KAMPANJA 1815.
1. POŁOŻENIE OGÓLNE. Traktat paryski wywołał we Francji przygnębienie i gorycz ogólną. Dziesięciomiesięczne rządy Ludwka XVIII, zamiast spełnić nadzieje narodu, spragnionego spokoju i ładu konstytucyjnego, wywołały powszechne niezadowolenie. Wojsko, traktowane przez nowy rząd podejrzliwie i nieufnie, dotknięte w osobie swych wodzów, we wspomnieniach swej sławy i czci dla sztandarów, burzyło się. Oczy wszystkich zwracały się w stronę Elby, gdzie znajdował się wygnany Napoleon. Czując, że ogół go oczekuje, Cesarz postanawia raz jeszcze spróbować szczęścia i 1 marca ląduje w zatoce Juana, a po dwudziestodniowym triumfalnym pochodzie przez Francję, w którym wszystkie oddziały, wysłane przeciw niemu, przechodzą na jego stronę, przybywa do Tuilleries. Mimo jego pokojowych deklaracyj, sprzymierzeni monarchowie, właśnie silnie skłóceni na kongresie wiedeńskim, jednomyślnie oświadczają się przeciw niemu i wprawiają w ruch swe armje.
2. SIŁY I ŚRODKI. Cesarz ze swej strony gotuje się do walki, którą mu narzucono.
Powołując urlopowanych i ochotników oraz amnestjonując licznych dezerterów, powiększa szybko swą siłę zbrojną do 250.000 ze 150.000, które zastał po przybyciu na miejsce. Natomiast nie decyduje się na przywrócenie konskrypcji, zniesionej świeżo przez króla. Zato organizuje gwardję narodową. Ministrem wojny zostaje Davout.
Na początku czerwca Napoleon rozporządza już nad granicą północno-wschodnią 130.000-czną armją z 350 działami, w skład której wchodzi 7 korpusów (w tem gwardja) i jazda odwodowa.
Cztery t. zw. korpusy obserwacyjne zostają rozłożone na mniej zagrożonych odcinkach granicy (są to garstki kilkutysięczne, zasilane stopniowo gwardją narodową).
Ponieważ armje sprzymierzone nie zostały rozwiązane, wystarczy im tylko wykonać wtył zwrot, by na nowo zalać Francję 700.000 ludzi, gotowych do przekroczenia granicy w końcu czerwca. Obejmują one (szkic 93):
armję anglo-holenderską Wellingtona (100.000) w Holandji;
armję pruską Blüchera (140.000) w okolicy Namur;
północno-niemiecki korpus sprzymierzeńczy (27.000) pod Luksemburgiem;
armję rosyjską Barclaya de Tolli (170.000) nad średnim Renem;
armję austro-niemiecką Schwarzenberga (200.000) nad górnym Renem;
armję włoską (75.000) z Austrjaków i Sardyńczyków w Piemoncie.
3. OGÓLNE PLANY KAMPANJI. Sprzymierzeni zamarzają czekać, póki wszystkie te siły nie będą gotowe do walki, by wtedy wtargnąć do Francji na całem pograniczu, maszerując koncentrycznie na Paryż.
Napoleon mógł powtórzyć w dorzeczu Sekwany działania na linjnch wewnętrznych z r. 1814, mając 200.000 ludzi w miejsce dawnych 90.000, z tą różnicą, że wobec umocnienia Paryża miałby więcej swobody ruchu. Takie rozwiązanie miałoby jednak tę złą stronę, że zostawiłoby sprzymierzonym czas na skoncentrowanie sił i przeniesienie od samego początku wojny na obszar Francji.
Cesarz postanawia zatem podjąć niezwłocznie działania zaczepne, w nadziei, że zaskoczy armje Blüchera i Wellingtona i zniszczy je, zanim reszta sprzymierzonych zdoła podjąć ofensywę.
4. POŁOŻENIE W BELGJI W POCZĄTKACH CZERWCA. (Szkice 94-5). W początku czerwca armja Wellingtona jest rozłożona między Skalda i Senne z odwodem w Brukseli. Armja Blüchera (4 korpusy) stoi między Liege a Charleroi i Namur z I korpusem (Ziethen) w osłonie nad Sambrą.
Każda z nich potrzebuje przynajmniej dwóch dni na przeprowadzenie koncentracji.
5. PLANY OPERACYJNE. Sprzymierzeni nie mają właściwie planu. Umówiono się tylko poprostu, że w razie uderzenia Francuzów obie armje skoncentrują się przy szosie Namur - Bruksela na linji Sombraffe - Quatre Bras.
Napoleon, słabszy liczebnie niż obaj przeciwnicy razem (125 - 130.000 przeciw 225.000), zamierza wyzyskać ich rozproszenie i rozbieżność linij komunikacyjnych (Wellingtona na Ostendę, Blüchera na Liege) rzucając się przez Charleroi między obie armje nieprzyjacielskie i starając się pobić każdą osobno.
