O Leopoldzie Lafontaine (1756 – 1812) słów kilka
Spróbuję wskrzesić wydarzenia sprzed ponad dwustu lat. Wydawać się może, iż było to tak dawno, a jednak postać, o której będzie mowa, przez szerokość swoich horyzontów myślowych, poczynań badawczych oraz zwykłych codziennych zachowań, prócz oczywiście wzbudzenia szacunku – zdaje się inspirować do twórczej refleksji.
Polecamy książkę autorki artykułu:
DOMINIQUE JEAN LARREY 1766-1842 CHIRURG WIELKIEJ ARMII
Kim był Franciszek Leopold Lafontaine[1] - bo nim będzie tu mowa. Już na wstępie wypada zaznaczyć, iż nie był Polakiem. Urodził się w małym wirtemberskim miasteczku Biber 14. I. 1756 roku[2] w rodzinie o korzeniach szwajcarskich i choć mówił piękną polszczyzną[3], do końca życia nie wyzbył się nietypowego akcentu, oraz powiedzonka, które poirytowany wtrącał w tok rozmowy „...diabeł porwaj...”[4]. Lecz jak wielu Mu podobnych, którzy w kraju nad Wisłą znaleźli dla siebie drugi dom, tej nowej ojczyźnie „...swoich pożytków zapomniawszy służył uczciwie...”[5]. Każdy z okresów jego dość długiej drogi życiowej i zawodowej godzien jest przynajmniej krótkiego omówienia, bowiem zapoznając się z nimi można w Leopoldzie Lafontaine widzieć niejako protoplastę wielu kierunków badań naukowych tak w dyscyplinach klinicznych, jak i w niezwykle istotnej oświacie zdrowotnej, której był krzewicielem To on był autorem pierwszego popularnego pisma poświęconego tej właśnie tematyce, a mianowicie „Dziennika Zdrowia dla wszystkich stanów”, który ukazywał się w Warszawie w latach 1801 – 1802 w ogólnej liczbie dwunastu numerów[6].
Zakrawa przy tym na paradoks, iż Leopold Lafontaine jakoś nie doczekał się ani obszernej biografii ani bardziej szczegółowego opracowania swoich prac. Teksty o charakterze encyklopedycznego życiorysu są nieliczne[7], bądź znajdują się w publikacjach trudno dziś dostępnych dla przeciętnego czytelnika zaś wśród dużych opracowań wypada wymienić zaledwie dwa – Michała Bergonzoniego „Rzecz czytana o Leopoldzie Lafontenie…” (tak również pisano w Polsce jego nazwisko[8]) rodzaj homagium pośmiertnego wygłoszonego 30.IV 1814 roku podczas posiedzenia Królewskiego Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk[9] oraz opublikowana w 1949 roku, (czyli po stu trzydziestu dwóch latach po pierwszym) biografia autorstwa Aleksandra Krasuskiego[10]. Nazwiska Lafontaine nie wymieniają współczesne encyklopedie – ani „Nowa Encyklopedia PWN”[11], ani monumentalna „Wielka Encyklopedia Powszechna”[12]. Inne wzmianki biograficzne są nieliczne i zaliczyć tu wypada biogram w „Polskim Słowniku Biograficznym”[13] króciutki tekst autorstwa Wojciecha Noszczyka[14], kilkanaście wersów w monografii „Zarys dziejów wojskowej służby zdrowia”[15] gdzie jego nazwisko zapisane jest „…de La Fontaine…”[16], podobną równie skąpą notkę w pracy Stefana Wojtkowiaka[17] oraz dwa artykuły autorstwa Jerzego Kulikowskiego[18].
Nie lepiej jest w nowym źródle informacji – Internecie. Po wpisaniu do wyszukiwarki hasła „Leopold Lafontaine” otrzymujemy owszem, bardzo wiele adresów stron, lecz praktycznie wszystkie powielają hasła biograficzne zaprezentowane w „Wikipedii”[19].
