Nasza księgarnia

Słynne pułki - Pułk 3-ci Piechoty Księstwa Warszawskiego

Posted in Armia polska

Włodzimierz Gurba et al.

Krzysztof Polak – biogramy i wizualizacje mundurowe

Mariusz Promis – redakcja

 

Niniejsza praca jest wspomnieniem oficerów, podoficerów i żołnierzy 3. pułku piechoty Księstwa Warszawskiego i hołdem im składanym w 10-lecie utworzenia Grupy Rekonstrukcji Historycznej tego pułku[1].

 

 

Pułk 3-ci Piechoty Księstwa Warszawskiego.

Zarys dziejów.

 

„Pasmo gór niewysokie od rodaków dzieli,

A przeyść nie mogą tak ich wrogowie ścisnęli,

Z równin ich zaskoczyły Dońców hufce chyże,

Z dolin uparte iegry, z gór śmierć niosą spiże,

Walczą ściśnieni męże, w środku orzeł leci,

Z znanym wrogom napisem „Polaków półk trzeci”[2].

 

Wstęp.

 

Rozwój ruchu rekonstrukcji historycznej od początku obecnego wieku zadziałał jak snop iskier na panewkę w temacie kultury materialnej Wojska Polskiego epoki napoleońskiej. Wystrzeliło mnóstwo wybitnych analiz dotyczących barwy i broni, wyposażenia, regulaminów, musztry i organizacji. Pasjonujące są opracowania i dysputy na forach internetowych poświęcone przykładowo kształtowi rabatu, liczbie guzików przy mundurze, miejscu naszycia galonu, czy sylwetce orła na czapce. Kolejne interpretacje i reinterpretacje dostępnych źródeł pozwalają z dużą dozą prawdopodobieństwa opisać „jak żołnierz wyglądał”, co jest oczywiście fundamentalną kwestią, jeżeli zamierza się tego żołnierza rekonstruować. Wydaje się, że bez ujawnienia na światło dzienne nowych, nieznanych dotychczas artefaktów, rycin lub ilustracji trudno będzie naszą wiedzę w zakresie barwy i broni pogłębić. Hekatomba archiwalna i muzealna II wojny światowej jest barierą nieusuwalną.

Nadal stosunkowo mało wiemy o poszczególnych pułkach piechoty Księstwa Warszawskiego, o ich formowaniu, organizacji, problemach wewnętrznych, dezercjach, rekrutacji, szkoleniu, szczegółowych losach podczas kampanii i wszystkiego tego co składa się na esprit de corps. Rozwój ruchu rekonstrukcji historycznej nie był jak dotąd iskrą do pogłębionych badań nad historią regimentów piechoty. W tej dziedzinie możnaby rzec, że ledwie jest podsypane na panewkę. O pułkach piechoty w literaturze pisze się w zasadzie tylko opisując poszczególne kampanie. Są to zazwyczaj rozproszone w historiografii i memuarach bitewne epizody, ciekawostki, dykteryjki. Nie powstała – jak dotychczas – „historia regimentalna” poświęcona konkretnemu pułkowi piechoty Księstwa Warszawskiego. Charakter monograficzny ma jedynie praca J. Dudzińskiego o 13. pp[3]. Zauważyć też trzeba dzieło P. Czerepaka zajmujące się dziejami 10. pp[4]. Zagadnienia infanteryjne zostały najszerzej opisane w fundamentalnym, dwutomowym dziele R. Morawskiego i A. Paczuskiego Wojsko Księstwa Warszawskiego, Piechota, Gwardie Narodowe, Weterani oraz bardziej syntetycznie przez W. Gembarzewskiego w opracowaniu Wojsko Polskie 1807-1814. Księstwo Warszawskie. Są to jednak prace przekrojowe. Pierwsza z nich koncentruje się na aspektach organizacyjnych i mundurowych wszystkich pułków, a dzieje piechoty przedstawia raczej ujęciu popularnonaukowym. Druga dość syntetycznie opisuje dzieje poszczególnych pułków, zajmując się bardziej ich organizacją. Swoje monograficzne opracowania ma już kilka pułków jazdy i zdecydowana większość jednostek polskich w służbie francuskiej. Straty wojenne w zasobach archiwalnych, szczególnie zniszczenie ksiąg kontroli pułkowych, nie pozwolą na szczegółową analizę aspektów personalnych oddziałów. Jednak nadal istnieją rozproszone źródła, np. papiery pułkowe i listy w archiwach rodowych oficerów, pozwalające badać dzieje regimentów jazdy Księstwa Warszawskiego[5]. To zwiększa nadzieję na możliwość badań dotyczących poszczególnych pułków piechoty.

Niniejsza praca jest próbą zebrania w spójną całość informacji i danych dotyczących pułku 3. Piechoty Księstwa Warszawskiego rozproszonych po wielu pracach, relacjach, pamiętnikach dotyczących Armii Księstwa Warszawskiego. Na wstępie należy zastrzec, że niniejsza praca nie była poprzedzona własnymi badaniami archiwalnymi. Nie ma w tekście nowych informacji ponadto, co jest już podawane w literaturze. Można mieć nadzieję, że ta praca stanie w przyszłości przyczynkiem do pogłębionych badań i analiz historycznych oraz archiwalnych. Trzeba się liczyć z tym, że rzetelna krytyka źródłowa zmodyfikuje niektóre dane i informacje podawane powszechnie w literaturze i przejęte w niniejszej pracy. Taka krytyka z pewnością uszczegółowi i rozwinie naszą wiedzę o tym oddziale, a może zaowocuje w przyszłości „historią regimentalną” z prawdziwego zdarzenia.

Historia 3. pułku piechoty bardzo dobrze ilustruje losy Wojska Polskiego z lat 1806-1814, a przynajmniej tej jego części, która pozostawała stale pod komendą księcia Józefa Poniatowskiego. Nie miała „Trójka" tak częstych okazji do walki, jak słynny pułk 1. czy „faworytny" pułk 2. „Trójkę” ominęła dramatyczna lecz barwna wyprawa za Pireneje. Tak jak w innych regimentach, w dziejach 3. pp zdarzały się momenty mniej chwalebne, jak zmieszanie szyku na manewrach, czy problemy z dyscypliną. Ale tam, gdzie stawał do boju, choćby w Sandomierzu, pod Borodino, Tarutino, w Modlinie czy nad Omulwią, pułk 3. z powodzeniem wykonywał odpowiedzialne i trudne zadania. Dowodzi to dużego zaufania jakie pokładano w wybitnych dowódcach oraz w żołnierzach pułku. 3. pp odbywa cztery kampanie: wiosenną 1807r., wojnę 1809, kampanię 1812 oraz kampanię 1813 (obrona Modlina oraz jesienna kampania saska). Regiment uczciwie zapracował na opinię jednego z najwaleczniejszych w całym Wojsku Polskim.Dość powiedzieć, że pierwsze nadanie Krzyża Virtuti Militari w 1808 roku objęło trzech jego żołnierzy a każdy dowódca tego oddziału był raniony w walce (płk Żółtowski w obronie Sandomierza, płk Blumer pod Stachowem, płk Zakrzewski pod Smoleńskiem i umiera z ran). Karta bojowa 3. pp w zasadzie nie notuje indywidualnej porażki, opuszczenia pozycji, załamania formacji. Pułk zdał egzamin w zadaniach defensywnych: aktywna, nocna, obrona Sandomierza, ciężka blokada w Modlinie, odwrót w czworobokach pod Tarutino, jak i w zadaniach ofensywnych: „oczyszczenie” (w szyku rozproszonym) z rosyjskich jegrów i grenadierów przedpola Uticy pod Borodino, szturm Smoleńska. W sytuacji bez wyjścia (Lipsk-Markkleeberg) oddział 3. pp zamiast iść do niewoli – „legł pokotem”. Mimo, to na tle spuścizny literackiej epoki napoleońskiej oraz późniejszych opracowań pułk 3. wydaje się jakby nieco zapomnianym, niedocenionym (za wyjątkiem chwalebnego wyczynu w bitwie pod Tarutino), być może dlatego, że żaden z jego wiodących oficerów nie pozostawił po sobie wspomnień lub pamiętników takich jak np. A. Białkowski o pułku 12., czy H. Brandt o Legii Nadwiślańskiej. A przecież ten regiment uosabia w swej historii wszystkie zalety i wady ówczesnego Wojska Polskiego.

Oczywistym jest, że bataliony 3. pułku zwykle miały obok siebie w walce, marszu lub oblężeniu inne jednostki polskiej piechoty lub kawalerii. Niniejsza praca nie ma jednak ambicji opowiadania dziejów całej Armii Księstwa Warszawskiego. Dla uproszczenia tekstu skoncentrowano się więc tylko na tych fragmentach historii, które wprost wskazują na udział 3. pp. Dlatego też, pominięcie w tekście nazw pozostałych jednostek polskich, francuskich lub innych oddziałów sojuszniczych nie wynika z chęci pomniejszenia ich udziału w zadaniach, które realizowały wspólnie z „Trójką”, ani nie ma intencji sztucznej gloryfikacji 3. pp ponadto, czym sobie pułk realnie zasłużył.

W tekście pułk 3. piechoty Księstwa Warszawskiego zwany będzie „3. pp” lub po prostu „pułkiem”.

I. Formowanie (listopad 1806-luty 1807).

 

W dniu 14 listopada 1806r. gen. Henryk Dąbrowski wydał Rozkaz generalny do bywszego wojska polskiego. Tego samego dnia wysłał Napoleonowi projekt organizacji polskich sił zbrojnych. Według tego projektu mobilizacja objęła cały zabór pruski, w tym departament warszawski[6]. Departament warszawski miał dostarczyć dwa pułki piesze, o numerach 9 i 10. Pierwsze oddziały z tego departamentu zaczęły się formować w Łęczycy, zaraz po wyzwoleniu jej przez powstańców. Tamtejszy komendant twierdzy Perrin z rozkazu marszałka Davout miał zorganizować i poruszyć Polaków[7]. Początkowo organizacją wojska w Łęczycy zajmował się artylerzysta ppłk Antoni Górski, który raportował, że jest tam dość ludzi poczciwych i ochotę mających i można tam w ciągu miesiąca zebrać tysiąc poborowych[8]. W dniu 1 grudnia były już uformowane 4 kompanie, w tym 3 kompanie zostały uzbrojone w broń nadesłaną przez Dąbrowskiego z Poznania. O ochotnikach łęczyckich Davout pisze Większa część żołnierzy jest już umundurowana (…). Ludzie są ćwiczeni dwa razy dziennie i w krótkim czasie widać ich dobre chęci[9]. Po konflikcie z dowódcami powstańczymi, 9 grudnia 1806r. ppłk Górski przeniósł się do komendantury Częstochowy. Na szefa zalążków pułku Dąbrowski wyznaczył generała ziemskiego województwa łęczyckiego z czasów Insurekcji Kościuszkowskiej, posła na Sejm Czteroletni, Feliksa Kretkowskiego z pobliskiego Grabowa. Kretkowski, w randze generała brygady, formował pułk, w dużym stopniu z własnych funduszów, z rekrutów z powiatów brzezińskiego, gostyńskiego, łęczyckiego, orłowskiego oraz z Łęczycy i Łowicza[10]. Szkoleniem żołnierzy od połowy grudnia zajął się mjr Wincenty Podczaski. Tenże raportował 19 grudnia, że zorganizowanych i umundurowanych jest już 6 kompanii, a 2 kolejne się formują. Podczaski pisał Żołnierz iuż robi musztrę bez broni – bo tey wcale nie ma osobliwie tutay, gdzie by mnie była bardzo potrzebna dla służby garnizonu, którą dotąd z kijami kantoniści robią. A lubo bez broni żołnierz tylko polski broni bezpieczeństwa magazynów, poczty, miasta i okolic od gwałtów i rabunków wielkiego przechodu woyska[11].W dniu 19 grudnia Dąbrowski mianował na organizatora pułku „łęczyckiego” dawnego legionistę i jednego z bardziej doświadczonych dowódców polskiej piechoty tego okresu, ppłk Edwarda Żółtowskiego. Prot Lelewel pisał o nim: Doskonały patriota (…) stopniami, zasługą doszedł do tego stopnia, szlachetny, dumny z położenia swego, ale przy tym kolega[12]. Stan 9. pp w dniu 1 stycznia 1807r. wynosił 27 oficerów i 1054 żołnierzy. W dniu 3 stycznia 1807r. pięć kompanii piechoty Polskiey z nowego powstania zebranych w Łęczycy złożyło przysięgę w obecności swoich dowódców i bardzo wielu zgromadzonych szanownych obywateli i mieszkańców tamteyszych[13].

Cesarz w rozkazie z dnia 2 stycznia 1807r. życzył sobie aby 9. i 10. pp zakończyły swoją organizację w Warszawie i były w stanie gotowości do przyjęcia bez zwłoki nowej lokalizacji[14]. Według raportu Żółtowskiego Ogółem pułk ma 18 sztabu, 46 oficerów, 89 unteroficerów, 7 doboszy, 1221 kaprali i żołnierzy – całość 1363 [15],  I batalion, który liczył 28 oficerów i 782 żołnierzy był rozłożony w Łęczycy, Łowiczu i Skierniewicach, a batalion II mający 18 oficerów i 581 żołnierzy stacjonował w Kutnie, Strykowie i Głownie. W dniu 15 stycznia 1807r. pułk liczył już 1642 ludzi[16].

Przygotowując się do realizacji rozkazu Cesarza o przemieszczeniu pułku do Warszawy, w dniu 25 stycznia, gen. Fiszer dokonał jego lustracji, na mocy rozkazu ks. Józefa Poniatowskiego, będącego już wówczas dyrektorem Departamentu Wojny. Opisując rozłożenie, stan liczebny, wartość bojową i wygląd zewnętrzny, nie opuścił gen. Fiszer umundurowania. Oto jego relacja Fiszera w tej kwestii: (…) a co do ubioru, ten znajduję różnego gatunku. Mundury przez komisje ziemiańskie przystawione są złym krojem i w różnym, jaśniejszym lub ciemniejszym kolorze, z guzikami żółtemi i białemi, a takich jest podług podanej mi specyfikacji 620. Drugie, zrobione za kontraktem od rady gospodarczej i (pod dozorem) płk. Żółtowskiego, są dobrym krojem, z dobrego sukna i we wszystkiem dogodne, a takowych znajduje się 650. Mundur ten składa się z kurtki granatowej z zielonemi wyłogami, guzikami białemi z numerem 9, z lejbiku białego z rękawami, z spodni granatowych długich, z dżinów, a w części z trzewików, z halsztucha czerwonego z białym strefłikiem, z kaszkietu okrągłego z filcu, mającego u góry obwódkę mosiężną i numer takiż na przodzie, z daszkiem filcowym z przodu i z tyłu z sprzączką mosiężną do ściśnienia i z podpinką skórzaną. Kaszkiety te nie są najładniejsze, osobliwie mosiądz przy białych guzikach źle bardzo odbija, ten jednak płk. Żółtowski chce kazać pobielić[17]. Przyznać trzeba, że mundur, a w szczególności jego kolorystyka prezentuje się dość osobliwie na tle mundurów jakie pułki piechoty otrzymały później i w jakich utrwaliły się w powszechnej świadomości. W tym czasie nie można było jednak marudzić lecz korzystać z sortów jakie zostały w magazynach pruskich oraz opierać się na zdolnościach krawców z Łęczycy i okolic. Co ciekawe, raport Fiszera jest najdokładniejszym – znanym jak dotąd – źródłem dotyczącym umundurowania pułku z któregokolwiek okresu jego istnienia, to jest jednocześnie bardzo ogólny. Wynika to głównie z tego, że Fiszer opisywał rzeczy znane doskonale jemu i księciu Poniatowskiemu, stąd ograniczał się jedynie do podania nazwy jak kurtka, lejbik, nie wdając się w szczegóły. Wizualizacja munduru żołnierza 9. pp w styczniu 1807r. powstała z interpretacji relacji Fiszera znajduje się w Załączniku 2[18].