Słowem, chce on wedrzeć się między dwie armje nieprzyjacielskie ruchem zaczepnym, podobnym do uderzenia na Carcare, a następnie powtórzyć operację ze stanowiska środkowego jak w r. 1796 między Sardyńczykami i Austrjakami.
6. KONCENTRACJA FRANCUSKA. (Szkic 93 - 95). Powodzenie zależy od zaskoczenia, zatem od tajemnicy i szybkości wykonania.
Dlatego:
1) Napoleon ściąga przez demonstrację uwagę Wellingtona w stronę Lilie i Dunkierki oraz przerywa wszelką komunikację z zagranicą.
2) Olbrzymiemi marszami forsownemi, ukrytemi całkowicie przed nieprzyjacielem, gromadzi nagle 14 czerwca za lasami pod Beaumont swe siły, rozłożone pod Paryżem i na północnem pograniczu Francji od Lilie do Tionville. Armja tworzy front 30 km, ugrupowany w sposób następujący:
Na lewem skrzydle pod dowództwem Neya
I korpus - Drouet d'Erlon
II korpus - Reille
Dywizja jazdy Kellermanna
54.000 pod Maubeuge.
W centrum pod dowództwem Napoleona
Gwardja
III korpus - Vandamme
VI korpus - Mouton hr. Lobau
2 dyw. j. - Pajol, Milhaud
65.000 pod Beaumont.
Na prawem skrzydle pod dowództwem Gérarda
IV korpus Gérard
dywizja jazdy - Exelmans
16.000 w Philippeville.
Koncentrację osłania rzeka Sambre i lasy; czaty stoją nad granicą. Armja, odległa o niecały dzień marszu od mostów w Charleroi, może pochwycić znienacka przeprawę i rzucić się nagle między obie armje nieprzyjacielskie.
Są to zarządzenia zastanawiające: stoją one na wysokości genjuszu Napoleona. Otwierają one poważne widoki świetnych sukcesów, tem więcej, że przeciwnicy nie spodziewają się zupełnie grożącej im ofensywy.
Przeciwnie, wydali oni zarządzenia błędne, nie tyle z powodu rozległości leż, ile wskutek samego planu koncentracji.
Wobec takiego przeciwnika, jak Napoleon, trudno było liczyć na możność skoncentrowania się pod Sombreffe i Quatre Bras. Lepiej było ustąpić terenu, by połączyć się dalej wtyle, np. gdyby Anglicy cofnęli się w kierunku Mont Saint Jean, a Prusacy na Wavre.
7. PODZIAŁ KAMPANJI. Podział kampanji jest bardzo prosty: cztery dni - cztery fazy:
1) wkroczenie do Belgji i rozdzielenie sprzymierzonych;
2) ofensywa przeciwko Blücherowi i bitwa pod Ligny;
3) ofensywa przeciwko Wellingtonowi;
4) bitwa pod Waterloo.
8. DZIAŁANIA 15 CZERWCA. (Szkic 95-6). 15 czerwca o 3-ej rano armja francuska wyrusza nad Sambrę w 3 kolumnach:
lewe skrzydło (46.000) pod Neyem przez Marchiennes;
centrum (51.000) przez Charleroi;
prawe skrzydło (26.000) pod Gérardem przez Le Chatelet.
Ugrupowanie jest podobne jak w r. 1806, rozczłonkowane - "bataljon w czworoboku", - i zajmuje 12 km frontu, tworząc grupy manewrowe dla przejścia na drugi brzeg rzeki w kraj zajęty przez przeciwnika.
Istnieje styczność z czatami, a raczej z osłoną nieprzyjacielską, tak, że niema miejsca na rozpoznanie w większych rozmiarach przez masy jazdy.
Na froncie jest tylko jazda niezbędna do zwiadów: 12 pułków lekkich, oświecających linję marszu, wspieranych na odległość paru kilometrów przez straże przednie kolumn i gotowych rozpocząć wraz z niemi walkę przeciwko oddziałom nieprzyjacielskim. Na tyłach masy jazdy w pogotowiu do akcji po przejściu rzek, gdy otworzą się przed nią równiny belgijskie i gdy będzie chodziło o to, aby poprzez rozproszone oddziały przesłaniające dosięgnąć wielkich skupień przeciwnika.
Zamiarem Cesarza jest osiągnąć wieczorem szosę Namur-Bruksela, lecz zachodzą przeszkody.
Wprawdzie na lewem skrzydle straż przednia korpusu Reille'a zdołała rozbić w Marchiennes oddział wydzielony I korpusu pruskiego i posunąć się na drodze do Gosselies, ale zato w centrum Pajol nie może jazdą opanować mostu w Charleroi, bronionego przez części 1 korpusu (Ziethen).
Vandamme, który wyruszył z czterogodzinnem opóźnieniem przybywa za późno, by poprzeć Pajola, tak, że Cesarz musi sprowadzić pośpiesznie jedną dywizję młodej gwardji, która odrzuca przeciwnika na Gilly.
Na prawem skrzydle IV korpus (Gérard), wzburzony od rana zdradą jednego z dywizjenerów, generała Bourmonta, który przeszedł dp nieprzyjaciela z całym sztabem, opóźnił się również i zdołał przybyć do Chatelet dopiero wieczorem.