Pracował w ciekawych czasach i każdy odcinek jego drogi zawodowej godzien jest skupienia na nim uwagi, lecz szczególnie – być może z racji osobistych preferencji historycznych – pragnęłabym skupić się na ostatnich pięciu latach życia i pracy naszego Bohatera. A były one zarazem i trudne i twórcze.
... najwyższy już czas uchylić drzwi Historii. Późną jesienią 1806 roku na tereny Prus Nowowschodnich, bowiem taka nazwę nosiła część Polski łącznie z Warszawą, która po 1796 roku została zagarnięta przez jednego z „...trzech czarnych orłów...”[20] czyli Prusy, dotarły wojska armii francuskiej. Napoleon po zwycięstwach pod Jeną i Auerstaedt[21] tryumfalnie przechodził przez ich terytorium. W listopadzie był już w Poznaniu, w drugiej połowie grudnia w Warszawie. Na rogatkach Wolskich w składzie delegacji, która witała wkraczające do miasta oddziały kawalerii pod wodzą Joachima Murata stanowiące awangardę Wielkiej Armii, znajdował się również Leopold Lafontaine[22]. W pierwszym zrywie entuzjazmu na wyzwolonych obszarach spontanicznie odradzały się polskie instytucje władzy cywilnej i wojskowej. Działania te objęły również niezbędną w każdej armii służbę zdrowia, która u schyłku I Rzeczpospolitej[23] jak również podczas Insurekcji Kościuszkowskiej[24] funkcjonowała bardzo sprawnie, – w czym również było wiele zasługi Leopolda Lafontaine[25], lecz obecnie jednak, przyszło zaczynać praktycznie od zera.
Leopold Lafontaine zajmował się urządzaniem lazaretów dla wojsk francuskich, od samego początku intensywnie działając w Komisji Lazaretowej, zaś po ukonstytuowaniu się władz Księstwa Warszawskiego został wytypowany w dniu 16. VI. 1807 roku[26], jako jeden z dwóch kandydatów na stanowisko protochirurga. Nie obeszło się tu bez dość gorzkiej wymiany zdań[27] między kandydatami, ale dnia 23. IX. 1807 roku złożył przysięgę[28]. Warto przytoczyć z tej roty, choć jeden wers, który brzmi jakże współczesnie: „…zaświadczeń niezdatności nie wydam innym, jako tym, którzy dla ran odniesionych lub choroby dalej służyć nie będą w stanie…”[29].
Wojskowej służbie zdrowia brakowało szczególnie wykształconej kadry medycznej, gdyż Warszawa nie posiadała wówczas szkoły wyższej kształcącej adeptów w tym kierunku. Leopold Lafontaine i Jego przyjaciele zgromadzili jednak swoich uczniów i już w grudniu 1806 roku na własną rękę zaczęli ich szkolić. Działalność ta zwróciła uwagę przebywającego wówczas w Warszawie wraz z armią napoleońską wybitnego chirurga owego czasu Jana Dominika Larrey, którego Leopold Lafontaine mógł poznać osobiście podczas swojego pobytu w Paryżu wiosną i wczesnym latem 1806 roku[30]. Jak zanotował w swoich „Memoires” „...na prośbę...”(przypuszczalnie właśnie Leopolda Lafontaine)”...wygłosiłem szereg wykładów...”[31]. Można, więc napisać żartobliwie, iż już u zarania „...alma mater medicinae varsaviensis...”, gościli w jej murach wybitni przedstawiciele życia naukowego ówczesnej Europy.
Sam Leopold Lafontaine również prowadził wykłady w tej ad hoc powołanej, ale jakże potrzebnej szkole, która od początku borykała się z dużymi trudnościami lokalowymi. Pierwszą siedzibą był tzw. „...dom nad bramą...” na ulicy Jezuickiej, później wynajęty przez Stanisława Staszica budynek pojezuicki po przeciwnej stronie tej wąskiej staromiejskiej uliczki, następnie „...koszary kadeckie...”[32] i wreszcie „...koszary sapieżyńskie...”[33] – gdzie szkoła zajmowała pomieszczenia w północnym skrzydle gmachu (dziś narożnik od strony skrzyżowania ul. Wójtowskiej i Freta). Tam też dnia 8.VI.1808 roku, o czym donosiła „Gazeta Warszawska”[34] w „…domu Sapieżyńskim na Nowym Mieście…w pokoju do tego wybranym…” zaczęła funkcjonować szkoła dla chirurgów wojskowych i odbyło się uroczyste oficjalne otwarcie szkoły, zaś program nauczania w kilka dni później uzyskał zatwierdzenie przez Ministra Wojny[35].
