?

Pókiż, zacni Rodacy! świat nam zarzucać będzie, tę odrętwiałość siedziby naszej, która przerodzić nie mogąc tylu wrzących sławą rycerzów, leni się wydać przetwórców wewnętrznego nieładu. I to właśnie jest wieńcem konstytucyjnych darów Przerodzcy naszego. Przejrzał on jednym przelotem oka, całą zamożność posady naszej, od natury samej na siedlisko potężnego ludu usposobione, zgłębił wszystkie przyczyny jej odrętwienia; a odkreśliwszy swobody narodowe od władzy wykonawczej, chciał je na opoce trwałego i sprężystego Rządu osadzić. Radzić i rozważać wszyscy mogą, ale wykonywać jeden powinien, a tym jednym jest ojciec familii, król, i Pan nasz. On jest duszą, życiem i ruchem tego ciała, które bez jego wpływu władnąć nie może. A jako ciało wiele potrzebuje zmysłów, aby nim dusza rządzić i kierować mogła; tak z przy rodzonej konieczności wypada, aby ten jednowładny sprawca szczęścia waszego opatrzony był tylu narzędziami, ile widoków i zamiarów dobro wasze wskazuje.

Nie czas i miejsce rozbierać świętość tych obowiązków, które poprzysiężonych wykonawców woli ojca waszego, czynią odpowiedzialnymi Bogu, wam i pokoleniom waszym. Nie policzone ich trudy i czuwania w oddzielnych i szeroko rozciągnionych przedmiotach, razem wzięte, do tego ogólnego celu zmierzają, aby cały ten rządowy kierunek tysiącem sprężyn i kółek spojony, ciągłym i nieprzerwanym ruchem postępował, aby nikt na ziemi waszej na krzywdę nie jęknął; nikt bez opieki, oświaty i pomocy, w zapomnieniu nie zanikł, aby żadna piędź ziemi, ich baczności i wydoskonalenia nie uszła; żaden twór w przepaściach ukryty przed ich okiem ukryć się i przechować nie mógł.

Tak ogromne i rozległe powinności, ciągnąć za sobą muszą długi łańcuch uczestników i pomocników tej pracy. Niech więc nie zadziwia was, szanowni bracia! to drzewo, pierwszy raz na tym gruncie ręką Odnowcy naszego wszczepione; które z natury swojej wiele gałęzi i gałązek rozradzać musi, aby przeznaczeniu swemu odpowiedziało. Jeżeli pod jego cieniem spokojnie spocząć i dojrzałych w czasie owoców kosztować chcecie niegodna rzecz szlachetności waszej, osuszać korzenie jego szczędzeniem i żałowaniem tych podsytnych wspólnej żywicielki soków, bez których żadna roślina nawet w ogrodzie waszym ostać się nie może.

Oto jest krótki rys dobrodziejstw tej księgi konstytucyjnej, która was na tę pierwszą obradę Narodową wezwała, oto są przedmioty tych obrad, które życia waszego politycznego w oczach Europy dowodzą, i uwagę jej na pierwsze znalezienie się wasze zwracają. A kiedy najprzód w obliczu Boga z tym się nowym bytem poznajecie, wznieście myśl nad mglisty odmęt tego poziomu, a jasnego rozumu zapytajcie: czy to dzieło wiekiem całym próżnych naszych wysiłków niedosiągnione, tylą trudnościami zaplątane, do zażądania nawet niepodobne, wśród szczęku i pożaru wojny, w jednym dniu, w jednej godzinie ślepym trafem mogło być zawiązane i razem wykonane ? A jeżeli przechodząc zwyczajny obręb ludzkiego działania, jest czynem Bożym; więc wszystkie żywioły i cała zalękniona natura, dziwy jego ogłaszać powinna. Więc trzeba było , abyście śmiertelnym zamorem chlubne wskrzeszenie wasze poprzedzili. Trzeba było, aby wyrządzony wam gwałt i niesprawiedliwość, wszystkie Narody uczuły i przypłaciły; trzeba było, aby anioł pogromczy w łoskocie piorunów i błyskawicy, na skrzydłach sławy tę ziemię przeleciał, aby na widok jego zbrojne hufce pierzchnęły, a niedobyte twierdze uklękły: aby grobowisko nasze we wnętrznościach swoich rozdarte, wyzionęło z pożerczego łona te pogrzebne zwłoki, którym sny i marzenia nasze, wrócić życia nie mogły; trzeba było, aby dwaj przedzielnego świata potężni Jedynowładcy, kończąc chlubne zapasy na strumieniu granicznym bratniego z nami Narodu, dostojnej przyjaźni wzajemnością, pierwszy ten zawiązek bytu naszego poświęcili. O ileż razem dziwów! widoków! przeznaczeń zgłębianiu naszemu niepozwolonych!

Ale nacóżby się zdało urodzie to niemowlę, gdyby mu ojca z macierzystym sercem nie przydano? Nacóżby służyły te rozpadliny roztrzęsionej posady naszej, i te dotąd tlejące przelotnej burzy zgorzeliska; gdyby anioł pokoju, cichości i mądrości, do ich naprawienia i zagładzenia nie był zesłany? Rozumiemy się, o kim z porządku mówienia mówić należy. Lecz gdy obecna dostojność Twoja, Najjaśniejszy Królu! wyższa nad wszystkie uczuciów naszych wyrazy, skromnością usta zamyka; niech nam przynajmniej wolno będzie, uczcić i ocenić te dziwy Opatrzności; które dla nas w Osobie Waszej Królewskiej Mości potęgą ramienia swego wyświeca: wszak napisano jest, że tylko o tajemnicach królów milczeć należy, ale dzieła w nich Boże objawiać i wyznawać, chwalebną jest rzeczą. Sacramentum Regis abscondere bonum est, opera autem Dei revelare et confitere honorificum. (Tob: XII.)

Jakoż, do czegóżby szanowni bracia! służyła nam dzisiejsza radość, gdyby nas trwałością i pewnością swoją nie pocieszała? Zasłużyć na nią do was należy: ale dać ją nam ten tylko może, który sam jeden wieczny i nieodmienny jest. Ale czyliż nie widzimy ze strony jego jawnych tej ufności zadatków, kiedy nam tego samego Pana niepojętym sposobem dochował, i powrócił, którego dziesięć milionów braci naszych, niesłychaną w dziejach ludzkich jednomyślnością, za Ojca sobie i pokoleniom swoim przybrały?... Wspomnijcie na owe radosne chwile, kiedy przed dwudziestkiem lat, ta sama świątynia, te ulice, domy i rynki, wesołym wykrzykiwaniem imienia jego rozlegały się kiedy lud cały, najpewniejszy prawdy i czucia świadek, dochowanym między sobą przysłowiem, swobodne czasy panowań Saskich przypominał: kiedy wszystko pod hasłem tego imienia pociechą i nadzieją rozkwitało.

