Tomaszewicz Andrzej, Rok 1812 w historii Wilna
Wilno przeżyło bardzo wiele wydarzeń. Były to wojny, powstania, wielkie wydarzenia naukowe i kulturowe. Wszyscy w większym lub mniejszym stopniu znamy historię powstań i ostatnich wojen. W swoim artykule chcę opisać trochę dzisiaj już zapomniany okres w dziejach Wilna, a mianowicie wojnę 1812 roku.
Był to rok, w którym rozstrzygnęły się losy Europy i świata, można go porównać do bitwy pod Stalingradem, podczas której rozstrzygnęły się losy II wojny światowej. W 1812 roku Wilno odegrało ważną rolę w czasie kampanii Napoleona Bonaparte, który po wielkich zwycięstwach lat 1805, 1806-1807 i 1809, był faktycznym władcą Europy. Walczyła z nim tylko Anglia. Rosja, po klęsce w bitwie pod Frydlandem w 1807 roku, zawarła sojusz z Napoleonem. Jednym z warunków podpisania sojuszu było przystąpienie Rosji do blokady kontynentalnej, którą prowadził Napoleon od 1806 roku, mając na celu zniszczenie ekonomiki Anglii.
W latach 1809-1811 Rosja zaczęła coraz częściej wpuszczać do swych portów handlowe statki brytyjskie, czyli przestała przestrzegać zasad sojuszu z Francją. Była to jedna z podstawowych przyczyn nowej wojny, mającej zadecydować o losach Europy.
Dla rozbicia armii rosyjskiej Napoleon zgromadził ogromne siły-ponad 600 tys. ludzi. Mimo że zawsze mówimy o Francuzach, to jednak w szeregach armii napoleońskiej było mnóstwo oddziałów z różnych krajów Europy. Było około 190 tys. Niemców - Bawarów, Sasów, Westfalczyków, Badeńczyków, oddziały ze Związku Reńskiego. Około 90 tys. żołnierzy armii napoleońskiej stanowi Polacy. Oprócz tego w Wielkiej Armii byli Szwajcarzy, Włosi, Hiszpanie, Chorwaci. Francuzów było ponad 300 tys. Cała ta ogromna armia w końcu czerwca była gotowa do przeprawienia się przez Niemen-granicę Rosji z Księstwem Warszawskim. Wielka Armia była podzielona na trzy armie. I Armia składała się z I, II, III, X korpusów piechoty(w większości francuskiej) i I, II korpusów jazdy. Znajdowała się pod Kownem, gdzie przeprawiła się przez Niemen w dniach 24-26 czerwca. X Korpus marszałka Macdonalda przeprawił się w rejonie Tylży, ponieważ miał inne zadanie niż reszta I Armii - miał zająć Rygę.
II Armia była najmniejsza. Tworzyły ją dwa korpusy piechoty (4 włoski i 6 bawarski) oraz 3 korpus jazdy. Przeprawiła się pod Pielonami, na południe od Kowna.
III Armia znajdowała się w rejonie Grodna. Składała się z V , VI, VII korpusów piechoty i IV korpusu jazdy. Na południu znajdował się austriacki korpus gen. Szwarzenberga, który nie był całkowicie lojalny wobec Napoleona. Polacy znajdowali się w składzie V Korpusu piechoty. Oprócz tego różne oddziały polskie znajdowały się w składzie oddziałów francuskich: pułk kirasjerów Małachowskiego, który później w czasie bitwy pod Borodino ogromnie się przyczynił do wzięcia centralnej reduty rosyjskiej, był w składzie I Armii. Słynna Legia Nadwiślańska, kontynuacja byłej Legii Włoskiej Henryka Dąbrowskiego, była w składzie I korpusu piechoty, jako dywizja towarzysząca gwardii cesarskiej. Celem Napoleona nie było zajęcie Moskwy. Początkowy plan zakładał, że wciągnięta w pułapkę armia rosyjska będzie rozbita w bitwie, gdzieś na terenach Wileńszczyzny. O tym może świadczyć fakt, że żołnierze napoleońscy mieli zapasów chleba na 4 dni, a zapasów mąki na około 2 tygodnie. Tak więc armia Napoleona nie była przygotowana, ani moralnie, ani fizycznie na prowadzenie długiej kampanii. Stało się inaczej - rosyjska I Armia, znajdująca się w Wilnie zdołała ujść cało.