W każdym razie wyjście armji francuskiej nad Sambrę było rzeczą dokonaną, a korpus pruski Ziethena cofał się w dwóch kolumnach, częścią na Gosselies, częścią drogą do Sombreffe.
By wejść na szosę do Brukseli, Cesarz tworzy "ugrupowanie strategiczne w dwa skrzydła i centrum", które wybrał dla tej kampanji prowadzonej ze stanowiska centralnego:
Na lewem skrzydle pod dowództwem Neya
I korpus (Drouet d'Erlon)
II korpus (Reille)
dywizja lekkiej jazdy gwardji
Poparte 16-go przez dywizję jazdy Kellermanna,
46.000 ludzi.
Kierunek: Ouatre Bras
Na prawem skrzydle pod dowództwem Grouchy'ego
III korpus (Vandamme)
IV korpus (Gerard)
Dywizje jazdy (Pajol, Domon i Exelmans)
45.000
kierunek: Sombreffe
Reszta armji - VI korpus (Mouton) i gwardja (32.000), jako odwód środkowy, czeka w Charleroi na wypadki.
Jednakże ani Ney, ani Grouchy nie wykonali tych rozkazów Napoleona.
Na prawem skrzydle Vandamme, urażony, że go oddano pod dowództwo Grouchy'ego, oświadcza, że wojska jego są przemęczone i zatrzymuje się pod Fleurus.
Na lewem skrzydle Ney daje się zatrzymać kilku bataljonom pod Gosselies i nie przekracza Frasnes.
Wieczorem gwardja dochodzi do Gilly, IV korpus (Gerard) nie przechodzi Chatelet, a VI (Mouton) zatrzymuje się na południe od Charleroi, gdyż droga jest zapchana.
Jakkolwiek cel działania nie został osiągnięty, położenie Cesarza jest pomyślne, gdyż wszystkie siły ma on skoncen-trowane w czworoboku kilkunastokilometrowym, podczas gdy wojska sprzymierzonych są jeszcze rozproszone.
9. RUCHY SPRZYMIERZONYCH W CIĄGU 15 CZERWCA. Tego dnia Blücher nakazał 1 korpusowi, który znajdował się w okolicy Charleroi jako osłona nad Sambrą, cofać się; krok za krokiem na Fleurus w celu ochraniania koncentracji pod Ligny trzech pozostałych korpusów, które wezwał do siebie, a z których przynajmniej dwa miały nadejść w nocy. Co do Wellingtona, to otrzymane przezeń wiadomości nie zamąciły zgoła jego spokoju i nie przeszkodziły mu nawet wziąć udziału w balu u księżnej Richemont w Brukseli. Dopiero wychodząc stamtąd, późną nocą, wydał rozkaz do koncentrowania sił na lewem skrzydle. Książę Sasko-Weimarski, należący do korpusu ks. Oranji, z własnej inicjatywy posunął swą brygadę przed Quatre Bras i wywołał u Neya wrażenie, że ma do czynienia z całą armją angielską.
10. ZAMIAR NAPOLEONA. W ciągu dnia 16-go Cesarz chciał odrzucić Prusaków poza Gembloux, a Anglików na Brukselę, by ich rozdzielić ostatecznie i stanąć na wielkiej szosie, stanowiącej jedyną dobrą linję komunikacyjną między obiema armjami nieprzyjacielskiemi.
Rozkazy swe wydał jednak zbyt późno, czekając na wyjaśnienie się położenia (przypuszczał zrazu całkowity odwrót Prusaków na Leodjum i Anglików na Brukselę).
Ney miał zająć Quatre Bras, zamknąć drogę Anglikom i wydzielić jedną dywizję na Marbais dla łączności z kolumną prawoskrzydłową.
Grouchy miał osiągnąć Sombreffe.
Odwód tworzy gwardja, maszerująca w drugiej linji na Fleurus oraz korpus VI (Mouton), zostawiony w Charleroi.
Cesarz liczy się z możliwością ruchu główną siłą na Brukselę i zepchnięcia armji angielskiej przed ukończeniem jej koncentracji w stronę morza (na Antwerpję).
Zarządzenia te prowadzą do bitwy pod Ligny i boju pod Quatre Bras.
11. BITWA POD LIGNY. (Szkic 97). Blücher zdołał dość szybko zgromadzić swe siły i zajął stanowisko na północ od rzeczułki Ligny po obu ramionach prostego kąta, który tworzy ona pod Sombreffe.
Na zachód oba korpusy, Ziethena i Pircha, zachowują miejsce dla Wellingtona, stojąc między St. Amand a Sombreffe, na wschodzie korpus Thielmanna pod Tongrinelle - dla korpusu Bülowa, który nadchodzi z Liege.
Wellington istotnie porozumiał się z Blücherem, przyrzekając mu pomoc na 16-go wieczór.