Lecz niestety! musiała już wtedy między górną a dolną sferą, poróżnienia się naszego zawiązać jaka przyczyna: chcieliśmy podobno obejść się bez przymierza z tym wysokim Panem, bez którego Ojcowie nas nic nie zaczynali; ani siłom i rozumom swoim ufali. Jeszcześmy w układach i rachubach naszych poklaskiwali; kiedy się pod nogami naszymi okropna bliskim wyziewem dowarzała burza, która prędzej niżeśmy się ocknęli, pożerczą lawą nieszczęść i pożogi przestrzeń naszą zalała. Zniknęło wszystko! Śmierć i niewola czarne sztandary na grobie naszym zatknęły, a blada rozpacz przy nich zasiadła: same tylko cienie nadziei naszych po nad brzegami Tybru błąkając się, uśpione starych Rzymianów prochy podobieństwem losu ocucały.

Ale tam tez właśnie, gdzie siły i rozum ludzki ustaje, dzieło swoje Bóg rozpoczyna. Wróciły na skinienie jego wywołane z łona wieczności Wielkiego Karola i Witykinda wieki, aby zawarte między niemi przed lat tysiącem przymierza, w późnych następcach ich tronów chlubniejszym zatwierdziły sojuszem, który skołatanym starożytnych Germanów siedliskom pożądany pokój przyspieszając, dzielnych i cnotliwych Saksonów świetnością nowego tronu uwieńczył. Któżby się spodział, aby ten wypadek od nas daleki, był najbliższym losu naszego zawiązkiem? Aby skarb znikłych nadziei w przepaściach nieszczęść naszych zatoniony, wtedy się właśnie znalazł, kiedy myśl i ręce od szukania jego odbiegły? Aby wtedy króla Polakom powrócił, kiedy Polaków imienia i śladu nie było? Mogliżeście przed dwoma laty o tym pomyśleć, abyście tu dzisiaj na tronie waszym oglądali tę dostojną i ukochaną od nas familią, której pamiętny pradziad, ojcom waszym, pierwsze przedmurze Chrześcijaństwa z rąk Ottomańskich oswobodził; której Dziad szczodrotą i dobrodziejstwami tę stolicę zapienił: której sławną pobożnością babka, matkom waszym godny Polek gościniec do cnoty i szlachetności wskazywała; a której obecna tu prawnuka, panujących nam rodziców dostojna Córa, zaletami płci swojej rozkwitniona, uprzedza was wdzięcznym uczuciem, żeście Ją dawniej uprzedzili zgodnym serc waszych wyborem, za Patriarchinią nowej dynastyj królów waszych. Ileż w jednym widoku słodkich przypomnień i uczuciów! o Boże! cóż jest u ciebie niepodobnym? Będziemyż jeszcze rozumować, czy się nami opiekujesz?

A skoro nie mogą być dzieła Boże bez ważnych i godnych Boga zamiarów; więc on nie próżno wieki, narody, wojny, przymierza i całą niemal naturę, za sprawców i widzów odrodzin naszych przywołał: więc chciał zapewne raz jeszcze w całym majestacie potężności swojej, pamiętne nad nami zmiłowanie wyświecić: chciał następnie tymiż samymi stopniami, niemowlęctwo nasze do wzrostu i sławy usposobić, jakimi niegdy ojcowie nasi w rozum, siły i potęgę wzrastali. Wyszukał przeto na dawnych sławiańszczyzny siedliskach, książęcia podług serca swojego, aby w Nim odrodził nam owego Mieczysława pierwszego, z którym On sam wegielną podwalinę pierworodnej Ojczyzny naszej zakładał. Więc w tym celu i przeznaczeniu oznaczył go widocznymi Bóstwa swojego znamionami, ze samo obecne wstrząśnienie rozszczepionego w posadach świata, siedziby jego dotknąć nie śmiało: że sam rozchwianych państw i tronów dzielny przetwórca cnotę jego zawsze czystą i otwartą, w obliczu narodów szacunkiem i przyjaźnią wyświecił: że na koniec zgromadził w nim Bóg wszystko to, co młodzieństwa naszego być powinno pierwszym żywiołem, nauką, zaletą.

Jakoż na czymże Mieczysław pierwszą państwa swojego kolebkę zawiesił? Na przymierzu i przyjaźni z Bogiem! Od tego samego zaczyna drugi zaszczepca odrodzonego nasienia naszego. Widok pobożności jego, wszystkie narody chrześcijańskie pocieszający, więcej wraża i mówi, niż to wszystko co by o nim powiedzieć można! Pouczcie się więc i wy tym przykładem, szanowni bracia! zamiłujcie ten pokarm, bez którego życie prawdziwe, wzrost i polot do sławy, w żyłach się waszych zawiązać nie może. Nie upadajcie na sercu, że najgłówniejsi nieprzyjaciele szczęścia waszego chcą wam schydzić i wydrzeć z ręku tę męską strawę, którą się tucząc ojcowie, wasi, w niezwalczonych olbrzymów urośli. Nikt nie był wielkim i sławnym, kto się wprzód Bogiem nie napełnił! a przeciwnie każdy był nikczemnym rodzaju ludzkiego owadem, kto pierwszy to jądro wielkości i szlachetności w zatrutym sercu rozszarpał. Nie ma ten wyobrażenia męstwa, rozumu i porządku, kto je chce dzielić od macicznego korzenia cnoty i bogobojności, z której te gałęzie wyrastają.

Wypadki i okoliczności rodzą wojaków, i z nimi w błyskotnej łunie dogorywających popiołów znikają. Lecz sami tylko, Konstanty, Karol i Napoleon, z poświęconym w ręku sztandarem postać świata przerodzić, i ożywcze prawa onemu nadać przeznaczeni byli. Zgoła, próżno bez tej powiewnej z nieba chorągwi, państwa i miasta zakładać; porządki i ustawy wprowadzać; granice warowniami nasrożać; jeżeli temu wszystkiemu wiekuisty Pan sprzyjać nie będzie! Ale jakże do niego przystąpić, żadnej z nim znajomości nie mając? Jak do niego przemówić, nie umiejąc języka jemu tylko zrozumianego, jak się z nim zaprzyjaźnić i spoufalić, nie wiedząc, co go najwięcej ujmuje i do litości skłania?

Lecz kiedy tego wszystkiego krótkim i łatwym sposobem, w gorejącym na świeczniku przykładzie króla i pana naszego nauczyć się możemy; obaczmy jeszcze jak nam użyteczne to światło, abyśmy otaczające nas potrzeby rozpoznali, i onym zaradzić mogli.