Trudności lokalowe nie zrażały jednak ani samego Leopolda Lafontaine ani jego przyjaciół. Kiedy okazało się, iż brakuje pomocy naukowych, a przede wszystkim książek udostępnił studiującym własny bogaty księgozbiór, później zaś poczynił odpowiednie zapisy testamentalne[36] odnośnie posiadanego przez siebie zbioru pomocy dydaktycznych, (czyli rzec można obecna biblioteka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego rezydująca w pięknej nowej siedzibie może się poszczycić nie byle jakim założycielem). Przestrzegał również zasady, aby za swoje wykłady nie pobierać honorariów. Niestrudzony piewca historii Warszawy owego czasu Kazimierz Władysław Wójcicki[37] wspomina, iż niejeden raz ugościł studentów sutym obiadem, a szczególnie śniadaniem, gdyż jak zanotował inny kronikarz początków XIX wieku Antoni Magier[38] zalecał spożywanie obfitych śniadań zamiast picia porannej kawy, widząc w nim najważniejszy posiłek dnia – wprost trudno się tu oprzeć chęci napisania, iż była to zupełnie współcześnie brzmiąca i mądra porada. Uczniowie bywali u niego częstymi gośćmi czy to na Podwalu, gdzie początkowo mieszkał czy później w domu nieopodal Placu Krasińskich.
Studenci musieli bardzo lubić i szanować swojego profesora. Dowodem na to jest opublikowany w marcu 1809 roku[39], a więc jeszcze przed faktycznym powołaniem do istnienia Szkoły Medycznej, na łamach gazet warszawskich piękny list z podziękowaniami za trud włożony w funkcjonowanie szkoły.
Jednak, przez cały czas istnienia Księstwa Warszawskiego bardzo krótkie były „...trąb wojennych przerwy...”[40]. Wczesną wiosną 1809 roku na teren tego maleńkiego państewka wkroczyła armia austriacka. 19. IV. 1809 roku pod Raszynem, a więc prawie u bram stolicy rozegrała się jedna z największych batalii stoczonych w początkach XIX wieku na terenie Polski.
Protochirurg Leopold Lafontaine, na równi ze swoimi kolegami i uczniami pracował w ambulansach praktycznie na polu bitwy[41], a później opiekował się rannymi w szpitalach. Zadbał również o ewakuację części rannych bezpiecznym i co najważniejsze mniej męczącym niż konne zaprzęgi transportem – barkami po Wiśle – do Płocka oraz do Torunia[42]. Przypuszczalnie to z jego namowy w akcie kapitulacji Warszawy Książe Józef Poniatowski zamieścił klauzule o nietykalności lazaretów wojskowych jak również o tym, iż ranni i chorzy polscy żołnierze nie będą po powrocie do zdrowia i sił traktowani przez Austriaków, jako jeńcy wojenni, natomiast „…po wyzdrowieniu dane im będą paszporta i sposobność wyjazdu dla złączenia się z ich korpusami[43] (zachowana pisownia oryginału – M.T.).
Kiedy armia polska wkroczyła na teren Galicji Leopold Lafontaine udał się w lipcu 1809 roku do Lublina i tam przez dłuższy czas kierował lazaretem wojskowym.
Za swoje zasługi został odznaczony „...krzyżem wojskowym...”[44] czyli Virtuti Militari. Fakt ten zasługuje na szczególne podkreślenie. Medycy wojskowi owego czasu, choć nosili mundury nie byli żołnierzami. Byli „...urzędnikami zdrowia...”[45] bardzo różnie traktowanymi przez wyższych oficerów i generalicję. A jednak – w chwilach zagrożenia - w czym oczywiście niebagatelna zasługa samego Księcia Józefa Poniatowskiego, umiano ich docenić oraz właściwie nagrodzić za trud.
