Nasza księgarnia

Kampania 1813 - co dalej po Dreźnie?

Posted in Historical fiction

Generał Henri Jomini napisał: "Gdyby jednak Napoleon po zwycięstwie pod Dreznem ścigał armię monarchów do Czech, to nie tylko nie zostałby rozbity pod Kulmem, lecz stanął groźnie pod Pragą i być może rozbiły koalicję. Tymczasem jednak popełnił błąd, nie przeszkadzając sprzymierzonym w jakiś poważniejszy sposób w wycofaniu się. Ponadto popełnił jeszcze jeden błąd nie mniej istotny, a mianowicie rozgrywał decydujące bitwy w tych punktach, w których nie było go osobiście z główną masą sił".
No właśnie. Czy Napoleon dobrze rozegrał tą kampanię po zwycięstwie pod Dreznem (26 i 27 sierpień)? Czy Jomini ma rację wytykając mu błędy? Zdania wśród historyków wojskowości są podzielone.
Przedmiotem mych rozważań jest okres w jakim znalazły się armie po bitwach pod Dreznem 26-27 sierpień - wygrana wojsk Napoleona nad Armią Czeską Schwarzenberga, pod Grossbeeren 23 sierpnia - przegrana ugrupowania marsz. Oudinota z Armią Północną Jeana Bernadotte'a, nad Katzbach (Kaczawa) 26 sierpnia - przegrana Armii Bobru marsz. Macdonalda z Armią Śląską Blüchera.


Pościg za Armią Czech

Osobiście popieram opinię gen. Jominiego. Bowiem to on znajdował się w sztabie wojsk koalicyjnych w czasie i po bitwie pod Dreznem. Znał chyba najlepiej sytuację ciężkiego położenia w jakiej się znalazła Armia Schwarzenberga. A także orientował się w ogólnym położeniu wojsk napoleońskich i sprzymierzonych na całym teatrze działań wojennych. Zacytuję J. Nadzieję: "Gen. Jomini napisał potem, że zanosiło się wówczas na katastrofę". Dlatego wielkim błędem Napoleona było zaniechanie strategicznego pościgu za Armią Czeską, która bezpośrednio po bitwie była zdezorganizowana i trzeba to było wykorzystać podążając za nią głównymi siłami. Podczas walk o Drezno główna armia sprzymierzonych mogła się pochwalić 160-180 tys., Napoleon tylko 120-130 tys. Straty sprzymierzonych wynosiły 30 tys, francuskie 8 tys. Z wojsk Schwarzenberga zostało sprawnych 140-150 tys. żołnierzy. Napoleonowi pozostało ok. 120 tys. plus I Korpus Piechoty gen. Vandamme w sile 32 tys. Były to siły wystarczające, aby zniszczyć siłę żywą największej armii sprzymierzonych. Była to przecież fundamentalna reguła napoleońskiej sztuki wojennej. Pod Marengo Napoleon zniszczył główne siły austriackie na froncie włoskim, co zapewniło mu na tym teatrze ogólne zwycięstwo.