Pojrzyjcie, zacni ziomkowie! na stan i położenie wasze, na to ciało sklejonego jestestwa waszego, z gruzów i rozwalili wydobyte, tylą pluszczącymi ranami jeszcze nie ociekł e; na tyle naglących potrzeb, z możności i zapasu wyzutych: na tę świetną i okazałą wystawę domu, wewnątrz niedostatkiem i ciężarami obarczonego! Jakiegoż tu potrzeba lekarza, gospodarza, rachubnika, by to wszystko pogoić, urządzić, określić? Ale czyż zapominamy, kto nas z łoża śmierci ocucił? Nie widzimyż i w tym widocznej prawicy Boga Ojców naszych, że nam właśnie takiego Rządcę i Pana wyszukał, jakiego niniejsze położenie nasze najistotniej potrzebuje? Cóż wam o nim powiedzieć zdołam, którego imię wszystkie posady rządnych Germanów z uszanowaniem wymawiają? Powiedzcie za mnie, wy najdawniejsi naddziadów naszych sąsiedzi i pobratymcy, już po trzeci raz wspólnością tronu spokrewnieni z nami, szlachetni Saksonowie! powiedzcie! z jakiego odmętu nieszczęść i żałosnych przygód, wydobyła was ta ręka ojcowska, która nas dziś do serca swego przytula: wiele ran i ciosów śmiertelnych cudownie zagoiła? Wiele okropnych i nasrożałych wypadków mądrze odwróciła? Wiele świetności i ozdoby waszym kwitnącym osadom, budowom, rękodziełom przydała? Wiele ruchu i dzielności w pracowity i zyskowny przemysł natchnęła! Wiele cudzoziemców do uczczenia waszych przybytków, naukom i dziwom piękności poświęconych, zewsząd ściągnęła? Jestże dzień w całym życiu tego Monarchy, abyście go w pomnikach waszych wdzięcznymi łzami nie zapisali?

A kiedy mógł ten gospodarz tyle dobra sprawie w jednym domu, czemuż nie w drugim? Czy serce jego mniej przepełnione dobrocią dla nas, jak dla pierwszych? Do nas więc bracia należy mu odpowiadać całą ufnością, powolnością i przemożnością naszą. Nie swego on dobra szukać u nas zapragnął, kiedy nam i własnego udziela: nie swobód i rozkoszy przyszedł kosztować, gdy tyle trosków i kłopotów naszych na samym wstępie barki jego obległo. Czymże mu za tę miłość i życzliwość ku nam odwdzięczymy? Oto korzystaniem z jego wzorów i przykładów, których w tym szczególniej czasie odrodzenia się naszego, najbardziej potrzebujemy. O jak się w tym względzie opiekuńcza nad nami ręka opatrzności wyświeca! Że tego chciała mieć odrodzicielem narodowości naszej, który i z podania swych przodków, niegdy na tronie naszym zasiadłych, i z własnego doświadczenia, jeszcze czystych i nie zmąconych Polaków pamięcią zasięga. Kogoż tu trzeba było, aby nas tylu nieszczęściami skołatanych, i przemianami obcych rządów, w charakterze rozstrojonych, nowościami rozłechtanych, służebnym naśladownictwem poniżonych, na dawną nieskazitelności stopę przekował; iżby po wewnętrznej wartości i wadze, plemienników dostojnego rodu rozpoznać można było? Gdzież jeszcze przypomnicie sobie najbliższych ojców, którzy z Janem III i następcą jego Augustem II, Ottomańców nawałę od Europy odpierali? W jakiej szkole napatrzycie się tych obyczajów; których świetności i szlachetności cała przemożność czasu wydrzeć wam do reszty nie zdołała? Oto dochował wam to wszystko stary Bóg-Polaków, na dostojnym dworze Monarchy naszego! Tam dawnego postępowania ojców waszych, tam ich powagi i przystojności, uprzejmością i otwartością przymilonej, tam prawdy i rzetelności obłudą nie zasępionej, tam hojności i szczodrobliwości rządem i szykownością okraszonej, tam prawdziwych pociech i słodyczy związków familijnych, tam czułej dobroczynności dla sług i domowników w późne pokolenia przelanej, tam na koniec wszystkich wzorów godnych odrodzenia się waszego uczyć się, douczać, czerpać a nigdy nie wyczerpać możecie. O szczęśliwy zawiązku nowej istności naszej, jeżeli tymi sokami cnót ojczystych powrócone życie napoisz!

A kiedy zgromadziwszy to wszystko, w czułem rozrzewnieniu zawołać musimy: "datus est nobis paxillus in loco sancto": dana nam jest podpora nadziei naszych, nie na lodzie i wietrze, lecz na miejscu świętym, ręką samego Boga wkopana: kiedy pocieszeni tymi uwagami zabieracie się już do zaczęcia obrad Sejmowych; skończmy uczucia nasze podobnym obrzędem, jak oni wyzwoleńce Cyrusa, których nam stosowność wypadków i położenia przypomniała. Od czegoż oni wróceni do stolicy ojców swoich, dzień pierwszy wolności zaczęli? Oto od przeczytania zapomnianych praw Bożych i dziejów ojczystych. Uczyńcież podobnie, a na czele praw nowych, zapiszcie językiem bożym, krótkim ale wiecznym, wszystkie poprzednie nieszczęścia, wasze i rzetelną onych przyczynę: Obliti sunt Dei sui, ira tusque Dominus tradidit eos in manus Chasan, Eglon et Amalac. "Zapomnieli o Bogu swoim, i dla tego rozgniewany Pan podał ich w ręce Chasana, Eglona i Amaleka." Nie rozdzieram tym stosunkiem ran waszych kochani Bracia! nadto są głębokie i drażliwe, aby o nich późne pokolenia zapomnieć mogły. Czujecie ich boleść, chrońcie się przyczyny; a za te lekarstwo odpiszcie dalszą słów bożych osnowę. Clamaverunt ad Dominum, qui suscitavit eis salvatorem, et liberavit eos. "Zawołali do Pana, który im wskrzesił zbawcę i wybawił ich." Znacie go zapewne z tej samej istności, którą dziś oddychacie. Musi on być posłańcem i narzędziem bożym; bo kiedy nam nikt słowa nie dotrzymał, on pierwszy z niego się wywiązał. Możemyż wątpić, aby nas obdarzając życiem, życia naszego i sławy swojej nie pragnął? Aby zaś to oboje na wyroku bożym polegało, dopiszcie dalej na przestrogę pokoleniom waszym: Regnum a gente in gentem transfertur, propterin justitias et injurias et dirersos dolos. Królestwo od narodu do narodu przechodzi, dla niesprawiedliwości, ucisku i zdrad rozmaitych. Oby ta prawda pogromem swoim wszystkie zakąty, przesmyki i kryjówki w granicach waszych obiegła, którymi się ten smok pożerczy państw i narodów w różnych postaciach przekrada! Oby się go ulękli wszyscy ci, którzy albo szczęściem i wdzięcznością ludu, albo łzami i przeklęstwem jego, dni swoje oznaczać będą! Kto uratuje to drzewo, którego korzenie mrowisko podziemnych zagryzków, bezkarnie roztacza? Napiszcie na koniec na czele praw waszych ową przestrogę, którą pierwszy zaszczepca i założyciel nie jednego kraiku ale tysiąca państw i narodów Chrześcijańskich, nowym osadnikom w tych słowach zalecał: Diligite fraternitatem. Kochajcie braterstwo! O bracia! Kiedyż się ta suknia braterska na nowo sklei i zrośnie, której podarcie i rozszarpanie okropny zgon dawnej ojczyźnie naszej przyniosło! pocieszcie ją teraz w kolebce uśmiechnioną, a przeszłe nieufności, zajścia, poróżnienia, w odmętach porywczej Wisły na wieki utopcie.