Gdy nastał upragniony spokój Leopold Lafontaine powrócił do swoich studentów i dalej prowadził wykłady tym razem w Szpitalu Ujazdowskim. O jego zaangażowaniu dydaktycznym świadczy zachowany plan zajęć z 1811 roku z adnotacją, które przedmioty wykładał[46]. Ze wszystkich sił forsował również koncepcję podniesienia, a następnie ujednolicenia kwalifikacji medyków wojskowych. Zagadnienie to, stanowiło zresztą jeden z punktów niekończących się sporów z administracją, które prawie doprowadziły do jego dymisji na przełomie 1810/11 roku nie przyjętej jednak przez Księcia Józefa Poniatowskiego[47].
Warto w tym miejscu przytoczyć ustalone przez niego kryteria kwalifikacyjne, które można uznać za prototyp egzaminu specjalizacyjnego. Otóż dnia 21.I. 1812 roku w specjalnym liście do Generała Józefa Wielhorskiego napisał „…każdy, chcący otrzymać miejsce urzędnika zdrowia 2-klassy musi poprzednio kursa odbyć, cztery działania chirurgiczne okazać i oprócz tego czterech chorych pod moim dozorem opatrywać, a nakoniec egzamen tak w względzie lekarskim jak chirurgicznym publicznie złożyć…”[48] (zachowana pisownia oryginału – M.T.). Oj nie w smak musiały być takie wymagania panu generałowi, ponieważ w raporcie przesłanym na ręce Księcia Józefa Poniatowskiego 7. VI. 1812 roku, (czyli tuż po opuszczeniu Warszawy przez służby medyczne, gdyż jak wspomina Karol Eichler[49] w owym miesiącu odbyło się dla nich specjalne przeszkolenie „…na polach pod Wolą…”[50], a należy przypuszczać, iż pomysł owych manewrów zrodził się również w głowie Leopolda Lafontaine) napisał dość zgryźliwie „…kłótni nawet żadnej nie masz, bo LaFontaine oddalony…”[51].
Przez całe swoje życie Leopold Lafontaine był jednak par excellence naukowcem. Być może jego osiągnięcia przyćmiła trochę opinia, jaką wyrażał o kołtunie, gdyż stał na stanowisku, iż jest to samodzielna jednostka chorobowa. Nalży jednak podkreślić z naciskiem, iż nie był w tych opiniach odosobniony i wyrażał ducha swoich czasów, gdyż twierdzenia analogiczne można spotkać jeszcze w 1870[52]. Czynny nurt życia naukowego był dla niego istotny również w Księstwie Warszawskim. Pomimo nawału obowiązków nie zaprzestał swojej intensywnej działalności w Warszawskim Królewskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk, mało rozszerzył ją jeszcze o nowe zagadnienia. Były one związane ze specyfiką wojskowej służby zdrowia oraz szeroko rozumianymi problemami kondycji i higieny żołnierza. Na forum tym wygłosił 30. IV. 1810 roku dłuższą rozprawę „O zdolności fizycznej polskiego żołnierza do stanu wojskowego”[53]. Trudno owo wystąpienie uznać do końca za panegiryk, gdyż równolegle Leopold Lafontaine pracował nad nadaniem ostatecznego kształtu tekstowi pierwszego rozporządzenia w pełni sankcjonującego funkcjonowanie szpitali wojskowych[54] jak również wraz z Michałem Bergonzonim przysposabiał do warunków polskich francuską farmakopeę wojskową [55]. W tym ostatnim dziele zwrócił uwagę na pozyskiwanie rodzimych surowców leczniczych zaznaczając w tabelach „…opisanie mateyałów, które mają bydź skupowane na mieyscu gdzie są Szpitale; lub maią bydź na mieyscu zbierane…”[56](zachowana pisownia oryginału – M.T.). Szczególnie bliska mu była idea szybkiej i sprawnej ewakuacji