Kliknij
Kliknij aby powiększyć


Tak samo pod Austerlitz główna grupa wojsk npla została zniszczona co zapewniło pokój, mimo że na froncie pozostawały jeszcze znaczne siły koalicyjne. Pod Jeną i Auerstadt jeden dzień przesądził o całej kampanii jak i pod Wagram. Nic zatem nie było nowego w tym, aby La Grande Armee podjęła pościg za Armią Schwarzenberga do Czech. Tutaj Drezno było Ulmem z 1805 roku, niestety Austerlitz nie nadszedł. Opisując kampanię 1813 często nie widzi się różnicy jaka zaistniała w uzbrojeniu i stanie wojsk napoleońskich pomiędzy okresem sprzed rozejmu w Pielaszkowicach oraz z okresu po tym rozejmie. W kampanii wiosennej Napoleon miał przewagę liczebną własnych wojsk w porównaniu do Rosjan i Prusaków i jego położenie (strategiczne) było lepsze. Dlatego jest rzeczą oczywistą że podpisanie rozejmu 4 czerwca miało znaczenie katastrofalne. Napoleon podpisał je tylko dlatego, że łudził się jeszcze, co do szczerych intencji pokojowych Austrii. W tym momencie rozejm był najgorszym rozwiązaniem. Sam Napoleon na Wyspie Świętej Heleny przyznał się, że uważa to za największy błąd swego życia. W tej kampanii Cesarzowi brakowało bardzo ważnej rzeczy - kawalerii, która w poprzednich kampaniach odgrywała bardzo ważną rolę. A szczególnie jej brak doskwierał w doskonale prowadzonym przez Napoleona pościgu strategicznym za pobitym w walnej bitwie przeciwnikiem. Również po Lützen i Budziszynie Napoleon podjął taki pościg, tylko że o jego mniejszej skuteczności zdecydował brak kawalerii, którą Cesarz oszczędzał jak tylko można było. W kampanii jesiennej sprawa kawalerii znacznie się polepszyła. M. in. za sprawą polskiej kawalerii (przypomnę, że cały IV Korpus Rezerwy Kawalerii gen. Kellermana składał się z Polaków). Napoleon w czasie rozejmu dołożył wszelkich starań, aby zwiększyć etaty kawalerzystów i w porównaniu z poprzednią kampanią widzimy sporą różnicę. Teraz Napoleon mógł sobie pozwolić na szarże wielkich mas kawalerii składających się z kilkudziesięciu szwadronów. Tak jak to widzieliśmy pod Dreznem i pod Lipskiem (przypomnę, że pierwszy dzień bitwy pod Lipskiem Napoleon wygrał), gdzie masy jazdy pod wodzą marszałka Joachima Murata decydowały o zwycięstwie. Oczywiście szósta koalicja miała więcej kawalerii, jednak ta różnica nie była tak duża, aby Cesarz nie mógł się podjąć skutecznej ofensywy. Nie jest powiedziane, że Napoleon decydując się na pościg za Schwarzenbergiem musiał stanąć aż w Morawach, zagłada Armii Czeskiej powinna nastąpić dużo wcześniej. I sytuacja na całym teatrze działań po zapuszczeniu się Napoleona do Czech nie musiała się koniecznie pogarszać. Przeciwnie spanikowani Car Aleksander, Król Prus Fryderyk Wilhelm III, Cesarz Franciszek I staraliby się, aby Armia Śląska gen. Blüchera i Armia Rezerwowa (Polska) gen. Benningsena skierowała swe kroki na odsiecz Armii Czeskiej. Pamiętajmy, że trzech monarchów stało przy sztabie głównym Schwarzenberga i mimo że przekazali mu ogólne dowództwo, to ich postawa mogła wpływać na podjęte kroki Schwarzenberga. A przecież do geniuszy wojennych oni nie należeli. Oczywiście jest możliwość, że nie zmieniłaby ona swej marszruty i dalej jej celem byłaby Armia Bobru marszałka Macdonalda, a następnie przy pomocy Armii Północnej Bernadotte'a siły skupione pod komendą marszałka Oudinota. Byłoby to z punktu strategicznego znacznie korzystniejsze, jednak i Schwarzenberg i Car Aleksander, nie mogli dopuścić, aby Armia Czeska uległa zagładzie. Mogli więc przywołać wymienione armie. Należy przyznać, że zwycięstwo Blüchera nad Macdonaldem nad Kazbach (26 sierpnia) nastąpiło w dosyć dziwnych okolicznościach, rzekłbym pechowych dla wodza naczelnego Armii Bobru. Może nie sama bitwa, ale jej następstwa, czyli kilkudniowy odwrót w czasie ulewnych deszczy spowodował zdezorganizowanie tej armii i jej stopnienie z początkowych 100 tys. (przed bitwą nad Katzbach) do 60 tys. Macdonald nie był w stanie zorientować się przez pierwsze dni po bitwie jakie rzeczywiście straty ona poniosła. Dopiero po pewnym czasie (po okresie opadów) udało mu się skupić 60 tys. (do 70 tys. - ale to raczej niemożliwe) żołnierzy. Należy pamiętać, że Armia Śląska w wyniku tych działań sporo ucierpiała "Zwycięstwo Armii okupiono dużymi stratami. 1 września dokonano podsumowania stanów w korpusach Armii Śląskiej. Wówczas okazało się, że straty przewyższają wcześniejsze przypuszczenia. Yorck od chwili rozpoczęcia działań do 1 września stracił 13 tys. żołnierzy. Najwięcej było strat wśród piechoty landwery. Z 13 369 landwermanów pozostało tylko 6277, czyli mniej niż połowa. Podobnie korpus Sackena stracił w tym samym czasie 2800 żołnierzy, a Langeron ponad 6000. Dawało to w sumie niecałe 22 000 żołnierzy. 1 września według dokonanej wówczas rachuby Armia Śląska liczyła 81 000 ludzi". Marszałek Macdonald po połączeniu swoich korpusów, czyli: III Korpusu Piechoty gen. Souhama, XI Korpusu Piechoty samego Macdonalda, V Korpusu Piechoty gen. Lauristona oraz II Korpusu Kawalerii gen. Sebastianiego z VIII Korpusem Piechoty ks. Poniatowskiego i IV Korpusem Rezerwy Kawalerii hr. Kellermana (w rzeczywistości wobec jego choroby korpusem dowodził gen. Michał Sokolnicki) stanowiłaby siłę ok. 74 tys. żołnierzy. Ta siła była już odpowiednia do stoczenia zwycięskiej bitwy z 81 tys. Armii Śląskiej Blüchera. Przecież Macdonald był bardziej utalentowanym dowódcą niż Blücher. Mariusz Olczak napisał "z jednej strony mamy starego Blüchera zmieniającego rozkazy, a z drugiej pewnego siebie i swoich żołnierzy Macdonalda. Z jednej strony kłócące się dzień przed bitwą pruskie dowództwo, a z drugiej marszałka bez szczęścia." Ja jednak nie wierzę w szczęście czy nieszczęście, wierzę natomiast w umiejętności Macdonalda i jego generałów. Podkreślę jeszcze raz, że nie mógł on zebrać swojej armii w kupę z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, które wymęczyły żołnierzy i utrudniały przeprawę przez mosty. Po paru dniach Macdonald był już w stanie podjąć energiczniejsze działania obronne, a w połączeniu z VIII Korpusem Piechoty i IV Korpusem Kawalerii Rezerwowej ruchy zaczepne. Armii Bobru kolejna bitwa była po prostu potrzebna (m. in. ze względu na morale żołnierzy). Nie mówię tu o rozbiciu Blüchera, bo to raczej było niemożliwe, ale o stoczeniu bitwy obronnej w sprzyjających warunkach naturalnych (gdzie teren zastępowałby żołnierzy - a jak wiemy tereny śląska w czasie rozejmu były szczególnie badane i fortyfikowane). W ten sposób można było odrzucić Blüchera, lub chociaż powstrzymać jego ofensywę. Dałoby to trochę czasu głównej armii, a żołnierz powtórnie uwierzyłby w swojego wodza. Mistrz Kukiel krytykował postępowanie Macdonalda, który dopiero po przybyciu Napoleona (po Dreźnie) podjął działania ofensywne. Armii Rezerwowej Bennigsena (ok. 60 tys.) nie trzeba się zresztą było tak szybko spodziewać. Przypomnę, że pod Wrocławiem pojawiła się dopiero około 19 września. I tak lepiej się było przeciwstawić samemu Blücherowi niż czekać na połączenie jego z Bennigsenem, czyli sile ok. 145 tys. żołnierzy. Z samą Armią Śląską Macdonald miał szanse wygrać. Z Blücherem i Bennigsenem musiałby się cofać w kierunku Zgorzelca, Budziszyna, aż do Drezna.
W przypadku gdyby Napoleon podjął się marszu za Armią Czeską, Armia Bobru (już z VIII KP i IV KK) miałaby dwie alternatywy zależne od postępowania npla.
I - W przypadku gdy Armia Śląska i Armia Rezerwowa miałyby udzielić wsparcia Armii Czeskiej, musiałyby zostawić jakieś duże siły które szachowałyby Armię Bobru. Ostrożny Blücher rzuciłby jakąś mniejszą część swoich sił na Żytawę i dalej na tyły Wielkiej Armii na pomoc Schwarzenbergowi i czekał do przybycia Bennigsena, który teraz przejąłby kontrolę nad Armią Bobru, a tymczasem Blücher z grosem sił ruszyłby na pomoc Schwarzenbergowi. Oczywiście tutaj Armia Bobru powinna jak najdłużej trzymać siły npla. W razie możliwości rzucić się na Blüchera, odrzucić go lub przynajmniej trzymać jak najwięcej jego sił. Blücher wysłałby jakieś siły ze swojej Armii w związku z czym łatwiej byłoby go pokonać - teraz stosunek sił byłby wyrównany. Zastanawiające jest czy stary Prusak od razu ruszyłby całością sił w stronę Czech nie czekając na Bennigsena i pozwalając wyjść Armii Bobru na swoje tyły. Oczywiście wiele zależałoby od marszałka Macdonalda który w tych strategicznych manewrach musiałby się popisać znaczną fantazją i umiejętnościami, dzięki którym miałby rozdzielić Bennigsena od Armii Śląskiej, wyjść na tyły Blüchera mając na tyłach Armię Rezerwową.