Wychodząc z Fleurus, Grouchy, onieśmielony widokiem licznych wojsk nieprzyjacielskich na wzgórzach pod Ligny, nie bez wahania posuwa się naprzód. Około 11-ej przybywa Napoleon i widząc, że ma przed sobą całą armję pruską, postanawia uderzyć niezwłocznie.
Zamiarem jego jest skierowanie głównego wysiłku przeciw prawemu skrzydłu nieprzyjaciela, w celu rozdzielenia go w ten sposób od Anglików. Z frontu ma uderzyć na nie IV korpus Gérarda, z flanki III Vandamme'a. Natarcie rozstrzyga-jące zamierza Napoleon skierować na Ligny i nakazuje Neyowi (o g. 14-ej) zwrócić się (po odrzuceniu nieprzyjaciela stojącego przed nim w Quatre Bras) na ten punkt, by zająć tyły Prusakom.
Jednak około godzny 15-ej na wiadomość, że Ney walczy przeciw 20000 Anglików, Napoleon, rozumiejąc, że uderzenie wszystkiemi siłami na tyły prawego skrzydła pruskiego byłoby dla Neya niemożliwością, posyła mu niezwłocznie drugi rozkaz, by zatrzymując korpus Reille'a, skierował na Marbais jedynie korpus Drouet'a d'Erlon. Wobec braku czasu rozkaz miał być zakomunikowany najpierw Drouet'owi a następnie posłany Neyowi.
Bitwa rozpoczęła się dopiero o 15-ej, gdyż trzeba było czekać nadejścia korpusu Gérarda. Bierze w niej udział 79.000 Francuzów przeciw 83.000 Prusaków.
Podczas gdy Grouchy wiąże lewe skrzydło Prusaków jedną dywizją IV korpusu i częścią jazdy, Vandamme rusza do natarcia na St. Amand i St. Amand la Haye, a Gérard na Ligny. Zacięty bój toczy się o te wsie, które przechodzą kilkakrotnie z rąk do rąk.
Widząc, że prawemu skrzydłu zagraża oskrzydlenie, Blücher rzuca do przeciwnatarcia z tej strony 47 szwadronów i dywizję odwodową, aby utrzymać teren, na którym ma rozwinąć się Wellington. Odrzuca go jednak dywizja Géerarda z korpusu Vandamme'a (godzina 17).
W walce następuje przerwa. Blücher rzuca na front nowe posiłki i skierowuje korpus Pircha na południe od Brye, aby ponowić przeciwnatarcie na lewe skrzydło Francuzów. Napoleon tymczasem gotuje natarcie rozstrzygające na godzinę 18-tą, mniemając, że na tę godzinę nadciągnie korpus przysłany przez Neya.
W tej chwili jednak donoszą o jakiejś podejrzanej kolumnie, ciągnącej od zachodu. Wysłano zwiady: natarcie zostaje wstrzymane. Niebawem okazuje się, że jest to korpus Droueta, zaraz potem jednak korpus ten zaczyna się cofać. Sposobność całkowitego załatwienia się z Prusakami mija ostatecznie.
Tymczasem około g. 19-ej korpus VI (Mouton) nadchodzi na pole bitwy, wobec czego natarcie zostaje wznowione po silnem przygotowaniu artyleryjskiem. Gwardja rusza naprzód, pociągając za sobą korpus Gerarda i dociera do młyna w Bussv.
Napróżno Blücher przeciwstawia jej 30 szwadronów. Centrum jego jest złamane, jest więc zmuszony wydać rozkaz odwrotu. Aż do późnej nocy jazda francuska i pruska ścierają się ze sobą, uwijając się po polu bitwy, które ostatecznie opanowują Francuzi.
Straty Francuzów wyniosły 4000, Prusaków 8000 ludzi (kilkanaście tysięcy Prusaków uciekło ze swych oddziałów w stronę Leodjum). Armja Blüchera była pobita, lecz nie zniszczona, ponieważ Ney nie nadciągnął i zawrócił z drogi korpus Drouet'a d'Erlon.
12. BÓJ POD QUATRE BRAS. Ney, którego zadaniem było zajęcie Quatre Bras, otrzymał odnośny rozkaz we Frasnes dopiero o godzinie 101 rano, a wskutek opóźnienia korpusu Reille'a ruszył dopiero około południa. Walka rozpoczęła się pod Quatre Bras dopiero o g. 14-ej po poł.; ponieważ książę Oranji miał czas zgromadzić swój korpus, Reille i jazda Kellermanna nie mogli zdobyć jego pozycji. Ney, zagrożony zgnieceniem przez przeważające siły angielskie, samowolnie odwołał korpus Drouet'a, który otrzymawszy rozkaz Napoleona maszerował już na Ligny. W chwili otrzymania rozkazu powrotu do Quatre Bras znajdował się on o 7 km od Frasnes, przybył więc za późno, by wesprzeć Neya, który, zdany na własne siły, wprawdzie zdołał wycofać się na Frasnes, tracąc przytem blisko 4000 ludzi, lecz nie mógł odciąć Wellingtonowi połączeń z Blücherem.