Po czterech dniach marszu, 28 czerwca pierwsze oddziały napoleońskie dotarły do Wilna. Jako pierwszy, przez Bramę Trocką wkroczył 8 Pułk Księstwa Warszawskiego pod dowództwem Dominika Radziwiłła. Większość żołnierzy tego pułku pochodziła z terenów Litwy. Napoleon do Wilna wjechał przez Ostrą Bramę, owacyjnie witany przez mieszkańców. Od 28 czerwca do 16 lipca Wilno było centrum życia politycznego i wojskowego Francji i ziem jej podwładnych, gdyż w tym czasie rezydował tutaj Napoleon. Do Wilna przyjechali przedstawiciele Prus, Saksonii, Badenii, Austrii, Danii, USA. Ambasador amerykański Joell Barlow przybył do Wilna z Paryża, aby prowadzić rozmowy na temat umowy handlowej. Oprócz tego w mieście żyło wiele wybitnych osobistości i rodziny wojskowych.
Napoleon rezydował w Pałacu Biskupów (obecnie Prezydentura). Dosłownie kilka dni przed tym znajdował się tutaj car Aleksander I, który wyjechał z Wilna tuż po rozpoczęciu wojny. W dniach 28-29 czerwca przebywał tutaj marszałek Michel Ney, dowódca III korpusu piechoty. Właśnie tutaj Napoleon wydał rozkaz utworzenia Litewskiej Komisji Tymczasowej i sformowania regularnego wojska litewskiego. W tym Pałacu imperator gościł znanych profesorów Uniwersytetu Wileńskiego, przedstawicieli szlachty litewskiej. W dniu 1 lipca przyjął rosyjskiego generała A. Bałaszowa, który był nadzwyczajnym posłańcem Aleksandra. Miał namówić Napoleona na podpisanie umowy pokojowej. Rozmowy nic nie dały i Bałaszow wyjechał z Wilna. Ten ciekawy wypadek możemy znaleźć w powieści Lwa Tołstoja "Wojna i pokój".
Joachim Murat, król Neapolu i dowódca kawalerii mieszkał przez kilka dni w pałacu Paców (Wielka 7). W dniu 14 lipca odbył się tutaj wielki bal z okazji przyłączenia Litwy do Księstwa Warszawskiego. Było mnóstwo gości wojskowych i cywilnych, przedstawicieli szlachty i municypalitetu. O godz.21 przybył Napoleon. Bal niezbyt go zaciekawił, toteż po godzinie wyjechał. Reszta gości bawiła się do godz. 5 nad ranem.
Przy ulicy Wielkiej 36 przez cały czas kampanii 1812 roku mieszkał minister spraw zagranicznych Francji H. B. Maret. Napoleon nadał mu wielkie pełnomocnictwa nakazując kontrolować władzę litewską, i administrację francuską na Litwie. W tym samym budynku mieszkał generał A. H. Jomini, gubernator Wilna, który dowodził budową umocnień na Sznipiszkach, mających zapewnić obronę Wilna od północy przed ewentualnym atakiem Rosjan.
Plac Ratuszowy był miejscem, gdzie pod gołym niebem nocowali żołnierze Wielkiej Armii maszerujący w kierunku Moskwy. Odbywały się tutaj defilady wojskowe dla uczczenia zwycięstw Napoleona w Rosji. Najbardziej uroczyście były obchodzone urodziny Napoleona. W defiladzie brały udział oddziały francuskie, polskie, niemieckie, litewskie. Wieczorem przy ogromnych stołach częstowano wszystkich mieszkańców Wilna. Kościoły i klasztory wileńskie odegrały również ważne znaczenie. W klasztorze bazylianów przez cały czas kampanii działał jeden z największych szpitali wojskowych. Według słów lekarza J. C. Bertranda stan szpitala był opłakany, bez okien, z dziurawym dachem. Pacjenci leżeli na ziemi lub na stosach siana. Brakowało leków i lekarzy. W kościele św. Rafała i kościele Misjonarzy znajdowały się magazyny armii francuskiej.