Honorate Regem. Króla szanujcie! Jeszcze te ściany wczorajszą przysięgę waszą powtarzają, którąście Mu wierność, miłość i powolność ślubowali. Cóż wam więcej o nim przydać potrafię? To chyba, czego ciągłym i poprzysięgłym świadkiem w radzie jego byłem: że ledwie matki tyle się wychowem naszym ukłopotały, tyle chwil przyjemnych i nocy bezsennych rozkwileniu naszemu poświęciły; ile się serce jego macierzyste, niniejszym przycierpieniem naszym rozczula, chęcią zagojenia ran naszych kłopocze, na każdy cień dotknięcia się onych truchleje i sposobami polepszenia losu naszego cale się zajmuje. Juz on to wszystko przebolał, na co wy dopiero skarżyć się myślicie. Cóż wreście po królu następuje? Timete Deum. Boga się bójcie. Nie tak prędko te słowa uszu waszych dolecą, jak prędko w ręku Jego nie wyśliznych znaleźc się możecie. Nie lepiejże wcześnie ż nim się pogodzić? Trudno go do dzisiejszej obrady nie zaprosić. Trzeba do niej cnoty i rozumu: początkiem zaś mądrości bojaźń boża. Trudno się bez niego obejść w takim ścisku i niedostatku; a świat doświadczeniem naucza, ze na niczym nie zbywa Boga się bojącym. Dał nam chleb i żelazo, czemuż i reszty przyznać niema? Stoimy na męstwie i orężu; on zaś jest Bogiem zastępów: on gdy przewodził ojcom waszym, przed jednym z nich tysiąc zbrojnych uciekało razem, ni się w dziesięć tysięcy obejrzeć nie śmieli. Zgoła kroku bez niego stąpić nie możem. Jeżeli się od nas odłączy, chmury przed nim idące sam oręż światoburczy w polocie wstrzymają; jeden świst wiatru wały i mosty nasze na nowo roztrąci. Lecz nie trzeba i tego! On twarz swoją od nas odwróci, a my w dawny się popiół rozsypiemy?

Boże! w twojej i wszystkich pokoleń narodu tego najważniejszej sprawie, dotąd z daru twego mówiłem. Góry, pagórki i wszystkie żywioły konającego świata, niknąc przed oblicznością sądu twojego, przypominać będą słowa dzisiejsze tym krzremiennym sercom, o które się teraz martwym echem odbiły! Póki za nimi z tylo dziwami dobrodziejstw twoich uganiać się będziesz? Pókiż od ich zahardziałej zaciętości niestanownośc losów naszych zależeć będzie? Jeszczeż doczekamy, aby to niemowlę ojczyzny naszej tchem twoim ożywione, ręce matkobójcze zamordowały? Ah! samo się wzdrygnienie na tę myśl okropną do ciebie pociąga! A ty jedną łzą z kamienia wyciśnioną dasz się przebłagać! Wspomnij więc na popioły ojców naszych, których tu zabytki pobożności po kątach dogorywają! Na łzy i łkania matek naszych, którymi te głazy ołtarzów twoich dla nas miękczyły. Wejrzyj na tę lampę gorejącą wiały i ufności w tobie króla i ojca naszego; a spraw to! aby dzisiejsze odrodziny nasze były wiecznym pomnikiem litości twojej i sławy Napoleona, i w całej Europie dokonanego pokoju ostatnią i nigdy nieprzełomną pieczęcią!

 

J.P. Woronicz, Pisma rozmaite J. P. Woronicza biegiem lat ułożone, 1832, drukarnia Józefa Czecha w Krakowie.
Kazanie na otwarciu sejmu 1812 roku.