Odwołanie Drouet'a było fatalne dla całej kampanji. Z miejsca, w którem się znajdował w chwili otrzymania rozkazu do powrotu, Drouet mógł był jeszcze wziąć rozstrzygający udział w bitwie pod Ligny i przyczynić się do zniszczenia Blüchera; natomiast niemożliwe było dla niego zdążenie z pomocą Neyowi. W rezultacie silny ten korpus nie miał żadnego wpływu na wypadki dnia.
13. DZIEŃ 17 CZERWCA. (Szkice 94 i 99). Blücher, porzucając swą naturalną linję komunikacyjną - Mozy - dąży do połączenia z Wellingtonem i cofa się w dwóch kolumnach na Wavre, gdzie: dołącza do niego korpus Bülowa, nadchodzący z Liege.
Zamiast ścigać jeszcze w nocy Blüchera i doprowadzić armję pruską, do rozkładu, Napoleon zostawia zwycięstwo niewyzyskane i zwleka z wydaniem rozkazów pościgu do ranka 17-go.
Dopiero w południe na wiadomość o przebiegu walki Neya pod Quatre Bras postanawia ruszyć siłami głównemi przeciwko Anglikom,, wysyłając w pościg za armją pruską Grouchy'ego.
Około 13-ej połączył się, wraz z resztą sił, z korpusami Neya i na czele 70.000 z 240 dział ruszył za Wellingtonem, który o 10-ej rano wycofał się z Quatre Bras, zupełnie zresztą nie niepokojony przez Neya.
Marsz odbywa się wśród strasznej burzy, która naraża wojsko na niesłychane trudy. Przerywa go zaledwie kilka drobnych utarczek tylnych straży. O g. 22-ej wieczorem Francuzi zatrzymują się na wysokości Belle Alliance, na południe od Mont St. Jean, gdzie Anglicy chcą widocznie stawiać opór.
Równocześnie Grouchy (korpusy Vandamme'a i Gérarda oraz dywizje jazdy Pajola i Exelmansa) skierował się na Gembloux, zgodnie z rozkazami Cesarza, który nie znał jeszcze rzeczywistego kierunku odwrotu Blüchera. Marsz jego odbywa się tak wolno, że traci on zupełnie ślad Prusaków i osiąga Gembloux dopiero wieczorem.
Dowiedziawszy się wreszcie, że nieprzyjaciel cofnął się nie na Namur, lecz na Wavre i Liege, uznaje, że musi odłożyć pościg do jutra i traci w ten sposób cenny czas.
Blücher natomiast miał dość czasu do zgromadzenia wszystkich, korpusów w Wavre i do skomunikowania się z Wellingtonem, któremu przyrzekł pomoc na dzień 18-go całą swą armją.
14. POZYCJA WELLINGTONA. (Szkic 97). Wellington, upewniony co do pomocy Prusaków, postanawia przyjąć b;twę na wyżynie Mont St. Jean, stojąc okrakiem na szosie Charleroi-Bruksela.
Armja angielska, w sile ponad 70.000, opierając się ztyłu o las Soignes, zajęła stanowisko na tej wyżynie.
Centrum jej znajduje się w Mont St. Jean, na skrzyżowaniu dróg z Charleroi i Nivelles, front - poza drogą wiodącą parowem z Braine l'Alleud do Ohain. Poza tem Anglicy obsadzają wysunięte punkty oporu: przed frontem - zamek Hougoumont i folwark la Haye-Sainte, na prawej flance - wieś Braine l'Alleud, na lewej -- folwarki la Haye i Papelotte.
Zgodnie z taktyką, przyjętą w Hiszpanji, Wellington obsadza grzbiety wzgórz tylko artylerją, osłanianą przez nielicznych tyraljerów. Piechota staje w tyle w dwóch linjach, pierwsza - w szyku rozwiniętym, druga - w kolumnach bataljonowych o odstępach na szerokość szyku rozwiniętego. Z tyłu jazda w odwodzie.
15. ZARZĄDZENIA NAPOLEONA. Wojska francuskie biwakowały wokoło Plancenoit i Belle-Alliance. Napoleon nie spał całą noc. Nie wierzy on, by Wellington chciał stoczyć bitwę przed lasem, mając jedną jedyną drogę odwrotu. Żywi tylko obawę, aby armja angielska nie wymknęła się, korzystając z ciemności. Jednakże burza w nocy rozmoczyła grunt do tego stopnia, że ani artylerją, ani jazda zupełnie nie były w stanie manewrować. Cesarz musi więc czekać, aż słońce nieco osuszy ziemię.
16. PLAN BITWY NAPOLEONA. Napoleon, przekonany, że Wellington ma zamiar wymknąć się z wojskiem poprzez las Soignes, aby połączyć się z siłami głównemi Blüchera przed Brukselą i tam czekać na armję francuską, chce dokonać próby opanowania nagłem uderzeniem Mont St. Jean i utrzymać ten punkt za wszelką cenę, żeby w ten sposób odciąć Anglikom jedyną linję odwrotu.
Aby tem bardziej ułatwić sobie zadanie, Napoleon chce ograniczyć się do związania prawego skrzydła przeciwnika i zamierza przełamać lewe.