rannych oraz udzielania pierwszej pomocy jeszcze na polu bitwy. Już w 1806 roku zetknął się z ambulansami francuskimi, więc nie można wykluczyć, iż i o tym – a raczej o ich małej przydatności w trudnym terenie - rozmawiał w Warszawie z Janem Dominikiem Larrey utyskującym na polskie drogi i osławione błoto. Za jego namową wczesną wiosną 1810 roku Kalinowski[57] przedłożył projekt wozu ambulansowego, który po próbach terenowych miał stanowić wyposażenie armii. Wchodził on w skład „…szpitala biegającego…”[58], organizacji, którego poświęcony był cały rozdział 7 „Urządzenia Szpitalów…” noszący tytuł „O szpitalu ruchomym i jego podziałach”[59]. Był to kompletnie – i jak na owe czasy bardzo nowatorsko – wyposażony szpital polowy z oddzielnym furgonem do transportu zaopatrzenia, namiotem, noszami, a nawet torbami na opatrunki, (co odpowiadało odpowiednim paragrafom z „Przepisu Lekarstw…”[60]), które również wykonano na polecenie Leopolda Lafontaine według projektu Kalinowskiego[61].
W lutym 1812 roku, a konkretnie 19 lutego[62], czyli praktycznie przeddzień kampanii moskiewskiej Leopold Lafontaine przedłożył kolejny swój pomysł – do tego czasu rzecz nie spotykaną – a mianowicie opatrunek indywidualny dla żołnierzy. Pakiet taki składał się z bandaża długości ok.2.7 metra i ok. 14 – 20 cm. szerokości, dużej garści szarpi oraz kawałka hubki nasączonej azotanem srebra lub azotanem miedzi. Wszystko razem było zawinięte w lnianą serwetkę, zaś pułkowi urzędnicy zdrowia (chirurdzy) mieli obowiązek pouczać żołnierzy jak udzielić pomocy rannemu towarzyszowi, a nawet i sobie samemu. Zasługi, jakie położył na polu pracy sanitarnej przyniosły mu Legię Honorową[63] oraz tytuł honorowego członka Towarzystwa Lekarskiego Wileńskiego[64].
Nie był człowiekiem młodym – miał 56 lat – kiedy wraz ze swoimi podkomendnymi ruszył z Wielką Armią na Moskwę. Pracował w strasznych warunkach płonącego Smoleńska, gdzie jak pisze jeden z pamiętnikarzy chirurdzy opatrywali rannych pod gołym niebem[65], w ambulansie pod Borodino, o czym wspomina Józef Jaszowski: „…wracając spotkałem spore grono eskulapów z Lafontainem na czele, ciężko pracujących, w koszulach tylko, bez mundurów, z rękami obnażonymi aż po łokcie sondujących głębokości ran kulkami ręcznej broni zadanych, amputujących ręce i nogi, bandażujących…”[66] czy wreszcie pod Woronowem...
...i tutaj pewne informacje o jego losach kończą się. Reszta pozostaje w sferze domysłów. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach zmarł. Prasa warszawska wzmiankowała o jego zgonie dopiero w kwietniu 1813 roku pisząc „...doniesiono nam z Mohilewa...”[67]. Podobnie za pamiętnikiem Franciszka Gawrońskiego[68] - co jest o tyle dziwne, iż w samym tekście nie ma na ten temat ani słowa[69] - nazwę miejscowości podaje Aleksander Krasuski[70]. W pamiętnikach Franciszka Gawrońskiego znaleźć za to można interesujący zapis pozwalający przypuszczać, iż Leopold Lafontaine pomimo wieku i rangi cały czas pracował w korpusie Księcia Józefa Poniatowskiego jak zwykły chirurg batalionowy. Mało, nie chciał rozłączać się z żołnierzami i co zanotował nasz pamiętnikarz w obozie pod Woronowem tak powiedział „..ja stary, nie będę eksponował życie swoje, wolę w obozie pozostać…’[71].