Ledwieście w domach waszych odetchnęli, szanowni rodacy! po ostatnim posiedzeniu Sejmowym; ledwieście wydobywać spod serca zaczęli dogorywających ofiar na utrzymanie odzyskanego ułomka ojczyzny, kiedy przy nowym wstrząśnieniu odradzającego się świata, zgromadził was tu w postaci nadzwyczajnego Sejmu, ojcowski głos króla i pana naszego, abyście wspólną radą, i namysłem i dzielnym działaniem, jeszcze raz pokazał, się narodem godnym dawnego znaczenia w Europie. Przybyliście do tej świątyni, uświęcić ten zamiar przez uroczysty pokłon temu wiecznemu Panu, od którego starzy ojcowie wasi wszystko zaczynali, kiedy pierwsze granice siedziby swojej Bałtykiem i Euxynem zakreślali. Cóż stosowniejszego do czasu i obecnych okoliczności w tym świętym ustroniu jego usłyszeć możecie, jak ten pocieszający wyrok, którym niegdy sławny w religijnej starożytności wódz, tęsknotę i cierpienia wędrownego do ojczyzny ludu łagodził. Pojrzyjcie! mówił on, co Bóg wasz z okolicznemi narodami dla was podziałał! już tych niema, którzy wam wstępu i przechodu bronili. Widzicie, jako on sam za was, z niemi po bożemu walczył. Morza i rzeki pod stopą waszą w sterczące ściany przetworzył: żywność chmurami z obłoków do obozu napędzał: słońce w niehamownym biegu zatrzymał: i całą zalęknioną naturę na usługę wasze przywołał, Postąpcie więc dalej: odzyskacie ziemię ojców waszych; jeno się umacniajcie, a pieczy i trudów nie oszczędzajcie.
Polacy! Bóg któremu się kłaniacie, nie jednego pokolenia i wieku jest Bogiem. Co on niegdy widomie przez Jozuego działał, to po tysiąc razy niewidomym wszechmocności swojej ramieniem na ojcach waszych ponowił: co on raz wyrzekł i w księgach swoich zapisał; to dopóty na ziemi iście się musi, póki tylko wieków i plemienia ludzkiego stanie. Niech więc ta prawda będzie pierwszym zawiązkiem i rękojmią waszej pociechy, nadziei i przedsięwzięcia, które was da to Sejmowanie zgromadziło. Omdlewacie nie dopiero pod tłoczącym brzemieniem tylu ciężarów, którym dusza tylko polska dla miłości rodu swojego ochoczo się poddać jest mocna. Zbrodziliście morze strumieniami krwi wezbrane, i drugie takie morze gorzkich łez, cierpienia i frasunków wypiliście: Obiegliście sławą oba niemal ośniki świata, uganiając się za przelotnym uśmiechem nadziei: goicie poniesione, i znowu nowym ciosem pluszczące roztwieracie rany: i więcże tak drogim kupnem jeszcze ani imienia swego, ani ojczystych granic, ani chlubnych matki waszej zaszczytów dokupić się nie zdołacie?
Nie! szanowni bracia! nie na to Bóg tyle niepojętych dziwów za dni naszych zgromadził; nie na to z łona gromów i błyskawicy przetwórczego wywiódł Anioła, aby w kolei przerodzili tylu narodów, i wasze grobowisko rozdmuchnął. Nie na to tchnął w nas pierwszy zarodek życia, abyśmy w kolebce niemowlęctwa naszego na zawsze usnęli. Nasiona niebotycznych modrzewów i dębów nie mogą rodzic drobnych i poziomych chrościn: ani orle gniazda powietrznym narodom panować nie przestaną. Duch wasz nieujarzmiony, który jednym dotknięciem cudotwórczej laski waszego wskrzeszcy, porywczym pożarem całych was ogarnął, w drobnym ciele zamknąć się nie da: ani to ciało sobie i drugim użytecznym być może, którego większą połowę skrzepłym letargiem obca niewola krępuje. Temi więc prawdami wstrzęśnieni, wznieście się polotnym skrzydłem odwagi do dalszych widoków. Jesteście tworem dziwami oznaczonego, męża przeznaczeń; więc i wasze przeznaczenie z jednego z nim źródła wypływać musi: a tym źródłem i początkiem jest pan przyrodzony nieba i ziemi, którego wolę różnymi imionami wypadków nieobjętość nasza mianować nawykła. On jeden nam dotrzymuje lat już tysiąc zawartego z ojcami naszymi przymierza. On dotąd z granic się naszych nie wysunął; dotąd swych posłanników wierzytelnych nie odwołał: więc nas jeszcze miłuje, więc dobra i szczęścia naszego pragnie; więc i te dziwy, które niedawno w oczach naszych podziałał, muszą mieć związek z dalszym przeznaczeniem naszym.
Gdzież są ci, którzy przed lat dwudziestkiem zabłyśnionemu odrodzeniu się naszemu cios ostatni podstępnie zadali? O jakże się niespodzianie serce i przychylność drugich ku nam skłoniły, których odwieczna przyjaźń, pamiętne przysługi i pokrewieństwo tronów, tak ściśle niegdyś z nami łączyło!' o jakże się znowu kolosalna duma, i niezbłagana ku nam zawziętość trzecich, w posadach ogromu swego zachwiała, która nas powodzią łez i krwi niewinnej po tyle razy zalała. Któż te wszystkie zmiany, wieków potrzebujące, w oczach waszych podziałał? odpowiada na to zapytanie wyrok: Videte quae fecerit Deus vester cunctis per circuitum nationibus.
Wspomnijcie razem, jak: was nie dawno jeszcze z nowym bytem nieoswojonych, groźna potęga oskoczyła: a wy garstką młodzieńców, i lemieszowego ludu zbieraniną, daru Napoleońskiego wydrzeć sobie nie daliście, i braci dawnych do niego uprzejmie przypuściliście. Obaczcie więc, jak i drugie słowa na was się ziściły: quomodo pro vobis ipse pugnaverit. A kiedy dwa znamiona dowiodły prawdy pocieszającej, czemuż i trzeciej obietnicy ufać nie macie: possidebitis terram! Posiądziecie ziemię ojców waszych; ziemię, nie napaścią i rozbojem właścicielowi wydartą, ale trudem i znojem niepamiętnych naddziadów waszych z dziczy i zarośli wydobytą; świadectwem wieków i umowami wszystkich narodów przyznaną: ziemię, z pierwszego działu natury samem położeniem swoim przeznaczoną, aby będąc przedmurzem wszystkich stowarzyszonych ludów Europy, całością swoją ich nowy byt, spokojność i chlubne rozkwitnienie na zawsze zabezpieczała. O jak świetne i wysokie przeznaczenie twoje ojczyzno nasza! Któż nie rozgorzeje żądzą być godnym ciebie? Wam ta chwała zachowana, o wy pierwsi, zaszczepce i rokrzewiciele nowego zarodku niezagubnych Polaków! którzyście najprzód na słowo wielkiego Napoleona, imiona, garła i siedliska wasze w ofierze dla ojczyzny ponieśli. Do was więc należy na dzisiejszej nadzwyczajnej obradzie zawiązać skutecznie środki korzystania z tak życzliwej chwili! która może najświetniejszym zakresem dzieje nasze uwieczni.