Spory i niesnaski między legionistami Dąbrowskiego i środowiskiem warszawskim miały też swoje odbicie w sztabie pułku. Dowódca pułku, gen. Kretkowski, w liście do Dąbrowskiego, wyrażał żal z przekazania regimentu pod rozkazy księcia Józefa i prosił o przeniesienie pod komendę Dąbrowskiego. Nic to nie dało. Oba bataliony zostały 7 lutego ściągnięte do Warszawy. Jak donosiła miejscowa prasa: Są one dobrze ubrane i w karabiny opatrzone[19]. Zaraz po przybyciu książę Poniatowski dokonał ich przeglądu na dziedzińcu Pałacu Saskiego. Bataliony czyniły obroty woienne z zadziwiaiącą w tak krótkim czasie zręcznością, a tym samym przynoszącą zachwyt naczelnikom i oficerom onychże, patrzących zaś rodaków napełniają niewymowną radością[20]. Sentyment do Dąbrowskiego jednak nie wygasł. Żółtowski pisał do Dąbrowskiego: Przy mojej małej zdatności regiment ten odebrał pochwałę od Dyrektora Woyny i inszych starszych, lecz zapewne, nie pochlebiając sobie, byłby zrobił większą satysfakcję JW. Generałowi gdyby miał był to szczęście zatrzymać się i zostać w Jego Legii[21]. Pułk już z nowym numerem jako 3. pp Legii Warszawskiej, 15 lutego udał się do Serocka, a potem do Pułtuska. Ostatecznie, w dniu 2 marca, Żółtowski otrzymał dowództwo pułku wraz z awansem na pułkownika[22].

Ten moment można uznać za koniec okresu formowania pułku, który zważywszy na trudne warunki materialne i polityczne przebiegł dość sprawnie. Podkreślić należy dobry materiał ludzki oraz dowódcę o dużym wojskowym doświadczeniu, który trafił do pułku już na samym początku jego istnienia. Początkowy dowódca-fundator, gen. Kretkowski, dość szybko zdał dowództwo doświadczonemu oficerowi. 3. pp miał więcej czasu na formowanie niż jednostki z Dywizji Dąbrowskiego, które szybko zostały rzucone do boju na Pomorzu. Pułk został, jak na ówczesne możliwości, nieźle wyposażony i wyszkolony.

 

II. Nad Omulwią (marzec – czerwiec 1807).

 

W dniu 1 marca został utworzony Korpus Obserwacyjny gen. Zajączka, którego zadaniem była ochrona leży zimowych Wielkiej Armii na pograniczu północnego Mazowsza i Prus Wschodnich oraz wypełnienie luki między korpusami Davouta i Masseny[23]. Oba bataliony 3. pp przeszły do Korpusu Zajączka. Dowódcą całej piechoty Korpusu został gen. Fiszer. Przybywając do tego zgrupowania regiment liczył 1744 ludzi. Trzeba zaznaczyć, że w skład grupy Zajączka wchodził wówczas także I bat. 3. pp z II Legii Kaliskiej (późniejszy 7. pp), co bardzo komplikuje ustalenie, które z wydarzeń nad Omulwią stały się udziałem „Trójki” warszawskiej, a które „Trójki” kaliskiej[24]. Pod względem wartości bojowej pułki Legii Warszawskiej (1 i 3.) stały niewiele wyżej od kaliskich, ale miały lepszą kadrę oficerską[25]. Stan pułku szybko się zmniejszał, z powodu bardzo złego wyżywienia i marnej opieki medycznej oraz oddalenia od lazaretów. Powszechnie panował szkorbut i tyfus. Szczególnie zła sytuacja miała miejsce na przełomie kwietnia i maja[26]. Głód był przyczyną licznych dezercji. W dniu 10 kwietnia na 1656 ludzi, pułk miał aż 612 chorych[27].

Nie było to spokojnie kwaterowanie. W dniu 25 marca Rosjanie korpusu atamana Płatowa, który także miał zadania obserwacyjne i patrolowe, zaatakowali linię polskich posterunków w paru miejscach. Po szybkim rozbiciu polskiej jazdy Kozacy podeszli pod Małgę. Pierwsze uderzenie Rosjanie skierowali na młyn. Tam zażarcie broniła swojej pozycji kompania piechoty. Pułk prawdopodobnie stał wtedy na linii Jazgarzewo-Wichrowiec w odległości ok. 10 km od Małgi. Słysząc odgłosy walki gen. Fiszer poderwał 3. pp i ruszył z udaną odsieczą. Rosjanie zostali powstrzymani także w Kocie i Dębowcu, a następnie odrzuceni na Pasym. Zajączek w rozkazie dziennym z 27 marca pochwalił męstwo i dzielność żołnierzy. Z 3. pp odznaczył się kpt. Eisenbach.

Po tych doświadczeniach Zajączek rozkazał wycofanie z pierwszej linii kawalerii oraz 7 pp. Placówki i posterunki obsadził piechotą 1 i 3 pp. z Legii Warszawskiej oraz 8. pp, pod ogólnym dowództwem gen. Fiszera z kwaterą w Wałach. Polskie oddziały zajmowały niemal wszystkie miejscowości położone pomiędzy Orłowem na lewym skrzydle, aż po młyn w Przeganisku. Posterunki stanęły w Małdze, Dębowcu, Przysowach, Kocie, Babiej Karczmie, Omulwii, Czarnej, Zimnej Wodzie, Koniuszynie i Orłowie[28]. Po raz pierwszy udało się przesłonić cały front Korpusu Zajączka. Do połowy kwietnia nie odnotowano większych starć, co nie oznacza, że na linii panował spokój. Niemal codziennie zdarzały się potyczki mniejszych oddziałów piechoty polskiej z pojawiającymi się patrolami kozackimi. Polskie oddziały wychodziły na patrole, czasem także w poszukiwaniu furażu czy żywności. Wówczas były atakowane przez komendy kozackie. Wiele razy walczyły kompanie wyborcze 3. pp; 2 i 6 kwietnia pod Jedwabnem, 4 kwietnia pod Szucią. Wspomina o tym Fiszer: (…) ponieważ piechota dotąd nie była w akcji, oficerowie nie mieli sposobności dystyngować się, oprócz kpt. Połońskiego, który po kilka razy, już [to] z kompanią woltyżerów i grenadierami, to sam, to wspierając jazdę, dał dowody również swej roztropności jak odwagi[29].

Korpus polski wymagał odpoczynku, wiele pracy wymagało szkolenie oddziałów, wzmocnienie dyscypliny, powstrzymanie licznych dezercji oraz poprawa mocno szwankującego zaopatrzenia.  Po okresie względnego spokoju, dowództwo polskie postanowiło przeprowadzić duży rekonesans w kierunku domniemanych pozycji rosyjskich. Gen. Fiszer w dniu 13 kwietnia na czele brygady piechoty – 2200 ludzi (pewną jest więc obecność 3. pp), 300 kawalerii kaliskiej i krakowskiej, ruszył przez Kot i Jedwabne do Burdąga. Stamtąd przeszedł do Waplewa, gdzie zarządził postój i furażowanie. Nieopodal dostrzeżono oddział ok. 200 Kozaków. Do godz. 16.00 Polacy bez przeszkód czynili rekwizycje, a gdy już zamierzali się wycofać, Kozacy postanowili zaatakować. Fiszer rozkazał kawalerii oraz trzem kompaniom woltyżerów przeprowadzić kontrakcję. Piechota ostrzelała Waplewo, jazda natarła na Kozaków. Jak się okazało nieprzyjacielski oddział wspierał szwadron huzarów. Walka trwała dwie godziny. Potyczka miał w przeważającej mierze kawaleryjski charakter, czego żałowała piechota. Ok. 18.00 Fiszer powrócił na stanowiska. Zajączek w rozkazie dziennym z 15 kwietnia chwalił Fiszera za wykonaną akcję.

Pod koniec kwietnia pojawiły się pogłoski o wzmocnieniu sił rosyjskich przez oddziały Prusaków i przygotowywanym w związku z tym uderzeniu na pozycje polskie. Obawiając się ataku, Zajączek skoncentrował piechotę na niewielkiej przestrzeni: I bat. 1. pp ppłk. Krukowieckiego stał w Małdze, I bat. 3. pp w Dębowcu. Drugie bataliony obu pułków zajmowały Wały. 7 pp rozlokowany był w Przysowie. 8. pp rozłożony w Napiwodzie i Nidzicy stanowił odwód. Jazdę przesunięto do drugiej linii. Pułki stały w Wałach i Janowie, a artyleria zajęła pozycje w Wałach i Nidzicy. Ataku spodziewano się codziennie a obawy potęgowały się, gdy na skutek głodu, braku mundurów, butów, chorób, dezercji stan korpusu zmniejszył się do ok. 600 tys. ludzi. Rosjanie, mając równie niewiele informacji o przeciwniku, co i Polacy, nie wykorzystali kłopotów, z jakimi borykał się Zajączek. W dniach 2-5 maja Fiszer poprowadził kolejny duży wypad w kierunku Pasymia. W składzie znalazły się: II bat. 1. pp, cały 3. pp oraz jazda kaliska i krakowska. Nie stwierdzono poważniejszych sił rosyjskich, zwłaszcza piechoty. Teren patrolowali jedynie Kozacy i huzarzy. W potyczce, jaką stoczono zginął jeden polski żołnierz piechoty, a czterech odniosło rany. Rosjanie stracili 20 Kozaków. Fiszer chwalił: piechota maszerowała z taką przytomnością jak na placu musztry[30]. Niepokój z powodu spodziewanego większego ataku trwał jednak dalej.

Rosjanie zaatakowali 12 maja ok. godz. 4.00. Atak ten był koordynowany z generalnym atakiem głównych sił rosyjskich na Wielką Armię. Pięć kolumn rosyjskich w sile 2000 koni podeszło od strony Szczytna pod polskie pozycje. I bat. 3. pp bronił Dębowca. Na ratunek Krukowieckiemu ciężko walczącemu w okolicach młyna w Przeganisku[31] ruszył stojący w Wałach Fiszer na czele kolumny złożonej z drugich batalionów 1 i 3 pp. Wspólnymi siłami odrzucili Rosjan. Rosjanie stracili wtedy 80 żołnierzy i 3 oficerów, w tym dowódcę jednego z pułków kozackich płk. Andronowa. Straty polskie to 23 zabitych i 16 rannych[32]. To była największa utarczka podczas stacjonowania korpusu nad Omulwią. Młody polski żołnierz walczył bardzo dzielnie i z poświęceniem. Docenił to Zajączek, który wyraził słowa uznania oraz przedstawił do odznaczeń dużą grupę wyróżniających się w walce.

Niewielkie lecz zacięte potyczki nad Omulwią trwały do 14 maja. Polacy utrzymali wszystkie dotychczasowe pozycje. Jednakże na skutek chorób, dezercji, strat w walce stany batalionów skurczyły się do 200-300 żołnierzy. Mając tak przerzedzone szeregi i chcąc jednocześnie uczynić obronę posterunków skuteczną, Fiszer polecił skoncentrować cały 3. pp w Dębowcu, gdzie miał swoją kwaterę. Na początku czerwca Zajączek dokonał inspekcji pułku. Odnotował postępy w wyszkoleniu ale wytknął niedoskonałości postawie pod broniąOficerów pułku stawiał innym oficerom za wzór. Ostatnia potyczka z udziałem korpusu Zajączka miała miejsce 7 czerwca pod Jedwabnem. Potykał się z Rosjanami oddział z 3. pp. Odznaczył się wówczas szef batalionu 3. pp, ppłk Józef Hornowski i gren. Klukaczewski. W związku z przygotowaniami Wielkiej Armii do letniej części kampanii 1807 roku, Korpus Obserwacyjny gen. Zajączka, liczący wówczas zaledwie 3800 ludzi, przemianowano na 3. dywizję w składzie VIII Korpusu marszałka Mortiera. Nadeszły rozkazy opuszczenia pozycji nad Omulwią. W dniu 8 czerwca oddziały przeszły z Napiwody do Dąbrówna, a stamtąd 10 czerwca odeszły do Ostródy. Korpus nie zdążył jednak dotrzeć na kończące kampanię bitwy pod Heilsbergiem (Lidzbarkiem Warmińskim) i Frydlandem.

Wiosną 1807r. nad Omulwią, w skrajnie trudnych warunkach, w zimnie i głodzie, wykuwał się charakter 3. pp. Tam po raz pierwszy zmierzono się z doświadczonym wrogiem. Tam pułk odniósł pierwsze zwycięstwa, zapewne poznał gorycze porażek (nielicznych, bo nie ma o nich żadnych wzmianek), były pierwsze ofiary oraz pochwały i odznaczenia. Ta twarda mazurska szkoła zaprocentowała w przyszłości. Komentarzem niech będzie tu fragment raportu szefa sztabu I Legii, legionisty i weterana Austerlitz, ppłk Franciszka Paszkowskiego: furier Józef Szczepowski z Igo batalionu Regimentu 3go  wykradłszy się z posterunku z 10 zbroynemi żołnierzami, przeprawił się przez rzeczkę [Omulew] i podszedł pod wioskę Szuć dla zdobyczy. Uderzyło na niego 40 kozaków przywołanych od pruskich chłopów, którzy przyłączyli się do nich w dwa razy tak wielkiej liczbie. Chłopstwo otaczało go z jednej strony, a z drugiej strony zabiegali mu kozacy. Nie stracił ten furyer przytomności, cofnął się na kępę i tak dzielnie bronił, że ubiwszy dwóch kozaków i jednego oficera i raniwszy wielu, odpędził ich i bez najmniejszej straty na swój posterunek powrócił. Ukarano go za uczynienie przeciw rozkazowi, ale i znowu nagrodzono ze współtowarzyszami iego za odwagę, bo posuniony został na feldfebla[33].

 

III. Czas szkolenia (czerwiec 1807-kwiecień 1809).

 

W dniu 4 czerwca rozkazem księcia Poniatowskiego następuje zmiana numeracji Legii i pułków. Dotychczasowy 3. pp Legii Warszawskiej zostaje przy starej cyfrze. Zgodnie z przepisem mundurowym z dnia 2 marca 1807r. Legii I przeznaczono wyłogi i lampasy żółte, kołnierze i łapki pąsowe, ozdoby oficerskie (epolety i guziki) były złote[34].

Po zakończeniu wojny do 3. pp zostali włączeni kaliscy strzelcy piesi. Była to kompania formowana w okolicach Kalisza i Częstochowy z samych wolnych ludzi zebranych, dobrze umiejących strzelać[35]. Od grudnia 1806r. strzelcy kaliscy pełnili służbę na granicy śląskiej, chroniąc zajęte tereny przed działaniami pruskich partyzantów. W dniu 10 stycznia 1807r. strzelcy liczyli 18 oficerów i 190 żołnierzy dobrze ubranych i uzbrojonych[36]. Bez wątpienia wcielenie tej małej formacji wzmacniało pułk.

Jesienią 1807r. regiment stacjonował w Pułtusku, Nasielsku i okolicach. Żołnierze byli wykorzystywani do różnych, także niewojskowych, zadań np. eskorty pieniędzy, konwojowania żywności i innych cennych ładunków. W dniu 20 listopada 1807r. pułk miał epizod w roli strażaków, ratując przed szalejącym pożarem Nasielsk[37].