Napoleon rozporządza 70.000 ludzi i artylerją silniejszą niż Anglicy.
Wojska swe szykuje okrakiem na szosie na wysokości Belle-Alliance
W pierwszej linji - korpus Reille'a na lewo od szosy, na prawo Drouet d'Erlon, obaj wspierani na swych zewnętrznych skrzydłach przez lekką jazdę korpusów.
W drugiej linji - w centrum korpus Lobau, na skrzydłach dywizje jazdy odwodowej.
Wtyle, jako odwód główny - gwardja.
O 10-ej armja była rozwinięta w sposób nakazany. W tejże chwili meldunek Grouchy'ego donosi, że 2 kolumny pruskie wyruszyły z Wavre i maszerują na zachód. Cesarz jednak nadal jest przekonany, że Blücher maszeruje na północ od lasu Soignes na połączenie z Wellingtonem.
Nie przedsiębierze tedy żadnych środków dla ubezpieczenia prawej flanki na wypadek, gdyby wbrew przewidywaniom Prusacy mieli się połączyć z Anglikami pod Mont St. Jean.
17. PRZEBIEG BITWY. O 11-ej rano walka rozpoczyna się na lewem skrzydle Francuzów zgodnie z rozkazami Cesarza, który ma zamiar ściągnąć w tę stronę uwagę nieprzyjaciela.
Korpus Reille'a rusza odrazu na zamek w Hougoumont, gdzie wyczerpuje się w daremnych wysiłkach, ponieważ natarcie nie zostało dostatecznie przygotowane przez artylerję, grzęznącą w błocie, gdy artylerją angielska na stanowiskach rozwija swą siłę niszczącą.
Gdy II korpus wyczerpuje się w ten sposób w bezowocnej walce, Napoleon tworzy na froncie I korpusu baterję 80 dział dla przygotowania natarcia głównego. W południe rozpoczyna się gwałtowna kanonada. Nagle Cesarz spostrzega w kierunku Saint-Lambert silną kolumnę, zarządza jej rozpoznanie i stwierdza, że jest to straż przednia Bülowa, który w 30.000 maszeruje na pole bitwy. Niezwłocznie skierowuje przeciw niej korpus VI (Lobau), który zwraca się frontem na wschód.
Równocześnie Cesarz wysyła do Grouchy'ego pilny rozkaz zbliżenia się do pola bitwy. Pomimo, że przez wydzielenie korpusu Lobau został pozbawiony części odwodów, trwa jednak przy swym planie pierwotnym i około g. 13 min. 30 wysyła do Neya, który ma wykonać natarcie, rozkaz ruszenia naprzód. W ten sposób manewr po linjach wewnętrznych zacieśnia się do jednego pola bitwy, z operacyjnego staje się taktycznym.
Wielka baterja, ustawiona na froncie I korpusu, zaprzestaje natychmiast ognia, a Ney rusza na la Haye-Sainte z 4 dywizjami uszykowanemi w schodach od lewego; przytem każda dywizja tworzy kolumnę składającą się z bataljonów w szyjni rozwiniętym, bataljon za bataljonem w odległości 5 kroków.
Bezbronne w tym szyku zbyt gęstym i sztywnym, oddziały Neya zostają zdziesiątkowane ogniem piechoty, zrąbane szablami jazdy angielskiej. Natarcie, przygotowane niedostatecznie przez artylerję i nie wspierane, gdyż baterje nie są w rozmiękłym terenie dość ruchliwe, zawodzi w zupełności. Ney musi się cofnąć.
Zaczynając pojmować grozę położenia, Napoleon nie chce angażować się dalej przeciw Wellingtonowi, zanim nie odparuje natarcia flankowego Prusaków i rozkazuje Neyowi zdobyć las Haye-Sainte, lecz nie wysuwać się zbytnio naprzód.
Ney porządkuje swe kolumny i ponownem uderzeniem zdobywa wieś, lecz porwany zapałem, zamiast poprzestać na tem, chce stanąć za jednym zamachem na skraju wyżyny, gdzie zdaje się dostrzegać luki; w linji angielskiej; żąda więc posiłków. Napoleon, który już młodą gwardję rzucił na pomoc VI korpusowi w kierunku natarcia Prusaków, może dać Neyowi tylko kirasjerów Milhauda; pociągają oni za sobą lekką jazdę gwardji, szerząc zamęt w szeregach Wellingtona.
Cesarz, pomimo, że uważa natarcie to za przedwczesne, sądzi jednak, że nie pozostaje już nic innego, jak nadać mu znaczenie rozstrzygające. Popiera je więc kirasjerami Kellermanna, którzy pociągają za sobą do natarcia ciężką jazdę gwardji, mającą stanowić odwód.
Ta lawina 10.000 jazdy wyborowej przełamuje pierwszą linję angielską, lecz nie może przełamać drugiej, a wyczerpana w bezskutecznych wysiłkach, odpływa zpowrotem z olbrzymiemi stratami.