Ponieważ zaś od Boga zaczynamy, więc za jego radą postępujmy. Język wyroków jego jest krótki lecz wieczny, niepomylny i wszystko obejmujący. Posiądziecie ziemię, mówi on, tylko się umacniajcie, confortamini! umacniajcie się w ufności nieograniczonej ku niemu; w dobroci i świętości sprawy waszej; w potędze i rzetelności wiernego sprzymierzeńca, ukochanego króla waszego. Estote solliciti: bądźcie pieczołowitymi w rozpoznaniu gruntownym waszych przedsięwzięć; w dobraniu do nich skutecznych środków; w dzielnym i mężnem wykonaniu onych. Oto jest treść waszych obrad i namysłów, zagajenia czekających.
Któżby mi to dał, aby głos mój, niniejszych uczuciów waszych niedołężny tłumacz, przebiwszy się przez te sklepienia, całą starożytną posadę ojców naszych obieżeć i napełnić zdołał. Usłyszcie go, na urwiskach skał jednym z nami gorejący duchem Rodacy! przekażcie go bratnim nadmorcom i całej przestrzeni jednoszczepnych rozsypańców naszych! Usłyszcie go, uśpione kości naszych naddziadów! którzyście granice Witoldowe mogiłami swemi na okrężu północy oznaczyli! wstańcie! ożyjcie! i teraz z pokoleniem prawnuczym o własność się waszą zastawcie!
Ale od Boga pocznijmy. On jeden i martwe popioły życiem odziewa, i śmiertelnym morem zakrzepłe serca żyjących cnotowlewczym czuciem przetwarza, A skoro to drugie między nami nastąpi, już sprawę naszę wygraliśmy! już się żadnych niebezpieczeństw i przeszkód nie lękajmy, Kto w Bogu całym sercem zaufał, nigdy zawiedzionym nie został. Rzućmy zasłonę, kochani bracia! na niecne czyny i imiona tych wszystkich, którzy nas z tym nieodpartym panem i zawiadowcą przedsięwzięć ludzkich poróżniać w ostatnich czasach niebacznie zaczęli: którzy zgubne dla towarzystw ludzkich rozsiewając nasiona, a łakocia dumnej przemądrzałości słabe trując umysły, pierwszą nam spuściznę ojców naszych w czystym i nieskażonym charakterze wydrzeć sprzysięgli się; a następnie resztę ich zaszczytów i sławy, na smutne łupiestwo wystawili. Przypłacił już świat sowicie tej błyskotnej nowości! wieku trzeba, aby rany tym ciosem rozwarte zupełnie zagoił. Bądźmy więc mędrszemi cudzym i własnym nieszczęściem.
A kiedy zbieg niniejszych wypadków stawi nas w podobnem położeniu, w jakiem nieraz prawowierni ojcowie nasi potęgę ramienia Bożego na sobie wyświecili; więc się najprzód ich rozumem i cnotliwością do dzisiejszego czynu wzmocnijmy. Nie mierzyli oni szczupłością sił i sposobów swoich nadętej dumy, groźnego najezdnika; nie oglądali się na cudzą tylko pomoc i obietnice; lecz ufni w opiece Wszechmocnego obrońcy uciśnionych, ledwie się mu poruczyli, ledwie poświętnym orężem błysnęli, a wnet wzniesione brzemionami nieszczęść bałwany, przed ich cieniem znikały. Kroku w dziejach naszych uczynić nie można, aby się takich przykładów pociechą nie napoić.
Mozemy? więc nie ufać, aby i w niniejszem przedsiewzięciu naszem niewspomniał ten Pan, ze jesteśmy pokoleniem owych ojców, o których własnośc i dziedziny upomniec się chcemy? Jestże pod słońcem sprawa świętsza i sprawiedliwsza? Byłaż która własność na swiecie uroczystsze mi prawami zabezpieczona? Wspomnijmy tu w goryczy serca, ową srogość gwałtu i przemocy nam wyrządzonej, która pierwsza podobno rzuciła zarzewie tego pożaru, jakim dotąd świat nieugaszony goreje, I cóżeśmy przecie niebacznym na własne dobro sąsiadom zawinili? Czyśmy im wiary i przymierza kiedy nie dotrzymali? czyśmy ich granice napastnym orężem zgwałcili? czyśmy ich chlebem i dobytkiem naszym w potrzebie nie zasilali? czy ojcowie nasi tysiącem dobrodziejstw w najkrytyczniejszych razach ich nie zobowiązali? Czegóż dopiero nic uczynili przodkowie nasi dla tych, których sama wspólność rodu Sławiańskiego, wzajemne korzyści, szlachetne ze strony naszej dawniejszych uraz zahaczenie, ściślej ku nam pociągnąć były powinny. Oni najprzód dobrocią i powolnością ojców naszych do granic Europy przytknęli, i wyśliznione z pod jarzma Hanów Tatarskich siedliska na dziedzinach Giedyminowych rozszczepili: oni przez nas południem światłem przejrzeli: oni się tyło razy mściwemu za swe krzywdy orężowi ojców naszych od ostatniej zagłady wyprosili. Niestety! i więcże ci sami niezbłaganą nam zgubę od wieku zaprzysięgli! od wieku rozpuszczone po krainach naszych tabory plonem naszym wytuczali; a strumieniami łez niewinnego ludu siebie i bydlęta swoje napawali! ci sami niesyci grabieżą tylu zamków i powiatów, w domowych nieszczęć odmęcie dawniej nam wydartych, ci sami! (zadrżyjcie tu wszystkie narody) niewidzianym w Europie zgorszeniem wnętrzności ojczyzny naszej rozszarpali, a szczątki jej udręczeniem drgające radym i nieradym sąsiadom narzucali! Uczujcie tu obelgę prawa narodów starożytne naszych obrad sejmowych świątynie, po tyle razy zbrojnym żołdactwem i gromami nasrożonej spiży otoczone, abyście gwałtowi imię słuszności i prawa przyznały. Wspomnijcie nam te drogie imiona szanownych ojców senatu, i dostojnych wolnego ludu pełnomocników, którzy deptani, powłóczeni, woleli nieugięte dusze Polaków w turmach sybirskich uwięzić niżeli się prawdy i ojczyzny swojej nikczemnie zaprzeć. Stańcie tu włóczący dotąd po ulicach naszych niedołężną starość, owych czasów sromotnych bezręczni świadkowie, którym nie na placu boju i sławy, ale w katuszach uwięzionym, dzieląc ramiona dzika srogość żywcem ucinała, na to chyba, abyście świadectwo niezemszczonej ludzkości czasom naszym dochowali. Usuń od nas okropne widziadła nadwiślańska Prago, gdzie jeszcze lamenta i jęki starców, matek i dzieci Tamerlańską ręką wyciętych, zdają się nas o nieczułość powiniać, Uczcij w twym łonie ojczysta Wisło ich męczeńskie kości, owoczesnym zgonem ojczyzny naszej poświęcone: a póki tylko obce narody chlebem naszym obdarzać będziesz, przypominaj im, ze ich losy z ogniwem nieszczęść i bytu naszego są połączone.
Ale pocóż tyle mordów i srogości nienasyconej? Po co tyle domów i familii w setne pokolenia zgubionych; tyle więźniów z łona ojczyzny porwanych, po turmach i klozach Azyatyckich przewłoczonych? Jaka przecie wina okiem ludzkim dojrzana tyle klęsk na ziemię naszą sprowadziła? Oto, żeśmy w domu własnym lepszy ład i porządek, obcym narzutem i wpływem zatruty, wprowadzić zapragnęli: żeśmy za rękojmią dalszych nadziei ulubioną od nas dostojną familiją zgodnym całego narodu życzeniem do tronu ojczystego powrócili: o Boże! mógłżeś nie powstać za świętością sprawy naszej, mógłżeś naszych łez i cierpień pokutnych nie skrócić?