Wojna w Rosji nie była taką, jakiej chciał Napoleon. Rosjanie nadal byli w odwrocie, na tyłach armii francuskiej wybuchały powstania chłopów. Po bitwie pod Borodino,14 września Napoleon zajął Moskwę, lecz armii rosyjskiej nie rozbił . Gdy rozpoczęły się pożary, a rokowania z carem o pokoju nie dały żadnych rezultatów,19 października Wielka Armia wyszła z Moskwy. Co było potem - wszyscy wiemy. Krwawe walki pod Małojarosławcem i odwrót Napoleona starą, zniszczoną drogą smoleńską. W ostatnich dniach października po raz pierwszy wystąpił mróz i spadł śnieg. Walcząc z partyzantami, regularną armią rosyjską, kozakami atamana Płatowa, coraz bardziej dokuczającym mrozem i głodem, Wielka Armia codziennie traciła tysiące ludzi. Po dotarciu w końcu listopada do Berezyny straty były ogromne (wg obliczeń 70 % w każdym batalionie). W bitwie nad Berezyną zginęło jeszcze kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Nic więc dziwnego, że w początkach grudnia, gdy Wielka Armia znajdowała się w okolicach Smorgoni, była ona już nie Wielką Armią, ale zgrupowaniem wycieńczonych, obszarpanych i zmarzniętych żołnierzy. Mimo wszystko, wiele oddziałów było jeszcze przydatnych do walki.
Na początku grudnia, w Smorgoniach Napoleon porzucił armię. Żołnierze przeżyli to bardzo głęboko. Jedni wierni do końca, uważali, że cesarz musiał tak postąpić, aby odbudować armię i utrzymać się na tronie. Inni natomiast twierdzili, że w ten sposób przyczynił się do zagłady armii. Dyscyplina zaczęła zanikać - przyczynił się do tego także mróz. O ile w Smorgoniach przy dowódcach korpusów pozostawało jeszcze po kilkuset żołnierzy z bronią, to teraz w korpusach zostało po 80-100 żołnierzy. 7 grudnia było jeszcze chłodniej, armia znajdowała się w okolicach Oszmiany. Tego dnia wielu oficerów, chcąc skrócić cierpienia odjechało do Wilna, nie czekając na maszerujących z tyłu żołnierzy. Masowo padały konie, których do tej pory pozostało niewiele. Porzucono artylerię, tabory z rannymi. Na przedpolach Wilna Rosjanie przejęli 114 armat francuskich.
8 grudnia resztki Wielkiej Armii zbliżyły się do Wilna. Chcąc zatrzymać nacierających z tyłu Rosjan, Francuzi oblegli wioskę Rukojnie. Komendę nad strażą tylną znów objął marszałek Ney, który już nieraz wykazał się w czasie walk ariergardy. Podporządkował sobie Korpus Bawarski Wredego, kilkudziesięciu piechurów III korpusu, dywizję L. Loisona, resztki II korpusu i Legię Nadwiślańską. Ney przez cały dzień 8 grudnia miał utrzymywać Rukojnie, ale generałowie mu podlegli nie wykonali rozkazu. W rezultacie Neyowi pozostało tylko kilkaset żołnierzy z Legii Nadwiślańskiej oraz dywizji L. Loisona. Nie mogąc się utrzymać, po południu te siły ruszyły w kierunku Wilna, przejmując po drodze szwadron Tatarów litewskich, sformowany w okolicach miasta. W ten dzień pod Wilno nadciągnęła główna fala maruderów, a z nią setki sań i furgonów. W okolicach Ostrej Bramy powstał gigantyczny korek. żandarmeria francuska nie mogła z nim poradzić aż do późnej nocy. Gdy porządek został przywrócony, na drodze leżały ciała kilkudziesięciu żołnierzy uduszonych lub stratowanych przez maruderów.