Bitwa pod Grossberen


II przypadek mówi o zostawieniu Schwarzenberga sobie samemu. Czyli wykorzystaniu sytuacji, gdzie Napoleon z siłami głównymi jest w Czechach, a sprzymierzeni mogą toczyć walki tylko z jego marszałkami na tym froncie. Armia Śląska i nadchodząca Armia Rezerwowa miałaby za zadanie zepchnięcie Macdonalda na zachód i jego zniszczenie. Początkowo marszałek mógł podjąć próbę pobicia Blüchera jednak w chwili jego połączenia się z Bennigsenem zostałby mu jedynie odwrót. W takiej sytuacji jedyne co mógłby zrobić to opóźnić ofensywę npla i wycofywać się w stronę ufortyfikowanego Drezna (przed odejściem Napoleon musiał zostawić w nim jakiś korpus co wzmocniłoby Armię Bobru). Działania Macdonalda miałyby być w tym wypadku skoordynowane z marsz. Oudinotem. Marszałek w chwili przegranej pod Grossberen stracił praktycznie szansę zdobycia Berlina, co zakończyło się załamaniem jego ofensywy w stosunku do Armii Północnej Bernadotte'a. Teraz zadaniem Oudinota było opóźnianie jego ofensywy. Przyszły król Szwecji prowadził tą ofensywę zresztą bardzo ostrożnie. Dawało to możliwość zrobienia przez Oudinota odskoku od Bernadotte'a, wykonania 180 stopni i ruszenia pod Drezno gdzie kierowała swe kroki Armia Bobru. Oczywiście część sił musiał marszałek zostawić, aby stopowały Bernadotte'a i opóźniały jego marsz. Na czele tej awangardy widzę świetnego generała, doskonałego do takich działań Charlesa Moranda (który zresztą gustował w pięknych Polkach). Z resztą sił (całość sił Oudinota na początku kampanii wynosiła 80 tys., teraz mogłoby to być ok. 70 tys., a po wyznaczeniu silnej awangardy pod dowództwem gen. Moranda ok. 50 tys.) Oudinot ruszyłby pod Drezno na pomoc Armii Bobru, z zamiarem przejścia na prawy brzeg Łaby oraz wyjścia na tyły lub flankę npla, lub chociaż forsowny marsz pod Drezno. Stworzyłoby to realną możliwość pobicia połączonych sił Armii Rezerwowej i Śląskiej - ok.. 150 tys., gdzie siły francuskie liczyłyby ok. 120 tys. W tych całych działaniach liczyłbym na opieszałość Bernadotte'a, który dał już w tej kampanii jej dowody. Oczywiście Oudinot powinien uderzyć na związanego walką z Macdonaldem Blüchera. A to, że Bernadotte'a mógł zdążyć na pole bitwy po pokonaniu Armii Śląskiej mogło się dla niego skończyć jedynie bardzo źle.

