Gwardie Narodowe
Dzisiejsze przysposobienie wojskowe ma w dziejach organzacyj wojskowych poprzedników w milicjach miejskich. Zorganizo-wanie wojskowe tych formacyj miejskich przeprowadzono we Francji w 1789 r. podczas Wielkiej Rewolucji. Gwardja narodowa francuska w czasach, gdy krajowi wojny domowa i koalicyjna wielkiem zagrażały niebezpieczeństwem, odegrała rolę poważną, zasilając wyborem swego składu pułki: regularne, oraz pełniąc służbę garnizonową i policyjną wewnątrz kraju.
Podobne funkcje w Polsce pełniły milicje miejskie w ostatnich latach Rzeczypospolitej, podczas Sejmu Wielkiego i podczas oblężenia Warszawy przez Prusaków w 1794 roku, kiedy ją piersią własną osłaniały. Ostatni rozbiór położył kres tym formacjom. Odżyły one, gdy wojsko Napoleona stanęło nad Wisłą. Poznań pierwszy rozpoczął się zbroić w myśl odezw Dąbrowskiego. Warszawa, później opuszczona przez, Prusaków, na krótko oddana została w ręce milicji obywatelskiej, której dowódcą od 14 listopada 1806 r. gubernator pruski Köhler mianował, przebywającego w stolicy, generała dywizji dawnego wojska polskiego, Józefa ks. Poniatowskiego. Milicja warszawska, utworzona w celu zabezpieczenia spokoju i porządku w mieście, stała się zaczątkiem późniejszej gwardji narodowej, jaką zreorganizowano później wedle wzorów francuskich, podobnie, jak wedle tychże wzorów zaprowadzono administrację cywilną i wojskową.
JANUSZ STASZEWSKI, GWARDJE NARODOWE W CZASACH KSIĘSTWA WARSZAWSKIEGO
Pamiętniki Ludwika Sczanieckiego
Ludwik Paweł Sczaniecki urodził się dnia 30go Października 1789 roku z Józefa Podkomorzego i Jadwigi z Wyganowskich Sczanieckich we wsi rodziców dziedzicznej Boguszynie pod Nowem Miastem nad Wartą. Matka jego kobieta bogobojna, szlachetna, Polka wzorowa, — ojciec, gorliwy obywatel, zasłużony ojczyźnie, sędzia ziemski, później za Księstwa Warszawskiego sędzia trybunału kryminalnego w Poznaniu, tylko dobrymi przewodnikami mogli być dzieciom. Mały Ludwik mając tak piękny przykład ciągle przed oczyma, od dzieciństwa już pokochał ziemię swoją i dla niej tylko żyć się uczył. Znane jest po części życie jego pełne poświęcenia, lecz mało kto wie że jeszcze maleńkiem dzieckiem będąc, zapragnął walczyć o niepodległość ojczyzny.
Niepodobna mi rysu tego, na pozór drobnego, opuścić. Wiadomo że w roku 1794 obywatele Wielkiej Polski, chcąc poprzeć powstanie Kościuszki, podnieśli także broń przeciw Prusakom. W Międzychodzie pod Dolskiem, także wsi dziedzicznej rodziców naszego Ludwika zebrali się Polacy, aby uderzyć na Kościan przez Prusaków obsadzony i oswobodzić kraj od okrutnego pułkownika Sekulego. Podkomorzy Józef Sczaniecki przewodniczył temu oddziałowi; wprzódy atoli wysłał żonę z małym synem do Śremu, gdzie mury klasztoru panien Franciszkanek bezpieczniejsze aniżeli wieś opuszczonej od męża w razie niebezpieczeństwa, dawały schronienie. Pięcioletni chłopczyk już czuć umiał że ojciec jego idzie walczyć z nieprzyjaciółmi Polski, a gdy się w Śremie odezwał głos bębnów maszerujących przez miasto powstańców, umiał oszukać czujność matki i wykraść się z klasztoru, podbiegł do siedzącego na koniu ojca i z płaczem prosił, aby mógł z nim dzielić trudy wyprawy. Ledwie surowy rozkaz ojca, płacz matki i silne ramie służącego budzący się zapał chłopięcia powstrzymać zdołały.
Złota Pszczoła
Jury konkursu "Złota Pszczoła" na Najlepszą Napoleońską Książkę roku 2023 ogłasza, że zwycięzcą tegorocznej edycji został wolumin:
"Wojny napoleońskie. Historia globalna." Tom I i II
autorstwa Alexandra Mikaberidze, która ukazała się nakładem Wydawnictwa REBIS
Seweryn Fredro pod Peterswalde
Juliusz Kossak wysnuł z kroniki rodzinnej Fredrów szereg obrazów – pisał w swoich „Portretach i sylwetkach dziewiętnastego stulecia” Ludwik Dębicki – Obok rycerzy w zbrojach idących na różne potrzeby Rzeczypospolitej dla odparcia pohańców – dalszą serię stanowić mogą czyny rycerskie z dwóch ostatnich pokoleń. W obozach napoleońskich widzimy trzech starszych braci, w powstaniu listopadowym dwóch młodszych…
Cykl obrazów „Dzieje rodziny Fredrów” stworzył Kossak na początku lat 80-tych XIX stulecia. Wkrótce na salonach Krakowa i Warszawy o nowych akwarelach zrobiło się głośno, a rówieśnik nestora rodu Kossaków Władysław Zawadzki, słynny galicyjski historyk i publicysta, wypisywał peany na cześć mistrza: Cóż więcej powiedzieć o tym przepysznym cyklu obrazów, w których nie wiedzieć, co więcej podziwiać, czy bogactwo fantazji w ugrupowaniu i układzie kompozycji, czy nieskazitelną doskonałość rysunku w oddaniu ludzi, koni i najdrobniejszych szczegółów, jak najwierniej wystudiowanych, czy rozkoszować się życiem, z każdej sceny wionącem, przepychem kolorytu, doskonale zawsze dobranym, uroczo wrażenie każdej sceny podnoszącym. Tyle tu wszędzie życia, ruchu, powietrza, perspektywy, iż śmiało powiedzieć da się że Kossak sam siebie tutaj przewyższył i że obrazy te zaliczyć należy do jego arcydzieł.
Zobacz też: Seweryn Fredro (1785–1845)
„Moskwa, Moskwa!"
Kolejna bitwa? - „spoglądaliśmy na ogromne miasto" - „ani jeden komin w nim nie dymił" - rozmowy z nieprzyjacielem - misja von Muraldta - „wszystkie ulice były puste" - bohaterowie-amatorzy - „nigdy nie widziałem go tak przygnębionego" - „zamierałem z przerażenia" - „car nie zawrze pokoju" - Murat przechodzi przez Moskwę - „spokojnie pływały sobie łabędzie" - dwa obiady - „Pali się!"
Nie wiedząc co się dzieje na jego prawym skrzydle, lecz będąc pewien, że w końcu musi się przecież znaleźć na podejściach do Moskwy, 14 września, książę Eugeniusz:
„wspiął się na wzgórze po naszej prawej i przez dłuższą chwilę próbował stwierdzić, czy da się już dostrzec miasto Moskwę. Widok na nią zasłaniało nam jeszcze kilka wzgórz, a wszystko co dostrzegliśmy, to jedynie kłęby kurzu, które, układając sie równolegle do naszej trasy, wskazywały na drogę, jaką maszerowała Wielka Armia. Z odgłosu kilku jedynie strzałów armatnich, oddawanych gdzieś daleko i w dużych odstępach czasu, wywnioskowaliśmy, że nasze oddziały zbliżały się do Moskwy nie napotykając większego oporu".