Żołnierze francuscy w Wilnie masowo umierali. Jedni byli na tyle wycieńczeni, że nie mogąc znaleźć magazynów z żywnością umierali z głodu. Inni, mając dużo żywności, jedząc szybko i chciwie krztusili się i umierali. Według słów jednego ze świadków, sierżanta starej gwardii Jeana Bourgogne - na ulicach było mnóstwo ciał żołnierzy, którzy upili się na śmierć. Przy ulicy Wielkiej 1 (obecnie ambasada Francji) w te dni przebywał znany pisarz francuski Stendhal. Miał szczęście, ponieważ w tym domu znajdował się główny skarbnik Wielkiej Armii, toteż nie brakło tam żywności. W klasztorze franciszkanów (Traku 9/1) znajdowały się resztki oddziałów westfalskich. Żołnierze ci byli mocno wycieńczeni i ranni toteż ten klasztor dla wielu z nich był miejscem ostatnich cierpień. W klasztorze Bernardyńskim, obok kościoła św. Anny, znajdowały się oddziały badeńskie. W kościele św. Rafała w tych dniach koncentrowały się resztki IV korpusu. Wielu żołnierzy, w większości włoskich, umarło w tym budynku.
Od rana 9 grudnia na przedpolach Wilna toczyły się zacięte walki topniejącej ariergardy Neya z kozakami Płatowa (3 tys. ludzi 12 dział). Rosyjska kawaleria uderzyła na bawarski korpus Wredego, stojący niedaleko Rukojń. Wrede miał niecałe 2,5 tys. żołnierzy, toteż rozpoczął odwrót w kierunku Wilna. Na stromej i obłoconej drodze stracił całą artylerię. W południe Wrede został odcięty, gdyż od wschodu pojawiła się dywizja gen. Łaskina. Rosjanie wezwali do kapitulacji. Wrede odmówił, lecz bitwy nie podjął - na czele ocalałej kawalerii przedarł się do Wilna. Piechota bawarska gen. Beckersa pozostawiona na pastwę losu, zwarła szyki, a następnie ruszyła ostro na bagnety, rozrywając okrążenie rosyjskie. Jazda rosyjska Łaskina i Siesławina ścigała Bawarów aż do samych przedmieść. Tylko dzięki Neyowi, który uderzył resztkami sił, udało się odepchnąć Rosjan od Wilna. Rosjanie próbowali wedrzeć się do miasta przez Ostrą Bramę, lecz Francuzi zdołali ją zabarykadować i wykorzystując średniowieczny mur obronny nie wpuścili Rosjan do Wilna. Od godziny 15 artyleria Płatowa zaczęła bombardować miasto. Wraz z paniką rozsianą przez Wrede, który twierdził, że zaraz na miasto uderzy cała potęga rosyjska, bombardowanie miasta wywarło ogromny efekt psychologiczny - niektóre korpusy zebrane w Wilnie, rozproszyły się na nowo.
Murat zarządził alarm bojowy, lecz żołnierze nie zechcieli wychodzić z ciepłych domów na 20 - stopniowy mróz. Woleli dostać się do niewoli rosyjskiej, niż znów cierpieć to zimowe piekło. Pod broń skoncentrowano tylko kilkuset żołnierzy ze starej gwardii cesarskiej, Legii Nadwiślańskiej i dywizji Loisona. W takiej atmosferze, wieczorem 9 grudnia, padł rozkaz wymarszu z miasta i skierowania się w kierunku Kowna. Niewątpliwie była to błędna decyzja, ponieważ w Wilnie znajdowały się ogromne zapasy żywności oraz umundurowania. Gdyby Wielka Armia jeszcze przez kilka dni znajdowała się w Wilnie, można byłoby odtworzyć niektóre oddziały. Rozkaz odwrotu przyniósł śmierć kolejnym tysiącom żołnierzy.