W planie sugerowanym przez gen. Jominiego odniosę się do działań Napoleona po bitwie pod Dreznem. Cesarz po bitwie pod Dreznem miał do swojej dyspozycji Gwardię (40 tys.) oraz korpusy: II Korpus Piechoty marsz. Victora, VI Korpus Piechoty marsz. Marmonta, I Korpus Piechoty gen. Vandamme, XIV Korpus Piechoty marsz. Gouvion Saint Cyra oraz I Korpus Kawalerii Latour-Mourboug. Wszystkiego było ok. 150 tys. żołnierzy. Silny I Korpus Vadamme (32 tys.) został wcześniej już wysłany na tyły Armii Czeskiej. Oczywiście należało go powstrzymać i dać mu powiedzmy wzmocniony XIV Korpus Piechoty Saint Cyra (pod ogólnym dowództwem Saint Cyra), razem około 60 tys. żołnierzy. Zadaniem tej grupy operacyjnej byłoby wykonanie obejścia na prawą flankę wycofującej się Armii Schwarzenberga (wyjście na tyły było niemożliwe z chwilą zatrzymania Vandamme - po prostu teraz było już na to za późno). Takie obejście grupy 60 tys. przy jednoczesnym ataku w centrum głównymi siłami Napoleona - 80 tys., czyli obustronne uderzenie głównej siły uderzeniowej i masy obchodzącej na flankę przeciwnika powinno mocno poszarpać, jeżeli nie rozbić armii, która dopiero co przegrała bitwę i poniosła wielkie straty. Dalsze kroki to pościg za pokonanym przeciwnikiem i unicestwienie kolejno jego rozproszonych korpusów. Pamiętajmy jakie były nastroje w sztabie koalicji po bitwie drezdeńskiej. Zniszczenie trzonu sił koalicji powinno przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Napoleona i zakończyć się pokojem.

Co gdyby nie udało się rozbić Schwarzenberga w Czechach?

Czyli Napoleon nie rozbije Schwarzenberga przy jednoczesnym uderzeniu na jego flankę przez Saint Cyra i Vandamme, nie rozbije go nawet w czasie pościgu przez Czechy, Schwarzenberg nie wyda bitwy pod murami Pragi, Macdonald się nie przeciwstawi Blücherowi i nie spróbuje przejść do ofensywy - będzie się wycofywał tym samym tempem na zachód.
Bitwa pod Dreznem odbyła się 26 i 27 sierpnia, bitwa nad Katzbach 26 sierpnia. Teatr bitwy nad Katzbach rozgrywał się w odległości mniej więcej 75 km od Zgorzelca. Teatr bitwy pod Dreznem 90 km od Zgorzelca. Napoleon po bitwie pod Dreznem ruszyłby w gwałtowny pościg za Schwarzenbergiem (chciałby go dobić). Zostawiłby korpus Saint Cyra w Dreźnie (z nim samym) w celu obrony stolicy Saksonii przed zakusami rąk nieprzyjacielskich. 120 tys. żołnierzy pod batutą Napoleona ruszyłoby za wycofującą się Armią Czeską która unikałaby koniecznie walki i się pośpiesznie wycofywała (czyli powtarza się pościg po Budziszynie), aby wciągnąć Cesarza jak najdalej w głąb Czech i pozostawić jego marszałków na pastwę losu. Napoleon w pogoni za Schwarzenbergiem (podczas gdy awangarda Murata ścierałaby się z nieprzyjacielską ariergardą - być może Miłoradowicza) dotarłby do nie bronionej Pragi szóstego dnia od czasu wyjścia spod Drezna. Byłoby to 2 września. Drezno od Pragi dzieliło ponad 120 km. Przypomnę, że średnia marszruta WA po bitwie pod Budziszynem wynosiła 19 km dziennie i ten pościg trwał przez 10 dni - łącznie od tego czasu WA pokonała 190 km. Gdyby można było porównać te dwa okresy, to teraz WA nie była tak bardzo umęczona marszami (kampania trwałą dopiero dwa tygodnie), więc mogła podjąć większy wysiłek. Dlatego też dotarcie do Drezna na wymieniony czas zakłada wszystkie nieprzewidziane trudności jakie mogły wyniknąć w trakcie marszu. 2 września Napoleon stanąłby w Pradze. Niestety nie udałoby mu się rozbić żadnego korpusu nieprzyjacielskiego, a tym bardziej całej armii. Co prawda pogoniłby kota nieprzyjacielowi, ale go nie rozbił. W tym samym czasie na froncie śląskim Macdonald nie podjąłby żadnych działań zaczepnych przeciwko Blücherowi, ani w oparciu o ufortyfikowane twierdze Bolesławca i Zgorzelca i npl 2 września rano wkroczył do nie bronionego Zgorzelca. Napoleon, nie dosięgnąwszy Schwarzenberga, zawiedziony postępowaniem Macdonalda postanawia ruszyć mu na ratunek (czyli tak jak to naprawdę uczynił po Dreźnie). Bo przecież Macdonald gotów jest nawet oddać bez walki Drezno i jak wtedy co się stanie z jego podstawą operacyjną?
W głowie Napoleona powstają nowe plany. W końcu wybiera rozwiązanie które powinno przynieść największą korzyść. Cesarz wydaje predyspozycje do wszystkich marszałków (m.in. do Macdonalda co do swoich planów i jego udziale w nich). Sam na czele głównych sił rusza na odsiecz Armii Bobru. W Pradze pozostaje jakiś korpus, powiedzmy II Korpus Piechoty marszałka Victora. Napoleon ruszyłby na Żytawę 3 września (korpus Victora - straty marszowe, razem miałby około 90 tys.). Schwarzenberg, oczywiście nie zauważyłby od razu odwrotu Napoleona, tylko kontynuował początkowo (jak co dzień) odwrót na południe. Jednak po dniu zorientowałby się, że Napoleona z większością sił już nie ma. Zaatakowałby Pragę, a Victor miałby do wyboru:
- bronić jej wszystkimi siłami, w związku z czym związałby dużą część Armii Czeskiej (zamknięcie się w Pradze)
- pozostawić garnizon i wycofywać się na północ - jednak dysproporcja sił jego w stosunku do Armii Czeskiej byłaby tak duża, że nie mógłby uszczuplać swych sił w obawie przed zniszczeniem
- opuścić Pragę i wycofywać się w stronę Drezna.
Praga najpewniej na czas nie mogła zostać ufortyfikowana i przygotowana zaopatrzeniowo do zamknięcia się w niej całego korpusu, więc ten wariant jest niemożliwy. Wariant drugi, czyli pozostawienie garnizony w Pradze też jest niemożliwy z uwagi na zbyt szczupłe siły Victora do Armii Schwarzenberga. W związku z czym, Victor wycofywałby się całymi siłami w stronę Drezna.
Wszystko działoby się za wiedzą Napoleona, który liczyłby teraz na to, żeby wprowadzić Schwarzenberga w błąd. Austriak początkowo nie wiedziałby w którą stronę się Cesarz wycofał, dlatego gdyby Victor wycofał się prosto na Drezno mógł sugerować się tym, że Cesarz się również tą drogą wycofał. Mógł tego nie wiedzieć, bo jak wiemy Cesarz miał co najmniej jeden dzień do przodu w stosunku do Schwarzenberga. Mogło to wprowadzić w zakłopotanie sztab sprzymierzonych (którzy już przywykli do defensywy). Może wszystkimi siłami poszliby na Drezno, może rozdzieliliby siły (przecież ktoś musiałby pilnować buszującego po Czechach Victora - przecież było to terytorium austriackie), aby część podążała na Żytawę. Tak czy siak Cesarz zdobyłby kolejne godziny (a może nawet więcej) przewagi nad Armią Czeską.
Napoleon wychodząc z Pragi 3 września dotarłby forsownymi marszami do Żytawy na czwarty dzień - czyli 6 września. Główne siły Armii Śląskiej przekroczyły Nysę Łużycką dopiero 3 września (wg Mariusza Olczaka). Zatem kiedy Napoleon znalazłby się w Żytawie, Macdonald wcześniej poinformowany o planach Cesarza (czyli o wyjściu na tyły Blüchera od strony Czech) powinien choć trochę przeszkadzać Blücherowi w marszu i 6 września opierałby się mu w Budziszynie (parę godzin dla Napoleona). Cesarz w niecałe 2 dni stanąłby w Budziszynie i pędziłby już na tyły coraz bliższego Blüchera. Oczywiście moglibyśmy ujrzeć jak wcisnąłby swoje prawe skrzydło bardziej na północny-zachód, tworząc wyciągnięte ramiono - to skrzydło już nawiązałoby łączność z Macdonaldem, który musiałby przez parę godzin przetrzymać Armię Śląską - czyli wydać im bitwę. Ucieszony Blücher widząc już swoją wygraną po paru godzinach dostrzegłby jakieś wojska na swojej prawej flance i tyłach. Oczywiście nic już nie mógłby zrobić. Około 9 września po południu Armia Śląska przestałaby istnieć.
Dalsze kroki napoleońskie to albo zwrócenie się przeciwko Schwarzenbergowi albo nadchodzącemu ze wschodu Bennigsenowi. Jednak najkorzystniejszym rozwiązaniem według mnie jest marsz na Bernadottea, zdobycie Berlina, zepchnięcie Armii Północnej do Morza, połączenie z Davoutem, odblokowanie twierdz nadodrzańskich, marsz na Gdańsk...
Lub po rozbiciu Armii Północnej zwrot o 180 stopni i walka z Schwarzenbergiem lub zwrot o 120 stopni i walka z Bennigsenem.
W przypadku gdyby Macdonald został zepchnięty zbyt szybko na zachód i nastąpiłoby odcięcie Napoleona od Drezna (czyli jego podstawy operacyjnej), zablokowanie drogi od strony Pirny i Rudaw, Cesarz mógł przebić się na zachód przez Las Frankoński lub Las Czeski w kierunku Würzburga gdzie stał marsz. Augereau ze swoim IX Korpusem Piechoty oraz V Korpus Kawalerii gen. Milhouda. Z tymi siłami powinien przekroczyć Las Turyński i ruszyć w kierunku wycofujących się sił napoleońskich...