Marszałek Davout pozytywnie oceniał poziom umundurowania i wyszkolenia pułków dawnej Legii Warszawskiej. Po jednym z przeglądów miał powiedzieć: Trzeba być naocznym świadkiem tak spiesznie zebranego wojska, a już mającego zupełnie postać wojskową, aby przekonać o rzetelności historyków, którzy nam odmalowali naród polski od najdawniejszych czasów jako bitny i do rzemiosła wojennego stworzony[38]. Zauważyć należy, że pułk formował się i szkolił nie tylko pod okiem swojego fachowego dowódcy ale także, podczas pobytu nad Omulwią, pod nadzorem gen. Fiszera. Na lepszych nauczycieli rzemiosła infanterii nie można było wówczas trafić. W dniu 28 stycznia 1808r. oficerowie i żołnierze 3. pp byli pierwszymi odznaczonymi z całego wojska, zaraz po marszałku Davout, księciu Poniatowskim oraz gen. Zajączku, przywróconym właśnie orderem Krzyża Virtuti Militari. Otrzymali 7 krzyży kawalerskich, 4 złote i 6 srebrnych. Odznaczeni zostają między innymi płk Edward Żółtowski (krzyżem kawalerskim), kpt. Jan Eisenbach krzyżem złotym oraz sierżant Józef Zdzitowiecki krzyżem srebrnym[39].

W dniu 11 marca pułk 1808r. obejmuje służbę garnizonową w Warszawie i Pradze. Pułk kwaterował w koszarach Ujazdowskich. Warunki były tam fatalne, czego dowodzi obfita korespondencja między Żółtowskim a Paszkowskim, szefem sztabu Legii Warszawskiej. Liczba chorych powiększa się z przyczyny zbyt ciężkiej służby, warty y roboty, bo żołnierz wypoczynku nie ma[40] - pisał płk Żółtowski. W październiku 1808r. Jan Krukowiecki zastąpił na stanowisku majora Wincentego Podczaskiego[41].

 

IV. Wojna z Austrią 1809 (kwiecień – czerwiec).

 

W przededniu wojny, po odliczeniu kadr delegowanych do tworzenia trzecich batalionów, pułk liczył 1927 ludzi[42].

Udział w wojnie pułk rozpoczyna od zadania osłony koncentracji wojsk polskich pod Raszynem. W dniu 12 kwietnia wyrusza z Warszawy pod ogólną komendą gen. Biegańskiego wraz z kompanią artylerii (dwie armaty 6-funtowe i dwa granatniki)[43]. W dniu 15 kwietnia grupa Biegańskiego przesuwa się do Tarczyna w celu ewentualnego wsparcia operującej tam kawalerii Rożnieckiego. Nie są jeszcze wtedy znane plany Austriaków[44]. Później Biegański otrzymuje rozkaz aby wysłać 3. pp do Michałowic na obluzowanie dwóch kompanii grenadierów pułku 8. tam stojących (…). Drugi batalion pułku 3. postawi Pan Generał za Michałowicami, tak, żeby więc i rzeczkę miał przed sobą. Artylerię postawi Pan Generał tak jak generał Pelletier rozrządzi[45]. W bitwie pułk stanowi prawe skrzydło wojsk polsko-saskich stojąc pod Michałowicami, pod dowództwem gen. Biegańskiego. Tą pozycję wzmacniały dwie armaty 6-funtowe i dwa granatniki. Pozycja pod Michałowicami nie została zaatakowana przez Austriaków. Poniatowski, nie znając sił i zamiarów przeciwnika na tym skrzydle, nie zdecydował się też na przesunięcie części pułku bliżej centrum walk. Finalnie pułk nie wszedł w kontakt bojowy w bitwie pod Raszynem, a jedynie szachował grupę piechoty i kawalerii gen. Schaurotha operującą w okolicy Janki-Puchały-Michałowice.

Po bitwie raszyńskiej pułk opuszcza Warszawę w nocy z 21 na 22 kwietnia i odchodzi do Serocka. Następnie pozostaje w odwodzie Naczelnego Wodza stacjonując w Jabłonnej. Na czas wojny zakład pułkowy ulokowano w Płocku[46].

Główne siły pułku, czyli bataliony I i II brały udział w ofensywie galicyjskiej Poniatowskiego. W marszu galicyjskim pod komendą Biegańskiego 3. pp szedł wraz z 2. pp, kwaterą główną i artylerią rezerwową przez Kołbiel, Parysów, Żelechów (9 maja), Kock, Lubartów (11 maja). W dniu 14 maja pułk bierze udział w uroczystej paradzie z okazji wyzwolenia Lublina, entuzjastycznie witany przez mieszkańców[47]. Wśród zapału bojowego i entuzjazmu z sukcesów tej operacji zdarzały się też nagany. Poniatowski ostro utrzymywał dyscyplinę. Trzech oficerów 3. pp pozostałych w Warszawie bez żadnego rozkazu i wiedzy swego pułkownika[48]uznano za dezerterów. Z powodu skargi wniesionej na 3. pp, jakoby zabrał samowolnie 40 owiec, Poniatowski rozkazał komisarzowi wojennemu wstrzymać dystrybucję żywności dla tegoż pułku dopóki W.M. Pan [Żółtowski] nie udowodnisz, że owce właścicielowi oddane zostały lub że ich pułk nie zabrał[49]. O losie rzeczonych owiec źródła milczą.

Dwie kompanie woltyżerów z 3. pp brały udział w forsownym marszu na Zamość (częściowo na wozach) partycypując w zdobyciu tej twierdzy w nocy z 19 na 20 maja[50]. Jedna z kompanii wspinała się po drabinach na bastion nr 3 przy Bramie Lubelskiej. Druga z kompanii wspierała atak na samą Bramę Lubelską. Grupa Pelletiera zdobyła Zamość mając ok.1600 ludzi. Straty wyniosły 15 poległych żołnierzy oraz 2 rannych oficerów i ok. 30 żołnierzy[51]. Te dwie kompanie woltyżerskie czasowo stanowiły część garnizonu Zamościa[52].

W dniu 22 maja główna część pułku przybywa do Rozwadowa[53]. Większość piechoty została skoncentrowana w okolicach Sandomierza. Następnego dnia pułk przybywa do Trześni[54]. Wreszcie główne siły pułku obsadziły, zdobyty właśnie, Sandomierz. Pod ogólną komendą gen. Sokolnickiego, stanowiąc załogę miasta, żołnierze pułku brali udział w budowie i remoncie fortyfikacji. 3. pp, wraz z innymi pułkami, wyszedł na spotkanie austriackiej awangardzie prowadzonej przez gen. Spetha w dniu 4 czerwca. Przeceniwszy swoje siły szybko wrócono pod osłonę murów miasta. Jak raportowano królowi: z prawdziwą przyjemnością było oglądać te kolumny w marszu w szachownicy, pełne spokoju, opanowania, precyzji. Oglądać jak się zatrzymują, przeprowadzają w tył zwrot, rozwijają się, ponownie ustawiają w kolumny i wznawiają marsz oraz jak przeprowadzają wszystkie ruchy, mając za sobą przeciwnika i znosząc jego ogień 16 dział, z których wystrzelono ponad 2 tys. pocisków. Straciliśmy tego dnia około 30 ludzi zabitych i rannych, a ucierpielibyśmy znacznie mniej gdyby nie pomyłka, jaką popełnił pułkownik 3. Pułku piechoty, który z pewnością w wyniku nieporozumienia zamiast wycofać się wraz z linią, nakazał szarżę i rzucił się ze swym pułkiem ponad 200 kroków naprzód, co zmusiło linie do ponownego marszu, aby go wesprzeć i na dłuższy czas naraziło nasze wojska na ostrzał dział nieprzyjaciela, który wówczas zaczął nas ostrzeliwać jeszcze mocniej[55]. Wieczorem 6 czerwca przybył arcyksiążę Ferdynand i Austriacy próbowali zdobyć Sandomierz z marszu atakując południową część miasta. Atak został odparty głównie wysiłkiem 3. pp ze znacznymi stratami wroga. Wzięto 50 jeńców, zaś sami Polacy stracili tylko 9 żołnierzy zabitych i ranionych[56]. Niestety wśród zabitych był szef batalionu ppłk Wawrzyniec Eisenbach, trafiony pierwszą kulą wystrzeloną z karabinu. Był on wyróżniającym się i bardzo obiecującym oficerem, pozostawił po sobie żonę i dzieci (…)[57]. W zaciętych walkach między godziną 17 a 20 udało się tego dnia odrzucić natarcie Austriaków[58]. Wydaje się, że właśnie wtedy I batalion został zaskoczony w czasie kąpieli w rejonie Widełki (odnoga wiślana). Wedle opisu Białkowskiego: szef batalion pułku 3., Kurcyusz, chcąc dogodzić potrzebie swoich żołnierzy, a zarazem być w stanie obrony na wszelki wypadek, zaprowadziwszy swój batalion do tak zwanej Wisełki, czyli odnogi, upatrzył miejsce zakryte od nieprzyjaciela nim rozpuścił batalion do wody. Postawiono broń w kozłach, na której rozkazał rozwiesić lederwerki z tem zastrzeżeniem, że skoro tylko uderzony będzie apel, czyli zbiór aby wojsko jak najspieszniej wodę opuszczało. W tym razie polecił aby nie zajmować się ubieraniem, ale jak najśpieszniej brać na siebie patrontasze i broń w rękę. Po odebraniu takiego polecenia żołnierze udali się do wody, sam tylko dowódca stanął w miejscu, z którego wszystko można było widzieć. Po upływie dobrej godziny widzi unoszący się tuman kurzawy od strony nieprzyjaciela, który w największym pędzie spieszy w ów punkt nad Wisłę, tak że ledwie wojsko zdążyło wziąć lederwerki i broń, już pięć szwadronów huzarów napadło. Kiedy spostrzegli, że znaleźli owych sankiulotów, gotowych do obrony, zmieszawszy się szarżę jednak przypuścili. Zostali przyjęci raptownym ogniem ze wspomnianego batalionu, a do tego skierowano na nich ogień armatni z fortyfikacyi sandomierskich, tak że przy znacznej stracie w rannych i zabitych spiesznie odwrót zrobili[59]. Od rannych huzarów dowiedziano się potem, że ten niespodziewany atak na kąpiących się w ukryciu żołnierzy, był wynikiem zdradliwej informacji o miejscowego księdza. Parobek przenoszący wrogowi informacje został rozstrzelany, a ksiądz uciekł do wroga[60].

Pułk bronił Sandomierza w nocnym szturmie z 15 na 16 czerwca na odcinku od Bramy Zawichojskiej (bateria nr 10) do Bramy Lubelskiej obsadzając skarpę miejską, istniejące miejscami fragmenty murów, Collegium Gostomianum i kościół Św. Piotra (bateria nr 12). Na przedpolu Bramy Zawichojskiej, na wzgórzu przy drodze dwie kompanie 3. pp obsadzały baterię nr 9[61]. Pierwsza kolumna austriacka (I batalion Davidovicha, trzy kompanie Straucha i dywizjon huzarów) przedostała się nad Wisłą aż pod kolegium jezuickie i szpital Św. Piotra, w obrębie którego usypano baterię nr 12. Zatrzymały ich tam działa kierowane przez ppłk. Bontempsa i ogień czterech kompanii z 3. pp, które następnie silnym kontruderzeniem zmusiły wroga do odwrotu z dużymi stratami. Najbardziej zacięte walki toczyły się o baterię nr 11 przy bramie Opatowskiej, gdzie było stanowisko dowodzenia gen. Sokolnickiego. Atak trzeciej kolumny austriackiej (III batalion Davidovicha, dwie kompanie Straucha i dywizjon huzarów) początkowo doprowadził do zdobycia baterii nr 6 i 7 (obsadzane przez kompanie z 12. pp). Atak wroga został rozwinięty dzięki zdobyciu klasztoru bernardynek i karczmy naprzeciwko Bramy Opatowskiej. Następnie Austriacy uderzyli na baterię nr 11 przy samej Bramie. Tam atak został wreszcie powstrzymany silnym ogniem karabinowym i działowym. Następnie Sokolnicki polecił artylerii wybić wyłom w klasztorze i ruszyć do kontrataku. Kompania kapitana Józefa Czajkowskiego z 3. pp zdobyła karczmę biorąc 80 jeńców. Już nad ranem kpt. Jordan na czele kompanii grenadyerów i 100 woltyżerów 3-go pułku, rozproszył ich i wziął do niewoli 200 jeńców[62]. W tym kolejnym kontrataku zdobyty został klasztor, odzyskano baterie nr 6 i 7 wraz z znajdującymi się tam jeszcze polskimi działami. Tylko w tym rejonie, najbardziej zaciętych walk, straty Polaków zabitych i wziętych do niewoli to ok. 200 ludzi; Austriacy przyznali się do straty 478 żołnierzy i 16 oficerów[63].

Austriacy z czwartej kolumny (batalion pułku Weidenfelda, trzy kompanie pułku Straucha i pół szwadronu huzarów) próbowali podstępem wejść na pozycje w rejonie Bramy Zawichojskiej, podając się za żołnierzy polskich, ale zostali odparci silnym ogniem karabinowym i armatnim z baterii nr 10. Dwie salwy nie pomogły jednak zatrzymać wroga i doszło do walki na bagnety. Woltyżerowie kpt. Zawadzkiego z 3. pp pomogli uratować sytuację. Piechurów wspierali w walce ułani płk. Dziewanowskiego z 6 pułku jazdy walcząc pieszo lancami. Bateria nr 9 została chwilowo stracona wraz z działem, a jej załoga, która usiłowała się wycofać ledwo uniknęła niewoli z trudem przebijając się do Bramy Opatowskiej. Kontratak 3. pp wyprowadzony od Bramy doprowadził do odzyskania baterii wraz z działem.

Podsumowując nocną obronę Sandomierza, pułk pełnił kluczową rolę w zatrzymaniu trzech z czterech austriackich kolumn, walcząc w najbardziej zagrożonych miejscach i udanie kontratakując celem odzyskania przejściowo utraconych baterii na przedpolu[64]. Podczas obrony Sandomierza ranny został płk. Żółtowski[65]. Realizując postanowienia kapitulacji pułk wraz z całą załogą miasta wycofał się za Pilicę nie podejmując działań zaczepnych.