Lecz u ciebie wieków tysiące są dniem dzisiejszym. Trzeba było, aby w przypłatnych dawniejszym przewinień naszych zakresie, i nowe Assyryjczyki miarę nieprawości swoich dopełnili; i na ich ukaranie stęsknione wieki nowego Cyrusa dorodziły. Czy słyszycie, bracia! jak na jego imię rozległe skrzepłego Trionu pustynie jęknęły! i Oceany chropawymi lodami zachrzęsły!
Nadzwyczajne natury uczucia wielkich wypadków są wróżbą. Zdaje się, ze ta sama ręka, która niegdy na murach Babilonu spluskanym krwią ludzką Syryanom pogromczego uciśnionych ludów mściciela zapowiadała; taż sama i teraz nad bramami dumnego Petropolu połyska! Kiedyż więc szczęśliwszej pory wzdychania i cierpienia nasze doczekać się mogły? kiedy rany mordercze krwią Ablową zasklepione ufniej do nieba o zelżenie ziemi zawołać mogą!
Zabłysnął na okrążku naszym zgodną siebie potęgą pierwszy wskrześca jestestwa naszego, osądził nas być godnemi tego daru za pierwszy krok ufności, którą w jego słowie położyliśmy; doświadczył nas, że jesteśmy tego rodu plemieniem, który w kolebce świata sławę i szlachetność w podziale otrzymał. Doświadczyliśmy i my jego serca, wyrozumieniem nędz naszych, i dobrocią dla nas przepełnionego. Cóż nam zostaje?, obskoczyć go w około i zgodnie zawołać: chcemy być narodem, godnym twojej chwały, sprzymierzeństwa i poczesnego w Europie szeregu. Myją piersiami naszymi na nowo obmuruiemy; aby nikt więcej jej pokoju i porządku nie mącił: aby nikt więcej drogich dni twoich trudami i włóczęgą nie potyrał? Wieki twojej sławy, nie pożyją ale wdzięczność nasza i sławę i wieki przeżyje.
Okrzyknijmy braci i rodzinę naszą, sterczącymi dzidami od nas przedzieloną: kość z kości naszych jesteście! kto ożywia jedne, możeż drugie zamorzyć? Tu się nasz Orzeł wiekami osiwiały z popiołów odrodził; tu z bratnią Pogonią poprzysięgło śluby odnowie powinien. Tu się nas wszystkich zbawca objawił: do niego się więc zbierajcie i tłumami zlatujcie! on waszych dziedzin nie pragnie, syt wielkości i potęgi swojej. On wam musu i ukazów nic narzuci; on wam waszych odwiecznych nawyknień, i narodowych lubości nie odejmie; on waszego języka, obyczajów i stroju nie przerodzi: i owszem im się więcej do ojców waszych zbliżycie, im się więcej Polakami pokażecie; tym go czulszą pociechą i zamiłowaniem rodu waszego rozradujecie, O bracia! język mój życzeń i uczuciów waszych dzisiaj nie ogarnie: obszerniejszej dla nich przestrzeni potrzeba: więc skracając pierwsze radości poloty, rozważeniem drugiego wyroku serca pokrzepmy. Estole soliciti, bądźcie pieczołowitymi.
Nie dość jest zapewne, zacni ziomkowie! żądzą przedmiotu jakiego rozgorzeć: zgłębić razem, i z każdej strony obejrzeć należy to przedsięwzięcie, które i o waszej nieśmiertelnej sławie, i o losie wszystkich pokoleń ostatecznie stanowi.
Sprzysiężona od wieku na zagładę naszę zawziętość, nie samym tylko wstępnym napadem starożytną budowę ojców naszych wątliła. Tysiąc ona skrytych tajników i podstępów szukała, w tysiąc się pozornych i zwodniczych kształtów przestrajała; aby tę przeszkodną do jej dalszych widoków zaporę Europy, cichym podkopem do upadku przygotowała, Tu się więc dojrzałym rozumem i przezornością starych ojców naszych obwarujmy. Chociaż oni nieopartej zmienności rzeczy ludzkich ulec musieli, kiedy jednak przez tyle wieków, tylu się szturmom i podejściom oparli; zapewne godnego siebie rozumu, serca, i charakteru czynami dowiedli.
Nie czas i miejsce, abyśmy się w przestrzeń tych uwag zapuszczali. W dwóch słowach wyroku Bożego są one zawarte, Estote solliciti, Troskliwości i baczenia nie oszczędzajcie. A w krótkości zamykając to wszystko idzie tu o to: czy z głębi odmętów morskich wyrzucone na brzeg rozbitki znowu, się z tym pożerczym elementem bracie i poufalić mają, czyli ze stałego lądu na jego zgubne igrzyska bezpiecznie poglądać? czyli ci którzy aż do imienia i śladu naszego nienawiść rozciągnęli, szczerzej dobra i szczęścia naszego zapragnąć mogą, niż owi, którzy jedni na zagładę się naszą wzdrygnęli, ani zezwoleniem na nią sławy swojej nie znieważyli. O bracia! wszystkie te podobieństwa niniejszy stan i położenie wasze malują. Jestże choć jeden z plemienia naszego aby obecnym tylu nieszczęść widziadłem sennego marzenia swego nie uleczył? aby osobistą dogodność nad sławę i trwałość całego narodu nikczemnie przeniósł? Otrząśnijcie tu z pleśni owe niewiarą zabutwiałe Cyrografy, gdzie całość granic, swobód i jestestwa naszego najuroczyściej nam zabezpieczono: gdzie ani tknąć piędzi ziemi naszej, ani nikomu na nią się targnąć, całą potęgą nie dopuścić, tyło przysięgami ślubowano. W cóż się przecie wszystkie te śluby obróciły? kto pierwszy do ich potargania przewodniczył, i drugich! gwałtownym wciągnieniem ośmielił? kto nawet przy ostatnim dogorzeniu naszym zachwiał skołataną nieszczęściami stałość, lepszej doli godnego! ostatniego króla naszego, aby w szlachetnej rozpaczy porwany od Narodu oręż w chlubnym zapędzie zawściągnął? Kto go nowymi obietnicami ocalenia kraju, usidlił? jeżeli nie ta sama ręka, która Tronem jego podług zamarzenia miotając, razem grób dla niego u nóg swej dumy wykopywała. Nie zawinił on sercem czystym Ojczyźnie, której krwią i miłością jako rodak do zgonu gorzał: ale przeznaczony był na to, aby pogrobowym głosem nas ostrzegł: Timete Danaos et dona ferentes.