Tymczasem położenie na prawem skrzydle pogarsza się. Gwałtowna walka toczy się już od g. 18 wkoło Plancenoit. Jedyny odwód, jaki Cesarzowi pozostał - stara gwardja, rozstrzyga zwycięsko walkę o Plancenoit. Bülow jest pobity. Napoleon chce rzucić gwardję na pomoc Neyowi, by dobić Wellingtona, gdy naraz drugi korpus pruski (Pirch) wychodzi z St. Lambert. Na spotkanie, rzuca Napoleon część starej gwardji, a z resztą sił próbuje ostatniego wysiłku na Mont St. Jean.
Wellington jednak, mimo wielkich strat i częściowego załamania się wojska (Holendrzy i Hannowerczycy) trwa w zaciętym oporze, a niebawem trzeci korpus pruski (Ziethen), nadciąga przez Ohain. Wyczerpana natarciami i zdemoralizowana flankowem uderzeniem Prusaków armja francuska rozprzęga się. Wówczas przeciwnik przechodzi do ogólnego natarcia. Następuje ogólna ucieczka Francuzów w straszliwym nieładzie w kierunku Genappe. Jedynie część starej gwardji, sformowana w czworoboki, stawia opór i daje się wyciąć, odpowiadając na wezwania Anglików do poddania się bohatersko i jędrnie słowem generała Cambronne, które legenda ujęła w zdanie: ,,gwardja umiera, lecz nie poddaje się".
Niedobitki armji cofają się na Charleroi. Francuzi stracili 25.000, sprzymierzeni 20.000. Ale cała artylerja dostała się w ręce przeciwnika, a pościg doprowadził do rozkładu wojska.
18. RUCH GROUCHY'EGO. Gdy los Cesarza rozstrzygał się pod Waterloo Grouchy, wyszedłszy z Gembloux późnym rankiem skierował się na Wavre, opóźniony dzięki niepogodzie i nieudolnym zarządzeniom w czasie marszu. Słysząc działa Napoleona, Gerard radzi mu zwrócić się na Mont Saint Jean, lecz Grouchy woli stosować się ściśle do rozkazów Cesarza i maszeruje na Wavre; zresztą prawdopodobnie nie zdołałby na czas nadejść na pole bitwy. Pod Wavre napotyka korpus Thielmanna, któremu udaje się związać Francuzów, gdy tymczasem reszta armji pruskiej przesuwa się na Mont Saint Jean. 19-go na wiadomość o wyniku bitwy pod Waterloo Grouchy cofa się na Namur, a stamtąd przez Laon do Paryża.
19. KONIEC KAMPANJI. Napoleon wraca do Paryża, gdzie Izby zmuszają go do abdykacji (22 czerwca). Sprzymierzeni maszerują na Paryż, w którym gromadzą się resztki armji francuskiej (100.000) pod rozkazami Davouta.
3 lipca Paryż kapituluje, a armja francuska cofa się za Loarę.
Zagrożony wydaniem w ręce nieprzyjaciela, Napoleon udaje się do Rochefort, tam wsiada na statek angielski i wywieziony zostaje na wygnanie na wyspę św. Heleny. Na tej wyspie 5-go maja 1821 r. Napoleon umiera.
W czasie wygnania powstały jego pisma i dyktaty, na których podłożu wyrosła legenda napoleońska.
Francja pozostała na łasce Św. Przymierza. Drugi traktat paryski zamknął ją ostatecznie w granicach z r. 1790, nakłada-jąc znaczne odszkodowania wojenne i narzucając klęskę długiej okupacji częściowej przez wojska obce.
Kampanja 1815 r. jest jedną z najbardziej wstrząsających, jedną z tych, o których bezpośrednio po wypadkach pisano najwięcej. Rzecz to zrozumiała, wobec rozstrzygającego wpływu, jaki wynik jej wywarł na losy Francji i Europy.
Jedni tłumaczyli klęskę Napoleona zrządzeniem losu i nadzwyczajnym zbiegiem nieprzewidzianych i nieszczęśliwych okoliczności.
Inni szukali przyczyn jedynie w błędach Neya (samowola co do korpusu Drouet'a, złe zarządzenia taktyczne pod Waterloo) i Grouchy'ego (opieszałość w działaniach 17 i 18 czerwca przeciw Prusakom).
Inni wreszcie pisarze twierdzą znowu, że jeśli początki kampanji, ogólna koncepcja i wkroczenie do Belgji były znakomitem dziełem Napoleona i należą do najświetniejszych z jego działań wojennych, wykonanie w ciągu trzech dni rozstrzygających (16, 17 i 18) nie stało na równej wysokości.
Krytyka, ułatwiona przez tragiczny wynik kampanji, postawiła Napoleonowi szereg zarzutów:
I. gdyby nie był tracił czasu rankiem 16-go, gdyby dokładnie) określił rolę Neya i gdyby nie trzymał zbyt daleko w odwodzie korpusu VI (Mouton) w Charleroi, niewątpliwie zniszczyłby zupełnie w tym dniu armję pruską.