Regiment był też obecny na innych frontach wojny polsko-austriackiej, a to za sprawą świeżo utworzonego III batalionu.  Po bitwie raszyńskiej, w Modlinie, pośpiesznie sformowano III batalion pułku pod dowództwem mjr Krukowieckiego. Kompanie liczyły tylko ok. 80-100 ludzi. Półtorej kompanii z tego batalionu strzegło Wisły pod Wyszogrodem[66]. W dniu 26 maja do Modlina przybywa gen. Zajączek z zadaniem organizacji prowizorycznej dywizji złożonej ze świeżo sformowanych trzecich batalionów kilku pułków piechoty[67]. Mimo, że III batalion składał się z nieopierzonych rekrutów to szybko wszedł do boju i to boju zwycięskiego. W nocy z 27 na 28 maja Austriacy próbowali przeprawić silny, bo liczący ok. 3 tys. żołnierzy, desant w okolicach podwarszawskiego – wówczas - Żerania. Czuwający na pozycjach batalion Krukowieckiego dostrzegł nieprzyjaciela na rzece; ukrył swych żołnierzy w krzakach i dopuścił statki na bliski strzał karabinowy – w tej chwili właśnie noc się trochę rozjaśniła i żołnierze nasi mogli wziąć Austryaków na cel, kilkuset wystrzelali, wykłuli paruset którzy pomimo tego ognia dobili do brzegu, reszta odpłynęła w największej trwodze napowrót skąd przyszła[68]. Rozmiary klęski Austriaków są zapewne mocno przesadzone ale do niewoli dostał się oficer i aż 147 żołnierzy pułku de Ligne[69]. Trzeba tu zastrzec, że żołnierzami tej jednostki byli galicyjscy Polacy[70], którzy pewnie nie mieli nic przeciwko niewoli u rodaków. Ten sam batalion brał udział w zajęciu, opuszczonej przez wroga Warszawy, co świętowano brzękiem kieliszków, wykrzykami z pod serca, śpiewami z całego gardła na ulicach i szaloną wesołością. Następnie III batalion wszedł w skład ok. 5 tysięcznej dywizji Zajączka, która w szeregu drobnych potyczek posuwała się kierunku Pilicy. Zajączek musiał pokładać spore zaufanie w kadrach batalionu, bo stanowił on awangardę dywizji wraz z 200 kawalerzystami i jednym działem[71]. Batalion Krukowieckiego wyróżnił się rankiem 9 czerwca uderzając na nieprzyjaciela i wypierając go, po półtoragodzinnej walce, z Jedlińska. W walce wśród zabudowań tego miasteczka dwa austriackie dywizjony z regimentu Vukassovicha i szwadron huzarów palatyńskich straciły sporo jeńców[72]. W dniu 19 czerwca batalion polskiego pułku stojąc na szosie do Radomia oraz w samym Jedlińsku osłaniał wycofujące się główne siły Zajączka, które zostały pobite pod Jankowicami. Krukowiecki powstrzymał wtedy oddziały Mohra (ponownie batalion Vukassovicha, szwadron huzarów palatyńskich i półbaterię artylerii konnej) próbujące obejść polskie pozycje na linii rzeki Wsola[73]. Przetrzebiona Dywizja Zajączka wraz z III bat. 3. pp w dniu 14 czerwca przeprawia się przez Wisłę w Puławach[74]. Wypoczywając po trudach walk i marszu w posiadłości Czartoryskich batalion uzupełnił siły rekrutami[75].

Maszerując przez Kazimierz Dolny w dniu 19 czerwca III bat. połączył się z siłami głównymi Poniatowskiego w Pniowie[76]. W dniu 24 czerwca batalion Krukowieckiego zajął przyczółek mostowy w Górze naprzeciwko Puław[77]. W końcowej fazie kampanii woltyżerowie 3. pp z III batalionu, pod gen. Rożnieckim, zajmują Radom i prowadzą rozpoznanie jego okolic opuszczonych już przez wroga[78]. Siły polskie są reorganizowane. Zajączek zostaje dowódcą całej piechoty, a 3 i 8. pp stanowią dywizję piechoty pod komendą gen. Krasińskiego[79].

Główna część pułku wycofująca się w grupie Sokolnickiego po kapitulacji Sandomierza połączyła się najpierw z Dąbrowskim idącym z Wielkopolski, a w dniu 3 lipca wszystkie wojska polskie zebrały się w Zwoleniu[80]. Zapewne wtedy spotkały się pierwszy raz wszystkie trzy bataliony Pułku. Tam miała miejsce kolejna reorganizacja; 3. i 1. pp zaliczono do brygady Krasińskiego w dywizji Zajączka[81]. Przez Osiny, Wąchock, Suchedniów, 8 lipca pułk dociera do obozu pod Kielcami[82]. Przez Jędrzejów 3. pp maszeruje do obozu pod Krakowem i tam kończy zwycięską kampanię[83].

 

V. Lata pokoju (czerwiec 1809 – czerwiec 1812).

 

Tryumfalny powrót do Warszawy zwycięskiego wojska miał miejsce 18 listopada 1809r.[84]. Pułk pozostaje w dywizji gen. Zajączka i stanął jako garnizon w Lublinie. Z przeglądu dokonanego przez Fiszera po kampanii galicyjskiej pozostała krytyczna adnotacja na temat wyszkolenia: 3 pp ani w oficerach ani w kompaniach nie masz instrukcji[85]. Wiosną 1810r. pułk wraca do Warszawy. W drugiej połowie 1810r. ponownie przeniesiony do Lublina oraz Opola Lubelskiego i Markuszowa, czasowo oddziały stacjonują także w Kurowie, Końskiej Woli i Józefowie. Zakład pułkowy znajduje się w Częstochowie. Te częste zmiany mają na celu utrzymywanie pułku w gotowości bojowej.

Godna uwagi rzecz stała się 19 marca 1810r. Otóż podczas defilady i przeglądu na urodziny Ministra Wojny w Lublinie, pułk chlubnym uniesiony natchnieniem, jednogłośnie na rzecz Skarbu z zaległego żołdu wspaniałą wykrzyknął ofiarę[86].  Raport z tego wydarzenia posłano do Księcia Józefa, ten posłał wieść w jednym z raportów do króla saskiego i księcia warszawskiego. Fryderyk August zaś przesłał swe ukontentowanie do Warszawy i ogłoszono je rozkazem gen. Fiszera. Czyn pułku wywołał istną lawinę podobnych darów: 11 i 12 pułki jazdy oświadczyły, że choć nie mogą z 3. pp rywalizować sławą wojenną i chwałą, nie są gorsze w służbie Ojczyźnie i także ofiarowały swój roczny żołd. Niestety, nie na wiele się to zdało, bo 1 grudnia 1810r. zaległości w wypłacie żołdu wyniosły 8 miesięcy[87], a to oznacza, że od czasu hojnej deklaracji żołd i tak nie wpływał.

W dniu 1 grudnia 1810r. pułk liczył 2234 ludzi, ale już 1 kwietnia uzupełnił skład do liczby 2462 ludzi. Przy następnej dyslokacji w listopadzie 1811r. sztab pułkowy oraz jeden batalion znalazł się w Rawie, kolejny batalion w Mszczonowie i Białej, a ostatni batalion w Nadarzynie, Piasecznie i Tarczynie. Dnia 11 grudnia 1811r. płk Żółtowski zostaje awansowany na generała i, po prawie 5 latach, zdaje dowództwo pułku. W dniu 27 grudnia 1811r. nowym dowódcą Pułku mianowano płk. Kaliksta Zakrzewskiego przeniesionego z 13. pp.; majorem od 1809r. był Maciej Straszewski[88].

Lata 1810-1812 to dla pułku, tak jak i innych regimentów stacjonujących w Księstwie Warszawskim, okres ciężkiej pracy fizycznej przy fortyfikacji Modlina. Prace trwały, z przerwą, od świtu do zmierzchu. Roboty fortyfikacyjne wyniszczały zdrowie, zużywały mundury[89]. W barakach szerzyły się choroby, niedożywieni żołnierze cierpieli głód, co sprzyjało dezercji. Nie było ani czasu ani sił na niezbędne szkolenie wojskowe. Około 20% stanu pułków trafiało do lazaretów. Wielu nigdy nie odzyskało nadwyrężonego zdrowia i nie dało rady wytrzymać trudów marszu na Rosję[90].

Warto zauważyć, że pułk nie zawsze był wzorcem dla innych. Wiosną 1812r. wzmożono szkolenie żołnierzy. Tuż przed kampanią rosyjską (prawdopodobnie 5 maja 1812r. na Woli) Pułk, wraz z kilku innymi regimentami, m.in. 6. 8. i 12. pp odbył rewię przed królem Hieronimem Bonaparte, mającym wkrótce objąć dowództwo prawego skrzydła Wielkiej Armii wraz z V Korpusem polskim. Po zwykłym objechaniu całej linii i obejrzeniu Hieronim wyjechał przez środek pułku 3. piechoty i z tym rozpoczął manewra. Reszcie wojska rozkazano, aby broń wzięła do nogi i spoczęła w miejscu, aż póki na nią nie przyjdzie kolej. Gdy się to zrobiło, rozkazał król pułkowi 3. zejść w prawo kompaniami, później zamknąć na pół odstępu, a na koniec rozkazał sformować czworościan pułkowy. Zdaje się, że ten manewr był dość łatwy, ale nie wiadomo, dla jakiej przyczyny tak się cały pułk pomieszał, że z owego czworościanu sformowała się masa do żadnego manewru niepodobna. Gdy chciano znowu powrócić do linii, musieli oficerowi prawie pojedynczo żołnierzy wyprowadzać i w linii stawiać, król oświadczył swoje nieukontentowanie ale mniejsza o króla. Kiedy obecna publiczność zobaczyła pułk 3-ci w takim stanie, zaczęła miotać największe obelgi: „Wy próżniaki! Darmozjady! Czego się może Ojczyzna po was spodziewać, kiedy nie macie jeszcze nieprzyjaciela przed sobą, a takeście się pomieszali! Cóż dopiero kiedy wam przyjdzie pod ogniem nieprzyjacielskim działać! To my wszystko łożymy na was, robimy największe wysilenia i ofiary, a wy nam taki wstyd i zawód robicie itd. Jak dalej pisze Białkowski Reszta pułków oczekując swojej kolei drżała z obawy, aby nie zasłużyć sobie od publiczności podobnych wyrzutów, jakie spotkały pułk 3-ci piechoty; zarzutów tych więcej baliśmy się niż nieukontentowania króla. (…) Nie tylko na placu musztry, ale nawet gdy publiczność spotykała pojedynczo oficerów tego pułku po mieście, był przedmiotem krytyki[91]. Cóż, szkoda, że ta publika nie mogła zobaczyć czworoboków kilka miesięcy później, pod Tarutino. Pewnym usprawiedliwieniem dla pułku może być okoliczność, że kazał [Hieronim] robić obroty kompozycyi swojej; te, jak wnosić można, nie bardzo się udały[92].

Pułk wszedł w skład 16. Dywizji gen. Zajączka, w I Brygadzie pod dowództwem gen. Mielżyńskiego razem z 15. pp; II Brygadę stanowił faktycznie jedynie 16. pp, bo drugi regiment tej Brygady – 13. pp operował w okolicach Zamościa. To wraz z pułkami 15. i 16., powstałymi w Galicji po zwycięskiej wojnie 1809r., 3. pp najczęściej stawał do boju w nadchodzącej kampanii. Według raportu z 1 kwietnia 1812r. 3. pp liczył 53 oficerów i 1743 żołnierzy, przy czym 657 ludzi było rozdzielonych pod różnych garnizonach. Detaszowani zostali prawdopodobnie ściągnięci, gdyż 11 maja pod bronią było już 69 oficerów i 2692 żołnierzy, w szpitalach było 216. W dniu 15 czerwca liczył już łącznie 2621 ludzi[93].

 

VI. Kampania moskiewska 1812 (czerwiec – grudzień).

 

Pułk dzieli los całego V Korpusu ciężko znosząc trudy marszu. Pułk bije się 17 sierpnia pod Smoleńskiem, stanowiąc centrum ataku na Przedmieście Nikolskie i Bramę Nikolską, mając na flankach 15. pp i 16. pp. Natarcie przeprowadzono w szyku kolumnowym poprzedzanym rozsypanymi woltyżerami. Spędzono nieprzyjacielskich strzelców z parowu i z przedmieścia Nikolskoje, a pułki szesnastej dywizji wyparowały go nawet z drogi krytej. Lecz na tem musiały zakończyć się ich usiłowania; w murach trzydziesto-stopowych nie było wyłomu, a ogień broni ręcznej nie dozwalał do nich przystępu; artyleria francuska starała się wprawdzie otwory porobić, lecz wszelkie działania przeciwko ośmnasto-stopowym murom były nadaremne. Trzeba było szesnastą dywizję, która mocno ucierpiała, z ognia wyprowadzić ukryć się w parowie i palącem się przedmieściu Nikolskie[94]. Straty V Korpusu pod Smoleńskiem wyniosły według raportów 18 oficerów i ok. 500 żołnierzy zabitych oraz 49 oficerów i 765 żołnierzy rannych. W rzeczywistości należy je podnieść do ok. 2000 poległych i rannych. Pułk tylko w oficerach stracił 2 zabitych i 7 rannych. W tym krwawym szturmie, śmiertelną ranę otrzymał dowódca pułku płk Kalikst Zakrzewski, który zmarł trzy dni później w ambulansie[95]. W dniu 19 sierpnia dowództwo Pułku otrzymał ppłk Ignacy Blumer z 17. pp – człowiek prawy, żołnierz nieustraszony[96]. Pod murami Smoleńska było pierwsze bojowe wystąpienie dużych formacji piechoty Księstwa Warszawskiego pod okiem Cesarza Napoleona. Z aż 87 krzyży Legii Honorowej jakie Napoleon przyznał V Korpusowi za szturm Smoleńska, 8 krzyży przypadło oficerom i żołnierzom 3. pp[97].

Pułk bardzo mocno zaznaczył swój udział w bitwie pod Borodino. Jednak zanim doszło do tej bitwy, w dniu 5 września, 16. Dywizja ok. godziny 15 przypuściła atak od strony Jelni w kierunku reduty Szewardino spychając pułki jegierskie 5. i 50. Literatura wyraźnie wskazuje na udział w tym ataku 16. pp ale zważywszy na rozmiar działań i siły przeciwnika prawdopodobnie w tej akcji brała udział cała 16. Dywizja, więc założyć należy udział także 3. pp. Rosjanie kontratakowali rzucając na Polaków cztery bataliony z 2 Dywizji Kombinowanych batalionów grenadierskich gen. Woroncowa. Wieczorem ok. godz. 21 do ataku ruszyło 14 kompanii woltyżerskich z wszystkich pułków V Korpusu, ponownie założyć więc trzeba że kompanie woltyżerskie z 3. pp także znalazły się w tej formacji. Woltyżerowie zdobyli wzgórze leżące kilkaset metrów na wschód od reduty szewardińskiej. Umożliwiło to otoczenie i odcięcie reduty. Taka groźba poparta ponownym szturmem Francuzów na to umocnienie przechyliła szalę zwycięstwa i Rosjanie zostali wyparci z reduty. Straty V Korpusu w bitwie o redutę Szewardino to 4 oficerów i 164 żołnierzy poległych oraz odpowiednio 21 i 409 rannych[98].