Marsz na Berlin

Bernadotte Chciałbym zwrócić jeszcze uwagę na inną alternatywę. Mianowicie chodzi mi o plan, o jakim myślał Napoleon, czyli o marszu głównymi siłami na Berlin. Niestety od tego planu odwiedli Cesarza jego marszałkowie.
Berlin stanowił ważny cel o znaczeniu politycznym, ale także strategicznym. To dlatego Napoleon przeznaczył na jego zdobycie ok. 110 tys. żołnierzy. Do grupy marszałka Oudinota - ok. 80 tys., należały korpusy: XII Korpus Piechoty marsz. Oudinota, VII Korpus Piechoty gen. Reynier, IV Korpus Piechoty gen. Bertranda oraz III Korpus Kawalerii gen. Arrighi. Ponadto w okolicach Hamburga grasował XIII Korpus Piechoty pod wodzą księcia Auerstadt i Eckmühl, marszałka Louisa Nicolasa Davouta (ok. 30 tys.), po stronie francuskiej występowały również oddziały Króla Danii, który był sojusznikiem Francji. Te oddziały we współpracy z Oudinotem miały z dwóch stron zaatakować Berlin, co jednak przekreśliła przegrana pod Grossbeeren (23 sierpnia). W wyniku niepowodzenia ofensywy Oudinota, Davout zaprzestał ofensywy od północy. Liczebność Armii Północnej przyszłego króla Szwecji Bernadotte'a, wahała się w granicach 100-125 tys. żołnierzy. Jest rzeczą oczywistą, że Bernadotte wyznaczył część sił przeciwko korpusowi Davouta i oddziałom duńskim. Naprzeciw wojsk Davouta stał pruski korpus L. Von Walmodena (25 tys.). Liczebność wojsk z których składała się Armia Północna to nie więcej niż 100 tys. Opcja marszu na Berlin była na tyle korzystna, że gwarantowała sukces. Siły Napoleona łącząc się z Oudinotem stworzyłyby liczebną przewagę (oczywistą) nad Armią Północną, która miała po swojej prawej stronie w nie tak dalekiej odległości XIII Korpus Piechoty Davouta (w okolicach Luneburga). Bernadotte nie mógł się przecież wycofywać wiecznie, ponieważ miał za plecami morze. Napoleon przy okazji zniszczenia Armii Północnej i zemście na Bernadocie (tutaj najbardziej ucieszonym byłby Davout, który go nienawidził), odzyskałaby inicjatywę strategiczną i byłby panem sytuacji. To sprzymierzeni musieliby się teraz dostosowywać do posunięć Cesarza, a nie jak dotychczas, kiedy to Napoleon uzależniał własne działania od zachowań koalicji ( "pogotowie strategiczne").