A może to był Możajsk – nieodległy od pola bitwy pod Borodino, przez okolice, którego przechodziły w końcu października oddziały polskie. Kazimierz Władysław Wójcicki wspomina w swoich notatkach[72] list napisany przez Leopolda Lafontaine do żony, jaki dostarczył do kraju jeden z polskich oficerów. Kończą go bardzo znamienne słowa „...brak mi tu będzie czarnej kawy i warszawskich bułek...”[73]. Choć słynął z pogodnego usposobienia to nie jest bynajmniej żartobliwy ton. Świadomie podjął decyzję by do końca zostać z najsłabszymi. Z chorymi...z rannymi...
...i podzielił los tylu set tysięcy[74] bezimiennych żołnierzy, którzy tam w rosyjskiej ziemi zostali na zawsze.
[1] Leopold Lafontaine używał najczęściej drugiego imienia i pod nim był powszechnie znany. J. Kulikowski – Pierwsza publiczna polemika w Polsce między internistą a chirurgiem w: „Polski Przegląd Chirurgiczny” 1996, t.68 Nr. 3
[2] A. Krasuski – Leopold Lafontaine. Lekarz, działacz społeczny, protochirurg armii Księstwa Warszawskiego w: „Prace Komisji Historii Medycyny i Nauk Mat.-Przyrodniczych” 1949 T. II
[3] O dobrej znajomości języka polskiego przez Leopolda Lafontaine’a – F. Chłapowski – Początki czasopiśmiennictwa lekarskiego w Polsce w: „Nowiny Lekarskie” 1901 Nr.13
[4] K. W. Wójcicki – Pamiętniki dziecka Warszawy i inne wspomnienia warszawskie PIW Warszawa 1974
[5] P. Skarga – Kazania i pisma, co najprzedniejsze Reprint Ciechanów GRYF 1992
[6] „Dziennik Zdrowia dla wszystkich Stanów” Warszawa 1801/1802
[7] Tu warto wymienić: Kośmiński – Słownik lekarzów polskich Warszawa 1887, Fr. Giedroyć – Służba zdrowia w dawnem wojsku polskim Warszawa 1927, encyklopedie z XIX – tu przed wszystkim Orgelbranda – oraz z przełomu XIX i XX wieku jak „Wielka Encyklopedja Powszechna Illustrowana” S. Sikorski Warszawa 1905
[8] Op. cit. pkt. 1
[9] „Roczniki Towarzystwa Królewskiego Warszawskiego Przyiaciół Nauk” Tom X w Warszawie 1817 w drukarni Xsięży Piiarów
[10] Op. cit. pkt.2
[11] „Nowa Encyklopedia PWN” Warszawa 1996
[12] „Wielka Encyklopedia Powszechna PWN” Warszawa 2003
[13] „Polski Słownik Biograficzny” Wrocław 1971
[14] red. W Noszczyk – Zarys dziejów chirurgii polskiej Warszawa PWN 1989
[15] Zarys dziejów wojskowej służby zdrowia MON Warszawa 1974
[16] Ibid
[17] S. Wojtkowiak – Lancet i karabin. Dzieje szkolnictwa medycznego w wojsku polskim MON Warszawa 1973
[18] Pierwszy to: Op. cit. pkt 1 zaś drugi – J. Kulikowski – „Chirurgus – Medicus. Choroba dziwna pogrzeb wstrzymać” w: „Dodatek Historyczny Polityka” Nr.4 27.I. 2007
[19] http://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszek_Leopold_Lafontaine
[20] Tu za: M. Siuchiński - Ilustrowana Kronika Polaków „Książka i Wiedza” Warszawa 1967
[21] R. Bielecki – Encyklopedia wojen napoleońskich „TRIO” 2004
[22] A. Kraushar – Towarzystwo Warszawskie Przyjaciół Nauk Kraków 1900
[23] Fr. Giedroyć – Służba zdrowia w dawnem wojsku polskim Warszawa 1927
[24] Ibid
[25] A. Zahorski – Warszawa w Powstaniu Kościuszkowskim „Wiedza Powszechna” 1985
[26] AGAD Arch. Kom. Rządzącej IV.t.52 k.38/39
[27] Drugim kandydatem był Piotr Maignain i on odwołując się do swoich zasług w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej domagał się tego stanowiska dla siebie. Spór załagodziło dopiero wystąpienie Stanisława Małachowskiego. Ibid
[28] AGAD Arch. Gł. Księstwo Warszawskie 338
[29] Op. cit. pkt. 23
[30] Op. cit. pkt. 2
[31] J. D. Larrey – Memoires „Tallandier” Paris 2004
[32] Op. cit. pkt.7
[33] Ibid
[34] „Gazeta Warszawska” Nr.49 z dn. 18. VI. 1808 r.