W bitwie pod Borodino 16. Dywizja dowodzona, w zastępstwie rannego pod Smoleńskiem Zajączka, przez gen. Izydora Krasińskiego, otrzymała zadanie przygotowania szturmu na pozycje rosyjskie na prawym skrzydle Wielkiej Armii w okolicach wioski Utica. Bateria 12 polskich dział obsypała kulami rosyjskie pozycje w wiosce, powodując wybuch pożarów. Trzeba było teraz oczyścić z jegrów (20. i 21. regiment pod komendą gen. Szachowskiego) „morze krzaków”[99] porastających przedpole pozycji Rosjan. To zadanie spadło głównie na 3. pp. Przedzierając się przez gęstwinę linia zrywała się, a poszczególne grupy traciły ze sobą kontakt. Zapanowało kompletne zamieszanie. Korzystając z tego grupy Moskali prześlizgiwały się na tyły polskiej linii. Otoczony przez jegrów Blumer zastosował fortel, zebrał wokół siebie kilkudziesięciu żołnierzy, sformował ich i rozkazał iść jak do ataku na bagnety krzycząc z całych sił hurra !, a doboszom bić w bębny. Tyralierzy rosyjscy myśleli, że nowa siła przybywa na pomoc Polakom, gdyż gęstwina lasy nie pozwalała im wiedzieć jak drobna to była garstka żołnierzy i popłoch powstał między nimi; zaczęli się cofać na całej linii[100]. Batalion 3. pp pod dowództwem ppłk Kurcyusza wyparł Rosjan spędzając jegrów na polu i we wsi się broniących. Drugie zaś dwa bataliony tegoż pułku dowodzone przez pułkownika Blumera, przeszedłszy wieś, wypierały Moskali z lasu na prawo i lewo[101]. Główne siły pułku wyparły z lasku na południe i zachód od Uticy dwa regimenty grenadierskie z dyw. Stroganowa (pułk pawłowski i sanktpetersburski). Około godziny 9 wioska była już opanowana, o czym Poniatowski natychmiast raportował Cesarzowi. Rosjanie wycofali się na wzgórze za wsią, ustawiając tam baterię 6 dział pod osłoną grenadierów sanktpetersburskich i jekaterynosławskich. Dywizje 16. i 18. przypuściły atak, który jednak nie był dobrze skoordynowany. Główną przyczyną trudności były gęste zarośla na przedpolu, utrudniające formowanie i rozbijające spójność atakujących kolumn. Z tego powodu większość sił 16. Dywizji działała w rozproszeniu. Dywizja 18. uderzyła z opóźnieniem, gdy atak 16. Dywizji został już odparty.Kolejne natarcie, ok. godz. 11 było już bliższe sukcesu. Wzgórza broniło wtedy „tylko” 10 batalionów grenadierskich i 4 jegierskie, chwilowo najmniejsza siła nieprzyjaciela na tym odcinku frontu. Dywizja 16. oskrzydliła pozycję rosyjską, chwilowo nawet ją opanowując wraz z działami (wyczyn 16. pp). Akurat w tym momencie wojska nieprzyjaciela na tym odcinku wzmocniła brygada Tuczkowa II z rosyjskiej 17. Dywizji (pułki wilmansztradzki i białozierski). Kontratak rosyjski okazał się skuteczny. Stroganow na czele grenadierów sanktpetersburskich i jekaterynosławskich uderzył na prawe skrzydło Polaków (operowała tam 16. Dywizja, a więc i 3. pp). W tym kontrataku zginął dowódca III Korpusu rosyjskiego gen. Tuczkow I. Kolejna próba zdobycia wzgórza przez Polaków także okazała się nieudana. 16. Dywizja została odparta m. in. przez brygadę Tuczkowa II i 2 pułki opołczenia.  Poniatowski wycofał swoje wojska pod Uticę, a 3. pp osłaniał główną pozycję. Do godziny 16 trwały tylko utarczki woltyżerskie[102]. Gdy na głównym odcinku bitwy borodińskiej nastąpiło przesilenie, swoje ostatnie natarcie wyprowadził Korpus Poniatowskiego. 16. Dywizja atakowała od północnej strony wzgórza utickiego ścierając się tam z rosyjską 17. Dywizją i resztkami jegrów Szachowskiego. W tym momencie ostatni wysiłek podjęli też przeciwnicy. Na polu walki pojawił się książę Eugeniusz Wirtemberski z pułkami kremieńczudzkim i mińskim. Ruszyły też do ataku pozostałe siły Rosjan. Kontratak Rosjan został jednak odparty. Około godziny 17 bój zaczął wygasać[103]. Finalnie, cała pozycja w rejonie Uticy została zdobyta. Rosjanie w walkach wycofali się, za wioskę, na linię lasu zasłaniając trakt moskiewski, którym wycofywały się główne siły Kutuzowa. Straty pułku w tej krwawej rozprawie nie są znane ale cały V Korpus stracił tego dnia ok. 1500-1900 ludzi, w tym 57 oficerów (18 poległych, 36 rannych i 3 jeńców). Płk Blumer za walki pod Uticą otrzymał Legię Honorową, jedną z ośmiu dla przyznanych polskiemu korpusowi[104].

Wraz z całym Korpusem Poniatowskiego pułk wchodzi do Moskwy Bramą Kałuską[105]. Regiment nie był bezpośrednim świadkiem pożaru miasta, bo już po dwóch dniach, tj. 16 września Korpus opuszcza bowiem Moskwę i maszeruje drogą tulską za wycofującym się Kutuzowem[106].

W dniu 29 września pułk walczy pod Czirikowem z rosyjską ariergardą - korpusem Miłoradowicza (24 bataliony piechoty, 28 szwadronów jazdy, kilka pułków kozackich i formacje opołczenia)[107]. W tej krwawej bitwie spotkaniowej, toczonej na równinie otoczonej lasami, w deszczu i błocie, V Korpus stracił 27 oficerów i 495 żołnierzy, w tym poległo 3 oficerów i 160 żołnierzy. Największe straty poniósł tam 3. pp tracąc aż 122 ludzi (37 zabitych żołnierzy, 2 rannych oficerów i 83 rannych żołnierzy)[108]. Rosjanie pozostawili na polu bitwy ok. 500 zabitych i 1000 rannych[109]. Niestety, przebieg tej batalii jest znany tylko w zarysie i brakuje informacji na temat szczegółów działania pułku.

W obozie pod Winkowem nad rzeką Czerniszną pułk odtwarza swoją spójność nadwyrężoną walką i trudami marszu. Wracają do szeregów maruderzy. Charakterystyczne dla całego obozu jest też pewne rozprężenie i spadek dyscypliny związane z wyczerpaniem walkami i marszem, bardzo trudnymi warunkami aprowizacyjnymi, niepisanym „zawieszeniem broni” w pobliżu obozu połączonym z bezpośrednimi kontaktami z wrogiem oraz oczekiwaniem na formalny rozejm[110]. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu ta atmosfera udzieliła się 3. pp zważywszy na zajęcie przez tą jednostkę placówki wysuniętej i odizolowanej od obozu. Pułk w dniu 1 października 1812r. liczy 30 oficerów i 701 żołnierzy. Detaszowanych jest 7 oficerów i 206 żołnierzy, w szpitalach przebywa aż 26 oficerów i 904 rannych i chorych żołnierzy. Do niewoli trafiło 2 oficerów i 72 żołnierzy, w areszcie było 65 żołnierzy. Pułk liczył więc 1948 ludzi[111], czyli o 673 ludzi mniej niż 15 czerwca, przed rozpoczęciem kampanii. Połowa pułku była w lazaretach.

Pułk okrył się szczególną chwałą w dniu 18 października w boju pod Tarutino. Regiment stał jako straż przednia w pojedynczych laskach oddzielonych nieco od głównego masywu leśnego, osłaniając centrum obozu polsko-francuskiego[112]. Strażą przednią dowodził płk Blumer mając pod swoją komendą dwa bataliony 3. pp  i batalion 16. pp (w sumie 1350 ludzi), każdy batalion miał jedną 3-funtowa armatę[113]. Jaszowski, jeden ze świadków wydarzeń, pisze: postrzegamy mnogie błyski w stronie nieprzyjaciela i dziwimy się, co te światełka miały znaczyć – a to były strzały karabinowe wystosowane do naszej piechoty, która w trzech gajach w schody (en echelons) rosnących, przodowe stanowisko zajmowała; w najbardziej wysuniętym gaju stał podpułkownik Blumer ze swoim batalionem. Odległość była taka, że choć z gór widzieliśmy błyski wśród ciemności, huku bynajmniej słychać nie było; może też i wiatr w tamtą stronę odnosił. Powoli światełka te zaczęły się do nas przybliżać, aż nareszcie wyraźnie usłyszeliśmy wystrzały karabinowe, a gdy się rozwidniło i działa zagrzmiały; pomyśleliśmy sobie; biada naszym na przodzie będącym[114]. Słysząc od północnego-wschodu odgłosy bitwy ale nie widząc wroga początkowo żołnierze 3. pp pozostali na swojej wysuniętej pozycji w laskach, oczekując na rozwój wydarzeń. Utarczki z Kozakami były codziennością i w tym momencie nie było jeszcze jasne, czy spokój zakłóca kolejny większy podjazd kozacki, czy może rozwija się stanowcza batalia. Sytuacja wyklarowała się dopiero ok. godziny 9, a więc 2 godziny po rozpoczęciu bitwy w dolinie rzeczki Czerniszna, gdy żołnierze 3. pp dostrzegli przechodzącą w pobliżu dużą kolumnę Rosjan. Był to IV Korpus Piechoty (gen. Ostermana –Tołstoja), który skutkiem zgubienia drogi[115] spóźnił się na pozycję wyjściową do ataku. W tym momencie, stojący także w awangardzie, jednak w głównym masywie lasu, batalion 16. pp został odcięty od 3. pp i podjął samodzielną próbę przebijania się do sił głównych[116]. Blumer dał rozkaz otwarcia ognia zaskakując tym Rosjan, niespodziewających się wroga w centrum swojego ugrupowania i do tego tak daleko od pola bitwy. Rosjanie opanowali zamieszanie i odkrywając szczupłość sił polskich atakowali na bagnety pozycję w lasku, co spowodowało, że pułk został z lasku wyparty na równinę[117]. Blumer nie straciwszy ani na chwilę przytomności, gdy się na pole równe dostał, uformował czworoboki, które się wzajemnym ogniem broniły i wytrzymawszy kilka ataków, doszedł nareszcie do Czernicznej, przebył parów główny, w której ta rzeczułka płynie i z niewypowiedzianą radością przyjęty został przez nas. Działa swe nawet ocalił[118]., A tak to widział Jaszowski: Blumera z batalionem mieliśmy wszyscy za straconego, bo jakże inaczej myśleć można było; tymczasem nad wieczorem łączy się z nami, nie dawszy sobie wziąć batalionu ani jednego człowieka żywcem, idąc za nami przez cały dzień w czworoboku otoczonym zgrają moskiewskiego żołnierstwa, która go zabrać usiłowała, przystając tylko niekiedy dla odsunięcia zbyt natarczywych swoim ogniem bliskim, celnie, porządnie, a raczej z oszczędnością utrzymywanym[119]. Widząc pułk powracający z wysuniętej pozycji, który był już uważany za stracony, Poniatowski pchnął do ataku 5 pułk strzelców konnych aby odwrócić uwagę Rosjan i ułatwić końcową fazę odwrotu przez parów rzeki Czernisznej. Manewr się powiódł i regiment dołączył do reszty korpusu witany przez kamratów radosnymi okrzykami[120]. Bennigsen po bitwie raportował Kutuzowowi: niemożliwym było uzyskanie jakichkolwiek informacji o tym, co działo się u księcia Ostermana (…) ponieważ jakaś nieprzyjacielska piechota zajmowała jeszcze końcowy odcinek lasu, który przemierzyliśmy. Kazałem zaatakować piechotę. Jej żołnierze rzucili się z lasu w pobliski wąwóz, a dwie tworzące ją kolumny również znalazły się w odwrocie. Ani jednemu człowiekowi nie udałoby się uciec, gdyby w zasięgu ręki znajdowała się kawaleria[121].

Warto rolę pułku w bitwie pod Tarutino poddać jednak bardziej szczegółowej analizie. Pułk był bądź co bądź awangardą całego ugrupowania wojsk francusko-polskich marszałka Murat, a jak wiadomo przyczyną porażki w tej bitwie było kompletne zaskoczenie, głównie kawalerii francuskiej. Pojawić się musi pytanie o należyte wykonanie przez pułk zadania osłonowego. Faktem jest, że gdyby rosyjski IV Korpus Piechoty uderzający na centrum pozycji polsko-francuskich, a więc w linii stacjonowania pułku, nie zgubił drogi i nie spóźnił się w wykonaniu manewru ofensywnego to z pewnością jeszcze długo przed rozpoczęciem głównej bitwy wpadłby na 3. pp, co być może ostrzegłoby siły główne przed atakiem. Rosyjska linia ataku przez kilka godzin miała potężną lukę, akurat w miejscu stacjonowania pułku. Początkowy atak Rosjan jedynie szeroko omiótł pozycje pułku. Tym zrządzeniem losu, mimo iż był strażą przednią, 3. pp wszedł do boju nieco później, zachowując zimną krew i dzięki temu ratując się z ciężkiej opresji. Obiektywna analiza nasuwa też pytanie, dlaczego straż przednia nie dostrzegła innych rosyjskich korpusów? Mając na względzie ukształtowanie terenu – pułk stał niżej, w laskach porastających jar – oraz lokalizacje masywu leśnego, regiment nie mógł dostrzec korpusów rosyjskich maszerujących przez las kilka kilometrów na wschód od niego. Większe szanse dostrzeżenia zbliżających się Rosjan miał batalion 16. pp[122] stojący w głównym masywie lasu. Warto zaznaczyć, że Rosjanie też nie dostrzegli straży przedniej Blumera i byli zaskoczeni jej obecnością. Jest to zastanawiające także, z tego powodu, że w okresie wcześniejszych dwóch tygodni czujki kozackie dość swobodnie przemieszczały się przed frontem obozu francusko-polskiego z uwagi na atmosferę „zawieszenia broni”. Być może 3. pp zajął placówkę parę dni przed atakiem i nie zdążono wykryć jego pozycji.

Analizując cytowane powyżej wspomnienia Jaszowskiego, należy wziąć pod uwagę, że polska artyleria, w której służył Jaszowski, niedługo przed atakiem Rosjan otrzymała rozkaz udania się w tył o dobre pół mili (…) i uszykowawszy się na rozległych wzgórzach[123]. Jaszowski miał więc nieco szerszą panoramę pola bitwy niż siły główne obozujące w dolinie rzeczki Czerniszna. W zasięgu wzroku z obozu głównego był raczej tylko batalion 16. pp stojący w głównym masywie lasu, bliżej obozu, więc prawdopodobnie walk odwrotowych tego batalionu dotyczy opis Jaszowskiego. 3. pp stał nieco głębiej i dalej, po drugiej stronie wzgórza więc nie mógł być dobrze widziany od strony polskich pozycji. Relacja Jaszowskiego jest też niespójna z chronologią bitwy. Gdyby przebieg wydarzeń był taki jak u Jaszowskiego pod Tarutino nie było by zaskoczenia atakiem wroga. Nie jest też możliwe aby marsz odwrotowy Blumera trwał aż do godzin przedwieczornych; do tego czasu było już właściwie po bitwie i siły polsko-francuskie były w pełnym odwrocie, daleko od rzeczki Czerniszna. Czworoboki Blumera dołączyły do sił głównych nad rzeką prawdopodobnie ok. godz. 12-13.

Marsz dwóch czworoboków piechoty, z których każdy liczył ledwie ok. 350 żołnierzy i mający tylko jedno działo, przez odcinek aż ok. 3-4 km obok wrogiego korpusu piechoty jest wydarzeniem wyjątkowym w wojnach napoleońskich. Warto przypomnieć, że ledwie kilka miesięcy wcześniej pułk zmieszał się na paradzie kompletnie właśnie podczas próby utworzenia czworoboku. W boju ten szyk pułk zastosował mistrzowsko. Czyn ten był przytaczany w podręcznikach wojskowych jako przykład w taktyce piechoty[124].

Udziałem żołnierzy pułku była cała gehenna odwrotu spod Moskwy. Zaraz po przeprawie przez Berezynę, z 16. Dywizji pod bronią było jedynie, albo – zważywszy na okoliczności odwrotu – aż, ok. 300 żołnierzy. W dniu 28 listopada, w bitwie pod Stachowem pułk wraz z „dywizją” atakował po prawej stronie drogi do Stachowa. Gen. Zajączek został ciężko ranny w chwili wydawania rozkazu zajęcia pozycji płk. Blumerowi. Jak pisze adiutant Zajączka mjr J. Krasiński, Zajączek rozkazał opuszczenie drogi mocno ostrzeliwanej z rosyjskiej reduty i zajęcia mniej wystawionej na ogień pozycji w lasach po obu stronach drogi, wtedy postrzegłszy, że batalion jeden pułku Blumera ociągał się iść za dywizją swoją, pobiegł ku niemu rozgniewany, ja [Krasiński] za nim, wtem o kilkanaście kroków od nas pada granat, pęka, mnie całego obsypuje śniegiem i ziemią, a Zajączka o parę kroków przed mną jeden odłam tegoż granatu trafia w nogę i gruchocze ją[125].  Okoliczność wydawania przez Zajączka rozkazu Blumerowi co do zajęcia pozycji i wzmianka, że był tam batalion jeden pułku Blumera dowodzi, że w tym czasie pułk stanowił jednostkę, zapewne szczątkową ale nadal zachowującą spójność bojową. Zaraz po Zajączku ranny został też płk Blumer. Podczas rosyjskiego kontrataku, ranni zostali też kolejno następni dowódcy polskiego „korpusu” Dąbrowski i Kniaziewicz. Czwartym, w ciągu paru godzin, dowódcą sił polskich został gen. Izydor Krasiński[126].