Jomini przypuszcza, że do rozkładu armji Blüchera byłby doprowadził pościg nocny. Ale Napoleon nigdy nie stosował tego ryzykownego sposobu działania. Wypróbował go przeciw Napoleonowi stary Blücher po zwycięstwie pod Waterloo.
II. Kiedy mimo wszystko Napoleon zadał Prusakom poważną klęskę, mógł nazajutrz, mając całą armję do dyspozycji, uwieńczyć swe zwycięstwo, bądź przez uderzenie na Anglików, lub też, co byłoby lepsze, przez pościg za Prusakami. Tymczasem opóźnienie decyzji pociągnęło za sobą stratę połowy dnia 17 czerwca.
Następnie, posyłając Grouchy'ego za późno w pościg za Blücherem, zorjentował go w fałszywym kierunku, pomijając kierunek na Wavre, który był również ważny, ponieważ tamtędy właśnie Blücher mógł połączyć się z Anglikami.
III. 18 czerwca, wiadomość otrzymana o 2-ej rano, że do Wavre nadeszła część korpusów pruskich, jednak nie wyjaśniła Cesarzowi położenia i właściwie ten brak jasnowidzenia co do możliwych działań przeciwnika, był główną przyczyną klęski pod Waterloo.
Niewątpliwie Grouchy popełnił błędy niezaprzeczone, maszerując zbyt wolno za Prusakami 17-go i 18-go, a w południe dnia bitwy pud Waterloo na odgłos dział nie ruszając na Mont St. Jean. Gdyby był to uczynił, chociaż nadszedłby pod Plancenoit dopiero między 19-ą a 20-ą wieczorem, nadszedłby jednak na czas, aby osłonić odwrót. Napoleon jednak popełnił ze swej strony błąd, godząc się w dwóch listach, które wysłał w ciągu dnia, z ruchem Grouchy'ego na Wavre i nie wzywając go do siebie stanowczym rozkazem.
IV. W czasie bitwy, usiłując wziąć byka za rogi przez natarcie na centrum Wellingtona, którego wytrwałości nie wolno było nie doceniać, zamiast skierować główny wysiłek na lewe skrzydło wroga, jak to nakazywało położenie, Napoleon poszedł po linji największego oporu, w kierunku najmniej skutecznym i pozbawił się ostatnich możliwości wygranej. Ponieważ Bülow nadszedł dopiero koło 17-ej wieczorem, można było do tego czasu, rozpocząwszy bitwę wcześniej i wybierając skuteczniejszy kierunek głównego wysiłku, skończyć już z Anglikami.
Jak zaznaczono, jest to krytyka łatwa, gdyż znamy dzisiaj położenie stron obu i znamy wyniki wydanych zarządzeń. Niewątpliwe błędy, popełnione przez Napoleona, nieuniknione prawie w każdem działaniu wojennem (gdyż niepewność jest żywiołem wojny) zemściły się w danym wypadku ciężko, wobec przewagi liczebnej przeciwników, u także ich zręczności i energji.
Kampanja 1815 roku, jak obie poprzednie, rozwiązana jest manewrem po linjach wewnętrznych.
Przyczyna niepowodzenia leży, jak w obu poprzednich, głównie w tem, że ciosy kolejne, zadawane poszczególnym armjom nieprzyjacielskim, nie były na tyle stanowcze, by pozbawić je na czas potrzebny zdolności do walki.
"Operacje po linjach wewnętrznych - mówi Schlieffen, znakomity niemiecki szef Sztabu Generalnego na przełomie XIX i XX w. - uchodzą za rzecz najdoskonalszą i najtrudniejszą, jakiej wódz może dokazać. Napoleon nieraz operował po linjach wewnętrznych, ale dwa razy na linji wewnętrznej doznał pogromu. Historycy tłumaczyli to chorobą i chwilowem osłabieniem władz duchowych. Nie jest to wyjaśnienie dostateczne. Sądzę raczej, że powodem była okoliczność, że właśnie operacje po linjach wewnętrznych są niesłychanie trudne. Jedna armja musi zwyciężyć dwie, najpierw jedną, później drugą. By tego dokonać, musi pierwszą z nich zupełnie zniszczyć. Przez zwykłe odepchnięcie nie osiąga się celu. Napoleonowi w 1813 roku nie powiodło się zniszczyć zupełnie głównej armji sprzymierzonych; choć w nieładzie, wycofała się, a za jakiś czas zjawiła się znowu. Nie udało mu się później pobić armij śląskiej i północnej; uchylały się od bitwy i tak, że osaczały go coraz bardziej. Pod Ligny Napoleon także zwyciężył, ale nie zniszczył przeciwnika. Zwrócił się następnie w drugim kierunku, zwyciężona armja posunęła się za nim i w rezultacie stało się, że pod Lipskiem został osaczony, a pod Waterloo zaatakowany z dwóch stron. Stąd wynika, że w manewrze po linjach wewnętrznych trzeba pierwszego przeciwnika zupełnie zniszczyć... a jeśli to się nie powiedzie, ryzykuje się samemu taką klęską jak Sedan, jak Lipsk, jak Waterloo".