Lecz pocóż serca ściśnione boleśnym uczuciem rozklepiać! Niechaj przeklęctwa wszystkich pokoleń, przywalą tych chytrych służebników, którzy i panom swym, i państwom ich, cios śmiertelny w ślepocie zadając, pierwsi doradzili rozedrzeć w jednorodnym korzeniu ludy sławiańskie, którym chlubne w świecie znaczenie sama natura w pierwotnym posagu zakreśliła. Nie my pierwsi tej chytrości legliśmy ofiarą, ale może pierwsi będziemy w przywróceniu jedno-szczepcom naszym pierworodnych zaszczytów, A kiedy wyższym światłem ogarniacie, zacni ziomkowie! całą ważność zamiaru, który was tu zgromadził; tym prędzej i łatwiej środki do niego w sercu waszym znajdziecie. Niechaj tam inne ludy długim się mozołem i namysłem kołyszą, niech z daleka siły i sposoby gromadzą: u was jedna minuta rokowi wyrówna, jeden cudotwórczy oręż zastąpi wszystko, a tym jest: zgoda i jednomyślność braterska! Wspomnijcie, ileż to razy ojcowie wasi tym spójnym łańcuchem z podobnej przepaści znękaną wyrwali ojczyznę: wielu się narodom w milionową szarańczę na zagładę imienia naszego skupionym mężnie oparli! a nie chodząc daleko, przebieżcie krwią i łzami obroszone, panowanie niefortunnego Jana Kazimierza. Cóz już wtedy ojcom waszym zostawało? rozszarpane w części powiały, ziemia odłożna rynsztunkiem i kościami zasiana; zuchwały szczęściem zamorzec, bratniego tronu prześladowcę, i tronem i prawami jego podług woli rozrządzał; prawy król za granicą szukał w tułactwie litości nad krajem, w którym miecz nieubłagany, głód z pomorkiem, rozpacz bez nadziei, panowanie rozciągnęły. Cóż przecie w jednym oka mgnieniu tę okropną postać rzeczy zmieniło? oto jeden okopek częstochowski, dzielnie obroniony; jedno porozumienie się w Tyszowcach sercem i duszą sklejonych Polaków, Polskę w oceanie nieszczęść zatonioną, znowu na świeczniku Europy postawiło, Gdy się nam te myśli poniewolne nawijają, jakież zdarzenie niespodzianym dziwem radości zgromadzenie tu nasze ogarnia! tyżeś to między nami, sławą i nieszczęściami naszymi usiwiony, dostojny Nestorze! rodu Giedyminowego, dzisiejszym wypadkom dochowany, drogi plemienniku. Niepróżnoś więc po zburzonym chwały naszej Ilionie święte jego Penaty w szczątkach pamięci i wielkości naszej pozostałe, troskliwie przechowywał: nie próżno wśrzód zakirzonych zewsząd obłoków, w przytulnym twych dziedzin przylądku, staropolską łuną błędnym rozsypańcom przyświecałeś: niepróżnoś ich łzy i cierpienia godnym ciebie sposobem osładzał. A gdy już nie było tej ojczyzny, która ci za tyle świetnych usług wywdzięczać się miała; Bóg ojców naszych, którego ty starą wiarą i postępkami wyznajesz, ojczyznę w tym razie po Bożemu wyręczył. On cię, jak drugiego Noego, na rozplenionym klęsk naszych potopie w korabiu unosił, abyś z niego wyszedłszy, nowe plemię Polaków rozszczepił. On cię jak drugiego Simeona póty między nami na ręku dopiastuje póki własnymi oczyma wybawienia Izraela do woli się nie napatrzysz. Możemyż się tym nowym dziwem opatrzności nie pocieszyć? możemy z tobą i przy tobie w nowy pożar bratniej zgody i miłości nie rozgorzeć?
A kiedy i wewnątrz chlubne dla nas nadzieje połyskują, i zewnątrz nowe się ogniwa wspólnej i dzielnej pomocy sklejają; coż już wam bracia zostaje, jak tylko śmiałym i odważnym krokiem poskoczyć do dźwignienia z przespanego zamoru ocknionej ojczyzny. Potrzebaż was do tego zagrzewać? was którzyście za jej pogrobowem cieniem lądy i morza zbiegali? którzyście bez niej w nudach i tęsknicy co moment umierali; którzy dla niej wszystkie spuścizny pradziadowskie wiekami zbierane, z chęcią poświęciliście. W cóż się juz obróciły wasze rządne niegdy i zamożne włości? gdzie się podziały owe zapaśne skarby i szkatuły? jakże się i u was, szanowne Polki! przebrały owe błyskotne skromności waszej przykraski, od Indu i Eufratu komięgami ojców waszych niegdy sprowadzone, już się nawet i święte ofiarki prababek waszych na ołtarzach nie wybiegały; już i same świątynie nędzą i gołotą połyskują. I póki tych ofiar dla ojczyzny? jeszcze krwi i życia potrzeba Któreż już krainy nie pogrzebły kości Polaków, które się ich o jednej nodze lub ręce chlubne kalectwo powłoczących, nie napatrzyły? lecz i to mało: jeszcze wolnym ogniem dogorzeć; jeszcze ostatnie wnętrzności żywcem wyzionąć potrzeba. Więc i tego się nie wzdrygacie, a tuląc spokojnie ostatek krwi uchodzącej przypominacie sobie starego naszego Saryusza, który tłocząc w siebie wydarte koncerzem trzewa; smutnego Łokietka na placu bitwy pocieszał: to fraszki, królu! gorszy zły sąsiad. Cóż dopiero taki, który nam ojczyznę wydarł? Cóż więcej nad to wszystko, dla niej uczynić możecie? Oto i teraz na pierwszy jej odgłos, głucho zasłyszany, odbiegliście domów gwałtownym odmętem obskoczonych, zapłakanych małżonek, przestraszonych, a może i zgłodniałych dziatek. Nie jeden może między wami, kochani bracia l ostatni sprzęcik w błogosławieństwie od ojca przekazany, oblawszy łzami, albo go zastawić, albo marnie z ręku uronić musiał: aby się tu przywlokł i kosztowną gościnę opłacał. O narodzie! któryż pod słońcem tobie podobny! o plemienniki jego obecne! was drogo to patryarchostwo nowych pokoleń polskich kosztuje! Będzież wstanie potomność uwierzyć temu, i mogiły wasze wdzięcznymi łzami uświęcić? . O Boże! kiedyż strojniej jak, we łzach, do ciebie przystąpić? Wolnoż nam zlepkom skazitelnym zajrzeć w księgę wyroków twoich, czy niniejsze przycierpienia nasze, ostatni halerz dawniejszych długów zmazały? czy te wszystkie środki odrodzenia się naszego, rozumem i siłą ludzką, najściślej wyrachowanej pomyślny skutek uwieńczy? czy jeszcze jaki zarobek kwasu w tym się dziele nie ukrył? Niestety! już ten język serdeczny między nami przerzedział, którym się ojcowie nasi z tobą naradzali: którym u ciebie, nawet zamarzenia swoje, jak dzieci u matki jedną łezką wypraszali. Kiedy więc sami nie śmiemy, przez przyjaciół twoich a rodaków naszych, świetnością bóstwa twego odzianych, kołatamy. Przemów tam słowo za nami waleczny Stefanie! Już Dźwina i Połota w twoim dawnym królestwie nie płynie, acz ty dla nich Wołdze i Donowi przepuściłeś. Pojrzyj Zygmuncie na tę światynię i zamek w którym cię ukorzeni kniaźniowe na swój tron zapraszali; a my i twojego nie mamy! Obejrzyj się dzielny Władysławie gdzie się twoje Zadnieprskie powiaty podziały! I więcże tych czynów nieśmiertelnych pamięć, pomiatane na ziemi obcej popioły ostatniego króla naszego, rozdzierczym wspomnieniem znieważać będą? Boże nie byłbyś Bogiem, gdybyś nie był w ukaraniu sprawiedliwym, w przebaczeniu miłosiernym! i Napoleon nie byłby Napoleonem, gdyby wyraźnego posłannictwa twego w nadaniu stałego pokoju Europie, wdzięcznością naszą nie uwieńczył.

Dla potrzeb serwisu opracawał: Oudinot