Podsumowując kampanię moskiewską warto zauważyć, że 3. pp w składzie 16. Dywizji Piechoty otrzymywał kluczowe zadania w ramach tej Dywizji: stanowił centrum ataku na smoleńską Bramę Nikolską, pod Borodino zdobywając wioskę Utica opanował pozycję wyjściową do głównego ataku i brał w nim udział, był awangardą pod Tarutino i tam też wyróżnił się szczególnie zimną krwią i wyszkoleniem.

W dniu 1 grudnia 1812r. cała 16. Dywizja liczyła pod bronią 190 żołnierzy[127]. Według rozkazu Poniatowskiego 3. pp zbierał się w Warszawie[128].

 

VII. Kampania 1813 – Lipsk.

 

Pierwszy batalion wszedł w skład garnizonu Modlina, a drugi szczątkowy batalion wraz z siłami głównymi przez Częstochowę dotarł do Krakowa i tam się szkolił i wyposażył[129]. W dniu 12 maja ten batalion wchodzi w skład w piątej, ostatniej kolumny, która pod dowództwem księcia A. Sułkowskiego (200 oficerów i 3906 żołnierzy) opuściła Kraków i przez Czechy dociera do Saksonii. Kolumna dociera do Żytawy w dniu 18 czerwca[130]. Tam II batalion zostaje rozwiązany a jego żołnierze włączeni do pozostałych reorganizowanych w Saksonii pułków piechoty (pozostały 1., 8., 12., 15. i 16. pp w składzie dwóch batalionów po 6 kompanii każdy). Żołnierzy tych odnajdujemy potem w kolejnych bojach kampanii jesiennej 1813 roku. Numer Pułku pozostaje przy I batalionie w Modlinie. W VIII Korpusie nie istniał żaden pułk jednobatalionowy więc II batalion nie mógł zachować swojej odrębności, a dwa pułki o tym samym numerze istnieć nie mogły. Gembarzewski nadmienia jednak, że pułk 3-ci dzielnie walczył pod Wachau i Lipskiem[131].Niestety Gembarzewski nie podał źródła tej informacji.

Łukasiewicz wskazuje, że zachowano jedynie kompanię grenadierską, która trafiła pod dowództwo kapitana Orlińskiego[132]. Być może ta kompania stanowiąc w miarę zwartą i złożoną z wiarusów jednostkę została w całości przypisana do jednego z pułków VIII Korpusu i stąd jest nadal rozpoznawana pod cyfrą macierzystego pułku. Reszta II batalionu, złożona zapewne z rekrutów, która została rozdzielona po innych regimentach. Łukasiewicz opisuje smutny epizod dotyczący udziału tejże kompanii grenadierów w bitwie pod Lipskiem[133]. W pierwszym dniu bitwy, 16 października, 1 pułk strzelców konnych zaatakował wysuniętą pruską baterię na wzgórzu Kellerberg. Strzelcy konni opanowali pruską artylerię, a w części zmusili ją do odwrotu, wzięli też do niewoli ok. 600 Prusaków osłaniających artylerię. Szczególnie ucierpiał wtedy 10 pułk Landwehry, którego batalionowy czworobok został rozniesiony przez polską kawalerię[134]. Zapewne ten sukces wsparła wspomniana kompania grenadierska przejmując opuszczone działa i obsadzając zdobytą pozycję oraz pomagając szaserom w odprowadzeniu jeńców. Niestety, grenadierzy wkrótce znaleźli się na kierunku uderzenia brygady rosyjskich kirasjerów gen. Lewaszowa i legli pokotem na wzgórzu, ginąc prawie w całości[135].

 

                        VIII. Kampania 1813 – Modlin (styczeń – grudzień).

 

W dniu 1 stycznia 1813r. 3. pp liczy 441 ludzi (26 oficerów i 336 żołnierzy pod bronią, 49 w szpitalach)[136]. Dnia 18 stycznia 1813r. nowym majorem w pułku mianowany został Jan Hoffman[137]. W dniu 25 stycznia batalion I z płk. Blumerem w sile 20 oficerów i 826 żołnierzy wyrusza do Modlina.

Twierdzę modlińską początkowo miały obsadzać wydzielone jednostki z austriackiego korpusu Szwarcenberga, korpusu saskiego Reyniera oraz Bawarowie. Wszystkie te oddziały uchylały się od tego obowiązku pozostawiając na początku stycznia twierdzę praktycznie bez obrony. Korpus austriacki wycofywał się zbyt szybko pozostawiając Modlin i Warszawę odsłoniętą wobec zbliżających się Rosjan. W tej sytuacji  Berthier polecił obsadzić twierdzę w dwóch trzecich wojskami Księstwa, a w jednej trzeciej wojskami saskimi. W twierdzy znajdowały się już słabe jednostki francuskie i wurzburskie. Nie było czasu do stracenia więc  Poniatowski polecił obsadzenie twierdzy, przez znajdujący się najbliżej, bo w Warszawie, 3. pp oraz przez 17. pp z Łowicza. Sasi skierowali do twierdzy tylko dwa słabe bataliony. W tej sytuacji Poniatowski rozkazał aby pułki litewskie, które pierwotnie miały udać się do Poznania, także wzmocniły załogę twierdzy[138]. Towarzyszami broni 3. pp był w twierdzy modlińskiej I batalion 17. pp, słabe pułki litewskie 18., 20. i 21., I batalion z 133. francuskiego pułku (Toskańczycy), wurzburski IV batalion z 1. pułku, dwa saskie drugie bataliony (z pułku ks. Fryderyka i Niesenmuechla) oraz pododdziały artylerii i inżynierów. Razem ok. 5500 ludzi pod komendą Holendra, gen. Daendelsa. Batalion 3. pp był faktycznie najbardziej liczebną jednostką w twierdzy. Tylko 18. pp liczył nieco ponad 900 żołnierzy. Bataliony saskie, francuski i wurzburski miały tylko ok. 300 ludzi każdy. Około 40 % stanu osobowego twierdzy stanowiły pułki piechoty litewskiej. Prognozy co do losów Modlina były pesymistyczne. Jedna trzecia załogi nie miała żadnych pomieszczeń w twierdzy i była wystawiona na złą pogodę. Dzieła zewnętrzne nie były ukończone, a liczba dział nie była wystarczająca[139]. W dniu 5 lutego rozpoczęło się oblężenie, a raczej blokada Modlina przez Rosjan.

Rychło okazało się jednak, że głównym wrogiem nie były trzeciorzutowe pułki rosyjskie ale choroby, głód, zimno. Część żołnierzy litewskich nie miała żadnych mundurów, żołnierze nie mieli koszul i butów. Nie wypłacono żołdu. Pomieszczenia twierdzy były zimne i zawilgocone. Brak mięsa był powodem szkorbutu. Złe kwatery, brak odzienia, nieustanna czujność przed nieprzyjacielem i roboty fortyfikacyjne o złej porze roku spowodowały również wiele chorób, dezercji i zgonów[140]. Skłonności do dezercji sprzyjało też to, że wielu rekrutów w pułkach polskich i litewskich pochodziło z północnego Mazowsza. Poza pełnieniem wart i wyczerpujących robót fortyfikacyjnych zajęciem żołnierzy były „wycieczki” po żywność i drewno na opał, pochodzące z rozbieranych okolicznych chałup i baraków pozostałych po robotach fortyfikacyjnych. Utarczek było niewiele. Wisła szeroko rozlana podczas odwilży dodatkowo utrudniała dostęp do twierdzy, co było tym bardziej ważnym, że od strony rzeki jedynym umocnieniem była palisada.

Szczególnie zła sytuacja panowała na wiosnę, dziennie umierało ok. 30 ludzi. Na domiar złego, wiosną spłonęła apteka i szpital, w którym życie straciło wielu rannych i chorych. Jedyna bardziej zacięta próba szturmu miała miejsce w nocy z 7 na 8 czerwca. Rosjanie szturmowali dzieła zewnętrzne pod osłoną artylerii. Odpowiedź artylerii z twierdzy zatrzymała atak i zmusiła do milczenia artylerię rosyjską. We wrześniu Deandels traci nadzieję na odblokowanie twierdzy i coraz mocniej nakłania dowódców pułków do wyrażenia zgody na poddanie twierdzy. Komendant twierdzy zniechęcał do obrony, ukrywając zwycięstwa Napoleona, wyolbrzymiając jego porażki oraz potęgując problemy aprowizacyjne obrońców. Twierdza trzymała się właściwie już tylko dzięki uporowi polskich oficerów i żołnierzy. Twierdzeniu Daendelsa i oficerów niemieckich, że bez mięsa nie da się dalej utrzymać wojska Polacy odpowiedzieli trzydniową „próbą chleba” polegającą na żywieniu bezmięsnym. Zagraniczni oświadczyli, iż na pewno się obejść bez mięsa nie mogą, a za nimi poszli wszyscy oprócz regimentu Blumera i mojego [tj. 18. pp Chodkiewicza – aut.] Odbyliśmy próbę i pomimo [niedostatku mięsa] żadnegośmy zbiega nie mieli[141].

W listopadzie gen. Daendels rozpoczyna negocjacje kapitulacyjne. Po bitwie lipskiej i odejściu Napoleona za Ren nie można było mieć żadnej nadziei na odblokowanie twierdzy. Płk Blumer wymawiając się chorobą unika udziału w naradach sztabu ukierunkowanych na poddanie twierdzy. Umowa kapitulacyjna została podpisana 2 listopada ale niektóre jej artykuły (wymarsz z bronią oraz zgoda na sprzedaż ziarna na potrzeby garnizonu) oczekiwały na akceptację cara. Odmowa akceptacji nadeszła 29 listopada. W dodatkowym rozkazie dziennym z dnia 28 listopada szef sztabu obrony Modlina płk Łubieński wyraził całemu garnizonowi, a szczególnie wojskom polskim, swoje ukontentowanie za ofiarność w wypełnianiu obowiązków, jak również cierpliwość w znoszeniu wszelkiego rodzaju niedostatków[142]. W dniu 1 grudnia ok. 6 rano Daendels opuścił twierdzę, a ok. godz. 10 uczynił to cały pozostały garnizon. Nazajutrz twierdzę zajęli Rosjanie. W dzienniku oblężenia w tym dniu zanotowano: to był koniec twierdzy Modlin, która mogłaby się jeszcze trzymać jakiś czas lub która mogłaby co najmniej uzyskać korzystniejszą bardziej kapitulację[143]. Po 10 miesiącach oblężenia, a raczej blokady w ciężkich warunkach, z pułku pozostała połowa stanu, reszta żołnierzy w większości zmarła z chorób i głodu. Z twierdzy wyszło ogółem 237 oficerów i 2659 żołnierzy. Zmarło lub poległo 1914 ludzi, zdezerterowało 524, do niewoli dostało się 37, 4 zostało rozstrzelanych. Francuscy żołnierze i podoficerowie oraz niektórzy francuscy oficerowie trafili do niewoli. Prasa ówczesna pisała, iż Najjaśniejszy Imperator raczył rozkazać, aby ogłoszono amnestię wszystkim wojskowym polskim i dozwolił każdemu z nich powrócić na łono rodziny[144]. Wbrew temu, część Litwinów wcielono jednak do wojska rosyjskiego[145].

 

                                                           Posłowie

 

W księdze kontroli pułku od dnia 1 listopada 1806r. do dnia 21 czerwca 1813r. jest zapisanych 9281 nazwisk wojskowych wszelkiego stopnia[146]. Księga kontroli prawdopodobnie trafiła wraz z II batalionem do Żytawy i tam została czasowo zamknięta w dniu 21 czerwca 1813r. wraz z rozwiązaniem tego batalionu. Mimo to, pułk istniał jednak do dnia kapitulacji Modlina – 1 grudnia 1813r. A nawet rok później, po powrocie z Francji oraz po kapitulacji Modlina jeszcze ponad 800 oficerów i żołnierzy uważało się za należących do 3. pp. W dniu 14 listopada 1814r. ostatnia kontrola pułkowa wykazywała jeszcze 2 pułkowników, 2 podpułkowników, 19 kapitanów, 21 poruczników, 20 podporuczników, 148 podoficerów i 654 żołnierzy, razem 64 oficerów i 802 żołnierzy i podoficerów[147]. Ta liczba jest wyższa od liczby żołnierzy pozostałych w oddziale po upadku Modlina. Możliwe, że detaszowanie w Żytawie II batalionu miało jedynie czasowy charakter i pomimo przypisania do innych pułków, żołnierze ci nadal uważali się za żołnierzy 3. pp. Mogło być też tak, że w szeregi zgłosili się ozdrowieńcy po kampanii moskiewskiej.

W 1814r. rozpoczyna się reorganizacja Wojska Polskiego pod dowództwem Wielkiego Księcia Konstantego. W oparciu między innymi o szczątki pułku 3. piechoty Księstwa Warszawskiego formowany jest 8. pułk piechoty liniowej Królestwa Polskiego.

 

Załącznik nr 1

 

Dowódcy Pułku 3-go Piechoty Księstwa Warszawskiego

 

Kretkowski Feliks (żył w latach 1752-1822). Dowódca Pułku 3-go w okresie grudzień 1806-1.III.1807r.

Dziedzic miasteczka i majątku Grabów w Łęczyckiem, gdzie pełnił urzędy. Poseł na Sejm Czteroletni i sędzia sejmowy. Planował wniesienie na Sejm prośby do króla o oddanie buławy polnej litewskiej księciu Poniatowskiemu. Kretkowski wypowiadał przeciwko Konstytucji 3 Maja; gdy jednak król decydował się na przystąpienie do Targowicy, przekonywał go, by wyjechał do wojska i nie poddawał się Rosji. Kretkowski brał czynny udział w Powstaniu Kościuszkowskim, być może jako generał ziemiański. W sierpniu 1794r. działał w Kutnowskiem, pozostając w kontakcie z gen. Madalińskim. W 1806r., w odpowiedzi na apel władz wojskowych, zgłosił się do służby w formującej się armii polskiej. W połowie grudnia 1806r. Kretkowski, w randze generała brygady, formował w Łęczycy, w dużym stopniu z własnych funduszów, pułk piechoty z rekrutów z powiatów brzezińskiego, gostyńskiego, łęczyckiego, orłowskiego oraz z Łęczycy i Łowicza. Po oddaniu dowództwa płk. Żółtowskiemu organizował sądownictwo. Rozkazem Murata z grudnia 1806r. mianowany radcą Najwyższej Izby Sprawiedliwości w Warszawie, potem jednak pominięty w funkcjach sądowych. Po długoletnim usunięciu się od spraw publicznych powołany na senatora i kasztelana Królestwa Polskiego. W tym charakterze uczestniczył w obradach sejmów 1818 i 1820r. zajmując się tematami prawniczymi. Zmarł 30 listopada 1822r. w Grabowie (tablica nagrobna na cmentarzu przykościelnym podaje mylny rok zgonu). Uroczysty pogrzeb, który zgromadził setki osób różnego stanu i wyznania z całej okolicy, świadczył o wielkiej popularności. Kretkowski jest pochowany w Grabowie na cmentarzu przykościelnym obok swej pierwszej żony Józefy Krosnowskiej. Grobowiec klasycystyczny (do dziś zachowany)[148].