[35] Akta Rady Stanu Księstwa Warszawskiego Sekc. V Nr. 13 – 15 vol.293
[36] Op. cit. pkt. 2
[37] Ibid
[38] A. Magier – Estetyka miasta stołecznego Warszawy „Ossolineum” Wrocław 1963
[39] „Gazeta Korrespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” Nr. 24 25. III. 1809
[40] C. Godebski – Wiersz do Legiów polskich Warszawa 1805
[41] G. Zych – Raszyn 1809MON Warszawa 1969
[42] W. Fiszerowa – Dzieje moje własne i osób postronnych:wiązanka spraw ważnych ciekawych i błahych „Świat Książki” 1998
[43] Konwencja w: „Gazeta Korrespondenta Kraiowego i Zagranicznego” Nr. 32 22.IV 1809
[44] Op. cit. pkt.2
[45] Lekarze i chirurdzy wojskowi podzieleni byli na trzy, zaś farmaceuci na dwie klasy. B. Gembarzewski – Wojsko polskie 1807 – 1814 „Kurpisz” Poznań - reprint
[46] Op. cit. pkt. 23
[47] Op. cit. pkt. 2
[48] Op. cit. pkt 23
[49] Z. Lech – Karol Eichler „Bieg życia móy” Nieznany pamiętnik farmaceuty Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego” w; „Archiwum Historii Medycyny” 1978, T. XLI Nr. 1
[50] Ibid
[51] J. Willaume – Służba zdrowia Armji Księstwa Warszawskiego w przededniu kampanji 1812 r. Warszawa „Drukarnia Wzorowa” 1926
[52] Op. cit. pkt. 2
[53] Tekst oryginału nie zachował się i istnieje tylko sprawozdanie. AGAD Akta Towarzystwa Król. Przyjaciół Nauk T. 28, k. 34
[54] „Urządzenie Szpitalów dla Woysk Xsięstwa Warszawskiego” w drukarni „Gazety Warszawskiej” Warszawa 1809
[55] M. Bergonzoni, L. Lafontaine, B. Guidet – Przepisy lekarstw dla szpitalów woyska polskiego w Warszawie 1810
[56] Ibid
[57] AGAD Królewskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Warszawie Oddz. III/17 Nr.65
[58] Op. cit. pkt. 54
[59] Ibid
[60] Op. cit. pkt. 55
[61] Op. cit. pkt. 57
[62] AGAD Arch. Gł. Księstwo Warszawskie Nr. 1489
[63] L. Zembrzuski – Złota Księga korpusu sanitarnego polskiego Warszawa
[64] J. Bieliński – Stan nauk lekarskich za czasów Akademii Medyko-Chirurgicznej Wileńskiej Warszawa 1889
[65] Pamiętnik r. 1830/31 i księga pamiętnikowa (1787 – 1831) Pułkownika Franciszka Salezego Gawrońskiego wydał Jan Czubek Kraków 1916
[66] J. Jaszowski – Pamiętniki dowódcy rakietników konnych IW PAX Warszawa 1968 s.67
[67] „Gazeta Korrespondenta Kraiowego i Zagranicznego”
[68] Op. cit. pkt.65
[69] Ibid
[70] Op. cit. pkt. 2
[71] Op. cit. pkt. 65
[72] Op. cit. pkt. 2
[73] Ibid