O godzinie 1 w nocy 10 grudnia Wielka Armia ruszyła na zachód. W ariergardzie znów znajdował się Ney. W mieście pozostały tylko resztki V korpusu polskiego, który miał osobną drogą iść w kierunku Warszawy. O godzinie 8 jazda Płatowa i dywizja Czaplica uderzyły na miasto. Na okolicznych wzgórzach broniły się resztki dywizji Loisona i korpusu Wredego. W mieście trwał jeszcze Ney, któremu pozostały resztki Legii Nadwiślańskiej. Ney odstępował w kierunku Gór Ponarskich. Na jednym ze wzgórz Rosjanie ustawili artylerię Nikołaja Kudaszowa, która błyskawicznie pokryła ogniem stłoczoną w dole piechotę Neya. Płatow domagał się kapitulacji. Ney odmówił, Rosjanie rzucili na żołnierzy napoleońskich trzy regimenty kozackie, dwa dragońskie i jeden huzarski. Ney błyskawicznie sformował czworoboki i przez godzinę ogniem karabinowym zatrzymywał jazdę rosyjską. W końcu Ney odstąpił, a Rosjanie przejęli 28 dział, które Murat musiał pozostawić u stóp góry w czasie nocnego marszu. Chwilowo Kozacy nie ścigali Francuzów, ponieważ zajęci byli rabunkiem taborów oraz braniem jeńców. Według raportu Kutuzowa w dniu 10 grudnia do rosyjskiej niewoli dostało się 9800 żołnierzy, 7 generałów oraz 5200 rannych i chorych w wileńskich szpitalach.
W tych dniach w Wilnie i okolicach zginęło około 40 tys. żołnierzy napoleońskich. Była to ogromna tragedia, ponieważ prawie wszyscy umarli w wyniku straszliwego mrozu, głodu i wycieńczenia - tylko nieliczni zginęli w walce. W promieniu 100 km od Wilna zginęło około 80 tys. żołnierzy Wielkiej Armii, czyli więcej niż zginęło żołnierzy napoleońskich w "bitwie narodów" pod Lipskiem (65 tys.).
Trupy żołnierzy napoleońskich leżały na ulicach aż do wiosny, gdy władza rosyjska, obawiając się epidemii, zorganizowała pochówek zwłok. Pogrzebano ich w wałach umocnień miejskich, niektóre zwłoki palono na ogromnych stosach na Zwierzyńcu. W 2002 roku znaleziono miejsce pogrzebania 3 tys. żołnierzy. Byli to żołnierze z 40 pułków: kawalerzyści, artylerzyści, marynarze, gwardia i piechurzy, których było najwięcej. Oficjalne pogrzebanie szczątków tych żołnierzy odbyło się na Cmentarzu Antokolskim 1 czerwca 2003 roku. Uroczystości towarzyszyli przedstawiciele wielu państw, przedstawiciele władz Litwy oraz około 300 członków klubów historyczno - mundurowych z Litwy, Rosji, Polski, Łotwy, Białorusi. W celu upamiętnienia tamtych wydarzeń 31 maja w Wilnie odbyła się inscenizacja bitwy z okresu napoleońskiego. Co ciekawe, wiele klubów historyczno - mundurowych przedstawiało oddziały biorące udział w walkach pod Wilnem, jak np. Legia Nadwiślańska z Warszawy, Stara Gwardia z Moskwy, artyleria litewska z Kowna.
Dzięki takim uroczystościom wspominamy tamte odległe dzieje, które były ważne nie tylko w czasach naszych przodków, ale również w historii całego świata.
Bibliografia:
1.Napoleono armijos seržanto Bargones atsiminimai, Vilnius, 2002.
2.Jevgenijus Tarle "Napoleonas", Vilnius 1984.
3. N. A. Troickij "Welikij god Rossii", Moskwa 1988.
4. W. G. Sirotkin "Oteczestwennaja wojna", Moskwa 1988.
5. O. W. Orlik "Groza dwennadcatogo goda...", Moskwa 1987.
6. F. Glinka "Pisma russkogo oficera", Moskwa 1987.
7. Marian Kukiel. "Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej", Poznań 1912.
8. Marian Kukiel "Wojna 1812 roku" Poznan 1937.
Strona internetowa: www.napoleon.org.pl
Nasz Czas 9/2004 (634)
Andrzej Tomaszewicz z Wilna