 

Żółtowski Edward (żył w okresie 19.III.1775-30.I.1842). Dowódca Pułku 3-go w okresie 2.III.1807-11.XII.1811.

 

Do wojska I RP wstępuje w wieku 15 lat, do artylerii. Bierze udział w kampanii 1792r. W Insurekcji dosługuje się stopnia podporucznika artylerii walcząc pod Warszawą i Radoszycami. Od 1797r. w Legionach, szybko awansuje na porucznika artylerii pieszej, zaraz potem na kpt. III batalionu piechoty. W 1806r. zostaje majorem 3. pp (wówczas jeszcze 9. pp). W dniu 2 marca 1807r. zostaje dowódcą pułku, wraz z awansem na pułkownika. Dowodzi pułkiem do 1811r. W 1809r. odznacza się pod Sandomierzem, gdzie zostaje ranny. W dniu 11 grudnia 1811r. awansuje na generała brygady a 3 marca 1812r. obejmuje 1. Brygadę w 17. DP gen. Dąbrowskiego. Z tą dywizją przechodzi cały szlak w kampanii 1812, zatem Borysów, Bobrujsk, Berezynę. Po powrocie do Księstwa miał objąć brygadę w Dywizji Izydora Krasińskiego w Kaliszu, ale wobec choroby generała dowodzi całością zgrupowania. Na czele tych sił dociera do Lipska, gdzie 4 marca 1813r. Dywizję przejmuje Dąbrowski. Wobec niedoleczonych ran Dąbrowski oddaje całą swą piechotę Żółtowskiemu. Na czele tych sił Żółtowski odbywa kampanię niemiecką 1813, aż do Lipska. Tu Żółtowski zostaje ciężko ranny w bok ale unika niewoli i wycofuje się z wojskiem polskim do Francji. Tam otrzymuje Legię Honorową i nominację na francuskiego generała brygady. Pozostaje przy sztabie I Korpusu Wielkiej Armii. W dniu 5 maja 1814r. otrzymuje dymisję z armii francuskiej. Wstępuje do służby w Armii Królestwa Polskiego. W 1826r. otrzymuje awans na generała dywizji i komendę twierdzy w Zamościu. W powstaniu listopadowym organizuje wojska powstańcze na Lubelszczyźnie. Pochowany w powązkowskich katakumbach prawdopodobnie w polu między filarami 29-30. Tekst inskrypcji: Pamięci EDWARDA ŻÓŁTOWSKIEGO, b. jenerała dywizyi b. wojsk polskich. Wstąpił w życie cierpień dnia 19 marca 1775r., zgasł w Bogu dnia 30 stycznia 1842r. Drogi cieniu spoczywaj w pokoju![149]. Umieszczona tam płyta nagrobna została zniszczona w czasie II wojny.

 

Zakrzewski Kalikst (żył w okresie ok. 1776-19.VIII.1812).Dowódca Pułku 3-go w okresie 11.XII.1811-17.VIII.1812.

 

Urodzony w Hłoboczkach. Uczestnik insurekcji kościuszkowskiej. Walczył pod Novi w 1799r., w 1800r. zostaje porucznikiem I batalionu Legii Włoskiej. Następnie porucznik karabinierów gwardii prezydenta Republiki Włoskiej i kapitan I batalionu 1. pułku piechoty polskiej. Zdymisjonowany w 1805r. Od 1806r. służy w wojsku Księstwa Warszawskiego. Podpułkownik 10. pułku piechoty, od 1809r. major 13. pułku piechoty. Od 11 grudnia 1811r. do 17 sierpnia 1812r. dowódca 3. pp. Ciężko ranny pod Smoleńskiem zmarł z ran w trzy dni po bitwie.

 

Blumer Ignacy Aleksander (żył w okresie 31.VII.1773 – 29.XI.1831). Dowódca Pułku 3-go w okresie 19.VIII.1812-IV.1814(?).

 

Należał do starej rodziny szlachty irlandzkiej, jego dziadek, pułkownik angielski, służył w armii rosyjskiej. W służbie od 1791r. w Brygadzie Kawalerii Narodowej Dzierżka, odbywa kampanię 1792r., walczy pod Zieleńcami i Dubienką, następnie z częścią brygady przerywa się przez kordon rosyjski. Bierze udział w insurekcji kościuszkowskiej. Od 1795r. w Legionach Polskich. W 1802r. na San Domingo, gdzie wyróżnia się żelaznym zdrowiem. Po powrocie do Francji służy w II batalionie cudzoziemskim na Korsyce. Od 1807r. w służbie polskiej, początkowo w 5. pp. W 1808r. przeniesiony do 6. pp. W 1807r. odznaczony Virtuti Militari. Walczy w kampanii 1809r. Dnia 21 lipca 1809r. awansowany na grossmajora w nowoutworzonym 17. pp, z którym rusza na Rosję w 1812 r. Po śmierci płk. Zakrzewskiego pod murami Smoleńska obejmuje 3. pp, na czele którego walczy do końca tej kampanii. Za batalię smoleńską otrzymał Legię Honorową. Odznacza się pod Tarutino dowodząc długim odwrotem dwóch batalionowych czworoboków 3. pp, które znalazły się pomiędzy siłami wroga. Prowadzi resztki pułku podczas bitwy pod Stachowem, broniąc przeprawy przez Berezynę. W 1813r., dowodząc I batalionem 3. pp w Modlinie obejmuje komendę nad brygadą piechoty stojącą w twierdzy. Odmawia podpisania aktu kapitulacji Modlina. Po utworzeniu Królestwa Polskiego powraca do wojska, gdzie do 1818r. dowodzi pułkiem, potem brygadą, już jako generał. W dniu 29 listopada 1830r. ginie z rąk żołnierzy 5. ppl. pod Arsenałem. Pochowany w grobowcu żony na warszawskich Powązkach (kwatera 23 w prawo, obelisk z białego marmuru stylizowany na egipski).

 

Majorami Pułku byli: Wincenty Podczaski, Ignacy Cebulski, Jan Krukowiecki, Maciej Straszewski, Jan Hoffman.

Szefowie batalionów: Jan Obertyński, Ignacy Bolesta, Jan Eisenbach, Andrzej Deskur, Piotr Szembek, Stanisław Kurcyusz, Maksymilian Czajkowski, Samuel Różycki[150].

 

Załącznik nr 2

 

Mundury 9. pp w styczniu 1807r. wg opisu gen. Fiszera.

Autor ilustracji i opisu: Krzysztof Polak.

fig. I - szeregowy. Według Fiszera 650 mundurów, zamówionych przez Radę Administracyjną i pod kontrolą Żółtowskiego było dobrego kroju i koloru. Stąd kurtka kroju polskiego, prawdopodobnie już wtedy uznana za „docelową". Krój mógł Żółtowski wzorować na kurtkach legionowych. Guziki „białe" z cyfrą 9. Wyłogi zielone za Fiszerem. Raport milczy o rękawach i kołnierzu czy wypustkach, stąd elementy te granatowe. Spodnie takoż granatowe, na nogach trzewiki (za Fiszerem). Fiszer pisze, że pułk nosił kaszkiety z filcu, z takim daszkiem z przodu (być może daszek był też z tyłu – to niepewne), z paskiem do ściągania, z obwódką mosiężną u góry i numerem z przodu. Kaszkiety te nie były najładniejsze. Zinterpretowano je jako kaszkiety podobne pruskim fizylierskim, zdobyczne (teorię potwierdzają inne źródła, wiadomo, że jeszcze w lipcu 1807 roku część dywizji Zajączka chodziła w pruskich kaszkietach) lub nowo robione, ale wzorowane na pruskich. Żołnierz ma karabin z flintpasem czerwonym, pruskim. Szczęśliwiec na ilustracji dostał też ładownicę, ma też chlebak.

fig. II - szeregowy. 620 mundurów, zamówionych przez komisje ziemiańskie były złe krojem, za jasne z różnorodnymi guzikami. Kurtkę zinterpretowano jako wzorowaną na pruskiej, przy czym jest jaśniejsza od fig. I, za długa i zbyt luźna. Tym razem wszystkie dodatki są zielone, biorąc pod uwagę, że kołnierze, rękawy i poły z reguły były kolorowe, często o barwie wyłogu. Kołnierz wycięty, „pruski/ułański" ukazuje halsztuk, czerwony z białą wypustką (za Fiszerem), prawdopodobnie z sortów pruskiej artylerii. Spodnie granatowe, też za jasne, do tego trzewiki. Kaszkiet tym razem zbliżony kształtem do francuskiego model 1801 (Żółtowski mógł je znać ze służby legionowej lub włoskiej). Inną opcją jest kaszkiet podobny do dawnych czapek piechoty koronnej. Żołnierz dobrze wyposażony, bo ma ładownicę i chlebak.

fig. III - szeregowy w lejbiku z rękawami (za Fiszerem), kaszkiet a`la pruski fizylierski, spodnie poprawne, z kamaszami zdobycznymi - pruskimi. Fiszer pisze, że pułk nosił spodnie granatowe, dżiny, a po części trzewiki. Możliwe, że chodzi o wysokie buty do pół łydki, lub nawet wyższe. Żołnierz ten nie ma ładownicy, jedynie chlebak i torbę materiałową (len/płótno). Kaszkiet pruski.

Załącznik nr 3

 

Szacowane straty bojowe pułku 3. piechoty Księstwa Warszawskiego

 

Raporty bitewne nie podają dokładnych strat 3. pp. Wyjątkiem jest tu – akurat dość słabo znana co do przebiegu – bitwa pod Czirikowem. Wiemy, że pod Smoleńskiem pułk stracił 9 oficerów. Wiadomo też, że z szeregów pułku w kampanii rosyjskiej w okresie 15 czerwca – 1 października 1812r. ubyło 673 ludzi; według stanu na 1 października 1812r. notowano też 930 rannych i chorych. W tych liczbach zawierają się więc straty bojowe batalii pod Smoleńskiem, Szewardino, Borodino i pod Czirikowem ale też straty z fatygi marszowej i chorób. Można więc podjąć próbę tylko bardzo ogólnych szacunków strat bazując na wiedzy o sumie strat strony polskiej, proporcji sił 3. pp do ogółu sił polskich oraz proporcji liczby zabitych i rannych oficerów pułku do strat żołnierzy. Standardowa proporcja zabitych i rannych to 1:4, a proporcja strat oficerów i żołnierzy to 1:25. Obie te proporcje są modyfikowane specyfiką boju np. podczas ataku straty wśród oficerów były zazwyczaj stosunkowo wyższe. Koncentrując się tylko na stratach bojowych pominięto zmarłych w wyniku ran, zimna i chorób, których jak pokazują statystyki wojen napoleońskich bywało znacznie więcej niż tych, którzy padli w walce. Szacując cały wysiłek zbrojny trzeba o tym pamiętać.

Nad Omulwią. 5 zabitych i 20 rannych.

Raszyn. Bez strat

Żerań. 5 rannych.

Zamość. 2 poległych i 5 rannych.

Rożki k/Sandomierza. 3 zabitych i 6 rannych.

Obrona Sandomierza 15/16 czerwca. 40 zabitych i 160 rannych.

Jedlińsk 9 i 19 czerwca. 20 zabitych i 60 rannych.

Smoleńsk. 40 zabitych i 160 rannych.

Szewardino. 20 poległych i 80 rannych.

Borodino. 60 poległych i 250 rannych.

Czirikowo. 37 zabitych i 85 rannych.

Tarutino. 10 zabitych i 30 rannych.

Stachów. 5 zabitych i 20 rannych.

Modlin. 2 zabitych i 20 rannych.

Lipsk. 50 zabitych i 50 rannych.

W sumie poległo w boju ok. 300 oficerów, podoficerów i żołnierzy oraz rannych zostało ok. 1000 oficerów, podoficerów i żołnierzy 3. pp.

 

Załącznik nr 4

 

Przeciwnicy pułku 3. piechoty Księstwa Warszawskiego

 

Rzadko udaje się zidentyfikować konkretne bataliony, szwadrony lub pułki, z którymi ścierał się bezpośrednio 3. pp. Znana jest organizacja większych jednostek taktycznych przeciwnika stojących przed frontem pułku, tam więc stały regimenty z którymi pułk walczył. Czasami jest możliwa pewna lub bardzo prawdopodobna identyfikacja konkretnej jednostki wroga -oznaczono to wytłuszczeniem.

 

1. Nad Omulwią.

Przeciwnikiem Korpusu Obserwacyjnego gen. Zajączka (w skład którego wchodził 3. pp) był korpus atamana Matwieja Płatowa I. W skład korpusu weszło dziesięć pułków Kozaków - atamański, trzy dowództwa Iłowajskich (V, VIII i X,), Karpowa, Andronowa (a po jego śmierci Isajewa II), Sysojewa, Grekowa XVIII, Efreinowa i Seliwanowa. Ponadto pawłogrodzki pułk huzarów pod dowództwem płk. O'Rourke'a oraz rota artylerii dońskiej składająca się z 12 dział artylerii konnej. Do końca marca korpus wzmocniły: 1 pułk jegrów, grodzieński pułk huzarów pod dowództwem ppłk. Kulniewa i kozacki pułk Denosowa[151].

 

2. Wojna z Austrią w 1809r.

W nocy 27/28 maja pod Żeraniem odparto desant pułku piechoty de Ligne zadając mu ciężkie straty. Wzięto 148 jeńców.

W dniach 9 i 19 czerwca III batalion walczy w Jedlińsku i okolicach z pułkiem piechoty Vukassovicha i huzarami palatyńskimi z grupy gen. Mohra.

W Rożkach k. Sandomierza w dniu 4 czerwca walka z pułkiem piechoty Davidovicha i pięcioma szwadronami huzarów szeklerskich (awangarda gen. Spetha).

W dniu 6 czerwca odparty atak z marszu na Sandomierz przeprowadzony przez pułk Davidovicha i huzarów szeklerskich. Broniąc Sandomierza w stanowczym, nocnym szturmie 15/16 czerwca walczono z pułkami piechoty Weidenfeld, Strauch, Davidovich i huzarami szeklerskimi.

 

3. Kampania moskiewska 1812r.

Smoleńsk – Przedmieścia i Bramy Nikolskiej bronił przed pułkiem 3. pp 6 pułk jegierski i 27. Dywizja Piechoty Niewierowskiego.

W rejonie reduty Szewardino walka toczyła się z 5. i 50. pułkami jegierskimi, 2. Dywizją Kombinowanych batalionów grenadierskich gen. Woroncowa (4 bataliony). 

Pod Borodino pułk walczył z 20. i 21. regimentem jegierskim (brygada Szachowskiego), Dywizją Grenadierów gen. Stroganowa (pułki: pawłowski, sanktpetersburski, jekaterynosławski, tawriczewski, lejbgwardii) oraz pułkami muszkieterów: wilmansztradzkim i białozierskim (z 17. Dywizji Ołsufiewa pod dowództwem Tuczkowa II), pułkami mińskim, kremieńczudzkim (z 4. Dywizji ks. Eugeniusza Wirtemberskiego), opołczeniem moskiewskim (1, 2, 3 pułk) i opołczeniem smoleńskim z pułków 6 i 7. 

Pod Czirikowem walka z ariergardą – korpusem Miłoradowicza (24 bataliony piechoty, 28 szwadronów jazdy, kilka pułków kozackich i formacje opołczenia).

Pod Tarutino pułk utrudniał marsz IV Korpusowi Piechoty (gen. Osterman-Tołstoj), na który składało się osiem pułków muszkieterskich, trzy pułki jegierskie oraz korpuśna artyleria.

W bitwie pod Studzianką – na prawej stronie drogi do Stachowa - w miejscu gdzie atakowała dywizja Zajączka walczyli głównie jegrzy z 7., 12. i 13. regimentu (siedem batalionów) z Korpusu Rezerwowego gen. Sabaniejewa (Armia Naddunajska Cziczagowa)[152].