A teraz dokładniejszy opis działań po bitwie pod Dreznem i sytuacja Armii Bobru.
A więc po bitwie pod Dreznem Cesarz powinien jednak podjąć pościg za Schwarzenbergiem (chodzi o normalny "napoleoński" pościg) do granicy czeskiej, jednak bardziej energicznie niż to uczynił w rzeczywistości. Siły kierujące się na Berlin powinny zawierać: Gwardię, II Korpus Piechoty marsz. Victora, VI Korpus Piechoty marsz. Marmonta oraz I Korpus Kawalerii Latour-Mourboug, czyli prawie 90 tys. żołnierzy. Resztę czyli wzmocnione korpusy Saint Cyra i Vandamme oraz jakaś dywizja kawalerii w sile 60 tys. pod ogólnym dowództwem marszałka Saint Cyra miały symulować dalszy pościg Armii Czeskiej. Nie mogły być większe ponieważ, nie można było uszczuplić głównych sił Napoleona (jedność działania, ekonomia sił). Chodziło po prostu o oszukanie Schwarzenberga i o zyskanie jak najwięcej czasu. Zresztą prędzej czy później książę dowiedziałby się o działaniach Napoleona i starałby się zniszczyć oddziały jakie przed nim zostały. Armia której dowódca słynął z działań obronnych (Saint Cyr), musiałaby powstrzymywać jak najdłużej nieprzyjaciela i utrudniać mu marsz. Przy czym kierunek odwrotu zostałby wytyczony na stolicę Saksonii. Armia "Sowy" (jak nazywano Gouviona) wycofując się przed Armią Czeską mimo swego poświęcenia i zdolności dowódcy, znalazłaby się szybciej pod samym Dreznem niż także wycofująca się Armia Bobru. Bo o ile Macdonald mógł zmierzyć się z Blücherem, aby chwilowo zatrzymać jego ofensywę do czasu przyjścia Bennigsena, to marsz. Gouvion nie miał dostatecznej liczby żołnierzy, aby skutecznie przeciwstawić się Schwarzenbergowi. A jeżeli Saint Cyr i Vandamme znaleźliby się pod Dreznem to po nich nadeszłaby Armia Czeska, która łatwo przecięłaby Armii Bobru drogę odwrotu na Drezno. Dlatego dużo o położeniu wojsk obu armii decydowała postawa Armii Rudaw (tak ją nazwijmy) która mogła opóźniać marsz Schwarzenberga. Tak czy siak prędzej czy później Armia Czeska znalazłaby się pod Dreznem i odcięłaby drogę Macdonaldowi na Drezno, który w tym momencie musiałby iść prosto na Berlin do Napoleona. Armii Saint Cyra musiałaby:
- wycofywać się na zachód; zostawić silny garnizon w Dreźnie i iść w stronę Berlina i gdzieś wcześniej połączyć się z Armią Bobru,
- pozostać wszystkimi siłami pod Dreznem, okopać się tam i bronić się do przyjścia Napoleona.
Z pewnością Napoleonowi zależało na jak najdłuższym przetrzymaniu Armii Czeskiej pod Dreznem w związku z czym Caint Cyr miałby to samo zadanie co Massena w 1800 roku pod Genuą. Cesarz już po pokonaniu Armii Północnej i połączeniu z Davoutem skierowałby się na południe, aby rozprawić się a pozostałymi armiami npla możliwie z każdą z osobna.