 

4. W kampanii 1813r.

Do sierpnia 1813r. Modlin oblegał rosyjski korpus gen. Paskiewicza (ok. 12 tys. żołnierzy i 50 dział artylerii polowej, wzmocniony w marcu kompanią minerów kapitana Afansjewa oraz pruską kompanią artylerii oblężniczej kapitana Roehna (38 dział). Od dnia 8 sierpnia twierdzę blokował rosyjski korpus oblężniczy gen. Kleinmuechela (około 10 tys. żołnierzy i 40 dział artylerii polowej). W skład tych korpusów wchodziły słabe liczebnie bataliony pułków piechoty oraz pułki kozackie. Najsilniejszymi liczebnie jednostkami były saratowski, wielkołucki i galicyjski pułk piechoty[153].

W bitwie pod Lipskiem, kompania grenadierska 3. pp prawdopodobnie walczyła z pruskimi jednostkami: I/2 śląski pułk piechoty, I/11 pułk piechoty rezerwy, 10. pułk Landwehry. Została zniszczona w walce z brygadą kirasjerów gen. Lewaszowa (starodubowski i nowgorodzki pułk kirasjerów).



[1] Autorzy są „podoficerami i żołnierzami” w 3. pułku piechoty Księstwa Warszawskiego – Grupa Rekonstrukcji Historycznej. Grupę utworzono w lipcu 2006 r., a niektórzy jej członkowie zaczęli „służbę” już pod koniec ubiegłego wieku w szeregach pułku 2. Więcej o grupie rekonstrukcyjnej oraz kontakt https://www.facebook.com/Pu%C5%82k-3-Piechoty-Ksi%C4%99stwa-Warszawskiego-244431598914261/ albo przez wpisanie w wyszukiwarce „pułk 3. piechoty Księstwa Warszawskiego”.

[2] A. Górecki: Poezyie Litwina, Przebicie się otoczonego woyskiem rossyiskiem Pułku Trzeciego Piechoty Polskiej (fragment), Paryż 1834, [w] A. Dusiewicz, Tarutino 1812, Warszawa 2004, s. 259-260.

[5] Przykładem wykorzystania takich źródeł jest monografia K. Polaka, Od Łomży do Sedanu. Pułk 8. ułanów Księstwa Warszawskiego (1809-1814), Oświęcim 2013.

[6] R. Morawski, A. Paczuski: Wojsko Księstwa Warszawskiego, Piechota, Gwardie Narodowe, Weterani, t. I,Warszawa 2014,s. 16.

[7] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 25.

[8] Ibidem.

[9] Ibidem.

[10] M. Manteufflowa, Kretkowski Feliks h. Dołęga (ok. 1752–1822), Polski Słownik Biograficzny, tom XV z 1970.

[11] Ibidem.

[12] Ibidem.

[13] Ibidem.

[14] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 29.

[15] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 25.

[16] Ibidem.

[17] J. Staszewski: Mundur 9 p.p. późniejszego 3 p. p. Księstwa Warszawskiego z l807 r., „Barwa i Broń” nr 8/1936.

[18] Wizualizacja munduru - [dokument elektroniczny] tryb dostępu http://www.napoleon.org.pl/index.php/biblioteka-barwy-i-broni/piechota-polska-1806-1807 plansza VII [dostęp 03.09.16].

[19] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 25.

[20] Ibidem.

[21] Ibidem.

[22] Ibidem.

[23] Fragment pracy dotyczący działania Korpusu Obserwacyjnego Zajączka oparty jest głównie na J. Staszewski: Wojsko polskie na Pomorzu w roku 1807, Oświęcim 2013 s. 171-812 oraz J. Dudziński: Korpus gen. J. Zajączka nad Omulwią (marzec - czerwiec 1807 r.) [dokument elektroniczny] tryb dostępu http://www.napoleon.org.pl/index.php/wojny-kampanie-bitwy/monografie-kampanii-napoleonskich [dostęp 03.09.16].

[24] Aby uporządkować kwestie numeracji pułków posługuję się numeracją formalnie wprowadzoną w czerwcu 1807r.

[25] J. Staszewski, op. cit., 172.

[26] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 45.

[27] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 25.

[28] Mapy z początku XIX w. ukazujące okolice Małgi [w]http://ostpreussen.net/ostpreussen/orte.php?bericht=400 [dostęp 03.09.16].

[29] J. Staszewski, op. cit., s. 176.

[30] J. Staszewski, op. cit., s. 181.

[31] Wioski Małga, Dębowiec, Małga-Młyn dziś już nie istnieją, zostały ruiny. Tereny te zostały odzyskane przez naturę. Miejsce, w którym stał młyn jest jednak nadal możliwe do identyfikacji:  nad rzeką widoczne są przedmościa, w rzece stoją resztki drewnianych filarów mostu, w zaroślach po wschodniej stronie rzeki są resztki budowli, droga leśna wiodąca wzdłuż wschodniego brzegu Omulwi jest „dębową aleją” (dawna droga łącząca Małgę z młynem) – wyniki eksploracji autora w czerwcu 2015 r.

[32] Ibidem.

[33] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 46.

[34] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 54. O umundurowaniu i wyposażeniu piechoty wg przepisu z marca 1807 - http://www.napoleon.org.pl/index.php/biblioteka-barwy-i-broni/piechota-xw-wg-przepisu-z-2-marca-1807[dostęp 03.09.16].

[35] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 22.

[36] Ibidem.

[37] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 52.

[38] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 55.

[39] W. Gembarzewski: Wojsko Polskie 1807-1814. Księstwo Warszawskie, s. 88.

[40] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 56.

[41] Ibidem.

[42] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 80.

[43] B. Pawłowski: Historia wojny polsko-austriackiej 1809 roku, Oświęcim 2015, s. 99

[44] B. Pawłowski, op. cit., s. 109.

[45] B. Pawłowski, op. cit., s. 120.

[46] B. Pawłowski, op. cit., s. 152.

[47] B. Pawłowski, op. cit., s. 223, 225 i 228.

[48] B. Pawłowski, op. cit., s. 181.

[49] Ibidem.

[50] B. Pawłowski, op. cit., s. 238.

[51] B. Pawłowski, op. cit., s. 239-241.

[52] B. Pawłowski, op. cit., s. 245.

[53] Ibidem.

[54] B. Pawłowski, op. cit., s. 272.

[55] List płk. Paszkowskiego do króla Fryderyka Augusta [w] B. Pawłowski, op. cit., s. 437.

[56] B. Pawłowski, op. cit., s. 300. R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., s. 101 twierdzą, że straty polskie wyniosły 5 zabitych i 8 rannych.

[57] List płk. Paszkowskiego do króla, [w] B. Pawłowski, op. cit., s. 438.

[58] S. Mazurek, Zdobycie i obrona Sandomierza przez oddziały generała Michała Sokolnickiego w wojnie polsko-austriackiej 1809 roku, [w:] Pamiętny rok 1809: obchody 200. rocznicy walk o Sandomierz w 1809: Sandomierz 5-7 czerwca 2009, red. K. Burek,, Sandomierz 2010, s. 79.

[59] A. Białkowski: Wspomnienia starego żołnierza, Gdynia 2003, s. 115-116.

[60] A. Białkowski, op. cit., s. 116.

[61] Mapa obrony Sandomierza https://commons.wikimedia.org/wiki/File:AGAD_Plan_obrony_Sandomierza.png [dostęp 04.09.16]. S. Mazurek, op. cit., s. 80-81.

[62] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s.102.

[63] Kołaczkowski ogólne straty Austriaków podczas szturmu miasta oszacował na 689 zabitych, 986 rannych i 315 jeńców, a straty polskie na ok. 1000 ludzi [w] K. Kołaczkowski, Wspomnienia jenerała Klemensa Kołaczkowskiego. Księga I, Kraków 1898, s. 48.

[64] B. Pawłowski, op. cit., s. 328-330.

[65] B. Pawłowski, op. cit., s. 333.

[66] B. Pawłowski, op. cit., s. 289.

[67] B. Pawłowski, op. cit., s. 272.

[68] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 99.

[69] Ibidem.

[70] B. Pawłowski, op. cit., s. 70. Jak podaje Pawłowski, głównie z galicyjskich Polaków i Rusinów były też złożone III bataliony regimentów Kottulinsky, Strauch i Baillet, które to zaczęły stacjonować w Galicji w ostatnich dwóch latach przed wybuchem wojny.

[71] B. Pawłowski, op. cit., s. 304.

[72] B. Pawłowski, op. cit., s. 307.

[73] B. Pawłowski, op. cit., s. 310-311.

[74] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 99 i 100.

[75] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. I, s. 106.

[76] B. Pawłowski, op. cit., s. 346.

[77] B. Pawłowski, op. cit., s. 373.

[78] B. Pawłowski, op. cit., s. 376.

[79] B. Pawłowski, op. cit., s. 371.

[80] Przypis W. Tokarza [w] A. Białkowski, op. cit., s. 363, przypis 95.

[81] B. Pawłowski, op. cit., s. 386.

[82] B. Pawłowski, op. cit., s. 388.

[83] B. Pawłowski, op. cit., s. 397.

[84] Przypis W. Tokarza [w] A. Białkowski, op. cit., s. 364, przypis 107.

[85] R. Morawski, A. Paczuski, Wojsko Księstwa Warszawskiego.., t. II,Warszawa 2014,s. 7.

[86] "Gazeta Warszawska", nr 34 z 28 kwietnia 1810 roku, s. 609.

[87] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. II, s. 9.

[88] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. II,s. 7.

[89] O mundurach wg przepisu z września 1810r. także - http://www.napoleon.org.pl/index.php/biblioteka-barwy-i-broni/piechota-xw-wg-przepisu-3-wrzesnia-1810 [dostęp 03.09.16].

[90] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. II, s. 11-12.

[91] A. Białkowski, op. cit., s. 146-147.

[92] Przypis 18 W. Tokarza oparty na pamiętnikach Niemcewicza [w] A. Białkowski, op. cit., s. 365.

[93] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit.,t. II, s. 14.

[94] K. Kołaczkowski, op. cit., s. 110.

[95] A. Dusiewicz: Smoleńsk 1812, Warszawa 2007, s. 171.

[96] J. Jaszkowski: Pamiętnik dowódcy rakietników konnych, Warszawa 1968,  s. 216.

[97] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit.,t. II, s. 21-22.

[98] T. Rogacki, Możajsk (Moskwa, Borodino 5-7 IX 1812 r.), Nakło 2001, s. 100-101 i 105.

[99] Dziś to głównie lasy mieszane, samosiejki, jeżyny, plątanina krzewów, trawa wysokości 1,5 m, podmokły teren przez który luźny marsz jest już bardzo trudny nie wspominając o walce i utrzymaniu szyku – eksploracja autora w 200 rocznicę bitwy.

[100] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit.,t. II, s. 25.

[101] Ibidem.

[102] T. Rogacki, op. cit., s. 121-124 i s. 131-133. R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. II,s. 25.

[103] T. Rogacki, op. cit., s. 149.

[104] T. Rogacki, op. cit., s. 152.

[105] A. Dusiewicz: Tarutino 1812, Warszawa 2004, s. 19.

[106] A. Dusiewicz, op. cit., s. 27.

[107] A. Dusiewicz, op. cit., s. 61.

[108] A. Dusiewicz, op. cit., s. 66.

[109] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. II,s. 29.

[110] K. Polak, op. cit., s. 103.

[111] A. Dusiewicz, op. cit., s. 230-231.

[112] A. Dusiewicz, op. cit., s. 75.

[113] A. Dusiewicz, op. cit., s. 162.

[114] J. Jaszowski, op. cit.,  s. 76.

[115] Trudno składać to w pełni na karb zwykłego, nocnego zagubienia drogi. Rosjanie maszerowali przecież na swoim terenie gruntownie spenetrowanym przez Kozaków i to parę kilometrów przed własnym obozem.  Być może przyczyn owego „zagubienia” należy szukać w  intrygach w sztabie głównym Rosjan i brak zgody co planów ofensywy.

[116] A. Dusiewicz, op. cit., s. 187.

[117] A. Dusiewicz, op. cit., s. 187-188

[118] K. Kołaczkowski, op. cit., s. 149-150. Blumerzapewne wzorował się na swoim wcześniejszym wyczynie przebijania się ze 112 legionistami na San Domingo przez las opanowany przez powstańców.

[119] J. Jaszowski, op. cit.,  s. 77

[120] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit.,t. II, s. 32.

[121] A. Dusiewicz, op. cit., s. 249.

[122] A. Dusiewicz, op. cit., s. 162 i 166.

[123] J. Jaszowski, op. cit., s. 76.

[124] W. Gembarzewski, op. cit., s. 89.

[125] Wspomnienia J. Krasińskiego [w] R. Bielecki, A. Tyszka: Dał nam przykład Bonaparte. Wspomnienia i relacje żołnierzy polskich 1796-1815. t. II., s. 159.

[126] R. Bielecki: Berezyna 1812, Warszawa 1990, s. 173-176.

[127] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. II,s. 59.

[128] M. Łukasiewicz: Armia księcia Józefa 1813, Warszawa 1986, s. 64.

[129] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. II, s. 67.

[130] M. Łukasiewicz, op. cit., s. 190, 194 i 200.

[131] W. Gembarzewski, op. cit., s. 89.

[132] M. Łukasiewicz, op. cit., s. 281. Kpt. Franciszek Orliński figuruje na Liście imiennej oficerów Wojska Księstwa Warszawskiego 1809-1814 roku [w] W. Gembarzewski, op. cit., s. XXIX, jednak nie jako oficer 3. pp.

[133] Ibidem.

[134] F.Guenther: Markkleeberg. Klucz do zwycięstwa w Bitwie Narodów w 1813 r., Oświęcim 2014. s. 73.

[135] M. Łukasiewicz, op. cit., s. 281.

[136] The Nafziger. Orders of battle collection http://usacac.army.mil/cac2/CGSC/CARL/nafziger/813AAF.pdf [dostęp 03.09.16].

[137] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit.,t. II, s. 66.

[138] M. Łukasiewicz, op. cit., s.100-101

[139] M. Łukasiewicz, op. cit., s. 102.

[140] Raport gen. Franciszka Kosseckiego z dnia 11 czerwca 1813r. dla księcia Poniatowskiego [w] R. Bielecki, A. Tyszka, op. cit.,s. 234-235.

[141] Ze wspomnień A. Chodkiewicza [w] R. Bielecki, A. Tyszka, op. cit.,s. 235-237.

[142] R. Bielecki, A. Tyszka, op. cit.,s. 237.

[143] M. Łukasiewicz, op. cit., s. 327.

[144] „Gazeta Warszawska”, dodatek do nr 97 z dnia 4 XII 1813r.

[145] R. Morawski, A. Paczuski, op. cit., t. II,s. 94.

[146] W. Gembarzewski, op. cit., s. 88.

[147] W. Gembarzewski, op. cit., s. 89.

[148] Na podstawie M. Manteufflowa, Kretkowski Feliks h. Dołęga (ok. 1752–1822), Polski Słownik Biograficzny, tom XV z 1970.

[149]K. Wóycicki: Cmentarz Powązkowski pod Warszawą, Warszawa 1855, t. II, s. 165.

[150] W. Gembarzewski, op. cit., s. 88.

[151] J. Staszewski, op. cit.,s. 173.

[152] R. Bielecki, op. cit. s. 179.

[153] Szczegółowy spis wojsk rosyjskich blokujących twierdzę w Modlinie https://books.google.pl/books?id=jCFfAAAAcAAJ&pg=PA622&redir_esc=y#v=onepage&q&f=false [dostęp 03.09.16].