Davout Drugi wariant sytuacji marszu na Berlin i następne działania.
Przed kampanią wiosenną 1813 r. Cesarz wysnuł świetny plan rozegrania kampanii: "Postarawszy się, aby wszyscy sądzili, iż chcę skierować się na Drezno i Śląsk, mam zamiar (pod osłoną gór Turyngii oraz rzeki Łaby) udać się w kierunku Havelbergu i forsownym marszem dotrzeć do Szczecina z 300 tysiącami ludzi, a następnie kontynuować marsz na Gdańsk, dokąd można dojść w dwa tygodnie; dwudziestego dnia po przekroczeniu Łaby odblokowalibyśmy to miasto, opanowali Malbork i wszystkie mosty w dolnym biegu Wisły. Oto przebieg ofensywy. Jeśli chodzi o obronę, głównym celem jest osłona 32. okręgu wojskowego, Hamburga i królestwa Westfalii, wszystko to umożliwia pozycja w Havelbergu."
W zaistniałej sytuacji realizacja częściowa tego planu była niemożliwa. Ponieważ Cesarz nie rozpoczynał kampanii tylko był w jej trakcie i znajdował się pod Dreznem.
Więc po 28 sierpnia Napoleon rusza z siłami wymienionymi w 1 planie marszu na Berlin (ok. 90 tys.), by połączyć się z oddziałami Oudinota (ok. 70 tys.) Razem z oddziałami Gerarda (znajdującego się w okolicach Magdeburga) zajmują Berlin i rozbijają Bernadote'a (miażdżąca przewaga 160 tys. Cesarza przeciwko 100 tys. księcia Pontecorvo). Następnie przy pomocy XIII Korpusowi Piechoty marsz. Davouta oczyszczają północne Niemcy z Armii Północnej i innych oddziałów sojuszniczych. Armie Saint Cyra i Macdonalda powstrzymywałyby Armie Czech i Śląska i nie mogłyby one zagrozić tak szybko Napoleonowi. Armia Czeska musiałaby wyznaczyć jakieś siły do blokady Drezna, co by ją uszczupliło. Sił, które wycofywały się na Berlin to Saint Cyr (60 tys.), Macdonald (ponad 75 tys.) - razem ponad 135 tys.. Napoleon, aby móc spokojnie rozprawić się z resztkami wojsk koalicji w północnych Niemczech, utworzyłby Armię Łaby pod ogólnym dowództwem Nicolasa Davouta. W skład wojsk Armii Łaby wchodziłyby oddziały marszałków Gouviona St-Cyra, Macdonalda oraz jego własny XIII Korpus Piechoty z oddziałami duńskimi - razem co najmniej 160 tys. żołnierzy. Do zadań tej Armii należałyby:
- obrona północnych i środkowych Niemiec, czyli linii Magdeburg-Berlin-Hamburg
- utrzymanie łączności między Francją a armią główną Napoleona
- obrona twierdz nadmorskich i nadłabiańskich
- odciągnięcie jak największych sił npla, które miałyby być wykorzystane przeciwko działaniom Cesarza na Północy i Wschodzie.
Napoleon po rozgromieniu Bernadotte'a odblokowałby oblegany Szczecin i miałby do wyboru:
1 - ruszyć z większością sił na wschód, a następnie wykonać gwałtowny zwrot na południe i szybkimi marszami odciąć armię sprzymierzonych od wschodniego brzegu Odry, w następstwie jeżeli byłoby to możliwe mógł ruszyć dalej na południe zatrzymując wroga na Nysie Łużyckiej. Koalicjanci zostaliby wzięci w kleszcze. Napoleon zamknąłby im drogę na wschód, Davout od Północy, a Augereau z Milhaudem od strony Lasu Turyńskiego i Jeny. Jedyną drogą odwrotu dla sprzymierzonych byłaby ucieczka na południe do Czech - oczywiście gdyby udało im się tam dotrzeć przed rozbiciem przez wojska napoleońskie.
2 - iść dalej na wschód i w razie gwałtownego posuwania się na północny-wschód wojsk koalicji, podążać w stronę Gdańska, aż do jego odblokowania, a następnie ruszyć na południe w kierunku Wisły i odblokowywać kolejne twierdze (na terenach Polski w twierdzach znajdowało się co najmniej 50 tys. napoleońskich żołnierzy).

Zakończenie

Podsumowując jesienną kampanię 1813, należy stwierdzić, że: "Najważniejszą ze strategicznego punktu widzenia była jednak decyzja nie występowania samodzielnie korpusów przeciwko Napoleonowi". Tę strategię najprawdopodobniej opracował Jean Bernadotte. To postanowienie bardzo się odbiło na rozegraniu kampanii przez Cesarza. Stosując manewr po liniach wewnętrznych (które wg potomnych przyniosło mu największą chwałę), główna Armia napoleońska przybierała postawę wyczekującą (pogotowie strategiczne), aby w miejscu gdzie przeciwnik będzie chciał uderzyć, rzucić się na niego stwarzając przewagę liczebną i go rozbić. Było to genialne rozwiązanie, lecz kiedy przeciwnik się dowiedział, że staje naprzeciw samego Napoleona unikał bitwy pospiesznie rejterując. "Jak tylko nieprzyjaciel dowiedział się, że jestem przy armii, zaczął co tchu uciekać we wszystkich kierunkach". Takie rozwiązanie nie przynosiło żadnych korzyści. Tam gdzie Napoleona nie było, przeciwnik bił jego marszałków, a kolejne próby dopadnięcia poszczególnych armii przez Cesarza kończyły się fiaskiem. "Przez cały wrzesień WA uganiała się za poszczególnymi armiami sprzymierzonych". Naraziło to jedynie WA na zbędne forsowne marsze i wycieńczenie fizyczne. Napoleon na początku kampanii podzielił całą armię na 4 części:

Napoleon i Poniatowski


1 - 120 tys. - skierowaną przeciwko Armii Śląskiej Blüchera
2 - 100 tys. - przeciwko Armii Czeskiej Schwarzenberga
3 - 80 tys. - przeciwko Armii Północnej Bernadotte'a
4 - własną - 70 tys. - miał wspomagać jedną z pozostałych trzech, której groziłoby największe niebezpieczeństwo.
Taki podział wojsk stwarzał teoretyczne szanse pobicia przeciwnika każdą z tych armii. Jednak nie udało to się marszałkom dowodzącym na tych frontach. W związku z czym duże siły przeznaczone na pobicie Blüchera czy też opanowanie Berlina, były bezsensownie tracone. Cesarz powinien rozstrzygnąć kampanię niszcząc żywą siłę przeciwnika na jednym wybranym kierunku. Taka okazja zaistniała w czasie dwudniowej bitwy pod Dreznem gdzie największa z armii przeciwnika przy której znajdowali się trzej monarchowie koalicji została pobita. W tym miejscu powinien nastąpić jak zawsze po walnej bitwie pościg strategiczny. W rzeczywistości Cesarz nie podjął energiczniejszego pościgu i ograniczył się do wysłania na tyły Armii Czeskiej Korpusu gen. Vandamme, który uległ pod Kulm 30 sierpnia. Zaprzepaszczona została okazja zniszczenia jednej z armii. Niepotrzebnie Cesarz trzymał się myśli opanowania Berlina w przypadku, gdy nie znajdował się ze swoimi siłami na północnym odcinku. Kolejne posiłki wysłane z Michelem Neyem (który objął tam dowództwo po Oudinocie) przegrały z Bernadottem pod Dennewitz. Bitwy wygrywał Napoleon na jednym froncie, ale przegrywali jego marszałkowie na drugim. Zamiast kontynuować pościg, Cesarz zwracał się ze swoimi siłami na pomoc poszczególnym zagrożonym grupom wojsk. Napoleon zaprzeczył tu jednej ze swoich metod wojowania - jedności działania. Armia Czeska upadła wtedy na duchu, co było także widoczne w sztabie sprzymierzonych - jak pisał świetny teoretyk wojenny Jomini (który znajdował się wówczas w ich sztabie) i należało tą sytuację wykorzystać konsekwentnym pościgiem. Pozostałe grupy wojska (Oudinot, Macdonald) powinny stać się drugorzędnym terenem działań. Wszystkie zespolone siły powinny działać na korzyść jednego głównego teatru operacyjnego. Ugrupowanie marszałka Oudinota oraz Armia Bobru powinna zostać uszczuplona do minimum, aby zwiększyć siłę głównej masy uderzeniowej, która działała na kierunku, gdzie powinno się szukać rozwiązania kampanii. "Z systemami wojennemi jest to samo co z oblężeniem twierdzy: trzeba skierować wszystkie ognie na jeden punkt; gdy wyłom wybity, równowaga jest zwichnięta, reszta staje się zbyteczna, twierdza pada".
Dlatego zbyteczne wydawało się po wygranej bitwie zwracania się przeciwko następnej Armii której nie dało się pobić (Blücher), czy też wzmacnianie innych frontów działań (wysłanie Neya na pomoc Oudinotowi). Jeżeli udało się dorwać przeciwnika to należało go gonić, aż by padł. Po Dreźnie tego nie było.
Również w czasie kampanii Napoleon popełniał błędy w polityce kadrowej. Całkowitym nieporozumieniem było mianowanie dowódcą wojsk mających zdobyć Berlin marszałka Oudinota. Ks. Reggio był świetnym generałem dywizji, ale kompletnie nie nadawał się na dowódcę większych mas wojska. Tak samo kolejnym błędem było zastąpienie go Neyem, który przegrał pod Dennewitz. Alexander Macdonald był zdolnym dowódcą jednak po przegranej bitwie nad Katzbach się wyraźnie podłamał psychicznie i należało go szybko zmienić. Dosyć niezrozumiałym jest umieszczenie Nicolasa Davouta w Hamburgu, gdzie nie dysponował dużymi siłami. Książę Auerstadt i Eckmühl był wtedy najlepszym wojskowym w Europie po Napoleonie. Owszem Davout był potrzebny z Hamburgu, ale to on był idealnym człowiekiem do dowodzenia armią składającą się z kilku nacji (głównie z poza Francji). I to on mógł pobić Bernadotte'a i zająć Berlin. Niestety walka z przemytnikami w Hamburgu zemściła się na Napoleonie. Kolejnym wielkim nieobecnym był były marynarz Andre Massena - "umiłowane dziecka zwycięstwa" Uchylającego się od służby marszałka Cesarz powinien przywołać do porządku i uczynić dowódcą jednej z grupy wojsk.
A na koniec cytat z A. G. Macdonella: "Dalej ku północy w podobny sposób zaskoczono i odepchnięto Oudinota oraz oblężono St. Cyra w Dreźnie. Ale na marszałku St. Cyrze, o którym Marmont wyraża się jako o najlepszym w defensywie wodzu w Europie, można było polegać, że będzie się trzymał aż do przybycia odsieczy.
Chociaż polityka podszepnięta przez dwóch francuskich renegatów święciła widoczne triumfy, wodzowie sojuszników czuli się dotknięci. Nie mogli oni w żaden sposób uwierzyć, że rozporządzając 160 000 żołnierzy nie mogli pobić Napoleona, posiadającego tylko 120 000 ludzi. Zebrali się przeto na odwagę, wydali mu bitwę pod Dreznem i zostali sromotnie pobici. Murat, na czele kawalerii, poprowadził jedną ze swoich najgwałtowniejszych i najefektowniejszych szarż [...]
Wieczorem drugiego dnia bitwy wszystko było gotowe do jednej z tych katastrof, do których Europa przywykła w ciągu ostatnich siedemnastu lat, a mianowicie do panicznej ucieczki rozbitej armii i pościgu za nią cesarza. Pod Dreznem jednak sojusznicy zostali ocaleni, ponieważ cesarz był zmęczony i czuł się źle. Energia zupełnie go opuściła i w ciemnościach pod strugami ulewnego deszczu, powlókł się powoli do Drezna. Następnego dnia, gdy panie z Drezna w odświętnych sukniach tłumnie przybyły, aby obejrzeć pobojowisko, zastały armię francuską na swoich stanowiskach.
Melas w 1800 roku pod Marengo popełnił ten sam błąd mniemając, że wygranie bitwy rozstrzyga o całej sprawie. Kosztowało go to straconą kampanię. Pod Dreznem może kosztowało to Napoleona tron. Energiczny pościg w nocy mógłby zupełnie zniszczyć armię sojuszników i cały świat zostałby utwierdzony w mniemaniu, że ten człowiek jest istotnie niezwyciężony."

Bibliografia:
Mariusz Olczak - "Kampania 1813"
Jadwiga Nadzieja - "Lipsk 1813"
Zbiory Serwisu oraz Forum napoleon.org.pl
Robert Bielecki - "Encyklopedia Wojen Napoleońskich"
Archibald Gordon Macdonell - "Napoleon i jego marszałkowie"

 

Łukasz Prusik